15.09.2022 Views

Tylko Toruń nr 213

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

BEZPŁATNA GAZETA TORUŃSKA | NR 213 | 16 WRZEŚNIA 2022 | ISSN 4008-3456 | NAKŁAD 50 000 EGZ.

Zmiany w Dworze

Zmiany w Dworze Artusa? Jakie cechy powinien mieć

jego nowy dyrektor?

W czynie społecznym

71- letni Stanisław Blumkowski przez 8 godzin sprzątał

jedną z uliczek na Wrzosach.

Liczą każdy

grosz

Prowadzenie restauracji to w ostatnim czasie nieustanna walka

o przetrwanie. Po lockdownie branża gastronomiczna musi

zmagać się z inflacją W niektórych przypadkach opłaty

za prąd wzrosły nawet kilkukrotnie.

Tylko Toruń . 16 września 2022


2 DZIEŃ DOBRY •

TYLKOTORUN.PL

Kolejny idiotyzm za nasze

pieniądze

Historia kołem się toczy

PIOTR DRĄŻEK

Skarbnik regionu PO

WOJCIECH KLABUN

Przewodniczący Klubu Radnych PiS w RMT

W Toruniu przy przystani AZS stanęła

„ławka patriotyczna”. Jest to ławka pełna

absurdów. Można śmiało powiedzieć, że

to współczesny „Miś” z filmu Barei. Czym

jest ta instalacja, mówi nam 15-punktowy

regulamin ławki! Ławka „z polską flagą” to

„instalacja przeznaczona do rekreacji i wypoczynku,

składająca się z siedziska, stelażu

w kształcie konturów Polski wraz z podestem,

schodami i postumentem zabezpieczonym

łańcuchem”. We wspomnianym

regulaminie znajdziemy takie kwiatki jak

np. „Z ławki należy korzystać tylko w pozycji

siedzącej, trzymając się poręczy stanowiących

umocowanie ławki i opierając się

o oparcie”. Wiele osób robi sobie na ławeczce

zdjęcia, traktując tę groteskową instalację

jako chwilową atrakcję.

Sprawa niestety przestaje być wesoła

w momencie, kiedy dowiadujemy się

o koszcie tego przedsięwzięcia. Otóż koszt

ławki to 100 tys. zł! Tak, 100 tys. zł! W sumie

w całej Polsce postawiono 16 takich

ławek. Łatwo więc policzyć, że zapłaciliśmy

za nie 1,6 mln zł.

I tu jak w soczewce widzimy państwo

PiS. W czasach, kiedy inflacja rośnie z dnia

na dzień. Nie mamy pewności, czy w trakcie

zbliżającej się zimy uda nam się ogrzać

nasze domy. W momencie, kiedy samorządy

tną koszty na wszystkim, co możliwe,

a w samym Toruniu musimy dopłacać do

oświaty ok. 170 mln zł. PiS daje nam ławkę

za 100 tys. zł, niechlujnie obłożoną sklejką,

która rozpływa się na deszczu.

No cóż, miś to miś. Jest protokół przyjęcia,

jest faktura za wykonanie. Jak to

miś… zgnije do jesieni, a wtedy będzie też

protokół zniszczenia. A ktoś zarobił krocie.

I pewnie o to w tym wszystkim chodziło.

„Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich,

słomianych inwestycjach” – Bareja to

wymyślił, a PiS wdrożył.

Sztab Generalny Ukrainy ogłosił kilka

dni temu, że w ramach kontrofensywy

rozbił w obwodzie charkowskim 237. pułk

z Pskowa. Informacja ta przeszłaby zapewne

bez echa, gdyby nie fakt, iż pełna nazwa

jednostki to… 237. TORUŃSKI Pułk Desantowo-Szturmowy

Czerwonego Sztandaru

Gwardii!

Przydomek „toruński” wywodzi się

z faktu, iż w 1945 r. pułk ten miał „wyzwolić”

Toruń - w efekcie czego Stalin nadał

jednostce przydomek, a także uhonorował

ją Orderem Czerwonego Sztandaru. Warto

przy tej okazji przypomnieć fakty:

1. Niemcy po znakomitym nocnym manewrze

31 stycznia wyprowadzili żołnierzy

oraz część ludności cywilnej z nie do końca

oblężonego miasta;

2. W związku z tym, że Rosjanie nie

wkraczali, na ulice wylegli mieszkańcy, którzy

wywieszali biało-czerwone flagi, śpiewali

i… szabrowali koszary i sklepy przede

wszystkim z żywności, której dramatycznie

brakowało;

3. Pierwszy radziecki oddział wkroczył

do Torunia 1 lutego, idąc od ul. Grudziądzkiej,

i dotarł aż do Śródmieścia… bez jednego

(!) wystrzału. Rosjanie ograniczyli się

do zakazu szabru i wystawienia wart przy

cenniejszych obiektach. Tych, które następnie

w sposób systematyczny rabowali i wywozili

w głąb ZSRR…;

4. Ostatnim elementem „wyzwalania”

Torunia było wkroczenie oddziałów

NKWD, które przystąpiły do represji Polaków

- wywózek na Syberię, rozstrzeliwań,

tortur…

W ostatnich dniach dopięty został więc

klamrą los „bohaterskiego” pułku, który

odcisnął się ponurym piętnem na historii

Torunia. Pięknym jego dopełnieniem byłoby

wystąpienie do ukraińskiego wojska

o przekazanie pułkowego sztandaru, który

według różnych przekazów również został

zdobyty.

Wszystkie śmieci są nasze

Deficyt konsultacji

PAWEŁ SZRAMKA

Poseł na Sejm RP

MARCIN SKONIECZKA

Wójt gminy Płużnica | Ekonomista

Tytuł dzisiejszego felietonu to także

hasło tegorocznej ogólnopolskiej Akcji

Sprzątania Świata, której 29. finał przypada

w dniach 16-18 września. Akcji, która nie

byłaby potrzebna, gdybyśmy wszyscy jako

społeczeństwo byli bardziej odpowiedzialni.

Niestety (na szczęście nie wszystkim)

wielu z nas brakuje wyobraźni. Niektóre

formy zaśmiecania naszego otoczenia weszły

wręcz w nawyk. Nagminne są sytuacje,

gdy ktoś rzuca, gdzie popadnie, wypalonego

kiepa, albo wypluwa gumę na chodnik.

Serio, nie damy rady dotrzeć do pierwszego

napotkanego śmietnika, żeby tam wyrzucić

nasze śmieci? Równie denerwujące

jest zostawianie papierków po jedzeniu czy

butelek po wypitych napojach, bo przecież

przynieść pełne dało się radę, ale odnieść

puste to już za ciężko. To bardzo frustrujące

i trudne do zrozumienia. Statystyczny

Polak wytwarza 346 kg odpadów komunalnych

rocznie – wynika z danych Eurostatu

za 2020 r. To ogromna ilość, ale jak się

okazuje, pod tym kątem wypadamy bardzo

przyzwoicie na tle innych państw europejskich.

W wielu krajach liczba ta jest dwukrotnie

wyższa. Blado jednak wypadamy,

jeśli chodzi o recykling. Przerabiano w tym

procesie zaledwie 26,7 proc. odpadów. Blisko

połowa naszych śmieci składowana jest

na wysypiskach. To duży problem, który

wymaga regulacji centralnych, ale każdy

z nas też może dołożyć cegiełkę do zmniejszenia

odpadów. Warto mieć to na uwadze

podczas codziennych czynności, zwłaszcza

gdy robimy zakupy. Myślmy, co kupujemy

(czy na pewno jest to nam niezbędne, czy

opakowania są z recyklingu itp.), a także,

w co pakujemy (nie musimy każdego pomidorka

wkładać w osobne reklamówki

jednorazowe). Wszystko jest w naszych rękach.

Dbajmy o siebie i naszą planetę.

Jedną z charakterystycznych cech rządów

Zjednoczonej Prawicy jest szybkie

wprowadzanie zmian. Negatywnym skutkiem

tego procesu są nieprzemyślane rozwiązania

i liczne błędy we wdrażanych

przepisach.

