STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
I wtedy mnie olśniło. Może wcale nie musiałam zostać w domu! Potrzebowałam przecież tylko trzech dni, a nie całego tygodnia. - Czyli szukacie ludzi, którzy mogliby wam pomóc? - No tak. Alice przekrzywiła głowę, zaintrygowana zmianą, która we mnie zaszła. - Ja mogłabym wam pomóc — oznajmiłam szeptem. Poczułam, że Edward zesztywniał. Chyba cicho syknął. Ale to jego siostra zareagowała pierwsza. - Mielibyśmy z ciebie pociechę - stwierdziła z sarkazmem. - Dlaczego się nabijasz? - obruszyłam się. Słychać było, że jestem zdesperowana. — Zawsze to jeden sojusznik więcej. I mamy dostatecznie dużo czasu, żebym zdążyła przejść przemianę! - Przemianę może przejdziesz, ale będziesz dla nas bezużyteczna - oświadczyła chłodno. - Nie pamiętasz, co Jasper mówił o nowonarodzonych? Nie nadają się do walki. Ty też byś się nie nadawała. Nie kontrolując swoich odruchów, mogłabyś łatwo stać się celem ataku. A wtedy Edward rzuciłby ci się na pomoc i jeszcze jemu coś by stało. Splotła ręce na piersi, zadowolona z tego, że jej rozumowaniu niczego nie da się zarzucić. Wiedziałam, że ma rację. Nie było już dla mnie żadnej nadziei. Zgarbiłam się zrezygnowana, chociaż Edward, przeciwnie, rozluźnił się. scandalous An43 + Eleonora
- Nie, kiedy się boisz - przypomniał mi szeptem swój warunek. - Och - powiedziała nagle Alice, patrząc gdzieś w dal, a potem się skrzywiła. — Nie cierpię, jak ktoś rezygnuje w ostatnim momencie! W takim razie będzie sześćdziesiąt pięć osób, a nie sześćdziesiąt sześć. - Sześćdziesiąt pięć osób! Skąd tyle ich wytrzasnęła?! Ja nie miałam tylu znajomych -chyba nawet nie znałam tylu ludzi z imienia! - Kto zrezygnował? - spytał Edward, ignorując moje zdumienie. - Renee. - Co... co takiego?! - wyjąkałam. - Zamierzała zrobić ci niespodziankę, ale coś się wydarzyło i nie będzie mogła przyjechać. Jak wrócisz do domu, będzie czekała na ciebie wiadomość na automatycznej sekretarce. Odetchnęłam z ulgą. Nie miałam pojęcia, co się przydarzyło Renee, ale i tak dziękowałam Bogu za ten splot okoliczności. Jeszcze tego scandalous brakowało, żebym i o nią miała się bać! Nie, nie wytrzymałabym tego - ze stresu dostałabym pewnie ataku serca. Rzeczywiście, kiedy wróciłam do domu, na aparacie telefonicznym migało światełko oznaczające nową wiadomość głosową. Od razu ją odsłuchałam. Okazało się, że Renee nie może przyjechać przez Phila, który, demonstrując jakiś manewr na boisku, wpadł na jednego z zawodników i złamał kość udową. Musiała go teraz doglądać jak niemowlę i nie miała serca zostawiać go w takim stanie. Kiedy się tak usprawiedliwiała, w jej glosie pobrzmiewały wyrzuty sumienia - An43 + Eleonora
- Page 307 and 308: - Okej, przyjmuję zaproszenie. Ale
- Page 309 and 310: przemianie. Czekał mnie skok w gł
- Page 311 and 312: Ścisnął moją twarz jeszcze mocn
- Page 313 and 314: - Powiesz mi, dlaczego? Wszystkie p
- Page 315 and 316: Z miejsca otworzyłam oczy. - Oczyw
- Page 317 and 318: Musiałam chwycić się za brzuch,
- Page 319 and 320: - Mój warunek jest nadal aktualny.
