STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
Zadrżałam, słysząc, z jaką tęsknotą o tym mówi. Ścisnęłam mocniej jego dłoń, żałując, że nie jestem na tyle silna, by móc używać swoich palców jak kajdan. Od Cullenów dzieliło nas już tylko kilka metrów. Dopiero teraz zauważyłam, że Alice nie podziela optymizmu najbliższych. Stała nieco z boku z ustami wygiętymi w podkówkę, przyglądając się Jasperowi, który rozciągał mięśnie, jakby szykował się do meczu. - Coś nie tak? - spytałam cicho Edwarda, wskazując na nią podbródkiem. Zachichotał. Na powrót był sobą. - Wilkołaki są w drodze, więc biedaczka nic już w swoich wizjach nie widzi, a bez ich wsparcia czuje się poniekąd tak, jak nie widomy bez łaski. Usłyszała nas, chociaż z całej grupy stała najdalej, i pokazała mu język. Znowu się zaśmiał. - Cześć, Edward - przywitał się Emmett. - Cześć, Bella. Ty też na trening? Edward jęknął. scandalous - Błagam! Jeszcze weźmie to za dobrą monetę. - Kiedy przybędą nasi goście? - spytał go Carlisle. Edward skoncentrował się na moment, a potem westchnął. - Za jakieś półtorej minuty. Ale będę musiał pobawić się w tłumacza, bo nie ufają nam na tyle, żeby pojawić się tu jako ludzie. Otworzyłam szeroko oczy. Carlisle pokiwał głową. An43 + Eleonora
- Trudno im się dziwić. Jestem im wdzięczny, że w ogóle się zdecydowali. - Przyjdą jako wilki? - spytałam Edwarda. Potwierdził, po czym przyjrzał mi się badawczo. Przełknęłam głośno ślinę. Widziałam Jacoba w postaci wilka tylko dwukrotnie - raz na łące z Laurentem, i drugi raz na leśnej drodze, kiedy rozgniewał się na mnie Paul. Były to jedne z moich najbardziej przerażających wspomnień. W twarzy Edwarda coś drgnęło, jakby nagle zdał sobie sprawę z czegoś niezbyt przyjemnego. Nim dostrzegłam coś więcej, odwrócił się przodem do pozostałych. - Przygotujcie się — przyszykowali dla nas małą niespodziankę. - Co znowu za niespodziankę? - naburmuszyła się Alice. - Cii - rozkazał. Jego wzrok padał poza nią, na coś kryjącego się w ciemnościach. Cullenowie pospiesznie się rozstąpili, pozostawiając Jaspera i Emmeta najbliżej linii drzew. Edward został przy mnie, ale pochylił się w ich kierunku. Było widać, że gdyby tylko mógł, dołączyłby do braci. Znów ścisnęłam mocniej jego dłoń. - Cholera - mruknął Emmett. - Ale numer. Esme i Rosalie wymieniły zdumione spojrzenia. Zmrużyłam oczy, ale mrok był dla mnie tak samo nieprzenikniony, co przed chwilą. - Co się dzieje? - spytałam najciszej, jak umiałam. - Nic nie widzę. scandalous An43 + Eleonora
- Page 397 and 398: Czyżby istniał jeden aspekt ludzk
- Page 399 and 400: - Podsumujmy: skoro przyniosłam ci
- Page 401 and 402: Taktyka polegająca na tym, że rob
- Page 403 and 404: Planowałam uczesać się w jakiś
- Page 405 and 406: - Jasne. Już się nie mogę doczek
- Page 407 and 408: Poszło tak szybko. Czułam się, j
- Page 409 and 410: się ode mnie, rozglądając się n
- Page 411 and 412: chodzi mu o was czy o nas, tylko wy
- Page 413 and 414: - Nie bądź niemądra. Może pojed
- Page 415 and 416: zbyt często, przesuwały się za k
- Page 417 and 418: Było to kolejne kłamstwo, ale tym
- Page 419 and 420: Chyba zaraz za następnym zakrętem
- Page 421 and 422: Jęknęłam głośno. Nie przestaj
- Page 423 and 424: weszła Jessica, zaraz za nią sam
