STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
Jedną ręką trzymała się kurczowo framugi drzwi, jakby obawiała się, że się przewróci. - Alice? Coś zobaczyłaś? Co zobaczyłaś? Alice! Odruchowo złożyłam dłonie w błagalnym geście, jak do pacierza. Nawet na mnie nie spojrzała - patrzyła gdzieś w bok. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam, że wpatruje się w Edwarda, znajdującego się po przeciwnej stronie pokoju. Miał nieodgadniona wyraz twarzy. Na ułamek sekundy ich oczy się spotkały, a potem Fdward odwrócił się i zniknął w cieniu pod schodami. Ledwie to zrobił, rozległ się dzwonek do drzwi - pierwszy po kilkugodzinnej przerwie. Alice wzdrygnęła się, zaskoczona, a zaraz potem skrzywiła z obrzydzenia. - Kto tu zaprosił tego wilkołaka? - jęknęła. Zacisnęłam wargi. - Ja, oczywiście. Sądziłam, że anulowałam to zaproszenie — no i przede wszystkim nawet mi się nie śniło, że Jacob je przyjmie. - Cóż, w takim razie idź i się nim zajmij. Ja mam coś do omówienia z Carlislem. scandalous - Nie, Alice, zaczekaj! - Chciałam złapać ją za rękę, ale już jej nie było. Moje palce zacisnęły się w powietrzu. - Cholera jasna! - mruknęłam. Wiedziałam, że to było to - Alice nawiedziła nareszcie wizja, na którą tak długo czekała. Chciałam się jak najszybciej dowiedzieć, co w niej było, a nie witać nowego gościa. Przycisnął An43 + Eleonora
guzik dzwonka raz jeszcze, tym razem o wiele dłużej, ale odwróciłam się do drzwi plecami i zaczęłam szukać wzrokiem przyjaciółki. W panującym w salonie półmroku nie sposób było ją namierzyć. Postanowiłam przedrzeć się do schodów i ruszyłam przed siebie. Muzyka na chwilę ucichła. - Hej, hej! Bella! - usłyszałam za sobą głos Jacoba. Miałam zamiar go zignorować, ale zdradziło mnie własne ciało i mimowolnie odwróciłam głowę. Wywróciłam oczami. Przy drzwiach stał nie jeden a trzech wilkołaków, Jacob przyprowadził, bowiem ze sobą Embry'ego i Quila. Obaj byli wyraźnie spięci i rozglądali się nerwowo, jakby znaleźli się w nawiedzanej przed duchy krypcie. Embry trzymał wciąż rozedrganą dłoń na klamce, gotowy rzucić się do ucieczki. Jacob pomachał do mnie. Wyglądał na bardziej rozluźnionego od swoich kolegów, ale marszczył nos. Pomachałam mu i ja - tyle, że na pożegnanie — a potem przecisnęłam się pomiędzy Lauren a Connerem, żeby dalej szukać Alice. Zjawił się znikąd - położył mi dłoń na ramieniu i pchnął w kierunku cienia przy kuchni. Próbowałam zrobić unik, ale chwycił mnie za zdrowy nadgarstek i siłą wyprowadził z tłumu. - Wszystkich gości tak traktujesz? - spytał. Uwolniłam rękę i spojrzałam na niego spode łba. - Po co tu przyszedłeś? scandalous - Sama mnie zaprosiłaś. Nie pamiętasz? An43 + Eleonora
- Page 375 and 376: - Nie idź jeszcze, proszę. Jak dl
- Page 377 and 378: Wpatrywałam się w niego w milczen
- Page 379 and 380: - Jacob... - Posłałam mu błagaln
- Page 381 and 382: - Bella, to ty sama ją sobie złam
- Page 383 and 384: - Jasne. A to niby, co? Wskazałam
- Page 385 and 386: dokładnie doszło do złamania, i
- Page 387 and 388: Charlie też zachichotał. Zazgrzyt
- Page 389 and 390: - Chyba to naprawdę złamanie - st
- Page 391 and 392: - Ale jeśli jeszcze kiedykolwiek d
- Page 393 and 394: W garażu Cullenów zastaliśmy Ros
- Page 395 and 396: - Nie musisz się teraz tym zadręc
- Page 397 and 398: Czyżby istniał jeden aspekt ludzk
- Page 399 and 400: - Podsumujmy: skoro przyniosłam ci
