STEPHENIE MEYER Zaćmienie

STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie

02.04.2013 Views

żadnego z was za to, co sam wymusiłem. Mój postępek może mi wybaczono, ale to nie oznacza jeszcze, że nie miały dosięgnąć mnie jego konsekwencje. - Powinnam była się domyślić, że wynajdziesz jakiś sposób na to, żeby móc próbować wziąć winę na siebie. Proszę, przestań. To nie do zniesienia. - To jak mam zareagować na to, co się stało? - Chcę, żebyś wykrzyczał mi w twarz wszystkie wyzwiska, jakie ci tylko przyjdą do głowy, w każdym języku, który znasz. Chcę, żebyś powiedział mi, że się mnie brzydzisz i że chcesz mnie rzucić, a ja padnę ci do stóp i będę się czołgać, i błagać cię, żebyś został. Westchnął. - Wybacz, ale nie spełnię twojej prośby. - To przynajmniej przestań mnie pocieszać. Pozwól mi cierpieć. Zasłużyłam sobie na to. - Nie ma mowy. Pokiwałam głową. - Wiesz co, masz rację. Bądź dalej taki miły. Tak chyba jest jeszcze gorzej. Ucichł na chwilę. Wyczułam nagłą zmianę w panującej w namiocie atmosferze, jakieś nowe napięcie. - To już zaraz — odgadłam. - Tak, jeszcze tylko kilka minut. Akurat tyle, żebym mógł coś jeszcze dodać... scandalous Czekałam na to, co powie. Jego głos przeszedł w szept: An43 + Eleonora

- W odróżnieniu od Jacoba, ja potrafię być szlachetny, Bello. Nie zamierzam zmuszać cię do tego, żeby wybierała pomiędzy nami dwoma. Chcę, żebyś była szczęśliwa. Weź ze mnie, co tylko chcesz, albo i nic, jeśli tylko taka jest twoja wola. Nie czuj się do niczego wobec mnie zobowiązana, kiedy będziesz podejmować decyzję. Odepchnęłam się od podłogi, żeby jak najszybciej przybrać pozycję siedzącą. - Do jasnej cholery, przestań! - wrzasnęłam. Otworzył szeroko oczy ze zdumienia. - Nie rozumiesz mnie. Nie próbuję ciebie pocieszyć - naprawdę, mówię po prostu to, co myślę. - Wiem - jęknęłam. - Tylko, co z walką o mnie? Nie gadaj mi tu o szlachetnym poświęcaniu się, tylko walcz! - Jak? - spytał. Smutek zmienił jego oczy w oczy starca. Wdrapałam mu się na kolana i objęłam go ramionami. - Nie obchodzi mnie to, że jest zimno. Nie obchodzi mnie to, że cuchnę jak pies. Spraw, żebym zapomniała, jaka jestem okropna. Żebym zapomniała o nim. Żebym zapomniała, jak się nazywam. Zawalcz o mnie! Nie czekałam, aż coś postanowi — ani aż mnie odepchnie, mówiąc, że nie jest zainteresowany takim okrutnym, nielojalnym potworem jak ja. Przywarłam do niego i przycisnęłam łapczywie swoje usta do jego chłodnych warg. - Ostrożnie, skarbie - mruknął, wymykając mi się. - Żadnego ostrożnie. scandalous An43 + Eleonora

żadnego z was za to, co sam wymusiłem. Mój postępek może mi<br />

wybaczono, ale to nie oznacza jeszcze, że nie miały dosięgnąć mnie<br />

jego konsekwencje.<br />

- Powinnam była się domyślić, że wynajdziesz jakiś sposób na to,<br />

żeby móc próbować wziąć winę na siebie. Proszę, przestań. To nie do<br />

zniesienia.<br />

- To jak mam zareagować na to, co się stało?<br />

- Chcę, żebyś wykrzyczał mi w twarz wszystkie wyzwiska, jakie<br />

ci tylko przyjdą do głowy, w każdym języku, który znasz. Chcę, żebyś<br />

powiedział mi, że się mnie brzydzisz i że chcesz mnie rzucić, a ja<br />

padnę ci do stóp i będę się czołgać, i błagać cię, żebyś został.<br />

Westchnął.<br />

- Wybacz, ale nie spełnię twojej prośby.<br />

- To przynajmniej przestań mnie pocieszać. Pozwól mi cierpieć.<br />

Zasłużyłam sobie na to.<br />

- Nie ma mowy.<br />

Pokiwałam głową.<br />

- Wiesz co, masz rację. Bądź dalej taki miły. Tak chyba jest<br />

jeszcze gorzej.<br />

Ucichł na chwilę. Wyczułam nagłą zmianę w panującej w namiocie<br />

atmosferze, jakieś nowe napięcie.<br />

- To już zaraz — odgadłam.<br />

- Tak, jeszcze tylko kilka minut. Akurat tyle, żebym mógł coś<br />

jeszcze dodać...<br />

scandalous<br />

Czekałam na to, co powie. Jego głos przeszedł w szept:<br />

An43 + Eleonora

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!