STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
Edward wyłonił się zza drzew pierwszy, z nieokreślonym wyrazem twarzy. Kiedy wyszedł z cienia, jego skóra zaiskrzyła w słońcu tak samo śnieg. Seth pomaszerował się z nim przywitać, patrząc na niego pytająco. Mój ukochany pokiwał głową i zmartwiony zmarszczył czoło. — Tak, jeszcze tylko tego nam potrzeba — mruknął do siebie, zanim zwrócił się do basiora. — Chyba nie powinniśmy być zaskoczeni. Ale najprawdopodobniej to się zbiegnie w czasie z bitwą. Przekaż Samowi, żeby poprosił Alice o dokładniejsze określenie, o której to będzie miało miejsce. Seth pochylił łeb ku ziemi, żeby zaraz go szybko podnieść. Najchętniej bym po wilczemu warknęła - no tak, teraz to już umiał się normalnie komunikować! Podenerwowana, odwróciłam głowę i aż podskoczyłam, bo okazało się, że doszedł do nas Jacob. Stal do mnie plecami, bo obserwował drogę, którą przyszedł. Czując się coraz bardziej spięta, zaczekałam, aż się odwróci. -Bella... Edward znalazł się nagle koło mnie. Wpatrywał się we mnie z widoczną troską - jego hojność i wyrozumiałość nie znały granic. Nigdy tak bardzo na niego nie zasługiwałam. - Pojawiły się pewne komplikacje - powiedział, kontrolując swój ton. - Wezmę teraz Setha na bok i spróbuję wszystko wy prostować. Nie odejdę daleko, ale nie będę też podsłuchiwał. Wiem, że nie chcesz publiczności, niezależnie od tego, co postanowisz. scandalous Tylko pod sam koniec w jego głosie dało się słyszeć ból. An43 + Eleonora
Nie mogłam go już nigdy zranić - taka miała być moja życiowa misja. Nigdy więcej nie miałam przyczynić się do tego, żeby patrzył na mnie w ten sposób. Byłam zbyt przybita, żeby spytać, co to za nowe komplikacje. Dość już miałam na głowie. - Wracaj szybko - wyszeptałam. Pocałował mnie delikatnie w usta, po czym zniknął w lesie z Sethem u boku. Jacob stał wciąż w cieniu drzew, przez co nie potrafiłam ocenić wyrazu jego twarzy. - Bella, spieszę się — powiedział bezbarwnie. — No, mów, co masz mi do powiedzenia. Przełknęłam ślinę, bo zaschło mi nagle w gardle i nie byłam pewna, czy wydobędę z niego jakikolwiek dźwięk. - Miejmy to już z głowy - popędził mnie. Wzięłam głęboki wdech. - Przepraszam, że jestem taka okropna - szepnęłam. - Przepraszam, że byłam taka samolubna. Najlepiej byłoby, gdybyśmy nigdy się nie poznali, bo wtedy nikt by cię tyle razy nie zranił. Ale z tym już koniec, obiecuję. Będę się trzymać od ciebie z daleka. Wyprowadzę się do innego stanu. Nie będziesz mnie już musiał więcej oglądać. - To nie za bardzo przeprosiny - stwierdził gorzko. Nie udawało mi się mówić ani odrobinę głośniej. - To doradź mi, jak to zrobić, jak należy.
