STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
- Tak, ponoć nie ma się nad tym kontroli - przyznał w końcu. — Ale, z drugiej strony, trzeba tę przeznaczoną sobie dziewczynę zobaczyć, nagle po raz pierwszy naprawdę ją dostrzec. - Nie wiem, czy dobrze cię rozumiem. Uważasz, że jeśli jeszcze jej nie spotkałeś, to ona nie istnieje? Jacob, na świecie są miliony dziewczyn, a ty nigdy nie przekroczyłeś nawet granicy stanu. - Nie o to mi chodzi - powiedział cicho. Nagle spojrzał mi prosto w oczy. W jego własnych płonął ogień. - Ja po prostu nigdy nie będę w stanie nikogo dostrzec, bo nie widzę nikogo poza tobą, Bella. Nawet, kiedy zamknę oczy i staram się myśleć o czymś innym. Spytaj Quila albo Embry'ego - doprowadzam ich tym do szału. Wbiłam wzrok w swoje stopy. Przystanęliśmy oboje. Rytmiczny szum fal zagłuszał szmer deszczu. Poza tym nie było słychać niczego innego. - Lepiej już pójdę - szepnęłam. - Nie! - krzyknął, zaskoczony. Podniosłam głowę. Wciąż się we mnie wpatrywał. - Masz cały dzień tylko dla siebie, prawda? Twój krwiopijca jeszcze nie wrócił. Nastroszyłam się za tego „krwiopijcę". - Tak mi się wymknęło - usprawiedliwił się szybko. - Tak - powiedziałam - mam cały dzień tylko dla siebie, ale, Jake... scandalous Uniósł obie ręce do góry w poddańczym geście. - Okej, nie ma sprawy. Nie będę więcej poruszał tego tematu. An43 + Eleonora
Jesteśmy przyjaciółmi. Westchnęłam. - I tak będziesz cały czas czuł to samo... - Mną się nie przejmuj. - Uśmiechnął się w odrobinę wymuszony sposób. - Wiem, na co się decyduję. Jak bym znowu z czymś wyskoczył, po prostu powiedz mi, żebym przestał. - No, nie wiem... - Chodź, wrócimy do domu i wyciągniemy z garażu twój motocykl. Trzeba na nich regularnie jeździć, bo inaczej się psują. - Wiesz, że mi nie wolno. -A kto ci zabrania, Charlie czy pij... czy tamten? - Obaj. Uśmiechnął się raz jeszcze, tym razem szczerze i łobuzersko, tal jak lubiłam najbardziej. Wydawał mi się wtedy taki miękki i ciepły.. Nie mogłam się powstrzymać i poszłam za jego przykładem. Deszcz przeszedł w mżawkę. - Nikomu nie powiem - obiecał. - Z wyjątkiem wszystkich z watahy. - Przyrzekam, że nie będę o tym nawet myślał. Zaśmiałam się. -A jeśli coś mi się stanie, powiemy, że się potknęłam. - Umowa stoi. scandalous Jeździliśmy po bocznych drogach wokół La Push, dopóki deszcz nie zmienił ich w grzęzawiska, a Jacob nie zaczął narzekać, że zemdleje, jeśli zaraz czegoś nie zje. Billy przywitał mnie serdecznie, nie An43 + Eleonora
- Page 157 and 158: silnik przybysza ryczał prawie tak
- Page 159 and 160: - Słusznie. Mnie tam w góry nie c
- Page 161 and 162: - No co? - spytałam. - Bella, widz
- Page 163 and 164: - No tak. Tyle że to tak strasznie
- Page 165 and 166: - Bella, to ty? — zawołał Charl
- Page 167 and 168: ochotę to wszystko wykrzyczeć. -
- Page 169 and 170: - Raczej to, że nie są groźne, n
- Page 171 and 172: po mnie po prostu podjechać, bo Fo
- Page 173 and 174: znalazłyśmy się na podjeździe p
- Page 175 and 176: Westchnęłam. Cóż, jego kanapa b
- Page 177 and 178: Znowu warknął. - Wiem, że to gł
- Page 179 and 180: - Naprawdę sądziłaś, że masz s
- Page 181 and 182: i nie chcę cię już nigdy świado
- Page 183 and 184: Jak już mówiłam, mnie samej nic