Potwierdzeniem tego jest ustawa o dodatku

węglowym. Przy jej uchwalaniu pominięty

został etap uzgodnień międzyresortowych

i konsultacji publicznych. Pośpiech

był na tyle duży, że samorządom nie dano

czasu na przygotowanie się do obsługi tego

zadania. Z dnia na dzień urzędy musiały

zacząć przyjmować wnioski, choć nie było

jeszcze odpowiednich systemów informatycznych

i przeszkolonych w tym zakresie

pracowników. Po wpłynięciu pierwszych

wniosków pojawiło się wiele pytań o interpretację

uchwalonych przepisów, a ponadto

okazało się, że jest w nich poważna luka.

W ustawie zapisano, że dodatek węglowy

przysługuje osobie w gospodarstwie domowym.

Ludzie szybko odkryli, że w jednym

mieszkaniu lub domu można „utworzyć”

kilka takich gospodarstw i tym samym

zwielokrotnić pieniądze na zakup opału.

W niektórych gminach liczba uprawnionych

do otrzymania dodatku podwoiła się,

a w jednej z gmin złożono aż pięć razy więcej

wniosków, niż jest zarejestrowanych kotłów

na węgiel.

Teraz procedowana jest kolejna ustawa,

w której pojawi się zapis, że jedno gospodarstwo

domowe to jeden adres. System

zostanie uszczelniony, ale urzędnicy bardzo

dużo czasu stracą na wystawianie decyzji

odmownych. Jestem przekonany, że gdyby

na początku poświęcono dwa tygodnie na

konsultacje, to udałoby się uniknąć obecnego

bałaganu. Jednak od kiedy w kraju rządzi

PiS, uzgadnianie rozwiązań z samorządami

czy mieszkańcami to niestety działanie bardziej

deficytowe niż niedobór węgla w nadchodzącym

sezonie grzewczym.

stopka redakcyjna

Redakcja „ Tylko Toruń”

Złotoria, ul. 8 marca 28

redakcja@tylkotorun.pl

Wydawca

Fundacja MEDIUM

Prezes Fundacji

Radosław Rzeszotek

Redaktor naczelny

Radosław Rzeszotek

Zastępczyni redaktora naczelnego

Kinga Baranowska (tel. 796 302 471)

REDAKCJA

Monika Bancerz

Łukasz Buczkowski

Piotr Gajdowski

Arkadiusz Włodarski

Zdjęcia

Łukasz Piecyk

Korekta

Piotr Gajdowski

REKLAMA

Kinga Baranowska

(GSM 796 302 471).

Justyna Tobolska

(GSM 724 861 093),

reklama@tylkotorun.pl

Skład

Studio Tylko Toruń

Druk

Drukarnia Polska Press Bydgoszcz

ISSN 4008-3456

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.

Treści przedstawiane przez felietonistów są

wyłącznie ich poglądami a nie oficjalnym

stanowiskiem redakcji

***

Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego

1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

Fundacja MEDIUM zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie

materiałów opublikowanych w “Tylko Toruń”

jest zabronione bez zgody wydawcy.

REKLAMA: strona 5,6,11,13,15

Tylko Toruń . 16 września 2022



4

MIASTO

• TYLKOTORUN.PL

Zmiany w Dworze

Jakie cechy powinien mieć nowy dyrektor Dworu Artusa?

Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk

Od początku września Centrum

Kultury Dwór Artusa ma nowego

pełniącego obowiązki dyrektora.

Łukasz Wudarski przeszedł do

Wojewódzkiego Ośrodka Animacji

Kultury. Jak ocenia swoje 12 lat

działań w Dworze?

O swojej decyzji ustępujący

dyrektor informował już

w lipcu. Pierwszego dnia

września weszła ona w życie.

- Byłem w Dworze

Artusa 12 lat, zaś ostatnie

cztery lata to był już

czas, gdy faktycznie zarządzałem

całą instytucją

– mówi Łukasz Wudarski.

- Była to dla mnie przygoda,

oto przychodzę z biblioteki

publicznej i nagle zostaję

dyrektorem artystycznym. Wydaje

mi się, że z ówczesnym dyrektorem

zmienialiśmy myślenie o Dworze

Artusa. Staraliśmy się, aby nie była

to tylko instytucja skierowana do

jednej grupy odbiorców, ale by była

bardzo wszechstronna. To przyświecało

mi przez cały czas koordynowania

prac artystycznych.

Zdaniem Wudarskiego ostatnie

cztery lata były kontynuacją

wcześniej podjętych działań, a jednocześnie

wchodzeniem w nowe

rewiry. Realizowano duży remont,

obejmujący fasadę budynku Dworu

Artusa oraz salonik w samym

‘‘Pozyskiwanie środków to bardzo długi proces.

Trzeba najpierw nieco zainwestować, a na to też trzeba

mieć pieniądze. Wierzę jednak, że moi następcy skorzystają

z tego pomysłu i będą chcieli przywrócić Podgórzowi rolę

miejsca, które tętni kulturowym życiem.

gmachu, zakupiono także nowe

oświetlenie i nagłośnienie.

- Uważam też, że trudno było

połączyć Dom Muz i Dwór Artusa.

Nie obyło się bez pewnych komplikacji

oraz problemów, ale ostatecznie

ten przeszczep jakoś zaczął

funkcjonować – dodaje obecny dyrektor

WOAK.

Najważniejszą rzeczą było zbudowanie

zespołu, który był w stanie

efektywnie działać.

- Są to ludzie, za którymi wskoczyłbym

w ogień i myślę, że oni tak

samo zrobiliby w moim wypadku.

To jest mój największy sukces –

mówi Wudarski.

Jest także rzecz, której nie udało

się zrobić do końca – chodzi o podniesienie

rangi filii Domu Muz na

Podgórzu.

- Żałuję tego, że

nie zdołałem pozyskać

środków na

to, aby na Podgórzu

powstała sala widowiskowo-kinowa.

Remont fasady budynku Dworu Artusa był jedną z inwestycji

wykonanych za czasów rządów Łukasza Wudarskiego.

Pozyskiwanie środków

to bardzo długi

proces. Trzeba najpierw

nieco zainwestować,

a na to też

trzeba mieć pieniądze.

Wierzę jednak,

że moi następcy skorzystają z tego

pomysłu i będą chcieli przywrócić

Podgórzowi rolę miejsca, które tętni

kulturowym życiem.

Od 1 września pełniącym obowiązki

dyrektora Centrum Kultury

Dwór Artusa jest Piotr Drozdowski,

dotychczas działający w dziale

artystycznym tej instytucji. Zgodnie

z zarządzeniem prezydenta

miasta może on pełnić nową funkcję

nie dłużej niż do sierpnia 2023

r. Będzie jednak ogłoszony konkurs

na nowego dyrektora.

Łukasz Wudarski, spytany o to,

jakie cechy powinna mieć osoba

ubiegająca się o to stanowisko, odpowiada:

- Na pewno przydaje się tu multitasking.

Do tego też niezbędna

jest wiedza na temat różnych dziedzin

życia społecznego i kulturalnego.

Trzeba znać się nie tylko na

działce merytorycznej. Aby dobrze

kierować tego typu kompleksową

instytucją, trzeba się albo dobrze

orientować, albo się nauczyć. Sam

nie wiedziałem wszystkiego od

razu, musiałem się wielu rzeczy nauczyć,

popełniałem błędy. Miałem

jednak wielu współpracowników,

którzy służyli mi pomocą. Dyrektor

musi też być sprytny, powinien

podchodzić kreatywnie do pozyskiwania

środków. Bez nich ta instytucja

nie jest w stanie się utrzymać.

Obecnie budżet jest ustalony pod

korek. Wierzę, że nowy zarządzający

Dworem Artusa nie zmarnuje

potencjału zespołu, który udało mi

się stworzyć.

