STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
Nie myśląc za wiele o tym, co robię, zaczęłam mechanicznie przeczesywać palcami futro na karku swojego towarzysza. Zamruczał tak samo, jak wtedy nad ranem, kiedy pogłaskałam go po policzku. Był to przyjemny, przyjazny dźwięk - bardziej gardłowy niż u kota, ale wynikający z tych samych odczuć. - Wiesz, że nigdy nie miałam psa? - wyznałam. – Zawsze chciałam, ale Renee jest uczulona. Wielkie cielsko Jacoba zatrzęsło się, bo parsknął śmiechem. - Zupełnie nie przejmujesz się sobotą? Obrócił się, żebym zobaczyła, że wywraca oczami. - Zazdroszczę ci takiego pozytywnego nastawienia. Przycisnął łeb do mojej nogi i znowu zaczął mruczeć. Podziałało - poczułam się nieco lepiej. - Czyli jutro zaniesiesz mnie do mojej kryjówki? Zamruczał głośniej, z wyraźnym entuzjazmem. - Ostrzegam, że to może być nawet kilkadziesiąt kilometrów. Edward nie mierzy odległości ludzką miarą. Znowu się zaśmiał. Wtuliłam się w niego mocniej, opierając mu głowę o szyję. scandalous Było to dziwne, ale poczułam się tak, jak na samym początku naszej znajomości, kiedy przebywanie ze sobą przychodziło nam równie łatwo, co oddychanie - i jeszcze przynosiło tyle radości. Pełne zrozumienie, żadnych spięć - zupełnie inaczej, niż kiedy spotykał się ze mną ostatnio w ludzkiej postaci. A wydawało nam się, że to jego dołączenie do sfory wyznaczyło punkt zwrotny naszej znajomości! An43 + Eleonora
Na polanie dalej symulowano walkę na śmierć i życie, ale ja wpatrywałam się w zamglony księżyc... Wszystko było przygotowane. 20 Kompromis Moja torba, spakowana na rzekomą dwudniową wizytę u Alice, czekała w furgonetce, na siedzeniu pasażera. Bilety na koncert oddałam Angeli, Benowi i Mike'owi, a ten ostatni, tak jak na to liczyłam, postanowił zabrać też z sobą Jessicę. Żeby Charlie nie przyjechał do La Push dopiero po południu, na mecz, Billy zaprosił go na łowienie ryb na otwartym morzu z łodzi, którą pożyczył od Starego Quila Ateary. W rezerwacie zostawali dwaj nowi członkowie sfory, Collin i Brady. Była to właściwie tylko para trzynastoletnich dzieciaków, ale i tak Charlie miał być lepiej chroniony niż ktokolwiek w Forks. scandalous Zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy. Próbowałam się z tym pogodzić i nie myśleć, przynajmniej tego wieczoru, o niczym, nad czym nie miałam kontroli. Niezależnie od wyniku starcia, wszystko An43 + Eleonora
- Page 447 and 448: Volturi nie mogliby jej właściwie
- Page 449 and 450: - Trudno im się dziwić. Jestem im
- Page 451 and 452: - Tyle wystarczy - powiedział Carl
- Page 453 and 454: Emmett nie był tą uwagą zachwyco
- Page 455 and 456: dotknąć. Odnosiło się wrażenie
- Page 457 and 458: Następny walczył z nim Carlisle,
- Page 459 and 460: się dość niezdarnie, a kiedy Sam
- Page 461 and 462: Pozostałe wilki już się wycofywa
- Page 463 and 464: - Bello, skarbie, nie możesz zosta
- Page 465 and 466: trop, zanim wpadliby na nas... Obaj
- Page 467 and 468: - Możesz mnie już puścić - ozna
- Page 469 and 470: Wzruszył ramionami, ale wbrew swoi
- Page 471 and 472: - To dobry pomysł. - Edward chyba
- Page 473 and 474: - Jasne, i wszystko by mnie ominę
- Page 475 and 476: - Tak. Coś, co mam już od dłużs
- Page 477 and 478: - Nie powstrzymasz mnie - postraszy
- Page 479 and 480: Skinęłam sztywno głową. Edward
