STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
Wyciągnęłam przed siebie rękę - trochę trzęsły mi się palce -i dotknęłam jego rdzawobrązowego policzka. Był bardzo ciepły. Czarne ślepia zamknęły się. Wilk przechylił lekko łeb, po czym zamruczał gardłowo niczym głaskany pies. Poznając fakturę jego futra, sprężystego i szorstkiego zarazem, z ciekawości zagłębiłam w nim palce i pogłaskałam Jacoba po szyi, gdzie barwa jego sierści była bardziej nasycona. Nie zdawałam sobie sprawy, jak blisko niego się znalazłam - oblizał mnie znienacka od brody aż po czoło. - Tfu! - Skrzywiłam się, odskakując do tyłu. - Fuj! Ja ci dam! Zamachnęłam się na niego, jak gdyby był w swojej ludzkiej postaci, ale oczywiście w porę zrobił unik. Przypominający kaszel szczek, który dobył się spomiędzy jego zębisk, bez wątpienia był wilczym śmiechem. I ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Wytarłam sobie twarz rękawem koszuli. To wtedy zorientowałam się, że wszyscy na nas patrzą - i Cullenowie, i wilkołaki. Cullenowie mieli zakłopotane, może nieco zniesmaczone miny. Z pysków wilków trudniej było cokolwiek odczytać, ale Sam wyglądał na zmartwionego. Obserwował nas i Edward, podenerwowany i wyraźnie rozczarowany. Uzmysłowiłam sobie, że spodziewał się po mnie innej reakcji. Na przykład, że zacznę krzyczeć i ze strachu rzucę się do ucieczki. Jacob znów się zaśmiał po swojemu. scandalous An43 + Eleonora
Pozostałe wilki już się wycofywały, nie spuszczając przy tym oczu z Cullenów. Przyglądał się ich odwrotowi, nie ruszając się z miejsca. Wkrótce znikły w ciemnym lesie - tylko dwa przystanęły na jego skraju i zwróciły się ku Jacobowi. Bił od nich niepokój. Edward westchnął. Ignorując mojego przyjaciela, podszedł do mnie z drugiej strony i wziął mnie za rękę. - Gotowa do biegu? - spytał. Nim zdążyłam się odezwać, przeniósł wzrok na Jacoba. - Nie znam jeszcze wszystkich szczegółów - odpowiedział na zadane mu telepatycznie pytanie. Wilk mruknął coś niezadowolony. - To nie takie proste — stwierdził Edward. — Ale nie zawracaj tym sobie głowy. Postaram się, żeby nie pojawiło się żadne niebezpieczeństwo. - Gdzie żeby się nie pojawiło? — wtrąciłam się. - Omawiamy tylko strategię — wyjaśnił oględnie. Jacob spojrzał na niego, potem na mnie, potem znowu na niego, i nagle ruszył biegiem ku ścianie lasu. - Hej! - zawołałam, mimowolnie wyciągając przed siebie rękę, ale w kilka sekund zniknął wśród drzew. W jego ślady poszły dwa pozostałe wilki. Zdążyłam tylko zauważyć, że do tylniej łapy miał przywiązane płaskie czarne zawiniątko. - Co go napadło? - spytałam urażona. - Zaraz wróci - odparł Edward. Westchnął ciężko. - Chce móc normalnie się komunikować. scandalous An43 + Eleonora
- Page 409 and 410: się ode mnie, rozglądając się n
- Page 411 and 412: chodzi mu o was czy o nas, tylko wy
- Page 413 and 414: - Nie bądź niemądra. Może pojed
- Page 415 and 416: zbyt często, przesuwały się za k
- Page 417 and 418: Było to kolejne kłamstwo, ale tym
- Page 419 and 420: Chyba zaraz za następnym zakrętem
- Page 421 and 422: Jęknęłam głośno. Nie przestaj
- Page 423 and 424: weszła Jessica, zaraz za nią sam
- Page 425 and 426: wśród gości, obejmował mnie non
- Page 427 and 428: guzik dzwonka raz jeszcze, tym raze
- Page 429 and 430: powinienem się tak narzucać. Zach
- Page 431 and 432: - Bardzo. Jest niesamowity. Uśmiec
- Page 433 and 434: Jego przyjaciele z watahy patrzyli