- Page 425 and 426: wśród gości, obejmował mnie non
- Page 427 and 428: guzik dzwonka raz jeszcze, tym raze
- Page 429 and 430: powinienem się tak narzucać. Zach
- Page 431 and 432: - Bardzo. Jest niesamowity. Uśmiec
- Page 433 and 434: Jego przyjaciele z watahy patrzyli
- Page 435 and 436: Jeszcze przez sekundę świdrowała
- Page 437 and 438: - Liczebność to jeszcze nie wszys
- Page 439 and 440: - Bez wątpienia - zgodził się z
- Page 441 and 442: Żeby móc się lepiej kontrolować
- Page 443 and 444: grupie, i jestem zdania, że wilcze
- Page 445 and 446: uniknięcia czy obłaskawienia, ale
- Page 447: Volturi nie mogliby jej właściwie
- Page 451 and 452: - Tyle wystarczy - powiedział Carl
- Page 453 and 454: Emmett nie był tą uwagą zachwyco
- Page 455 and 456: dotknąć. Odnosiło się wrażenie
- Page 457 and 458: Następny walczył z nim Carlisle,
- Page 459 and 460: się dość niezdarnie, a kiedy Sam
- Page 461 and 462: Pozostałe wilki już się wycofywa
- Page 463 and 464: - Bello, skarbie, nie możesz zosta
- Page 465 and 466: trop, zanim wpadliby na nas... Obaj
- Page 467 and 468: - Możesz mnie już puścić - ozna
- Page 469 and 470: Wzruszył ramionami, ale wbrew swoi
- Page 471 and 472: - To dobry pomysł. - Edward chyba
- Page 473 and 474: - Jasne, i wszystko by mnie ominę
- Page 475 and 476: - Tak. Coś, co mam już od dłużs
- Page 477 and 478: - Nie powstrzymasz mnie - postraszy
- Page 479 and 480: Skinęłam sztywno głową. Edward
- Page 481 and 482: - Dziewczyna ma swoje powody - mruk
- Page 483 and 484: Zignorowałam te podszepty dobrej s
- Page 485 and 486: dopiąć swego, nie cofał się prz
- Page 487 and 488: - Co? - spytałam, grając na zwło
- Page 489 and 490: - Widzę, że wreszcie wstałaś,
- Page 491 and 492: - Najlepiej chyba będzie po obiedz
- Page 493 and 494: To było niesamowite — on naprawd
- Page 495 and 496: chciała, wybrałam fatalny kierune
- Page 497 and 498: Zaśmiał się, co zabrzmiało ni t
Zadrżałam, słysząc, z jaką tęsknotą o tym mówi. Ścisnęłam mocniej<br />
jego dłoń, żałując, że nie jestem na tyle silna, by móc używać swoich<br />
palców jak kajdan.<br />
Od Cullenów dzieliło nas już tylko kilka metrów. Dopiero teraz<br />
zauważyłam, że Alice nie podziela optymizmu najbliższych. Stała<br />
nieco z boku z ustami wygiętymi w podkówkę, przyglądając się<br />
Jasperowi, który rozciągał mięśnie, jakby szykował się do meczu.<br />
- Coś nie tak? - spytałam cicho Edwarda, wskazując na nią<br />
podbródkiem.<br />
Zachichotał. Na powrót był sobą.<br />
- Wilkołaki są w drodze, więc biedaczka nic już w swoich wizjach<br />
nie widzi, a bez ich wsparcia czuje się poniekąd tak, jak nie<br />
widomy bez łaski.<br />
Usłyszała nas, chociaż z całej grupy stała najdalej, i pokazała mu<br />
język. Znowu się zaśmiał.<br />
- Cześć, Edward - przywitał się Emmett. - Cześć, Bella. Ty też na<br />
trening?<br />
Edward jęknął.<br />
scandalous<br />
- Błagam! Jeszcze weźmie to za dobrą monetę.<br />
- Kiedy przybędą nasi goście? - spytał go Carlisle.<br />
Edward skoncentrował się na moment, a potem westchnął.<br />
- Za jakieś półtorej minuty. Ale będę musiał pobawić się w<br />
tłumacza, bo nie ufają nam na tyle, żeby pojawić się tu jako ludzie.<br />
Otworzyłam szeroko oczy. Carlisle pokiwał głową.<br />
An43 + Eleonora