STEPHENIE MEYER Zaćmienie
STEPHENIE MEYER Zaćmienie STEPHENIE MEYER Zaćmienie
wilki znalazłyby się w większym niebezpieczeństwie niż wampiry, ale kiedy wyobraziłam sobie drobniutką Alice walczącą z jednym z basiorów... Zadrżałam. Wymazałam starannie własne bazgroły i kaligrafię Edwarda, a potem napisałam na samej górze: A co z Charliem? Mogła chcieć dorwać i jego. Edward pokręcił przecząco głową. Najwyraźniej zamierzał utrzymywać, że ojcu nic nie grozi, byle tylko mnie uspokoić. Sięgnął po kartkę, ale odepchnęłam jego rękę i dopisałam jeszcze dwie linijki. Co do tego, nie możesz mieć pewności. Nie miałeś jak czytać jej w myślach, bo cię tu przecież nie było. Z tą Florydą to był jednak zły pomysł. Zabrał mi kartkę, zanim jeszcze oderwałam od niej ołówek. Nie mogłem pozwolić ci wyjechać samej. Z twoim pechem nawet czarna skrzynka samolotu by się nie zachowała. Nie to miałam na myśli - nawet mi do głowy nie przyszło, że mogłabym jechać sama. Chodziło mi o to, że powinniśmy byli zostać razem w Forks. Ale pociągnęłam ten wątek, bo odpowiedź Edwarda nieco mnie zirytowała. To już nawet nie mogłam wsiąść do samolotu bez narażania życia pozostałych pasażerów? Bardzo zabawne. Powiedzmy, że z powodu mojego pecha nasz lot naprawdę miałby zakończyć się tragicznie. Ciekawe, jak byś temu zaradził, gdybyś mi towarzyszył? A jaka byłaby przyczyna katastrofy? scandalous An43 + Eleonora
Starał się teraz maskować to, że chce mu się śmiać. Piloci upili się do nieprzytomności. Łatwizna. Przejąłbym stery. No tak, a czego się spodziewałam? Spróbowałam inaczej. Oba silniki eksplodowały i spadamy już korkociągiem ku ziemi. Zaczekałbym, aż znaleźlibyśmy się dostatecznie nisko, a potem zrobiłbym dziurę w ścianie kadłuba i wyskoczył na zewnątrz, mocno cię trzymając. Po wszystkim podkradlibyśmy się do wraku i udawali dwójkę największych szczęściarzy w historii lotnictwa. Zatkało mnie. - Co jest? - szepnął. - Nic, nic - wymamrotałam oszołomiona. Wymazawszy naszą dziwaczną wymianę zdań, dopisałam jeszcze: Następnym razem nie będziesz nic przede mną ukrywał, okej? Wiedziałam, że ten następny raz prędzej czy później nastąpi. Schemat miał się powtarzać tak długo, aż jedna ze stron przegra. Mój ukochany przez dłuższą chwilę patrzył mi prosto w oczy. Zastanowiłam się nad tym, jak wyglądam - rzęsy miałam wciąż wilgotne od łez, a policzki chłodne, więc krew jeszcze do nich nie napłynęła. Westchnął i skinął głową. Dzięki. Moja kartka rozpłynęła się nagle w powietrzu. Rozejrzałam się zdezorientowana, ale zauważyłam tylko, że zbliża się do nas nauczyciel. scandalous An43 + Eleonora
- Page 55 and 56: okazała się być bliżej mojej, n
- Page 57 and 58: wtedy, kiedy wyskoczyła z samolotu
- Page 59 and 60: Z opóźnieniem rozpoznałam w pude
- Page 61 and 62: - No to jak? - spytał. - Nie chces
- Page 63 and 64: - Zobaczyła Jaspera. Tak na oko, b
- Page 65 and 66: ezszelestnie u mojego boku i sięgn
- Page 67 and 68: Nie tylko on w tej rodzinie był w
- Page 69 and 70: a teraz wychodzę. Tylko ani słowa
- Page 71 and 72: Nie byłam zaskoczona, kiedy zobacz
- Page 73 and 74: już pełnoletniość, ale jesteś
- Page 75 and 76: - Chciałem tylko wiedzieć, jak ta
- Page 77 and 78: na moim bezpieczeństwie, a byłam
- Page 79 and 80: jesteśmy pewni, dlaczego tak się
- Page 81 and 82: - Nic ci nie jest, Bello? - spytał
- Page 83 and 84: - Widzę, że jesteście z sobą ta
- Page 85 and 86: Zawahałam się na ułamek sekundy.
