STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
kolumny są bezpieczni, a potem załatwiłem sobie nowego konia i wyruszyłem w drogę powrotną. Nie było czasu do stracenia. Doskonale pamiętam tamtą noc. Dwa kilometry na południe od Houston natknąłem się na trzy idące w przeciwnym kierunku kobiety. Myśląc, że to maruderki z mojego własnego konwoju, zsiadłem z konia, żeby zaoferować im pomoc. W tej samej chwili światło księżyca oświetliło ich twarze i stanąłem jak wryty. Bez wątpienia były najpiękniejszymi kobietami, z jakimi kiedykolwiek zdarzyło mi się zetknąć. Uzmysłowiłem sobie, że nie należą do moich podopiecznych, bo z pewnością bym je zapamiętał. Najbardziej zachwyciła mnie ich alabastrowa skóra. Jedna z kobiet była filigranową brunetką o typowo meksykańskich rysach, ale nawet ona miała karnację porcelanowej lalki. Wszystkie trzy wyglądały bardzo młodo i właściwie powinienem je nazwać dziewczętami, a nie kobietami. „Zaniemówił", zaszydziła najwyższa z dziewcząt pieszczącym ucho sopranem. Miała jasne włosy i cerę jak świeży śnieg. Jej towarzyszka, prawdziwy anioł o jeszcze jaśniejszych puklach, wyciągnęła szyję w moją stronę i z półprzymkniętymi powiekami zaczerpnęła głęboko powietrza. „Mm...", westchnęła. „Co za piękny zapach". Brunetka położyła jej szybko rękę na ramieniu. „Opanuj się, Nettie", powiedziała melodyjnie i miękko, chociaż była to przecież reprymenda. scandalous Zawsze byłem dobry w dedukowaniu, jakie kto zajmuje miejsce w hierarchii. Tym razem wyczułem, że to brunetka jest przywódczynią An43 + Eleonora
londynek, jeśli oczywiście dwójka dziewcząt mogła mieć przywódczynię. ..Wygląda, jak trzeba - młody, silny, oficer...". Brunetka zamyśliła się. Próbowałem zabrać głos, ale nie byłem w stanie wykrztusić słowa. „I ma w sobie coś jeszcze... Czujecie to, co ja? On tak... hm... Nie można się mu oprzeć". „Nie można", zgodziła się Nettie, znowu się ku mnie pochylając. „Weź się w garść", rozkazała jej Meksykanka. „Chcę go zatrzymać. Bardzo mi się podoba". Nettie, nie wiedzieć, czemu, naburmuszyła się. „Lepiej ty to zrób, Mario, jeśli ci na nim zależy", wtrąciła wyższa blondynka. „Ja tam co drugiego niechcący zabijam". „Masz rację", zgodziła się Maria. „Ja się nim zajmę. Tylko zabierz, proszę, Nettie, bo nie mam zamiaru skupiać się i na nim, i na jej odpędzaniu". Chociaż z tego, o czym rozprawiały piękności, nic a nic nie zrozumiałem, włosy na karku stanęły mi dęba. Intuicja podpowiadał mi, że jestem w śmiertelnym niebezpieczeństwie, że kobieta- -anioł nie żartowała, mówiąc o zabijaniu, ale górę nad instynktem wzięły dobre maniery. Jak mogłem bać się kobiet, kiedy nauczono mnie jej chronić? scandalous „Zapolujmy" zaproponowała Nettie, biorąc wyższą blondynkę za rękę, po czym obie rzuciły się biegiem w stronę miasta. Przemieszczały się tak szybko, że zdawały się unosić w powietrzu -a z jaką gracją to robiły! Ich białe sukienki, nadęte wiatrem, przypominały z daleka An43 + Eleonora
- Page 285 and 286: ównież nigdy nie opuszczał ciał
- Page 287 and 288: Gdy tylko Yut opuścił swoje ciał
- Page 289 and 290: zażartował Quil, uśmiechając si
- Page 291 and 292: nim jakiś niepokój, który silnie
- Page 293 and 294: Żeby szczątkom złoczyńcy mogła
- Page 295 and 296: Kilku zlęknionych Quileutow wypły
- Page 297 and 298: przekraczał wprawdzie zbłąkany k
- Page 299 and 300: Myślami cofnęłam się o kilka wi
- Page 301 and 302: - Nie, proszę. Wyśpij się. Nic m
- Page 303 and 304: odskakiwały. A potem zza chmur w k
- Page 305 and 306: z czego to Edward zwierzył mi się
- Page 307 and 308: - Okej, przyjmuję zaproszenie. Ale
- Page 309 and 310: przemianie. Czekał mnie skok w gł
- Page 311 and 312: Ścisnął moją twarz jeszcze mocn
- Page 313 and 314: - Powiesz mi, dlaczego? Wszystkie p
- Page 315 and 316: Z miejsca otworzyłam oczy. - Oczyw
- Page 317 and 318: Musiałam chwycić się za brzuch,
- Page 319 and 320: - Mój warunek jest nadal aktualny.