REKLAMA

Tylko Toruń . 16 września 2022


TYLKOTORUN.PL

Warto nam zaufać

Potrzebujesz transportu medycznego albo szukasz ekipy ratowników, którzy zabezpieczą

Twoją imprezę? Możesz liczyć na NZOZ Ratuj

ZDROWIE

5

Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk

Tylko profesjonalne zabezpieczenie

medyczne imprezy jest gwarantem

pełnego bezpieczeństwa

jej uczestników. Powierzenie tak

ważnego zadania niepewnym

podmiotom jest bardzo ryzykowne.

Lepiej zaufać firmie, która

swoje usługi świadczy legalnie

i spełnia wszystkie normy

określone w przepisach.

Niepubliczny Zakład Opieki

Zdrowotnej Ratuj to profesjonalny

zespół medyków ze

specjalistycznym sprzętem,

któremu zaufało już kilkuset

klientów z całej Polski. Firma

w 2021 r. została laureatem

znaku „Made in Toruń”, dołączając

tym samym do grona prestiżowych

liderów toruńskiego biznesu. Uzyskany

certyfikat jest dowodem na

wysoką jakość świadczonych usług,

wiarygodność i wysoką kulturę biznesową.

- Naszym głównym celem jest

zapewnienie bezpieczeństwa oraz

ochrona zdrowia i życia. Wszystko

zgodnie z przepisami prawa, a jak

się okazuje, wcale nie jest to takie

oczywiste. Na rynku pojawia się

wiele podmiotów, świadczących

podobne usługi do naszych, ale bez

wymaganych uprawnień. Nasza firma

spełnia wszystkie wymagania

‘‘- Naszym głównym celem jest zapewnienie

bezpieczeństwa oraz ochrona zdrowia i życia.

Wszystko zgodnie z przepisami prawa, a jak się

okazuje, wcale nie jest to takie oczywiste.

określone w ustawie o Państwowym

Ratownictwie Medycznym.

Właśnie dlatego warto nam zaufać

- podkreśla Karol Wojtczak, ratownik

medyczny i menedżer ochrony

zdrowia w NZOZ Ratuj.

Po pierwsze, transport medyczny.

NZOZ Ratuj oferuje najniższe

na rynku ceny za wynajem transportu

medycznego, świadczonego

24 h/dobę przez 365 dni w roku na

terenie całej UE.

- Jesteśmy w stanie zapewnić

transport medyczny każdemu potrzebującemu,

bo dysponujemy

profesjonalną kadrą lekarzy, ratowników

medycznych i ratowników

po kursach kwalifikowanej pierwszej

pomocy, a także karetkami

i odpowiednim sprzętem.

Na wyposażeniu

mamy defibrylatory, respiratory,

pompy infuzyjne,

źródła tlenu i ssaki

medyczne - wymienia

Jacek Mróz, kierowca

i ratownik z NZOZ Ratuj.

- Nasze ambulanse spełniają

wszystkie normy,

a transport odbywa się

z zachowaniem wszelkich koniecznych

środków ostrożności, zarówno

w pozycji siedzącej, jak i leżącej.

Transport medyczny to jednak

nie wszystko. Załoga NZOZ Ratuj

zabezpiecza także imprezy masowe

i niemasowe. Wybór odpowiedniej

ekipy ma istotne znaczenie dla poziomu

bezpieczeństwa uczestników

imprezy.

NZOZ Ratuj to firma z siedzibą w Toruniu.

- Jesteśmy Niepublicznym Zakładem

Opieki Zdrowotnej i posiadamy

wymagany prawem wpis do

rejestru podmiotów wykonujących

działalność leczniczą. Oznacza

to, że dysponujemy specjalistycznym

sprzętem i lekami ratującymi

zdrowie i życie, których nie mają

podmioty niebędące NZOZ. Firmy

niemające wpisu do rejestru nie

gwarantują pełnego zabezpieczenia

- tłumaczy Karol Wojtczak.

Wymagań do spełnienia jest

jednak znacznie więcej. To także

konieczność posiadania zezwolenia

na używanie sygnałów świetlnych

i dźwiękowych, wydanego przez

Ministra Spraw Wewnętrznych

i Administracji oraz wpisu do rejestru

BDO. NZOZ Ratuj spełnia

wszystkie te warunki. Oferuje ponadto

ofertę kursów pierwszej pomocy.

Szkolenia organizowane są

zarówno dla osób indywidualnych,

jak i grup zorganizowanych oraz

zakładów pracy, a ich program dostosowywany

jest do potrzeb i wieku

uczestników.

- Najważniejsza jest pierwsza

reakcja. Nierzadko w nagłych sytuacjach

to pierwsze kilka minut

decyduje o tym, czy poszkodowany

przeżyje. Warto wiedzieć, jak

można mu pomóc - podsumowuje

Jacek Mróz.

Pełną ofertę NZOZ Ratuj można

znaleźć na www.ratuj.eu oraz pod nr.

tel.: 724 725 999.

REKLAMA

Tylko Toruń . 16 września 2022


6

WYWIAD

• TYLKOTORUN.PL

Najważniejsze są dla mnie relacje z ludźmi

Jesienią na mapie Torunia pojawi się nowe miejsce dla mężczyzn – ale nie tylko. Ariel Atelier Art – Beard&Hair w swojej działalności łączyć będzie

ofertę barberską ze… sztuką. O idei, która towarzyszy jego tworzeniu, relacjach z klientami rozmawiamy z jego właścicielem, Arielem Mrowińskim.

Kinga Baranowska | fot. Michal Tomaszewski

„Jeśli robisz to, co kochasz, nie

przepracujesz ani jednego dnia”.

Każdy z nas zna to powiedzenie,

słysząc je, uśmiechamy się pod

nosem – banał, ale jaki piękny.

Tylko ilu osobom rzeczywiście

udaje się zmienić swoje życie tak,

aby móc szczerze powiedzieć, że

robią to, co kochają? Ta historia

w Ameryce zostałaby określona

jako typowy „american dream”,

ale nie zaczęła się 8 tys. kilometrów

stąd, a zaledwie 30, w Aleksandrowie

Kujawskim. Ariel Mrowiński

w wieku 37 lat postawił

wszystko na jedną kartę i z wychowawcy

w domu dziecka postanowił

zostać... barberem.

Kiedy rozmawiamy, trwa remont

Pana przyszłej pracowni, którą

otwiera Pan, mając już wyrobione

nazwisko w środowisku barberów.

Pana historia nie jest standardowa.

Rzeczywiście, zaczyna się ona rok

przed pandemią, w czasie której,

jak pamiętamy, nagle wielu fryzjerów

straciło z dnia na dzień możliwości

zarobku.

Gorszego czasu na zmianę zawodu

nie mógł Pan sobie wybrać.

Tak, z perspektywy czasu widzę,

że miałem tu dużo szczęścia. Ale

w moim wypadku nic nie wskazywało

na to, że życie potoczy się tak,

jak teraz wygląda. Trzy razy w ciągu

tych czterech lat działo się coś, co

sprawiało, że zmieniałem wszystko

i szedłem w nowym kierunku.

To może zacznijmy od początku –

nie jest Pan z wykształcenia barberem.

Nie jest pan nawet fryzjerem.

Nie.

I do 37 roku życia nie miał Pan nawet

nożyczek w ręku.

Brzmi to faktycznie niewiarygodnie,

ale tak było. Z wykształcenia

jestem pedagogiem, zajmowałem

się m.in. pracą socjalną. Przez lata

pracowałem w Aleksandrowie

Kujawskim jako urzędnik, także

w MOPS-ie, oraz 8 lat jako wychowawca

w domu dziecka.

To skąd to fryzjerstwo?

Od zawsze ciągnęło mnie w tę stronę.

Już od kilku lat hobbystycznie

układałem włosy, nigdy nie sądziłem,

że będę się tym zajmować

zawodowo. Przez wspólnych znajomych

poznałem Asię, właścicielkę

agencji Pearls Models w Toruniu.

