STEPHENIE MEYER Zaćmienie

STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie

02.04.2013 Views

- Twoja przyjaciółka ma wobec nas inne plany. - Alice, powiedz im, że odmawiasz! Przecież ich pozabijają! Jacob, Quil i Embry wybuchnęli śmiechem. - Bello - zwróciła się do mnie łagodnie Alice - właśnie walcząc osobno, wszyscy będziemy ryzykować życiem. Razem... - ... damy draniom niezły wycisk - dokończył za nią Jacob. Quil znowu się zaśmiał. - Dużo ich? - spytał takim tonem, jakby był głodny, a chodziło o hamburgery. - Przestańcie! - krzyknęłam. Alice nawet na mnie nie zerknęła. - Dziś było dwudziestu dwóch, ale ta liczba stopniowo maleje. - Dlaczego? — zdziwił się Jacob. - To dłuższa historia. - Rozejrzała się nagle po pokoju. - To nie jest właściwe miejsce. - Ale możemy wrócić do niej jeszcze dziś wieczorem? - Możemy - odpowiedział mu Jasper. - Planowaliśmy na później taką... taką naradę wojenną. Czujcie się zaproszeni. Jeśli chcecie walczyć u naszego boku, musimy was najpierw trochę przeszkolić. Wilki jak na komendę przybrały ten sam skwaszony wyraz twarzy. - Przestańcie! — jęknęłam. - Hm... - Jasper potarł się po brodzie. - Ciekaw jestem, jak to będzie. Nigdy nie brałem was pod uwagę. To pierwszy taki przypadek w historii. scandalous An43 + Eleonora

- Bez wątpienia - zgodził się z nim Jacob. Widać było, że spieszno mu przekazać nowinę pozostałym. - No to lecimy do naszych. O której godzinie się spotkamy? - A o której chodzicie spać? Wszyscy trzej wywrócili oczami. - O której? - powtórzył Jacob. - O trzeciej może być? - Gdzie? - Około piętnastu kilometrów za leśniczówką Hoh. Przyjdźcie z zachodu, to złapiecie nasz trop. -Okej. Do zobaczenia. Ruszyli w kierunku drzwi. - Jake, czekaj! - zawołałam. - Nie rób tego! Błagam! Obrócił się i uśmiechnął. Quil i Embry znikli w tłumie. - Bells, nie zachowuj się jak dziecko. Zafundowałaś mi o wiele fajniejszy prezent niż ja tobie. - Błagam! Mój głos zagłuszyła solówka na gitarę elektryczną. Nie odpowiedział — rzucił się dogonić swoich kompanów, którzy zdążyli już wyjść. Obserwowałam bezradna, jak znika mi z oczu. 18 Trening - To musiało być najdłuższe przyjęcie w historii ludzkości - pożaliłam się w drodze do domu. scandalous An43 + Eleonora

- Twoja przyjaciółka ma wobec nas inne plany.<br />

- Alice, powiedz im, że odmawiasz! Przecież ich pozabijają!<br />

Jacob, Quil i Embry wybuchnęli śmiechem.<br />

- Bello - zwróciła się do mnie łagodnie Alice - właśnie walcząc<br />

osobno, wszyscy będziemy ryzykować życiem. Razem...<br />

- ... damy draniom niezły wycisk - dokończył za nią Jacob.<br />

Quil znowu się zaśmiał.<br />

- Dużo ich? - spytał takim tonem, jakby był głodny, a chodziło o<br />

hamburgery.<br />

- Przestańcie! - krzyknęłam. Alice nawet na mnie nie zerknęła.<br />

- Dziś było dwudziestu dwóch, ale ta liczba stopniowo maleje.<br />

- Dlaczego? — zdziwił się Jacob.<br />

- To dłuższa historia. - Rozejrzała się nagle po pokoju. - To nie<br />

jest właściwe miejsce.<br />

- Ale możemy wrócić do niej jeszcze dziś wieczorem?<br />

- Możemy - odpowiedział mu Jasper. - Planowaliśmy na później<br />

taką... taką naradę wojenną. Czujcie się zaproszeni. Jeśli chcecie<br />

walczyć u naszego boku, musimy was najpierw trochę przeszkolić.<br />

Wilki jak na komendę przybrały ten sam skwaszony wyraz twarzy.<br />

- Przestańcie! — jęknęłam.<br />

- Hm... - Jasper potarł się po brodzie. - Ciekaw jestem, jak to<br />

będzie. Nigdy nie brałem was pod uwagę. To pierwszy taki przypadek<br />

w historii.<br />

scandalous<br />

An43 + Eleonora

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!