STEPHENIE MEYER Zaćmienie

STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie

02.04.2013 Views

- Nie, nie trzymałam. To słodkie, że udzielasz mi takiej lekcji, ale żadne instrukcje tu chyba nie pomogą. Wierz mi, Jacob ma okropnie twardą czaszkę. Parsknął śmiechem. - Następnym razem uderz go w brzuch. - Następnym razem? - spytałam z niedowierzaniem. - Och, nie bądź dla niego zbyt surowa. To jeszcze dzieciak. - Jest wstrętny. - Ale nadal jest twoim przyjacielem. - Wiem - westchnęłam. - Nie mam pojęcia, jak to rozegrać, żeby nie zachować się jak świnia. Pokiwał wolno głową. - Tak... Rozwiązanie słuszne to nie zawsze rozwiązanie oczywiste. A czasami coś, co jednym wydaje się słuszne, innych rani. Hm... Mogę ci tylko życzyć powodzenia. - Dzięki - mruknęłam, odrobinę zawiedziona. Znowu się zaśmiał, a potem nastroszył brwi. - Jeśli ta impreza wymknie wam się spod kontroli... - zaczął. - O nic się nie martw, tato. Będą Carlisle i Esme. Też możesz przyjść, jeśli tylko masz ochotę. Skrzywił się, nie odrywając wzroku od szosy. Był tak samo wielkim fanem przyjęć, co ja. scandalous - A tak w ogóle, to gdzie jest dokładnie ten zjazd? - spytał. - Cullenowie powinni tam postawić jakąś podświetlaną tabliczkę czy coś w tym stylu. O tej porze nie sposób go zauważyć. An43 + Eleonora

Chyba zaraz za następnym zakrętem. - Zacisnęłam wargi. -Masz rację, bardzo trudno go znaleźć. Alice mówiła mi, że dołączyła do zaproszeń mapkę, ale mimo to nie jestem pewna, czy wszyscy trafią. Dopiero teraz pomyślałam o tej ewentualności i trochę poprawiło mi to humor. - Może komuś się uda - powiedział Charlie. Droga skręciła na wschód. Kiedy pokonaliśmy zakręt, naszym oczom ukazało się niecodzienne zjawisko. W miejscu, w którym miał być zjazd prowadzący do Cullenów, od aksamitnej czerni lasu odcinały się tysiące migających choinkowych lampek, niemożliwych do przeoczenia. Ktoś porozwieszał je na drzewach po obu stronach odgałęzienia. - Wow - szepnął Charlie. Zrzedła mi mina. - Przeklęta Alice. Skręciliśmy. Okazało się, że podświetlono nie tylko sam zjazd — co kilkanaście metrów mijaliśmy kolejną instalację, i tak aż pod sam dom, przez prawie pięć kilometrów. - Ta mała nigdy nie bawi się w półśrodki, prawda? Ojciec był pod wrażeniem. - Jesteś pewien, że nie wejdziesz choć na chwilę? - W stu procentach. Baw się dobrze, kochanie. - Wielkie dzięki, tato. scandalous Przyglądał mi się rozbawiony, jak wysiadam i zatrzaskuję drzwiczki. Odprowadziłam go wzrokiem. Nie przestawał się szeroko uśmiechać. Z westchnieniem pomaszerowałam na swoje przyjęcie. An43 + Eleonora

Chyba zaraz za następnym zakrętem. - Zacisnęłam wargi. -Masz rację,<br />

bardzo trudno go znaleźć. Alice mówiła mi, że dołączyła do zaproszeń<br />

mapkę, ale mimo to nie jestem pewna, czy wszyscy trafią. Dopiero<br />

teraz pomyślałam o tej ewentualności i trochę poprawiło mi to humor.<br />

- Może komuś się uda - powiedział Charlie.<br />

Droga skręciła na wschód. Kiedy pokonaliśmy zakręt, naszym oczom<br />

ukazało się niecodzienne zjawisko. W miejscu, w którym miał być<br />

zjazd prowadzący do Cullenów, od aksamitnej czerni lasu odcinały się<br />

tysiące migających choinkowych lampek, niemożliwych do<br />

przeoczenia. Ktoś porozwieszał je na drzewach po obu stronach<br />

odgałęzienia.<br />

- Wow - szepnął Charlie. Zrzedła mi mina.<br />

- Przeklęta Alice.<br />

Skręciliśmy. Okazało się, że podświetlono nie tylko sam zjazd — co<br />

kilkanaście metrów mijaliśmy kolejną instalację, i tak aż pod sam<br />

dom, przez prawie pięć kilometrów.<br />

- Ta mała nigdy nie bawi się w półśrodki, prawda? Ojciec był pod<br />

wrażeniem.<br />

- Jesteś pewien, że nie wejdziesz choć na chwilę?<br />

- W stu procentach. Baw się dobrze, kochanie.<br />

- Wielkie dzięki, tato.<br />

scandalous<br />

Przyglądał mi się rozbawiony, jak wysiadam i zatrzaskuję drzwiczki.<br />

Odprowadziłam go wzrokiem. Nie przestawał się szeroko uśmiechać.<br />

Z westchnieniem pomaszerowałam na swoje przyjęcie.<br />

An43 + Eleonora

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!