STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
- Czyżbyś zmienił zdanie? - spytałam bezgłośnie. Może wszystko przemyślał i doszedł do wniosku, że stać go na więcej? Może pojawienie się małżeńskiego łoża w jego pokoju miało większe znaczenie, niż pierwotnie sądziłam? Westchnął i zmienił pozycję tak, że oboje leżeliśmy na powrót na boku. - Nie bądź dziecinna, Bello — skarcił mnie poważnym tonem. Dobrze wiedział, co mam na myśli. - Chciałem tylko pokazać ci jego dobre strony, żebyś trochę je polubiła. Nie daj się ponieść fantazji. - Za późno - mruknęłam. - A łóżko bardzo mi się podoba. - To dobrze. — Wyczułam, że całując mnie w policzek, uśmiechnął się. - Bo mnie też. - Ale nadal jestem zdania, że go nie potrzebujemy - ciągnęłam. — Skoro nie zmieniłeś reguł, jaki jest sens zagracać nim pokój? Edward znowu westchnął. - Powiem to po raz setny, Bello: to zbyt ryzykowne. - Lubię ryzyko. - Wiem — odparł kwaśno. Uzmysłowiłam sobie, że parkując auto, musiał zobaczyć w garażu mój motocykl. - Wiesz, co mi tak naprawdę grozi? - spytałam szybko, żeby nie poruszył nowego tematu. - Że lada dzień eksploduję. I będzie to wyłącznie twoja wina. scandalous Sięgnął po moje dłonie, żeby oderwać je sobie od pleców. - Co ty wyprawiasz? - zaprotestowałam. An43 + Eleonora
- Zapobiegam eksplozji. Skoro trudno ci wytrzymać... - Poradzę sobie - oświadczyłam. Pozwolił mi się znowu w siebie wtulić. - Przepraszam, że rozbudziłem w tobie nadzieję — powiedział. — Nie chciałem sprawić ci przykrości. - To była fantastyczna pobudka. - Nie chce ci się spać? - Ani odrobinę. Za to chętnie porozbudzam jeszcze w sobie trochę nadziei. - To chyba nienajlepszy pomysł. Nie tylko ciebie może ponieść. - Chciałoby się - pożaliłam się. Parsknął śmiechem. - Jak mało o mnie wiesz, Bello. A to, że starasz się wystawić moją powściągliwość na próbę, bynajmniej mi nie pomaga. - Cóż, przepraszać cię za to nie będę. - A czy ja mogę przeprosić? - A to niby za to? - Byłaś na mnie zła, nie pamiętasz? - Ach, tak. Rzeczywiście. - Więc chciałbym cię przeprosić. Teraz wiem, że się myliłem. Jakoś o wiele łatwiej patrzeć mi na wszystko z właściwej perspektywy, kiedy leżysz bezpieczna w moich ramionach. - Przycisnął mnie mocniej do siebie. - Muszę być przy tobie, inaczej po prostu wariuję. Już nigdy tak daleko nie wyjadę. Nie warto. Uśmiechnęłam się. scandalous An43 + Eleonora
- Page 169 and 170: - Raczej to, że nie są groźne, n
- Page 171 and 172: po mnie po prostu podjechać, bo Fo
- Page 173 and 174: znalazłyśmy się na podjeździe p
- Page 175 and 176: Westchnęłam. Cóż, jego kanapa b
- Page 177 and 178: Znowu warknął. - Wiem, że to gł
- Page 179 and 180: - Naprawdę sądziłaś, że masz s
- Page 181 and 182: i nie chcę cię już nigdy świado
- Page 183 and 184: Jak już mówiłam, mnie samej nic
- Page 185 and 186: ale i większości najważniejszych
- Page 187 and 188: tego, że kiedy jej ludzkie życie
- Page 189 and 190: Nagle Royce zerwał mi z ramion ża
- Page 191 and 192: „Rozumiem", mruknął Edward, ale
- Page 193 and 194: Royce'a zostawiłam sobie na sam ko
- Page 195 and 196: Przeszły mnie ciarki. Siedząc ko
- Page 197 and 198: - Ech... A myślałam, że potrafi
- Page 199 and 200: - Przepraszam, że byłam do tej po