Przygotowywałem fryzury dla jej

modelek, była to taka kolorowa

pasja, odskocznia od szarej pracy

w domu dziecka. Między dyżurami

wykonywałem fryzury, dzięki

czemu miałem potem fajne zdjęcia

do portfolio. Któregoś dnia Asia

poprosiła mnie o ułożenie włosów

na ślub swojej znajomej – pamiętam,

był to 15 sierpnia, dzień wolny.

Wykonałem tę fryzurę – był to

luźny warkocz z kwiatami.

I to był pierwszy moment zwrotny

w Pana historii.

Zdjęcie tej fryzury pojawiło się

w internecie. Trafił na nie Tomek

Schmidt (red.: właściciel

salonów WS Academy Wierzbicki&Schmidt,

prowadzący program

„Ostre cięcie”) i skontaktował się ze

mną przez Instagram, pytając, czy

jestem fryzjerem. Zgodnie z prawdą

odpowiedziałem, że nie. Po kilku

tygodniach pojawiła się kolejna

wiadomość – poinformowano

mnie, że mają dla mnie darmowe

miejsce w jego Akademii.

Brzmi jak marzenie.

Dlatego nie uwierzyłem. Dopiero

po kontakcie z managerką dotarło

do mnie, że to prawda. Było to

szkolenie z koloryzacji oraz damskich

strzyżeń. Zaryzykowałem.

Złożyłem w pracy wypowiedzenie

i pojechałem na kurs. W międzyczasie

znalazłem też pracę w pierwszym

salonie, rozpocząłem ją po

jego zakończeniu. Na początku stałem,

obserwowałem – skupiałem

się na damskim fryzjerstwie.

To brzmi albo jak szaleństwo, albo

duża odwaga – rzucić pewną pracę

dla czegoś, czego nigdy w życiu Pan

nie robił. Postawienie wszystkiego

na jedną kartę.

Tak, najpierw miałem do pracy 3

km – potem 30. Totalna zmiana.

Wiem, że to było duże ryzyko –

mam dwójkę dzieci, żonę. Ale czułem,

że muszę to zrobić teraz albo

odpuścić. Bywało różnie.

Dochodzimy do drugiego punktu

zwrotnego. Zaczął Pan od czesania

kobiet – teraz rozmawiam z barberem.

Nie chciałem być męskim fryzjerem.

Uważałem, że ten rodzaj strzyżeń

jest dużo trudniejszy – wymaga

większej precyzji, maszynka nie

wybacza krzywego cięcia. Bałem

się podjąć takich zleceń. W swojej

pracy skupiałem się na damskich

włosach – głównie upięciach. Po

jakimś czasie powoli zacząłem zarażać

się męskim fryzjerstwem

– odkryłem, że precyzyjna technika

nie jest dla mnie tak trudna do

osiągnięcia, a kluczem jest dobry

kontakt z klientem. W pewnym

momencie pokochałem to i uznałem

– ok, idę w to.

Znowu postawił Pan wszystko na

jedną kartę.

Nie miałem już czasu. Mogłem się

zastanawiać, czy jest sens w to iść,

albo po prostu to robić. Wybrałem

drugą drogę. Poszukując informacji

na ten temat, natrafiłem na

magazyn, który skupiał się na barberstwie

– na Facebooku skontaktowałem

się z nimi i, jak się okazało,

trafiłem na redaktorkę naczelną.

Ostatecznie zacząłem dla nich pisać,

w międzyczasie robiąc kolejne

kursy, tym razem z tej tematyki.

Z ucznia stał się Pan specjalistą.

Bardzo mocno angażuję się w to, co

robię. Ale przede wszystkim w swoich

klientów – to oni zawsze byli dla

mnie motorem do zmian, dodatkowego

kształcenia się i bycia jeszcze

lepszym. Oczywiście własna ambicja

też ma tu znaczenie, tylko że ja

przede wszystkim pracuję z ludźmi,

to oni korzystają z moich usług.

W pewnym momencie zorientowałem

się, że klienci, którzy przychodzą

„na brodę”, prawie zasypiają

w trakcie zabiegu. Szybkie tempo

życia, zmęczenie – nie ma w tym

nic dziwnego. Zastanawiałem się,

jak mogę im dodatkowo pomóc

i w ten sposób zacząłem kształcić

się w kierunku masażu kobido.

To naprawdę nietuzinkowe, kojarzy

się raczej z odmładzaniem i zabiegiem

dla kobiet.

Rzeczywiście w momencie, kiedy to

wprowadzałem, byłem chyba jedynym

salonem w Polsce z taką ofertą.

Stworzyłem autorski program

na fotel barberski, a w pewnym momencie

moje drogi znowu skrzyżowały

się z Tomkiem Schmidtem

i wróciłem do jego Akademii, tym

razem jako specjalista, pokazując

swoją ofertę innym.

Tu powoli dochodzimy do trzeciego

punktu zwrotnego – tworzącego

się piętro wyżej pana własnego Atelier.

Skąd pomysł?

Uznałem po prostu, że jestem gotowy

na taki krok. Mam pomysł na

miejsce, które będzie czymś więcej

niż tylko salonem barberskim.

Brzmi to dość tajemniczo.

Ale tak naprawdę jest bardzo proste.

To ma być miejsce spotkań. Wspominam

w czasie tej rozmowy wielokrotnie

o ludziach, których spotkałem

na swojej drodze. Relacje są

dla mnie najważniejsze, wierzę, że

to dzięki nim jestem w tym miejscu,

o którym kiedyś marzyłem.

Na billboardzie, który można zobaczyć

w Toruniu, informującym, że

nadal tu jestem – zrezygnowałem

z pracy, aby stworzyć własne miejsce

– widoczne są logotypy różnych

firm. Wbrew pozorom nie są to

moi sponsorzy – to mój sposób na

podziękowanie ich właścicielom za

to, że przez tych kilka lat byli gdzieś

obok mnie i mnie wspierali.

Atelier będzie miejscem kameralnym,

dwustanowiskowym. Nie

chcę tworzyć dużego salonu, chcę

móc osobiście pracować ze swoimi

klientami, poświęcić im czas i móc

wysłuchać ich potrzeb. Ja wiem,

co jest modne, jak dobrze strzyc,

ale ostatecznie to klient pozostaje

z fryzurą, ma swoje nawyki pielęgnacyjne

– to on ma się czuć dobrze.

Ważne dla mnie jest nie tylko

to, żeby był zadowolony z wizyty,

ale żeby czuł się dobrze w trakcie –

odpoczął, zrelaksował się.

Ariel Atelier Art – Beard&Hair.

Druga część jest zrozumiała, ale

skąd „Art”?

Myśląc o tym, jak chcę, aby wyglądał

salon, cały czas myślałem

o ludziach. O wspomnianych wyżej

relacjach. Skoro już tworzę swoje

miejsce, to chcę wykorzystać je

w 100% na spotkania z ludźmi. Serdecznie

zapraszam każdego, kto będzie

w okolicy, aby wpadł na kawę,

usiadł, zrelaksował się czy nawet

chwilę popracował w oderwaniu

od codzienności. Kawę bezpłatną,

w końcu kiedy goszczę kogoś

w domu, to przecież nie za opłatą.

Jednocześnie będzie można poznać

sztukę lokalnych artystów, malarzy.

Udostępniam im swoją powierzchnię,

bo głęboko wierzę w takie

wsparcie i tworzenie miejsca, gdzie

ludzie będą się spotykać, poznawać

(w kameralnym gronie), a zainteresowani

– korzystać także z moich

usług. Ich listę tworzę z myślą

o potrzebach ludzi, których spotkałem

na swojej drodze. Cenowo nie

będzie się to różnić od ofert innych

salonów – chcę, aby moi klienci

mogli regularnie korzystać z moich

usług. Pojawią się także oferty

specjalne, takie jak pakiet „ojciec

i syn” czy oferta indywidualna, całościowo

tworzona dla pojedynczego

klienta, gdzie całe Atelier i mój

czas będą tylko na jego wyłączność,

odpowiadając na jego potrzeby.