- Page 321 and 322: sześćdziesięciosiedmioletni emer
- Page 323 and 324: Ostatnie zdanie przeczytałam dopie
- Page 325 and 326: polegał. Zastanowiłam się raz je
- Page 327 and 328: - Kurczę, kto za tym stoi? Zaczą
- Page 329 and 330: ugryzł mnie James. Ślad jego zęb
- Page 331 and 332: Nazwisko włoskiego rodu wymawiał
- Page 333 and 334: żadnych specjalnych umiejętności
- Page 335: aktywnej działalności, pozostawal
- Page 339 and 340: terytoria. Przystały na jej propoz
- Page 341 and 342: Ważne też, że dzięki starannemu
- Page 343 and 344: za nią. Mogłem zacząć ich goni
- Page 345 and 346: zmieniać przyzwyczajeń. Może i b
- Page 347 and 348: szczegółów, i dopytuje się, kt
- Page 349 and 350: - To takie przebłyski — powiedzi
- Page 351 and 352: - Ale co z ich misją? Mieliby zła
- Page 353 and 354: - A niech to szlag trafi! Przeklęt
- Page 355 and 356: Już niedługo któraś z najdrożs
- Page 357 and 358: - Nie — potwierdził Edward. Wida
- Page 359 and 360: - Nie, kiedy się boisz - przypomni
- Page 361 and 362: Edward czekał grzecznie, aż skoń
- Page 363 and 364: - Nie za bardzo. Trochę się zmies
- Page 365 and 366: jednak musiała siedzieć w Forks p
- Page 367 and 368: powieki, a nieprzycinane od dawna w
- Page 369 and 370: - Wcale tak bardzo się nie poświ
- Page 371 and 372: w takim stanie, mogłam się oszuki
- Page 373 and 374: się głośno nie przyznała. Uważ
- Page 375 and 376: - Nie idź jeszcze, proszę. Jak dl
- Page 377 and 378: Wpatrywałam się w niego w milczen
- Page 379 and 380: - Jacob... - Posłałam mu błagaln
- Page 381 and 382: - Bella, to ty sama ją sobie złam
- Page 383 and 384: - Jasne. A to niby, co? Wskazałam
- Page 385 and 386: dokładnie doszło do złamania, i
londynek, jeśli oczywiście dwójka dziewcząt mogła mieć<br />
przywódczynię.<br />
..Wygląda, jak trzeba - młody, silny, oficer...". Brunetka zamyśliła się.<br />
Próbowałem zabrać głos, ale nie byłem w stanie wykrztusić słowa. „I<br />
ma w sobie coś jeszcze... Czujecie to, co ja? On tak... hm... Nie można<br />
się mu oprzeć".<br />
„Nie można", zgodziła się Nettie, znowu się ku mnie pochylając.<br />
„Weź się w garść", rozkazała jej Meksykanka. „Chcę go zatrzymać.<br />
Bardzo mi się podoba".<br />
Nettie, nie wiedzieć, czemu, naburmuszyła się.<br />
„Lepiej ty to zrób, Mario, jeśli ci na nim zależy", wtrąciła wyższa<br />
blondynka. „Ja tam co drugiego niechcący zabijam".<br />
„Masz rację", zgodziła się Maria. „Ja się nim zajmę. Tylko zabierz,<br />
proszę, Nettie, bo nie mam zamiaru skupiać się i na nim, i na jej<br />
odpędzaniu".<br />
Chociaż z tego, o czym rozprawiały piękności, nic a nic nie<br />
zrozumiałem, włosy na karku stanęły mi dęba. Intuicja podpowiadał<br />
mi, że jestem w śmiertelnym niebezpieczeństwie, że kobieta- -anioł<br />
nie żartowała, mówiąc o zabijaniu, ale górę nad instynktem wzięły<br />
dobre maniery. Jak mogłem bać się kobiet, kiedy nauczono mnie jej<br />
chronić?<br />
scandalous<br />
„Zapolujmy" zaproponowała Nettie, biorąc wyższą blondynkę za rękę,<br />
po czym obie rzuciły się biegiem w stronę miasta. Przemieszczały się<br />
tak szybko, że zdawały się unosić w powietrzu -a z jaką gracją to<br />
robiły! Ich białe sukienki, nadęte wiatrem, przypominały z daleka<br />
An43 + Eleonora