- Page 321 and 322: sześćdziesięciosiedmioletni emer
- Page 323 and 324: Ostatnie zdanie przeczytałam dopie
- Page 325 and 326: polegał. Zastanowiłam się raz je
- Page 327 and 328: - Kurczę, kto za tym stoi? Zaczą
- Page 329 and 330: ugryzł mnie James. Ślad jego zęb
- Page 331 and 332: Nazwisko włoskiego rodu wymawiał
- Page 333 and 334: żadnych specjalnych umiejętności
- Page 335 and 336: aktywnej działalności, pozostawal
- Page 337 and 338: londynek, jeśli oczywiście dwójk
- Page 339 and 340: terytoria. Przystały na jej propoz
- Page 341 and 342: Ważne też, że dzięki starannemu
- Page 343 and 344: za nią. Mogłem zacząć ich goni
- Page 345 and 346: zmieniać przyzwyczajeń. Może i b
- Page 347 and 348: szczegółów, i dopytuje się, kt
- Page 349 and 350: - To takie przebłyski — powiedzi
- Page 351 and 352: - Ale co z ich misją? Mieliby zła
- Page 353 and 354: - A niech to szlag trafi! Przeklęt
- Page 355 and 356: Już niedługo któraś z najdrożs
- Page 357: - Nie — potwierdził Edward. Wida
- Page 361 and 362: Edward czekał grzecznie, aż skoń
- Page 363 and 364: - Nie za bardzo. Trochę się zmies
- Page 365 and 366: jednak musiała siedzieć w Forks p
- Page 367 and 368: powieki, a nieprzycinane od dawna w
- Page 369 and 370: - Wcale tak bardzo się nie poświ
- Page 371 and 372: w takim stanie, mogłam się oszuki
- Page 373 and 374: się głośno nie przyznała. Uważ
- Page 375 and 376: - Nie idź jeszcze, proszę. Jak dl
- Page 377 and 378: Wpatrywałam się w niego w milczen
- Page 379 and 380: - Jacob... - Posłałam mu błagaln
- Page 381 and 382: - Bella, to ty sama ją sobie złam
- Page 383 and 384: - Jasne. A to niby, co? Wskazałam
- Page 385 and 386: dokładnie doszło do złamania, i
- Page 387 and 388: Charlie też zachichotał. Zazgrzyt
- Page 389 and 390: - Chyba to naprawdę złamanie - st
- Page 391 and 392: - Ale jeśli jeszcze kiedykolwiek d
- Page 393 and 394: W garażu Cullenów zastaliśmy Ros
- Page 395 and 396: - Nie musisz się teraz tym zadręc
- Page 397 and 398: Czyżby istniał jeden aspekt ludzk
- Page 399 and 400: - Podsumujmy: skoro przyniosłam ci
- Page 401 and 402: Taktyka polegająca na tym, że rob
- Page 403 and 404: Planowałam uczesać się w jakiś
- Page 405 and 406: - Jasne. Już się nie mogę doczek
- Page 407 and 408: Poszło tak szybko. Czułam się, j
- Nie, kiedy się boisz - przypomniał mi szeptem swój warunek.<br />
- Och - powiedziała nagle Alice, patrząc gdzieś w dal, a potem się<br />
skrzywiła. — Nie cierpię, jak ktoś rezygnuje w ostatnim momencie!<br />
W takim razie będzie sześćdziesiąt pięć osób, a nie sześćdziesiąt<br />
sześć.<br />
- Sześćdziesiąt pięć osób!<br />
Skąd tyle ich wytrzasnęła?! Ja nie miałam tylu znajomych -chyba<br />
nawet nie znałam tylu ludzi z imienia!<br />
- Kto zrezygnował? - spytał Edward, ignorując moje zdumienie.<br />
- Renee.<br />
- Co... co takiego?! - wyjąkałam.<br />
- Zamierzała zrobić ci niespodziankę, ale coś się wydarzyło i nie<br />
będzie mogła przyjechać. Jak wrócisz do domu, będzie czekała na<br />
ciebie wiadomość na automatycznej sekretarce.<br />
Odetchnęłam z ulgą. Nie miałam pojęcia, co się przydarzyło Renee,<br />
ale i tak dziękowałam Bogu za ten splot okoliczności. Jeszcze tego<br />
scandalous<br />
brakowało, żebym i o nią miała się bać! Nie, nie wytrzymałabym tego<br />
- ze stresu dostałabym pewnie ataku serca.<br />
Rzeczywiście, kiedy wróciłam do domu, na aparacie telefonicznym<br />
migało światełko oznaczające nową wiadomość głosową. Od razu ją<br />
odsłuchałam. Okazało się, że Renee nie może przyjechać przez Phila,<br />
który, demonstrując jakiś manewr na boisku, wpadł na jednego z<br />
zawodników i złamał kość udową. Musiała go teraz doglądać jak<br />
niemowlę i nie miała serca zostawiać go w takim stanie. Kiedy się tak<br />
usprawiedliwiała, w jej glosie pobrzmiewały wyrzuty sumienia -<br />
An43 + Eleonora