Kiedy można spodziewać się otwarcia?

Październik jest realnym terminem,

ale o wszystkim informuję na

swoich social mediach.

Ciężko uwierzyć, że to wszystko zaczęło

się od jednego zdjęcia, przypadku.

Spełniam swoje marzenia. Pracuję

w zgodzie ze sobą, poznając cudownych

ludzi i mogąc swoją pracą

pozytywnie wpływać na ich życie.

Po tym, co się stało, już nie wierzę

w przypadki – wszystko ułożyło

się tak, jak miało. A ja nie stawiam

w tej historii kropki – otwierając

Atelier, otwieram kolejny rozdział.

Prace Ariela Mrowińskiego, ofertę

zabiegów oraz wszelkie aktualności

dotyczące otwarcia Atelier można

śledzić na jego Instagramie: ariel_

atelier_beardandhair.

Tylko Toruń . 16 września 2022



8

MÓJ TORUŃ

• TYLKOTORUN.PL

Europejskie Dni Dziedzictwa 2022

Pod hasłem „Połączeni dziedzictwem”

odbywać się będą tegoroczne

Europejskie Dni Dziedzictwa.

Imprezy zaplanowano także w Toruniu.

Europejskie Dni Dziedzictwa to

cykliczny projekt kulturalny, społeczny

i edukacyjny, którego celem

jest promowanie różnorodności regionalnego

dziedzictwa kulturowego,

podkreślenie wspólnych korzeni

kultury europejskiej oraz propagowanie

dialogu międzykulturowego.

W tym roku wydarzenie odbywa

się już po raz 30. Inauguracja EDD

w województwie kujawsko-pomorskim

nastąpiła 10 września 2022 r.

w Aleksandrowie Kujawskim, w zabytkowym

budynku dworca kolejowego

przy ul. Wojska Polskiego

2B. W Toruniu imprezy z tej okazji

proponują m.in. Muzeum Okręgowe,

Muzeum Diecezjalne i Archiwum

Państwowe.

W sobotę 17 września 2022 r.

Muzeum Twierdzy Toruń przy ul.

Wały gen. Wł. Sikorskiego 23 zaprasza

na „Piknik militarny”. Podczas

imprezy, którą zaplanowano

w godz. od 14.00 do 19.00, zaprezentują

się grupy rekonstrukcji

historycznej, odtwarzające różne

formacje wojskowe z okresu II Rzeczypospolitej

i II wojny światowej.

Również te, które w swym szlaku

bojowym miały epizody związane

z walką z rosyjskim najeźdźcą

w wojnie 1919-1920. Dodatkową

atrakcją będzie wystawiony sprzęt

kołowy, od rowerów wykorzystywanych

przez piechotę do dużych

pojazdów wojskowych. Nie zabraknie

też wojskowej grochówki.

Wstęp bezpłatny.

Również 17 września od godz.

18.00 odbędzie się III Toruńska Noc

Muzealna. Bezpłatnie dostępne

będą dwa oddziały: Muzeum Historii

Torunia w Domu Eskenów

oraz Ratusz Staromiejski. Wstęp

na wieżę w cenie promocyjnej 12 zł

(ostatnie wejście o godz. 21.30).

W dniach 10-17 września

w godz. 11.00-16.00 w Archiwum

Państwowym przy pl. Rapackiego

4 odbywa się wystawa „Niezwykły

herbarz Koyenów – toruński wehikuł

czasu”, która przenosi nas do

Torunia sprzed stuleci. W „Genealogii

Koyenów”, bogato ilustrowanej

księdze z ręcznie malowanymi

i złoconymi herbami zamożnych

torunian, obejrzymy postaci błaznów,

jednorożców, psów i kogutów.

Oprócz herbarza prezentowane

będą dokumenty z zasobu

Archiwum dotyczące członków

toruńskiej elity miejskiej – listy dobrego

urodzenia, wpisy w księgach

metrykalnych, ławniczych, kiery,

testamenty, a także genealogie rodzin.

Wystawie towarzyszyć będzie

prezentacja multimedialna, przedstawiająca

fantazyjne w formie

i barwne herby z „Genealogii” wraz

z komentarzem historycznym.

Z kolei Muzeum Diecezjalne

przy ul. Żeglarskiej zaprasza 17 i 18

września o godz. 13.00 na oprowadzanie

tematyczne pt. „Cudowny

świat świętych”. Podczas pierwszego

spotkania Katarzyna Bucław

opowie o tym, czym był kult

świętych i w jaki sposób przejawiał

się w poszczególnych okresach historycznych,

do czego służyły relikwiarze

oraz czym była kontrreformacja

i jakie były postanowienia

Soboru Trydenckiego dotyczące

kultu świętych. Wstęp bezpłatny.

Fot. Adam Zakrzewski

Informacja przy Koperniku

W najbardziej obleganym turystycznie

miejscu, obok pomnika

Kopernika, od 14 września 2022

r. działa Informacja Turystyczna

w Toruniu.

Placówka zakończyła działalność

w dotychczasowym punkcie,

przy Rynku Staromiejskim 25,

gdzie działała od 2004 r. W nowej

siedzibie przy ul. Szerokiej 43,

w lokalu vis a vis pomnika Mikołaja

Kopernika, do dyspozycji klientów

i pracowników jest obszerny,

80-metrowy lokal z zapleczem socjalnym,

biurem oraz piwnicą. Tam

turyści otrzymają porady dotyczące

zwiedzania czy noclegu w Toruniu,

informacje i materiały turystyczne.

Istnieje też możliwość umówienia

przewodnika, przechowania bagażu

czy zakupu wydawnictw i pamiątek

związanych z Toruniem.

Nie zmieniają się godziny pracy

Informacji Turystycznej. Jak dotychczas

będzie czynna codziennie

w godz. 10.00-17.00, do końca października

przez 7 dni w tygodniu,

a po sezonie aż do końca lutego

w niedziele będzie zamknięta.

Fot. Sławomir Kowalski

Tylko Toruń . 16 września 2022

Toruń wśród Eko-Orłów

Działania Gminy Miasta Toruń

na rzecz ochrony czystego powietrza

zostały docenione w wojewódzkim

konkursie Eko-Orły.

Zdobyliśmy wyróżnienie w kategorii

miast powyżej 50 tys. mieszkańców.

To już V edycja konkursu Eko-

-Orły, organizowanego przez Wojewódzki

Fundusz Ochrony Środowiska

i Gospodarki Wodnej

pod Honorowym Patronatem Ministerstwa

Klimatu i Środowiska.

Zwycięzców wyłoniono spośród

gmin, które zawarły porozumienia

w sprawie realizacji programu

Czyste Powietrze i których mieszkańcy

od początku realizacji programu

aż do 19 sierpnia 2022 r.

złożyli najwięcej wniosków o dofinansowanie

wymiany ogrzewania

lub docieplenia domów w przeliczeniu

na liczbę jednorodzinnych

budynków mieszkalnych.

Toruń wraz z Bydgoszczą otrzymały

wyróżnienia w kategorii

Ochrona Powietrza - Lider Czystego

Powietrza - gminy powyżej

50 tys. mieszkańców. Nagrodę główną

- statuetkę Eko-Orła otrzymał

Grudziądz.


TYLKOTORUN.PL

MÓJ TORUŃ

9

Tramwaj jedzie po zielonym

Bezpieczne, przyjazne dla pasażerów,

kierowców i pieszych, zielone

i ekologiczne – takie po zakończonej

niedawno modernizacji jest

torowisko tramwajowe w ciągu ul.

Bydgoskiej.

Modernizacja torowiska tramwajowego

w ciągu ul. Bydgoskiej

była prowadzona w ramach projektu

„Poprawa funkcjonowania

komunikacji miejskiej w Toruniu

- BiT City II” dofinansowanego ze

środków UE. Umowę na realizację

prac podpisano w listopadzie

2020 r. Wykonawcą była wyłoniona

w przetargu firma Balzola.

