STEPHENIE MEYER Zaćmienie

STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie

02.04.2013 Views

- Nie masz wyboru, Bello — powiedział Edward. — Musisz się zgodzić. Głos miał spokojny, ale wyczuwałam w jego tonie tłumiony wstręt. Ja tam swojej niechęci nie kryłam. Jacob wywrócił oczami, zniecierpliwiony, i jednym zdecydowanym ruchem wziął mnie na ręce. - Nie bądź dziecinna - mruknął, ale zaraz potem zerknął na Edwarda, ja zresztą też. Mój ukochany wyglądał na w pełni opanowanego. - Jestem bardzo wyczulony na zapach Belli - wytłumaczył Jasperowi — więc byłoby rozsądniej, gdyby tę próbę przeprowadził ktoś inny. Jacob okręcił się ze mną wokół własnej osi i pocwałował do lasu. Nie powiedziałam ani słowa, nawet wtedy, kiedy otoczył nas mroczny gąszcz. Wciąż miałam urażoną minę, ale w głębi duszy czułam się przede wszystkim skrępowana. Czy naprawdę musiał aż tak mocno mnie do siebie przyciskać? Chcąc nie chcąc, zaczęłam się zastanawiać, jak on sam się z tym czuje. Przypomniało mi się nasze ostatnie wspólne popołudnie w La Push. Nie chciałam o nim myśleć i założyłam ręce. Ku swojej irytacji, kiedy przypadkowo zerknęłam na opatrunek na prawej dłoni, nieszczęsne wspomnienie tylko zyskało na ostrości. scandalous Nie zawędrowaliśmy daleko - Jacob zawrócił po szerokim łuku i wybiegł na polanę w innym miejscu, kilkadziesiąt metrów od punktu wyjścia, w którym czekał na nas Edward. Zwolnił tempo. An43 + Eleonora

- Możesz mnie już puścić - oznajmiłam. - Jeszcze popsuję cały eksperyment - stwierdził, zacieśniając uścisk. - Jesteś niemożliwy. - Dzięki za komplement. Przy moim ukochanym zmaterializowali się znienacka Jasper i Alice. Jacob zrobił jeszcze jeden krok do przodu, a potem postawił mnie na ziemi jakieś dwa metry od nich. Nie zaszczycając swojego tragarza nawet jednym spojrzeniem, podeszłam do Edwarda i wzięłam go za rękę. - I jak tam? — spytałam. - Nie wyobrażam sobie, żeby któreś z nich naszła ochota węszyć w tym smrodzie na tyle długo, żeby wyłapać w nim te śladowe ilości twojej woni — powiedział Jasper, wykrzywiając się z obrzydzenia. — O ile tylko niczego po drodze nie dotkniesz, niczego nie wyczują. - Jednym słowem, sukces - potwierdziła Alice, marszcząc nos. - I przy okazji wpadłem na pewien pomysł. - Który sprawdzi się w praktyce - dodała z przekonaniem. - Sprytne - zgodził się Edward. - Jak ty to wytrzymujesz? - mruknął do mnie Jacob. Puściwszy jego uwagę mimo uszu, Edward wyjaśnił mi, w czym rzecz: scandalous - Zostawimy - a właściwie to ty zostawisz, Bello — fałszywy trop prowadzący do polany. Kiedy nowonarodzeni się na niego natkną, tak ich to rozochoci, że, niewiele myśląc, pójdą po nim jak An43 + Eleonora

- Możesz mnie już puścić - oznajmiłam.<br />

- Jeszcze popsuję cały eksperyment - stwierdził, zacieśniając<br />

uścisk.<br />

- Jesteś niemożliwy.<br />

- Dzięki za komplement.<br />

Przy moim ukochanym zmaterializowali się znienacka Jasper i Alice.<br />

Jacob zrobił jeszcze jeden krok do przodu, a potem postawił mnie na<br />

ziemi jakieś dwa metry od nich. Nie zaszczycając swojego tragarza<br />

nawet jednym spojrzeniem, podeszłam do Edwarda i wzięłam go za<br />

rękę.<br />

- I jak tam? — spytałam.<br />

- Nie wyobrażam sobie, żeby któreś z nich naszła ochota węszyć<br />

w tym smrodzie na tyle długo, żeby wyłapać w nim te śladowe ilości<br />

twojej woni — powiedział Jasper, wykrzywiając się z obrzydzenia. —<br />

O ile tylko niczego po drodze nie dotkniesz, niczego nie wyczują.<br />

- Jednym słowem, sukces - potwierdziła Alice, marszcząc nos.<br />

- I przy okazji wpadłem na pewien pomysł.<br />

- Który sprawdzi się w praktyce - dodała z przekonaniem.<br />

- Sprytne - zgodził się Edward.<br />

- Jak ty to wytrzymujesz? - mruknął do mnie Jacob.<br />

Puściwszy jego uwagę mimo uszu, Edward wyjaśnił mi,<br />

w czym rzecz:<br />

scandalous<br />

- Zostawimy - a właściwie to ty zostawisz, Bello — fałszywy<br />

trop prowadzący do polany. Kiedy nowonarodzeni się na niego<br />

natkną, tak ich to rozochoci, że, niewiele myśląc, pójdą po nim jak<br />

An43 + Eleonora

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!