- Page 201 and 202: interweniować przy tylu świadkach
- Page 203 and 204: - Założę się, że nie będzie m
- Page 205 and 206: - Quil zakochał się w Emily? —
- Page 207 and 208: centrum wszechświata, taką najwa
- Page 209 and 210: Jesteśmy przyjaciółmi. Westchnę
- Page 211 and 212: - Rzeczywiście. Hm, niewolnicze od
- Page 213 and 214: Jacob otworzył oczy. W ich czarnyc
- Page 215 and 216: Przenikające Jacoba dreszcze przyb
- Page 217 and 218: Skrzywiła się. - Nie ma sprawy -
- Page 219: kolano. Nagle Edward jednym ruchem
- Page 223 and 224: Czułam się coraz bardziej zdezori
- Page 225 and 226: - Mam się cieszyć z czegoś, prze
- Page 227 and 228: — Alice będzie wiedzieć — stw
- Page 229 and 230: miłości. To powiedziawszy, zaczą
- Page 231 and 232: dresu? Dałabym też sobie głowę
- Page 233 and 234: kuchni, zezując bezustannie na bok
- Page 235 and 236: - Sądzisz, że miała wizję? - Mo
- Page 237 and 238: podciągając kolana pod brodę. Ty
- Page 239 and 240: jakiś nieznajomy przypadkowo wybra
- Page 241 and 242: - Jaka twoja wina? Bello... — Esm
- Page 243 and 244: z drugiej jednak, poczucie, że war
- Page 245 and 246: - Co się stało? - Podniósł gło
- Page 247 and 248: - Czy to właśnie usiłowałeś mu
- Page 249 and 250: Mamrocząc gniewnie pod nosem, wró
- Page 251 and 252: - Nie - zaprzeczyłam szybko i wró
- Page 253 and 254: - Głupek! Dobrze wiesz, że Edward
- Page 255 and 256: - Daj mi chociaż popatrzeć - popr
- Page 257 and 258: - No tak. Masz rację. Wróciłam d
- Page 259 and 260: - Czemu musisz go prosić o pozwole
- Page 261 and 262: dla Alice, tylko po to, żebym mog
- Page 263 and 264: - Kiedy zauważyłaś, że brakuje
- Page 265 and 266: nierozwikłanych zbrodni, jaką wym
- Page 267 and 268: - Przecież wiesz, że się zgodzi.
- Page 269 and 270: moich przejażdżek na motorze musi
- Czyżbyś zmienił zdanie? - spytałam bezgłośnie.<br />
Może wszystko przemyślał i doszedł do wniosku, że stać go na<br />
więcej? Może pojawienie się małżeńskiego łoża w jego pokoju miało<br />
większe znaczenie, niż pierwotnie sądziłam?<br />
Westchnął i zmienił pozycję tak, że oboje leżeliśmy na powrót na<br />
boku.<br />
- Nie bądź dziecinna, Bello — skarcił mnie poważnym tonem.<br />
Dobrze wiedział, co mam na myśli. - Chciałem tylko pokazać ci jego<br />
dobre strony, żebyś trochę je polubiła. Nie daj się ponieść fantazji.<br />
- Za późno - mruknęłam. - A łóżko bardzo mi się podoba.<br />
- To dobrze. — Wyczułam, że całując mnie w policzek,<br />
uśmiechnął się. - Bo mnie też.<br />
- Ale nadal jestem zdania, że go nie potrzebujemy - ciągnęłam. —<br />
Skoro nie zmieniłeś reguł, jaki jest sens zagracać nim pokój?<br />
Edward znowu westchnął.<br />
- Powiem to po raz setny, Bello: to zbyt ryzykowne.<br />
- Lubię ryzyko.<br />
- Wiem — odparł kwaśno.<br />
Uzmysłowiłam sobie, że parkując auto, musiał zobaczyć w garażu<br />
mój motocykl.<br />
- Wiesz, co mi tak naprawdę grozi? - spytałam szybko, żeby<br />
nie poruszył nowego tematu. - Że lada dzień eksploduję. I będzie to<br />
wyłącznie twoja wina.<br />
scandalous<br />
Sięgnął po moje dłonie, żeby oderwać je sobie od pleców.<br />
- Co ty wyprawiasz? - zaprotestowałam.<br />
An43 + Eleonora