- Page 549 and 550: - Już dawno nie byłaś w La Push
- Page 551 and 552: cię satysfakcjonuje? Skąd masz wi
- Page 553 and 554: Zaśmiał się głośno i na powró
- Page 555 and 556: Wykrzywił usta i przez chwilę my
- Page 557 and 558: Kiedy przypomniał mi, co nas czeka
- Page 559 and 560: Nie odrywał wzroku od swojej nieoz
- Page 561 and 562: Jacob przyspieszył. Biegł teraz,
- Page 563 and 564: nie zaszkodzić. Było tak ciemno,
- Page 565 and 566: - Nie chcę, żebyś tu został - s
- Page 567 and 568: - P-p-przepraszam. - Spróbuj się
- Page 569 and 570: - Jake? - wymamrotałam sennie. - C
- Page 571 and 572: znajomości z Jacobem. Jawił mi si
- Page 573 and 574: - Tak - odezwał się Edward - chyb
- Page 575 and 576: - Nie wiem, co przyniesie przyszło
- Page 577 and 578: postrzegasz, możesz nie zdołać d
- Page 579 and 580: odczekał jeszcze pól roku ze spra
- Page 581 and 582: Edward zachichotał. - Czy mogę ci
- Page 583 and 584: wpierw zanurzyłam się głębiej w
- Page 585 and 586: Czując mój dotyk, Jacob zaczął
- Page 587 and 588: - Wiesz co, ten namiot jest chyba z
- Page 589 and 590: - Mógłbyś mi, na przykład, opow
- Page 591 and 592: - Nie, nie, owszem, ale zaskoczyło
- Page 593 and 594: - Ponieważ twój przenośny grzejn
- Page 595 and 596: jego skórą. Zatrzymał mnie dopie
- Page 597 and 598: Jeśli jednak Edward miał wrócić
- Page 599: Przeszedł mnie zimny dreszcz, bo z
- Page 603 and 604: Dziwny błysk w jego oczach zaniepo
- Page 605 and 606: - Wróć - wyszeptałam. Jak mógł
- Page 607 and 608: - Jesteś pewna, że chcesz, żebym
- Page 609 and 610: Tylko to mnie obchodziło - to, czy
- Page 611 and 612: Nie ostrzegł mnie żaden dźwięk
- Page 613 and 614: - Myślę, że poznałem już wysta
- Page 615 and 616: - W odróżnieniu od Jacoba, ja pot
- Page 617 and 618: - Coś długa ta lista. Uśmiechną
- Page 619 and 620: pomaga jej z nim skończyć. Paul i
- Page 621 and 622: Ulga brała się stąd, że na pola
- Page 623 and 624: Jej oczy były czarne z głodu. Nie
- Page 625 and 626: Na dźwięk imienia swojego partner
- Page 627 and 628: Półtora metra ode mnie olbrzymi w
- Page 629 and 630: Victoria rzuciła się na niego z p
- Page 631 and 632: miało tak perfekcyjnej choreografi
- Page 633 and 634: Dźwięk, który z siebie wydałam,
- Page 635 and 636: Wilkołak rzucił się na wampira z
- Page 637 and 638: - Nie przegap żadnego kawałka - n
- Page 639 and 640: - Po co mi to wszystko tłumaczysz?
- Page 641 and 642: Wzruszyłam ramionami. To też wysz
- Page 643 and 644: Skinęłam głową, starając się
- Page 645 and 646: dużym prawdopodobieństwem tak wł
- Page 647 and 648: Byłam coraz bliżej krańca wytrzy
- Page 649 and 650: Ale mojego umysłu nic nie chronił
Nie mogłam go już nigdy zranić - taka miała być moja życiowa misja.<br />
Nigdy więcej nie miałam przyczynić się do tego, żeby patrzył na mnie<br />
w ten sposób.<br />
Byłam zbyt przybita, żeby spytać, co to za nowe komplikacje. Dość<br />
już miałam na głowie.<br />
- Wracaj szybko - wyszeptałam.<br />
Pocałował mnie delikatnie w usta, po czym zniknął w lesie z Sethem u<br />
boku.<br />
Jacob stał wciąż w cieniu drzew, przez co nie potrafiłam ocenić<br />
wyrazu jego twarzy.<br />
- Bella, spieszę się — powiedział bezbarwnie. — No, mów, co<br />
masz mi do powiedzenia.<br />
Przełknęłam ślinę, bo zaschło mi nagle w gardle i nie byłam pewna,<br />
czy wydobędę z niego jakikolwiek dźwięk.<br />
- Miejmy to już z głowy - popędził mnie.<br />
Wzięłam głęboki wdech.<br />
- Przepraszam, że jestem taka okropna - szepnęłam. -<br />
Przepraszam, że byłam taka samolubna. Najlepiej byłoby, gdybyśmy<br />
nigdy się nie poznali, bo wtedy nikt by cię tyle razy nie zranił. Ale<br />
z tym już koniec, obiecuję. Będę się trzymać od ciebie z daleka.<br />
Wyprowadzę się do innego stanu. Nie będziesz mnie już musiał<br />
więcej oglądać.<br />
- To nie za bardzo przeprosiny - stwierdził gorzko.<br />
Nie udawało mi się mówić ani odrobinę głośniej.<br />
- To doradź mi, jak to zrobić, jak należy.