STEPHENIE MEYER Zaćmienie

STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie

02.04.2013 Views

on, więc natychmiastowa ucieczka wydawała m się całkiem rozsądnym pomysłem. - Jacob i Billy musieli już iść - widziałaś, że przyszli? - spyta Charlie, odsuwając się, ale nie zdejmując mi dłoni z ramion. Stał tyłem do Edwarda, zapewne celowo, co w innych okolicznościach miałabym mu może za złe, ale za co teraz dziękowałam Bogu, bo mój ukochany miał rozdziawione usta i oczy wciąż pełne strachu. - Tak, tak - zapewniłam ojca, usiłując być na tyle przytomni by móc podtrzymać rozmowę. - Widziałam i słyszałam. - Miło z ich strony - stwierdził Charlie. - Aha. Cóż, wyjawienie prawdy Edwardowi było fatalnym posunięciem. Alice dobrze wiedziała, co robi, ukrywając ją przed nim podczas uroczystości. Powinnam była mu powiedzieć dopiero znalazłszy się z nim sam na sam albo przynajmniej w obecności pozostałych Cullenów. I w jakimś miejscu, gdzie nie było nic, co można było zniszczyć: żadnych okien, żadnych aut... żadnych budynków szkolnych. Jego mina przypomniała mi o wszystkich moich lękach , a i trafiło się kilka nowych. Teraz tylko ja się bałam, bo u niego przerażenie wyparł straszliwy gniew. - Dokąd chcesz się wybrać na uroczysty obiad? — spytał Charlie - Koszty nie grają roli. - Mogę coś ugotować. scandalous An43 + Eleonora

- Nie bądź niemądra. Może pojedziemy do Lodge? - zaproponował, uśmiechając się zachęcająco. - Nic przepadałam za jego ulubioną restauracją, ale w tej sytuacji było mi wszystko jedno. I tak nie byłam w stanie nic przełknąć. - Okej, może być Lodge - zgodziłam się. - Będzie fajnie. Charlie uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym spochmurniał i westchnął. Odwrócił głowę w kierunku Edwarda, ale tylko odrobinę, żeby nie musieć na niego patrzeć. - Pojedziesz z nami? Rzuciłam Edwardowi ostrzegawcze spojrzenie. Zdążył doprowadzić się do porządku na ułamek sekundy przed tym, jak Charlie obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, żeby sprawdzić, czemu nie uzyskał odpowiedzi. - Nie, dziękuję - odparł sztywno, z twarzą niczym kamienna figura. - Masz coś zaplanowane z rodzicami? - spytał ojciec, marszcząc czoło. Był zaskoczony tym wrogim tonem, bo mój chłopak zawsze odzywał się do niego bardzo grzecznie. - Tak. Proszę mi wybaczyć, ale muszę już iść. Edward obrócił się na pięcie i znikł w rzedniejącym tłumie. Poszedł się odrobinę za szybko jak na zwykłego śmiertelnika, zbyt zdenerwowany, żeby się kontrolować. - Czy powiedziałem coś nie tak? - spytał Charlie ze strapioną miną. - Nie przejmuj się nim - pocieszyłam go. - To na pewno nie przez ciebie. - Pokłóciliście się znowu? scandalous An43 + Eleonora

on, więc natychmiastowa ucieczka wydawała m się całkiem<br />

rozsądnym pomysłem.<br />

- Jacob i Billy musieli już iść - widziałaś, że przyszli? - spyta<br />

Charlie, odsuwając się, ale nie zdejmując mi dłoni z ramion.<br />

Stał tyłem do Edwarda, zapewne celowo, co w innych<br />

okolicznościach miałabym mu może za złe, ale za co teraz<br />

dziękowałam Bogu, bo mój ukochany miał rozdziawione usta i oczy<br />

wciąż pełne strachu.<br />

- Tak, tak - zapewniłam ojca, usiłując być na tyle przytomni by<br />

móc podtrzymać rozmowę. - Widziałam i słyszałam.<br />

- Miło z ich strony - stwierdził Charlie.<br />

- Aha.<br />

Cóż, wyjawienie prawdy Edwardowi było fatalnym posunięciem.<br />

Alice dobrze wiedziała, co robi, ukrywając ją przed nim podczas<br />

uroczystości. Powinnam była mu powiedzieć dopiero znalazłszy się z<br />

nim sam na sam albo przynajmniej w obecności<br />

pozostałych Cullenów. I w jakimś miejscu, gdzie nie było nic, co<br />

można było zniszczyć: żadnych okien, żadnych aut... żadnych<br />

budynków szkolnych. Jego mina przypomniała mi o wszystkich<br />

moich lękach , a i trafiło się kilka nowych. Teraz tylko ja się bałam,<br />

bo u niego przerażenie wyparł straszliwy gniew.<br />

- Dokąd chcesz się wybrać na uroczysty obiad? — spytał Charlie<br />

- Koszty nie grają roli.<br />

- Mogę coś ugotować.<br />

scandalous<br />

An43 + Eleonora

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!