Modernizacja torowiska w ciągu

ul. Bydgoskiej rozpoczęła się w maju

2021 r. Prace podzielono na dwa

etapy: od ul. Reja do ul. Sienkiewicza

(bez tego skrzyżowania) i od

skrzyżowania z ul. Sienkiewicza do

ul. Chopina. Pierwszy etap zakończył

się pod koniec 2021 r. m.in.

położono tam nowe tory i nową

sieć trakcyjną, oświetlenie, przebudowano

wodociąg, wybudowano

kanalizację deszczową, torowisko

obsiano trawą, zamontowano system

nawadniania, odtworzono nawierzchnię

w miejscach usuwania

kolizji sieci podziemnych. Następnie

rozpoczął się drugi etap prac.

Roboty objęły kompleksową modernizację

torowiska, oświetlenia

ulicznego i trakcji w takim zakresie

jak w poprzednim etapie.

Co ważne, zmodernizowany

odcinek niemal w całości stał się

nowym zielonym torowiskiem. Nie

ma go tylko w miejscach przystanków

i przejazdów drogowo-torowych.

Łącznie zielone torowisko liczy

ponad 1320 metrów bieżących.

Podczas modernizacji torowiska

pod uwagę wzięto także kwestię

bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa

tzw. niechronionych uczestników

ruchu. I tak w ramach prac

realizowanych przez MZK zmodernizowano

trzy sygnalizacje świetlne

wzbudzane przez tramwaj – te,

które znajdowały się tam wcześniej,

tj. na skrzyżowaniach z ul. Reja,

Sienkiewicza i Chopina. Na skrzyżowaniach

powstały wyniesione

przejścia dla pieszych lub przejścia

i przejazdy dla rowerzystów jako alternatywa

dla sygnalizacji. Ponadto

na części skrzyżowań wprowadzono

zawężenia jezdni, odgięcia

toru jazdy oraz obszary wyłączone

z parkowania.

W lipcu 2022 r. na ul. Bydgoską

wrócił tramwaj, a od początku

września wprowadzono dwie

tymczasowe linie tramwajowe

wzmacniające obsługę Bydgoskiego

Przedmieścia – nr 7 i 8.

Zakres modernizacji:

• przebudowa ponad 2,5 tys. metrów

toru pojedynczego torowiska

tramwajowego w śladzie istniejącego

torowiska, w tym budowa torowiska

zielonego wraz z systemem

zraszania;

• przebudowa sieci trakcyjnej

z wymianą słupów trakcyjnych;

• wymiana kabli zasilających

i powrotnych do podstacji trakcyjnych;

• wymiana nawierzchni drogowej

w zakresie wynikającym z przebudowy

torowisk;

• przebudowa oświetlenia ulicznego;

• wymiana lub odtworzenie nawierzchni

na fragmentach chodników;

• przebudowa sygnalizacji

świetlnej na skrzyżowaniach: Bydgoska/Reja;

Bydgoska Sienkiewicza

i Bydgoska Chopina;

• sygnalizacja wzbudzana przez

tramwaj;

• przebudowa sieci uzbrojenia

technicznego;

• przebudowa i budowa systemu

odprowadzenia wód deszczowych;

• rozbudowa systemu informacji

podróżnych;

• wymiana wiat przystankowych

(6 sztuk);

• zabezpieczenie i zagospodarowanie

zieleni, w tym nasadzenia.

Ostateczny koszt prac to ok. 38,7

mln zł brutto.

Kamienica po rewitalizacji

Zagłosuj na most

Kolejna zabytkowa kamienica

w Toruniu odzyskała dawny

blask. Zakończyła się modernizacja

budynku mieszkalno-użytkowego

przy ul. Jagiellończyka 2/

Piastowskiej 5, zrealizowana przy

udziale funduszy unijnych.

Zabytkowa kamienica z dwiema

klatkami, zbudowana na przełomie

XIX i XX w., jest wpisana do rejestru

zabytków pod numerem 188.

Pełni funkcję mieszkalną. Znajduje

się w niej 14 mieszkań plus jeden

lokal użytkowy, wynajmowany dla

organizacji pozarządowej „Łączymy

Pokolenia”.

Prace rewitalizacyjne objęły części

wspólne budynku, tj. remont

dachu wraz z kominami, rynnami

i rurami spustowymi, remont elewacji,

klatek schodowych i poddasza.

Wykonano też izolację przeciwwilgociową.

Prace zrealizowała

firma „BUD-POL” Mariusz Sulecki.

Ich koszt wyniósł łącznie prawie

3,7 mln zł, z czego ponad 513 tys.

zł pochłonęła wymiana ogrzewania,

a prawie 376 tys. zł wwymiana

stolarki. Aż 2,26 mln zł pochodziło

z Unii Europejskiej, a nieco ponad

266 tys. zł – z Budżetu Państwa.

Wkład miasta w przedsięwzięcie to

270 tys. zł.

Zakończona w 2022 r. rozbudowa

mostu drogowego im. marsz. Józefa

Piłsudskiego dostała się do

ogólnopolskiego finału konkursu

Modernizacja Roku & Budowa

XXI wieku.

W głosowaniu internautów inwestycja

toruńska plasuje się wysoko

– walczymy zatem o podium

w tym prestiżowym plebiscycie.

Dlatego zachęcamy do oddania

głosu na nasz toruński most, co

można robić codziennie. Głosowanie

trwa do 28 września 2022 r.

do godz. 15.00. Wyniki głosowania

oraz werdykt konkursowego jury

zostaną przedstawione podczas

uroczystej gali, która odbędzie się

28 września na Zamku Królewskim

w Warszawie.

Głosowanie odbywa się na stronie

internetowej: www.modernizacjaroku.org.pl.

Fot. Błażej Antonowicz

Tylko Toruń . 16 września 2022


10 TEMAT NUMERU • TYLKOTORUN.PL

Liczą każdy grosz

Prowadzenie restauracji to w ostatnim czasie nieustanna walka o przetrwanie. Po lockdownie branża gastronomiczna musi zmagać się z problemem

inflacji. W niektórych przypadkach opłaty za prąd wzrosły nawet kilkukrotnie. Problemy mają nawet najpopularniejsze lokale

Maciej Podlaszewski jest wiceprzewodniczącym rady Izby

Gospodarczej Gastronomii Polskiej. Do niego należy znana

w Toruniu sieć Pierogarni Stary Młyn.

Ostatnie lata dla branży gastronomicznej

nie należą do najłatwiejszych.

Nie wszyscy przedsiębiorcy

zdołali podnieść się po pandemii,

a dziś już mają przed sobą kolejne

wyzwania. Galopująca inflacja

i rosnące rachunki dla wielu

restauratorów mogą okazać się

gwoździem do trumny. Tym bardziej

że lato dobiega końca, a więc

kończy się sezon turystyczny. Jak

radzi sobie toruńska gastronomia?

REKLAMA

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

Pandemia i towarzyszący jej lockdown

mocno nadwyrężył branżę

gastronomiczną. To właśnie w tym

czasie z toruńskiej starówki zniknęło

wiele miejsc, które wcześniej

były oblegane przez mieszkańców

i przyjezdnych. Kiedy restauracje

wreszcie mogły się otworzyć, wydawało

się, że nadszedł czas odrabiania

strat.

- Gastronomia nie wyleczyła

jeszcze ran pocovidowych. Nie

wszyscy dostali wtedy tarcze, nie

wszyscy byli zwolnieni z ZUS.

Znam wielu restauratorów, którzy

oprócz normalnych opłat płacą

jeszcze raty do ZUS, bo ten ich nie

umorzył, tylko rozłożył w czasie.

Wielu restauratorów brało pożyczki,

by ratować swoje firmy i teraz

jest czas spłacania długów. To cały

bagaż pocovidowy, który jest jeszcze

z nami - mówi Maciej Podlaszewski,

właściciel Pierogarni Stary

Młyn i wiceprzewodniczący rady

Izby Gospodarczej Gastronomii

Polskiej.

