STEPHENIE MEYER Zaćmienie

STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie

02.04.2013 Views

- Tak, ponoć nie ma się nad tym kontroli - przyznał w końcu. — Ale, z drugiej strony, trzeba tę przeznaczoną sobie dziewczynę zobaczyć, nagle po raz pierwszy naprawdę ją dostrzec. - Nie wiem, czy dobrze cię rozumiem. Uważasz, że jeśli jeszcze jej nie spotkałeś, to ona nie istnieje? Jacob, na świecie są miliony dziewczyn, a ty nigdy nie przekroczyłeś nawet granicy stanu. - Nie o to mi chodzi - powiedział cicho. Nagle spojrzał mi prosto w oczy. W jego własnych płonął ogień. - Ja po prostu nigdy nie będę w stanie nikogo dostrzec, bo nie widzę nikogo poza tobą, Bella. Nawet, kiedy zamknę oczy i staram się myśleć o czymś innym. Spytaj Quila albo Embry'ego - doprowadzam ich tym do szału. Wbiłam wzrok w swoje stopy. Przystanęliśmy oboje. Rytmiczny szum fal zagłuszał szmer deszczu. Poza tym nie było słychać niczego innego. - Lepiej już pójdę - szepnęłam. - Nie! - krzyknął, zaskoczony. Podniosłam głowę. Wciąż się we mnie wpatrywał. - Masz cały dzień tylko dla siebie, prawda? Twój krwiopijca jeszcze nie wrócił. Nastroszyłam się za tego „krwiopijcę". - Tak mi się wymknęło - usprawiedliwił się szybko. - Tak - powiedziałam - mam cały dzień tylko dla siebie, ale, Jake... scandalous Uniósł obie ręce do góry w poddańczym geście. - Okej, nie ma sprawy. Nie będę więcej poruszał tego tematu. An43 + Eleonora

Jesteśmy przyjaciółmi. Westchnęłam. - I tak będziesz cały czas czuł to samo... - Mną się nie przejmuj. - Uśmiechnął się w odrobinę wymuszony sposób. - Wiem, na co się decyduję. Jak bym znowu z czymś wyskoczył, po prostu powiedz mi, żebym przestał. - No, nie wiem... - Chodź, wrócimy do domu i wyciągniemy z garażu twój motocykl. Trzeba na nich regularnie jeździć, bo inaczej się psują. - Wiesz, że mi nie wolno. -A kto ci zabrania, Charlie czy pij... czy tamten? - Obaj. Uśmiechnął się raz jeszcze, tym razem szczerze i łobuzersko, tal jak lubiłam najbardziej. Wydawał mi się wtedy taki miękki i ciepły.. Nie mogłam się powstrzymać i poszłam za jego przykładem. Deszcz przeszedł w mżawkę. - Nikomu nie powiem - obiecał. - Z wyjątkiem wszystkich z watahy. - Przyrzekam, że nie będę o tym nawet myślał. Zaśmiałam się. -A jeśli coś mi się stanie, powiemy, że się potknęłam. - Umowa stoi. scandalous Jeździliśmy po bocznych drogach wokół La Push, dopóki deszcz nie zmienił ich w grzęzawiska, a Jacob nie zaczął narzekać, że zemdleje, jeśli zaraz czegoś nie zje. Billy przywitał mnie serdecznie, nie An43 + Eleonora

Jesteśmy przyjaciółmi.<br />

Westchnęłam.<br />

- I tak będziesz cały czas czuł to samo...<br />

- Mną się nie przejmuj. - Uśmiechnął się w odrobinę wymuszony<br />

sposób. - Wiem, na co się decyduję. Jak bym znowu z czymś<br />

wyskoczył, po prostu powiedz mi, żebym przestał.<br />

- No, nie wiem...<br />

- Chodź, wrócimy do domu i wyciągniemy z garażu twój<br />

motocykl. Trzeba na nich regularnie jeździć, bo inaczej się psują.<br />

- Wiesz, że mi nie wolno.<br />

-A kto ci zabrania, Charlie czy pij... czy tamten?<br />

- Obaj.<br />

Uśmiechnął się raz jeszcze, tym razem szczerze i łobuzersko, tal jak<br />

lubiłam najbardziej. Wydawał mi się wtedy taki miękki i ciepły.. Nie<br />

mogłam się powstrzymać i poszłam za jego przykładem.<br />

Deszcz przeszedł w mżawkę.<br />

- Nikomu nie powiem - obiecał.<br />

- Z wyjątkiem wszystkich z watahy.<br />

- Przyrzekam, że nie będę o tym nawet myślał. Zaśmiałam się.<br />

-A jeśli coś mi się stanie, powiemy, że się potknęłam.<br />

- Umowa stoi.<br />

scandalous<br />

Jeździliśmy po bocznych drogach wokół La Push, dopóki deszcz nie<br />

zmienił ich w grzęzawiska, a Jacob nie zaczął narzekać, że zemdleje,<br />

jeśli zaraz czegoś nie zje. Billy przywitał mnie serdecznie, nie<br />

An43 + Eleonora

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!