STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
Zagłębiłam się w las, zostawiając za sobą zalaną słońcem polanę - pogoda wyjątkowo dopisywała. Może Alice widziała coś tylko niewyraźnie i myliła się, co do tych opadów śniegu? Miałam taką nadzieję. Niebo było niemal zupełnie czyste, chociaż wiatr przemykał z zaciekłą prędkością po otwartych przestrzeniach. Wśród drzew było spokojniej, ale, jak na czerwiec, o wiele za chłodno -nawet w grubym swetrze założonym na koszulkę z długim rękawem dostałam gęsiej skórki. Szłam powoli, przesuwając palcami po wszystkim, co mijałam: szorstkiej korze drzew, wilgotnych paprociach, omszałych skałach. Edward nie spuszczał mnie z oczu, przemieszczając się równolegle do mnie w odległości około dwudziestu metrów. - Dobrze robię? - zawołałam. - Super. Wpadłam na pewien pomysł. - A to pomoże? Przeczesałam sobie włosy palcami, a kiedy w dłoni zostało mi ich kilka, udrapowałam je na najbliższej kępie paproci. - Tak, na pewno wzmocni to trop. Tylko, na Boga, nie musisz sobie wyrywać włosów, Bello. Bez nich też się uda. - Same wypadły, to mogę je jakoś wykorzystać. W głębi lasu panował przygnębiający półmrok. Żałowałam, że nie mogę iść bliżej Edwarda i trzymać go za rękę. Kolejny włos wcisnęłam w szparę w złamanym konarze, który zagrodził mi drogę. scandalous An43 + Eleonora
- Wiesz, nie musisz się zgadzać na wszystko, o co prosi cię Alice - powiedział Edward. - O nic się nie martw. Obiecuję, że nie zostawię cię samego przed ołtarzem, niezależnie od tego, co z tego wyjdzie. Dręczyło mnie przeczucie, że Alice postawi jednak na swoim -po pierwsze, dlatego, że nie miała skrupułów, kiedy jej na czymś zależało, a po drugie, bo łatwo było mnie wykorzystać, jeśli tylko miałam z danego powodu wyrzuty sumienia. - Tym się nie przejmuję. Chcę po prostu, żebyś podczas ceremonii czuła się komfortowo. Zdusiłam w sobie westchnienie. Zraniłabym go, gdybym wyjawiła mu prawdę - że było mi wszystko jedno, bo samo wychodzenie za mąż mnie odrzucało. - Cóż, nawet jeśli jej ustąpisz, to nadal możemy wymigać się od pompy. Tylko najbliższa rodzina. Emmett załatwi sobie papiery duchownego przez Internet*. Zachichotałam. - To już brzmi lepiej. Nie czułabym się zbyt oficjalnie, przysięgając coś przed Em-inettem, a to byłby duży plus. Musiałabym się tylko powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. - Sama widzisz - oznajmił uradowany Edward. – Zawsze można pójść na kompromis. scandalous An43 + Eleonora
- Page 489 and 490: - Widzę, że wreszcie wstałaś,
- Page 491 and 492: - Najlepiej chyba będzie po obiedz
- Page 493 and 494: To było niesamowite — on naprawd
- Page 495 and 496: chciała, wybrałam fatalny kierune
- Page 497 and 498: Zaśmiał się, co zabrzmiało ni t
- Page 499 and 500: Na polanie dalej symulowano walkę
- Page 501 and 502: tak jak Alice i Jasper. Następnym
- Page 503 and 504: Im dłużej to trwało, tym większ
- Page 505 and 506: - Pomyślałem sobie - ciągnął -
- Page 507 and 508: - Wiesz, o czym marzę. - O zawarci
- Page 509 and 510: - Chciałabym - powiedziałam, spus
- Page 511 and 512: - Bo przypuszczałem, że to będzi
- Page 513 and 514: Krzywiąc się, pokręciłam głow
- Page 515 and 516: - Nie sądzę. Oderwawszy rękę od
- Page 517 and 518: - To wręcz nie do zniesienia. Tyle