- Page 481 and 482: - Dziewczyna ma swoje powody - mruk
- Page 483 and 484: Zignorowałam te podszepty dobrej s
- Page 485 and 486: dopiąć swego, nie cofał się prz
- Page 487 and 488: - Co? - spytałam, grając na zwło
- Page 489 and 490: - Widzę, że wreszcie wstałaś,
- Page 491 and 492: - Najlepiej chyba będzie po obiedz
- Page 493 and 494: To było niesamowite — on naprawd
- Page 495 and 496: chciała, wybrałam fatalny kierune
- Page 497: Zaśmiał się, co zabrzmiało ni t
- Page 501 and 502: tak jak Alice i Jasper. Następnym
- Page 503 and 504: Im dłużej to trwało, tym większ
- Page 505 and 506: - Pomyślałem sobie - ciągnął -
- Page 507 and 508: - Wiesz, o czym marzę. - O zawarci
- Page 509 and 510: - Chciałabym - powiedziałam, spus
- Page 511 and 512: - Bo przypuszczałem, że to będzi
- Page 513 and 514: Krzywiąc się, pokręciłam głow
- Page 515 and 516: - Nie sądzę. Oderwawszy rękę od
- Page 517 and 518: - To wręcz nie do zniesienia. Tyle
- Page 519 and 520: Zamyśliłam się nad jego słowami
- Page 521 and 522: Znowu do mnie przywarł i przerwał
- Page 523 and 524: - Lepiej dmuchać na zimne. Cała s
- Page 525 and 526: - Nie zmusisz mnie do tego, żebym
- Page 527 and 528: Musiałam przełknąć ślinę, że
- Page 529 and 530: ządkami roziskrzonych diamencików
- Page 531 and 532: - Co tylko chcesz. Puścił mnie i
- Page 533 and 534: Zamierzałam też pójść o jeden
- Page 535 and 536: - Bawcie się dobrze. - Powodzenia,
- Page 537 and 538: - Wolałabym stanąć oko w oko z j
- Page 539 and 540: - Dosyć tego! - przerwał jej brut
- Page 541 and 542: - Wiesz, nie musisz się zgadzać n
- Page 543 and 544: - To dla mnie żaden kłopot - powi
- Page 545 and 546: Wziął mnie za rękę - lewą, bo
- Page 547 and 548: Włożył kurtkę, żeby mieć woln
Nie myśląc za wiele o tym, co robię, zaczęłam mechanicznie<br />
przeczesywać palcami futro na karku swojego towarzysza. Zamruczał<br />
tak samo, jak wtedy nad ranem, kiedy pogłaskałam go po policzku.<br />
Był to przyjemny, przyjazny dźwięk - bardziej gardłowy niż u kota,<br />
ale wynikający z tych samych odczuć.<br />
- Wiesz, że nigdy nie miałam psa? - wyznałam. – Zawsze<br />
chciałam, ale Renee jest uczulona.<br />
Wielkie cielsko Jacoba zatrzęsło się, bo parsknął śmiechem.<br />
- Zupełnie nie przejmujesz się sobotą?<br />
Obrócił się, żebym zobaczyła, że wywraca oczami.<br />
- Zazdroszczę ci takiego pozytywnego nastawienia.<br />
Przycisnął łeb do mojej nogi i znowu zaczął mruczeć. Podziałało -<br />
poczułam się nieco lepiej.<br />
- Czyli jutro zaniesiesz mnie do mojej kryjówki?<br />
Zamruczał głośniej, z wyraźnym entuzjazmem.<br />
- Ostrzegam, że to może być nawet kilkadziesiąt kilometrów.<br />
Edward nie mierzy odległości ludzką miarą.<br />
Znowu się zaśmiał. Wtuliłam się w niego mocniej, opierając mu<br />
głowę o szyję.<br />
scandalous<br />
Było to dziwne, ale poczułam się tak, jak na samym początku naszej<br />
znajomości, kiedy przebywanie ze sobą przychodziło nam równie<br />
łatwo, co oddychanie - i jeszcze przynosiło tyle radości. Pełne<br />
zrozumienie, żadnych spięć - zupełnie inaczej, niż kiedy spotykał się<br />
ze mną ostatnio w ludzkiej postaci. A wydawało nam się, że to jego<br />
dołączenie do sfory wyznaczyło punkt zwrotny naszej znajomości!<br />
An43 + Eleonora