Trudno jednak mówić o odrabianiu

strat, kiedy pojawiły się

kolejne problemy. Dla branży gastronomicznej

szczególnie dotkliwe

są rachunki, które w niektórych

przypadkach wzrosły nawet kilkukrotnie.

- Ceny prądu, wody czy gazu

dobijają. Naturalnie również pracownicy

w dobie wysokiej inflacji

mają większe wymagania finansowe.

Kumulacja tego wszystkiego

jest ogromną trudnością. W tym

roku mieliśmy dodatkowo spadek

liczby gości w branżach gastronomicznej

i hotelarskiej o około 15

proc. To suma wszystkich strachów

restauratorów, gotowy przepis na

gastronomiczny koszmar - dodaje

Maciej Podlaszewski. - Wzrost

opłat w branży jest na poziomie od

50 do 300-400 proc. Przekładając

to na konkretne kwoty - jeśli dana

restauracja za prąd płaciła 5 czy 10

tys. zł, to teraz z wielkim prawdopodobieństwem

płaci albo za chwilę

będzie płacić 15 albo 30 tys. zł. To

ogromne kwoty nawet dla dobrze

prosperujących lokali.

Taka sytuacja zmusza przedsiębiorców

do szukania oszczędności.

Właściciel sieci Pierogarni Stary

Młyn podpowiada, by robić to

w każdym miejscu - wyłączać światło

w niewykorzystywanych salach,

starać się korzystać z jak najmniejszej

liczby lodówek czy negocjować

umowy z dostawcami mediów, jeśli

jest to możliwe.

- Na zmianie powinno być tylko

tylu pracowników, ilu jest niezbędnych.

Nie da się też obejść bez podniesienia

cen, ale trzeba to robić

w granicach rozsądku. Goście mają

granicę przyswajalności i za wysokie

ceny mogą obrócić się przeciw

danej restauracji. W skrócie - szukać

oszczędności w każdym miejscu,

przyglądać się każdej lodówce,

każdemu zamówieniu - mówi Maciej

Podlaszewski.

To wszystko, co leży w możliwościach

restauratorów. Póki co muszą

oni radzić sobie sami, bo szanse

na systemowe wsparcie są obecnie

niewielkie. Izba Gospodarcza Gastronomii

Polskiej stara się jednak

działać, by skłonić rząd do pomocy.

- Rozmowy są prowadzone. Niedawno

w sejmie odbyła się konferencja

Izby Gospodarczej Gastronomii

Polskiej, na której mowa

była o pomyśle, by stawkę VAT dla

gastronomii utrzymać na poziomie

5 proc. Obecnie każdy produkt ma

inną stawkę i samo liczenie tego jest

kosztogenne i trudne - inny VAT

mają soki, inny alkohole, a jeszcze

inny chleb, który samemu się wypieka.

To coś, co rządzący mogliby

zrobić - twierdzi Maciej Podlaszewski.

- Mamy dobre przykłady z południa

Europy. W niektórych krajach

ustalono stałą kwotę za media,

powyżej której dopłaca państwo.

Inaczej doszłoby do fali upadłości.

To realna pomoc, którą potencjalnie

nasze państwo mogłoby uruchomić.

Czy tak się stanie? Wątpię.

Perspektywy nie napawają optymizmem.

Czas odrabiania strat

okazał się czasem kolejnych problemów.

Jeśli nic się nie zmieni, wiele

lokali nie przetrwa zimy, podczas

której zwyczajowo ruch jest mniejszy,

a dochodzą m.in. opłaty za

ogrzewanie.

- Przez ostatnie 3 lata w gastronomii

i hotelarstwie wyparowało

około 15 proc. podmiotów. W najbliższym

półroczu myślę, że skala

będzie podobna. To, co działo

się od wybuchu pandemii, wróci.

Restauratorzy i pracownicy są już

mocno wymęczeni walką o przetrwanie,

a najbliższy czas będzie dla

nich trudny - przewiduje Maciej

Podlaszewski.

Tylko Toruń . 16 września 2022


TYLKOTORUN.PL

PROMOCJA

11

Z fabryki na rowery

Sohbi Craft Poland w przyszłym roku planuje wypuścić na rynek rewolucyjny produkt. Stworzone przez firmę

z Ostaszewa przekładnie do rowerów mogą znacznie wpłynąć na komfort i efektywność jazdy, a ich montaż ma być niezwykle prosty

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

Przekładnie od Sohbi Craft Poland zmniejszają obciążenie mięśni podczas jazdy i zwiększają jej

efektywność.

To niewielkie urządzenie, które

na pierwszy rzut oka niczym się

nie wyróżnia. W praktyce pomoże

nam w czasie pokonywania drogi

do pracy lub uprawianiu sportu,

a za jego powstanie odpowiada

międzynarodowy zespół inżynierów.

Sohbi Craft Poland masową

produkcję swoich przekładni do

rowerów zamierza uruchomić na

początku przyszłego roku. Czym

są i w jaki sposób mogą nam pomóc?

Sohbi Craft Poland na co dzień

zajmuje się tłoczeniem części metalowych,

które wykorzystywane

są w samochodach, sprzęcie AGD

oraz pompach ciepła. Podczas trudnych

pandemicznych czasów produkcja

jednak wyhamowała i wtedy

mieszcząca się w Ostaszewie firma

podjęła decyzję o rozpoczęciu produkcji

certyfikowanych półmasek

filtrujących. Był to niestandardowy

krok, który jednak pozwolił na

utrzymanie tempa rozwoju firmy,

dodatkowo wspierając społeczeństwo

w tym trudnym czasie – także

w wymiarze lokalnym.

- Nie daliśmy się pandemii i próbowaliśmy

działać dalej. Okazało

się to dużym sukcesem. Obecnie

nasze tempo produkcji wygląda dobrze,

nadal produkujemy też maski.

Nie zwalniamy, chcemy się rozwijać

i wdrażać coraz to nowe projekty.

Postanowiliśmy więc uruchomić

produkcję zupełnej nowości w tej

części świata - innowacyjnych przekładni

do rowerów. Światowy trend

jest taki, że ludzie coraz częściej

poruszają się rowerami. Ekologiczne

podejście do biznesu i życia

codziennego jest dla nas istotne,

a nasza przekładnia mocno wspiera

te działania - mówi Anna Kruszyńska-Pyś,

manager produkcji Sohbi

Craft Poland.

Przekładnia od Sohbi Craft Poland

to rozwiązanie, jakiego na europejskim

rynku jeszcze nie mamy.

Firma obecnie jest w trakcie nakładania

patentu dla swojego pomysłu,

który docelowo ma stać się jednym

z najbardziej interesujących akcesoriów

rowerowych na rynku. Na

czym polega jego działanie?

- Przekładnia jest umiejscowiona

na mechanizmie korbowym.

Przy pedałowaniu największe problemy

z wprowadzeniem w ruch

mamy podczas górnego i dolnego

martwego punktu. Nasza przekładnia

to element, który pozwala

przenieść na te dwa newralgiczne

punkty energię, którą mamy na

pozostałych kątach obrotu. Dzięki

temu mniej obciążamy kolana,

stawy i mięśnie, co jest niezmiernie

ważne dla naszego zdrowia - tłumaczy

Daniel Lewandowski, inżynier

odpowiedzialny za projekt.

- Naszym urządzeniem wspieramy

motoryczność, szybkość

i możliwość przeciwstawiania się

oporom sił zewnętrznych. Jedziemy

szybciej i płynniej, ale też ekonomiczniej

- wyjaśnia Łukasz Chodór,

manager sekcji technicznej matryc

Sohbi Craft Poland. - Efektywność

wzrasta o 15 proc., wydajność przyspieszenia

poprawia się o 10 proc.,

a obciążenie mięśni zmniejsza się

aż o 20 punktów procentowych.