- Page 519 and 520: Zamyśliłam się nad jego słowami
- Page 521 and 522: Znowu do mnie przywarł i przerwał
- Page 523 and 524: - Lepiej dmuchać na zimne. Cała s
- Page 525 and 526: - Nie zmusisz mnie do tego, żebym
- Page 527 and 528: Musiałam przełknąć ślinę, że
- Page 529 and 530: ządkami roziskrzonych diamencików
- Page 531 and 532: - Co tylko chcesz. Puścił mnie i
- Page 533 and 534: Zamierzałam też pójść o jeden
- Page 535 and 536: - Bawcie się dobrze. - Powodzenia,
- Page 537 and 538: - Wolałabym stanąć oko w oko z j
- Page 539: - Dosyć tego! - przerwał jej brut
- Page 543 and 544: - To dla mnie żaden kłopot - powi
- Page 545 and 546: Wziął mnie za rękę - lewą, bo
- Page 547 and 548: Włożył kurtkę, żeby mieć woln
- Page 549 and 550: - Już dawno nie byłaś w La Push
- Page 551 and 552: cię satysfakcjonuje? Skąd masz wi
- Page 553 and 554: Zaśmiał się głośno i na powró
- Page 555 and 556: Wykrzywił usta i przez chwilę my
- Page 557 and 558: Kiedy przypomniał mi, co nas czeka
- Page 559 and 560: Nie odrywał wzroku od swojej nieoz
- Page 561 and 562: Jacob przyspieszył. Biegł teraz,
- Page 563 and 564: nie zaszkodzić. Było tak ciemno,
- Page 565 and 566: - Nie chcę, żebyś tu został - s
- Page 567 and 568: - P-p-przepraszam. - Spróbuj się
- Page 569 and 570: - Jake? - wymamrotałam sennie. - C
- Page 571 and 572: znajomości z Jacobem. Jawił mi si
- Page 573 and 574: - Tak - odezwał się Edward - chyb
- Page 575 and 576: - Nie wiem, co przyniesie przyszło
- Page 577 and 578: postrzegasz, możesz nie zdołać d
- Page 579 and 580: odczekał jeszcze pól roku ze spra
- Page 581 and 582: Edward zachichotał. - Czy mogę ci
- Page 583 and 584: wpierw zanurzyłam się głębiej w
- Page 585 and 586: Czując mój dotyk, Jacob zaczął
- Page 587 and 588: - Wiesz co, ten namiot jest chyba z
- Page 589 and 590: - Mógłbyś mi, na przykład, opow
Zagłębiłam się w las, zostawiając za sobą zalaną słońcem polanę -<br />
pogoda wyjątkowo dopisywała. Może Alice widziała coś tylko<br />
niewyraźnie i myliła się, co do tych opadów śniegu? Miałam taką<br />
nadzieję. Niebo było niemal zupełnie czyste, chociaż wiatr przemykał<br />
z zaciekłą prędkością po otwartych przestrzeniach. Wśród drzew było<br />
spokojniej, ale, jak na czerwiec, o wiele za chłodno -nawet w grubym<br />
swetrze założonym na koszulkę z długim rękawem dostałam gęsiej<br />
skórki. Szłam powoli, przesuwając palcami po wszystkim, co<br />
mijałam: szorstkiej korze drzew, wilgotnych paprociach, omszałych<br />
skałach.<br />
Edward nie spuszczał mnie z oczu, przemieszczając się równolegle do<br />
mnie w odległości około dwudziestu metrów.<br />
- Dobrze robię? - zawołałam.<br />
- Super.<br />
Wpadłam na pewien pomysł.<br />
- A to pomoże?<br />
Przeczesałam sobie włosy palcami, a kiedy w dłoni zostało mi ich<br />
kilka, udrapowałam je na najbliższej kępie paproci.<br />
- Tak, na pewno wzmocni to trop. Tylko, na Boga, nie musisz<br />
sobie wyrywać włosów, Bello. Bez nich też się uda.<br />
- Same wypadły, to mogę je jakoś wykorzystać.<br />
W głębi lasu panował przygnębiający półmrok. Żałowałam, że nie<br />
mogę iść bliżej Edwarda i trzymać go za rękę.<br />
Kolejny włos wcisnęłam w szparę w złamanym konarze, który<br />
zagrodził mi drogę.<br />
scandalous<br />
An43 + Eleonora