- Page 435 and 436: Jeszcze przez sekundę świdrowała
- Page 437 and 438: - Liczebność to jeszcze nie wszys
- Page 439 and 440: - Bez wątpienia - zgodził się z
- Page 441 and 442: Żeby móc się lepiej kontrolować
- Page 443 and 444: grupie, i jestem zdania, że wilcze
- Page 445 and 446: uniknięcia czy obłaskawienia, ale
- Page 447 and 448: Volturi nie mogliby jej właściwie
- Page 449 and 450: - Trudno im się dziwić. Jestem im
- Page 451 and 452: - Tyle wystarczy - powiedział Carl
- Page 453 and 454: Emmett nie był tą uwagą zachwyco
- Page 455 and 456: dotknąć. Odnosiło się wrażenie
- Page 457 and 458: Następny walczył z nim Carlisle,
- Page 459: się dość niezdarnie, a kiedy Sam
- Page 463 and 464: - Bello, skarbie, nie możesz zosta
- Page 465 and 466: trop, zanim wpadliby na nas... Obaj
- Page 467 and 468: - Możesz mnie już puścić - ozna
- Page 469 and 470: Wzruszył ramionami, ale wbrew swoi
- Page 471 and 472: - To dobry pomysł. - Edward chyba
- Page 473 and 474: - Jasne, i wszystko by mnie ominę
- Page 475 and 476: - Tak. Coś, co mam już od dłużs
- Page 477 and 478: - Nie powstrzymasz mnie - postraszy
- Page 479 and 480: Skinęłam sztywno głową. Edward
- Page 481 and 482: - Dziewczyna ma swoje powody - mruk
- Page 483 and 484: Zignorowałam te podszepty dobrej s
- Page 485 and 486: dopiąć swego, nie cofał się prz
- Page 487 and 488: - Co? - spytałam, grając na zwło
- Page 489 and 490: - Widzę, że wreszcie wstałaś,
- Page 491 and 492: - Najlepiej chyba będzie po obiedz
- Page 493 and 494: To było niesamowite — on naprawd
- Page 495 and 496: chciała, wybrałam fatalny kierune
- Page 497 and 498: Zaśmiał się, co zabrzmiało ni t
- Page 499 and 500: Na polanie dalej symulowano walkę
- Page 501 and 502: tak jak Alice i Jasper. Następnym
- Page 503 and 504: Im dłużej to trwało, tym większ
- Page 505 and 506: - Pomyślałem sobie - ciągnął -
- Page 507 and 508: - Wiesz, o czym marzę. - O zawarci
- Page 509 and 510: - Chciałabym - powiedziałam, spus
Pozostałe wilki już się wycofywały, nie spuszczając przy tym oczu z<br />
Cullenów. Przyglądał się ich odwrotowi, nie ruszając się z miejsca.<br />
Wkrótce znikły w ciemnym lesie - tylko dwa przystanęły na jego<br />
skraju i zwróciły się ku Jacobowi. Bił od nich niepokój.<br />
Edward westchnął. Ignorując mojego przyjaciela, podszedł do mnie z<br />
drugiej strony i wziął mnie za rękę.<br />
- Gotowa do biegu? - spytał.<br />
Nim zdążyłam się odezwać, przeniósł wzrok na Jacoba.<br />
- Nie znam jeszcze wszystkich szczegółów - odpowiedział na<br />
zadane mu telepatycznie pytanie.<br />
Wilk mruknął coś niezadowolony.<br />
- To nie takie proste — stwierdził Edward. — Ale nie zawracaj<br />
tym sobie głowy. Postaram się, żeby nie pojawiło się żadne<br />
niebezpieczeństwo.<br />
- Gdzie żeby się nie pojawiło? — wtrąciłam się.<br />
- Omawiamy tylko strategię — wyjaśnił oględnie.<br />
Jacob spojrzał na niego, potem na mnie, potem znowu na niego, i<br />
nagle ruszył biegiem ku ścianie lasu.<br />
- Hej! - zawołałam, mimowolnie wyciągając przed siebie rękę, ale<br />
w kilka sekund zniknął wśród drzew. W jego ślady poszły dwa<br />
pozostałe wilki. Zdążyłam tylko zauważyć, że do tylniej łapy miał<br />
przywiązane płaskie czarne zawiniątko.<br />
- Co go napadło? - spytałam urażona.<br />
- Zaraz wróci - odparł Edward. Westchnął ciężko. - Chce móc<br />
normalnie się komunikować.<br />
scandalous<br />
An43 + Eleonora