- Page 401 and 402: Taktyka polegająca na tym, że rob
- Page 403 and 404: Planowałam uczesać się w jakiś
- Page 405 and 406: - Jasne. Już się nie mogę doczek
- Page 407 and 408: Poszło tak szybko. Czułam się, j
- Page 409 and 410: się ode mnie, rozglądając się n
- Page 411 and 412: chodzi mu o was czy o nas, tylko wy
- Page 413 and 414: - Nie bądź niemądra. Może pojed
- Page 415 and 416: zbyt często, przesuwały się za k
- Page 417 and 418: Było to kolejne kłamstwo, ale tym
- Page 419 and 420: Chyba zaraz za następnym zakrętem
- Page 421 and 422: Jęknęłam głośno. Nie przestaj
- Page 423 and 424: weszła Jessica, zaraz za nią sam
- Page 425: wśród gości, obejmował mnie non
- Page 429 and 430: powinienem się tak narzucać. Zach
- Page 431 and 432: - Bardzo. Jest niesamowity. Uśmiec
- Page 433 and 434: Jego przyjaciele z watahy patrzyli
- Page 435 and 436: Jeszcze przez sekundę świdrowała
- Page 437 and 438: - Liczebność to jeszcze nie wszys
- Page 439 and 440: - Bez wątpienia - zgodził się z
- Page 441 and 442: Żeby móc się lepiej kontrolować
- Page 443 and 444: grupie, i jestem zdania, że wilcze
- Page 445 and 446: uniknięcia czy obłaskawienia, ale
- Page 447 and 448: Volturi nie mogliby jej właściwie
- Page 449 and 450: - Trudno im się dziwić. Jestem im
- Page 451 and 452: - Tyle wystarczy - powiedział Carl
- Page 453 and 454: Emmett nie był tą uwagą zachwyco
- Page 455 and 456: dotknąć. Odnosiło się wrażenie
- Page 457 and 458: Następny walczył z nim Carlisle,
- Page 459 and 460: się dość niezdarnie, a kiedy Sam
- Page 461 and 462: Pozostałe wilki już się wycofywa
- Page 463 and 464: - Bello, skarbie, nie możesz zosta
- Page 465 and 466: trop, zanim wpadliby na nas... Obaj
- Page 467 and 468: - Możesz mnie już puścić - ozna
- Page 469 and 470: Wzruszył ramionami, ale wbrew swoi
- Page 471 and 472: - To dobry pomysł. - Edward chyba
- Page 473 and 474: - Jasne, i wszystko by mnie ominę
- Page 475 and 476: - Tak. Coś, co mam już od dłużs
Jedną ręką trzymała się kurczowo framugi drzwi, jakby obawiała się,<br />
że się przewróci.<br />
- Alice? Coś zobaczyłaś? Co zobaczyłaś? Alice!<br />
Odruchowo złożyłam dłonie w błagalnym geście, jak do pacierza.<br />
Nawet na mnie nie spojrzała - patrzyła gdzieś w bok. Podążyłam za jej<br />
wzrokiem i zobaczyłam, że wpatruje się w Edwarda, znajdującego się<br />
po przeciwnej stronie pokoju. Miał nieodgadniona wyraz twarzy. Na<br />
ułamek sekundy ich oczy się spotkały, a potem Fdward odwrócił się i<br />
zniknął w cieniu pod schodami.<br />
Ledwie to zrobił, rozległ się dzwonek do drzwi - pierwszy po<br />
kilkugodzinnej przerwie.<br />
Alice wzdrygnęła się, zaskoczona, a zaraz potem skrzywiła z<br />
obrzydzenia.<br />
- Kto tu zaprosił tego wilkołaka? - jęknęła. Zacisnęłam wargi.<br />
- Ja, oczywiście.<br />
Sądziłam, że anulowałam to zaproszenie — no i przede wszystkim<br />
nawet mi się nie śniło, że Jacob je przyjmie.<br />
- Cóż, w takim razie idź i się nim zajmij. Ja mam coś do<br />
omówienia z Carlislem.<br />
scandalous<br />
- Nie, Alice, zaczekaj! - Chciałam złapać ją za rękę, ale już jej nie<br />
było. Moje palce zacisnęły się w powietrzu. - Cholera jasna! -<br />
mruknęłam. Wiedziałam, że to było to - Alice nawiedziła nareszcie<br />
wizja, na którą tak długo czekała. Chciałam się jak najszybciej<br />
dowiedzieć, co w niej było, a nie witać nowego gościa. Przycisnął<br />
An43 + Eleonora