- Page 185 and 186: ale i większości najważniejszych
- Page 187 and 188: tego, że kiedy jej ludzkie życie
- Page 189 and 190: Nagle Royce zerwał mi z ramion ża
- Page 191 and 192: „Rozumiem", mruknął Edward, ale
- Page 193 and 194: Royce'a zostawiłam sobie na sam ko
- Page 195 and 196: Przeszły mnie ciarki. Siedząc ko
- Page 197 and 198: - Ech... A myślałam, że potrafi
- Page 199 and 200: - Przepraszam, że byłam do tej po
- Page 201 and 202: interweniować przy tylu świadkach
- Page 203 and 204: - Założę się, że nie będzie m
- Page 205 and 206: - Quil zakochał się w Emily? —
- Page 207: centrum wszechświata, taką najwa
- Page 211 and 212: - Rzeczywiście. Hm, niewolnicze od
- Page 213 and 214: Jacob otworzył oczy. W ich czarnyc
- Page 215 and 216: Przenikające Jacoba dreszcze przyb
- Page 217 and 218: Skrzywiła się. - Nie ma sprawy -
- Page 219 and 220: kolano. Nagle Edward jednym ruchem
- Page 221 and 222: - Zapobiegam eksplozji. Skoro trudn
- Page 223 and 224: Czułam się coraz bardziej zdezori
- Page 225 and 226: - Mam się cieszyć z czegoś, prze
- Page 227 and 228: — Alice będzie wiedzieć — stw
- Page 229 and 230: miłości. To powiedziawszy, zaczą
- Page 231 and 232: dresu? Dałabym też sobie głowę
- Page 233 and 234: kuchni, zezując bezustannie na bok
- Page 235 and 236: - Sądzisz, że miała wizję? - Mo
- Page 237 and 238: podciągając kolana pod brodę. Ty
- Page 239 and 240: jakiś nieznajomy przypadkowo wybra
- Page 241 and 242: - Jaka twoja wina? Bello... — Esm
- Page 243 and 244: z drugiej jednak, poczucie, że war
- Page 245 and 246: - Co się stało? - Podniósł gło
- Page 247 and 248: - Czy to właśnie usiłowałeś mu
- Page 249 and 250: Mamrocząc gniewnie pod nosem, wró
- Page 251 and 252: - Nie - zaprzeczyłam szybko i wró
- Page 253 and 254: - Głupek! Dobrze wiesz, że Edward
- Page 255 and 256: - Daj mi chociaż popatrzeć - popr
- Page 257 and 258: - No tak. Masz rację. Wróciłam d
Jesteśmy przyjaciółmi.<br />
Westchnęłam.<br />
- I tak będziesz cały czas czuł to samo...<br />
- Mną się nie przejmuj. - Uśmiechnął się w odrobinę wymuszony<br />
sposób. - Wiem, na co się decyduję. Jak bym znowu z czymś<br />
wyskoczył, po prostu powiedz mi, żebym przestał.<br />
- No, nie wiem...<br />
- Chodź, wrócimy do domu i wyciągniemy z garażu twój<br />
motocykl. Trzeba na nich regularnie jeździć, bo inaczej się psują.<br />
- Wiesz, że mi nie wolno.<br />
-A kto ci zabrania, Charlie czy pij... czy tamten?<br />
- Obaj.<br />
Uśmiechnął się raz jeszcze, tym razem szczerze i łobuzersko, tal jak<br />
lubiłam najbardziej. Wydawał mi się wtedy taki miękki i ciepły.. Nie<br />
mogłam się powstrzymać i poszłam za jego przykładem.<br />
Deszcz przeszedł w mżawkę.<br />
- Nikomu nie powiem - obiecał.<br />
- Z wyjątkiem wszystkich z watahy.<br />
- Przyrzekam, że nie będę o tym nawet myślał. Zaśmiałam się.<br />
-A jeśli coś mi się stanie, powiemy, że się potknęłam.<br />
- Umowa stoi.<br />
scandalous<br />
Jeździliśmy po bocznych drogach wokół La Push, dopóki deszcz nie<br />
zmienił ich w grzęzawiska, a Jacob nie zaczął narzekać, że zemdleje,<br />
jeśli zaraz czegoś nie zje. Billy przywitał mnie serdecznie, nie<br />
An43 + Eleonora