- Page 87 and 88: - O tak - odparł Edward spokojnie.
- Page 89 and 90: - Tego to się sama domyśliłam. N
- Page 91 and 92: unikania mojej osoby? Nie było mni
- Page 93 and 94: Rzuciłam mu zaskoczone spojrzenie.
- Page 95 and 96: Edward zatrzymał się, zachowując
- Page 97 and 98: ,Jacob pokręcił głową z niedowi
- Page 99 and 100: w oczach stanęły mi łzy. Widzia
- Page 101 and 102: - Miałeś go sprzedać! Obiecałe
- Page 103 and 104: Zobaczyłam, że jeszcze zanim sko
- Page 105: Alice zobaczyła w swojej wizji, ż
- Page 109 and 110: - Bracia to nie problem - powiedzia
- Page 111 and 112: Emmett. - Dzięki tobie zawsze się
- Page 113 and 114: arwę ze złotej na czarną, tkwił
- Page 115 and 116: - Same widzicie - powiedziałam na
- Page 117 and 118: - Nic nie szkodzi - odparłam odruc
- Page 119 and 120: Przyrzekłam sobie, że zadzwonię
- Page 121 and 122: - Chciałbym tylko wiedzieć, czy w
- Page 123 and 124: Zatrzymał się przy wyrzuconym prz
- Page 125 and 126: - No to znasz już całą historię
- Page 127 and 128: Carlisle zaczął przekonywać Sama
- Page 129 and 130: - Jesteś tego pewna? - spytał zac
- Page 131 and 132: - Nie chcę ci dokuczyć! Pytam ser
- Page 133 and 134: temu wciąż zasiedlamy nasze ziemi
- Page 135 and 136: awi. Jest bardzo podekscytowany. To
- Page 137 and 138: Wie, że gdyby ci coś zrobił, to
- Page 139 and 140: - Sam wrócił - ciągnął Jacob -
- Page 141 and 142: Do oczu napłynęły mi łzy, ale n
- Page 143 and 144: - Co najwyżej na szesnastolatka ł
- Page 145 and 146: - Wpojenie? - powtórzyłam nieznan
- Page 147 and 148: y tylko to coś Emily dało, rzuci
- Page 149 and 150: się zgorzkniałym tonem. - To stra
- Page 151 and 152: - chłodniejsze od mojego towarzysz
- Page 153 and 154: - Jak mogłeś! Nigdy więcej tego
- Page 155 and 156: - Strasznie mi cię brakowało - wy
wilki znalazłyby się w większym niebezpieczeństwie niż wampiry, ale<br />
kiedy wyobraziłam sobie drobniutką Alice walczącą z jednym z<br />
basiorów...<br />
Zadrżałam.<br />
Wymazałam starannie własne bazgroły i kaligrafię Edwarda, a potem<br />
napisałam na samej górze:<br />
A co z Charliem? Mogła chcieć dorwać i jego.<br />
Edward pokręcił przecząco głową. Najwyraźniej zamierzał<br />
utrzymywać, że ojcu nic nie grozi, byle tylko mnie uspokoić. Sięgnął<br />
po kartkę, ale odepchnęłam jego rękę i dopisałam jeszcze dwie linijki.<br />
Co do tego, nie możesz mieć pewności. Nie miałeś jak czytać jej w<br />
myślach, bo cię tu przecież nie było. Z tą Florydą to był jednak zły<br />
pomysł.<br />
Zabrał mi kartkę, zanim jeszcze oderwałam od niej ołówek.<br />
Nie mogłem pozwolić ci wyjechać samej. Z twoim pechem nawet<br />
czarna skrzynka samolotu by się nie zachowała.<br />
Nie to miałam na myśli - nawet mi do głowy nie przyszło, że<br />
mogłabym jechać sama. Chodziło mi o to, że powinniśmy byli zostać<br />
razem w Forks. Ale pociągnęłam ten wątek, bo odpowiedź Edwarda<br />
nieco mnie zirytowała. To już nawet nie mogłam wsiąść do samolotu<br />
bez narażania życia pozostałych pasażerów? Bardzo zabawne.<br />
Powiedzmy, że z powodu mojego pecha nasz lot naprawdę miałby<br />
zakończyć się tragicznie. Ciekawe, jak byś temu zaradził, gdybyś mi<br />
towarzyszył?<br />
A jaka byłaby przyczyna katastrofy?<br />
scandalous<br />
An43 + Eleonora