- Pedałowanie jest płynniejsze,

zwłaszcza w kontekście pokonywania

wzniesień. Sprawdzi się w każdych

warunkach - w drodze do pracy,

w jeździe rekreacyjnej, sporcie

amatorskim. W naszym regionie

mamy sporo rowerzystów, którym

nasz produkt ułatwiłby jazdę oraz

pozwolił na podjęcie nowych wyzwań

- dodaje Jakub Zadroziński,

pracownik działu wsparcia działu

technicznego.

Prostsza ma być jednak nie tylko

sama jazda. Przekładnia to nowy

produkt, który u potencjalnych

użytkowników może budzić obawy,

chociażby w kwestii jej zamontowania.

- Nie trzeba kupować nowego

roweru z fabrycznie zamontowaną

przekładnią. Nasz produkt będzie

mógł kupić indywidualnie każdy

konsument i samodzielnie, w prosty

sposób wymienić ją w swoim

rowerze - mówi Anna Kruszyńska-

-Pyś.

- Podczas wymiany przekładni

nie będzie konieczne korzystanie

z serwisów czy porad specjalistów.

Chcemy, by każdy mógł to zrobić

samemu, by wymiana była dziecinnie

prosta - przekonuje Jakub Zadroziński.

Masowa produkcja przekładni

do rowerów Sohbi Craft Poland

ma ruszyć na początku przyszłego

roku, a niedługo potem planowane

jest wypuszczenie produktów

na rynek. Firma liczy, że uda jej

się nawiązać współpracę z branżą

rowerową: producentami rowerów,

sprzedawcami oraz serwisantami.

Obecnie wyprodukowanych jest

kilka prototypów, które testowane

są przez samych pracowników firmy

Sohbi Craft Poland.

- Wprowadziliśmy w firmie

usługę wypożyczania rowerów. Zakupiliśmy

kilka rowerów, zarówno

tych przeznaczonych w teren, na

szosę, jak i elektrycznych, następnie

w każdym z nich zamontowaliśmy

naszą przekładnię. Rowery były

więc testowane przez naszych pracowników

i możemy powiedzieć,

że różnica jest widoczna. Skoro

u nas to rozwiązanie się sprawdziło,

to mamy nadzieję, że przyjmie się

również na rynku ogólnopolskim.

Jesteśmy przekonani, że ten pomysł

wart jest tego, by na niego postawić

- mówi Jakub Zadroziński.

Opracowanie mechanizmu

przekładni nie należało do najprostszych.

Dość powiedzieć, że

prace nad nim rozpoczęły się jeszcze

w 2020 r. W tym czasie projekt

był rozwijany, prowadzono badania

i testy - wszystko to doprowadziło

do finalnego produktu, który niedługo

wejdzie do sklepów. Podobne

przekładnie możemy znaleźć już

w sklepach w Japonii. Te, które trafią

na polski rynek, będą się jednak

od nich różnić.

- Pomysł powstał we współpracy

z inżynierami z Japonii. Tam to

rozwiązanie jest już opatentowane -

mówi Anna Kruszyńska-Pyś.

- Wykorzystaliśmy wiedzę, którą

nasza firma zdobywała latami,

by ulepszyć pomysł, który przedstawili

nam nasi koledzy z Japonii.

Udało nam się zrobić coś bardziej

efektywnego i uniwersalnego. Nasz

produkt ma zastosowanie w rowerach

szosowych, crossowych, a nawet

elektrycznych. Wyniki badań

pokazują, że dzięki naszej przekładni

można zaoszczędzić energię

w baterii z nawet 30-procentową

efektywnością - podkreśla Łukasz

Chodór.

W przyszłości Sohbi Craft Poland

planuje dalej rozwijać ten pomysł.

Niewykluczone, że niedługo

podobny mechanizm zobaczymy

nie tylko w rowerach.

- Już w tym momencie widzimy,

że ten innowacyjny układ może

znaleźć zastosowanie także w innych

przypadkach. Mamy zamiar

rozwijać nasz produkt, by w przyszłości

mógł trafić do samochodów

elektrycznych, turbin wiatrowych

czy wózków inwalidzkich. Przekładnia

jest pierwszym krokiem.

Zaczynamy od roweru, a za nim

pójdą kolejne rozwiązania, nie

mniej innowacyjne - zapowiada

Anna Kruszyńska-Pyś.

Tylko Toruń . 16 września 2022


12 MIASTO

• TYLKOTORUN.PL

Niewielka alejka biegnąca przy

płocie Zespołu Szkół Muzycznych

w Toruniu jeszcze do niedawna

wyglądała na zaniedbaną. Porozrzucanymi

wokół śmieciami nikt

się nie interesował. Z wyjątkiem

pana Stanisława, 71-latka, który

postanowił nie czekać, aż ktoś

zainteresuje się stanem chodnika,

tylko sam zakasał rękawy i go

posprzątał. Po sobie zostawił tabliczkę,

która wywołała niemałe

poruszenie.

REKLAMA

W czynie społecznym

Stanisław Blumkowski przez 8 godzin sprzątał jedną z uliczek na Wrzosach. Mimo próśb nikt nie chciał mu pomóc.

71-latek opowiedział nam swoją historię

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

- Wcześniej dwie osoby miałyby problem, by przejść tu obok siebie. Teraz jest ładne przejście -

mówi pan Stanisław.

71-letni Stanisław Blumkowski

mieszka na Wrzosach. Swoją okolicę

zna bardzo dobrze, a niewielką

odnogą ul. Storczykowej przechodził

nierzadko. Miejsce to jednak

było bardzo zaśmiecone i nikt nie

kwapił się, by zrobić z nim porządek.

Pan Stanisław postanowił

więc działać. Przez 8 godzin zbierał

śmieci i porządkował zieleń, by -

jak sam mówi - było ładnie.

- Bałagan był od dłuższego czasu.

Śmieci były porozrzucane wzdłuż

uliczki, ludzie wyrzucali ich coraz

więcej i więcej. Puszki po piwie, butelki,

papiery, kartony - wszystko tu

było. A skoro i tak było zaśmiecone,

to nikt nie miał oporów, żeby dorzucać

coś od siebie - mówi w rozmowie

z nami Stanisław Blumkowski.

- Między płotem a chodnikiem

jest jeszcze kilkudziesięciocentymetrowy

pas ziemi. Wszystko tam

zarastało, zielsko, krzaki. Tam również

posprzątałem, popodcinałem

gałęzie, zrobiłem porządek. Wcześniej

dwie osoby miałyby problem,

by przejść tu obok siebie. Teraz jest

ładne przejście.

Na sprzątaniu 71-latek spędził

cały dzień. Robił to sam, bo mimo

próśb nikt nie chciał mu pomóc.

Niektórzy nie mieli czasu, inni mówili,

że to zadanie dla miejskich

służb. Pan Stanisław nie chciał jednak

czekać.

- Kilka miesięcy temu zgłosiłem

jedną sytuację do MZD. Była to zupełnie

inna sprawa, ale nie doczekałem

się rezultatu. Jeżeli będziemy

obarczać wszystkim Urząd Miasta,

to niczego się nie doczekamy.

To kosztuje czas, więc zrobiłem to

własnymi rękoma, w czynie społecznym

- wyjaśnia. - Próbowałem

poprosić o pomoc przy sprzątaniu,

ale chętnych nie było. To jak z obiadem

- każdy chciałby go zjeść, ale

nie ma komu go zrobić.

Posprzątana uliczka szybko

przykuła uwagę mieszkańców. Tym

bardziej że pan Stanisław postanowił

zostawić po sobie ślad. Na

płocie pobliskiej szkoły wywiesił

tabliczkę, na której krótko opisał,

dlaczego zdecydował się na zaprowadzenie

porządku własnymi rękoma.

- Karton dostałem od kolegi, kupiłem

dwa pisaki i napisałem swoją

wiadomość. Może dzięki temu ktoś

zauważy, że nie trzeba czekać, tylko

samemu można zrobić coś dobrego

wokół siebie - dodaje 71-latek.

Zdjęcie tabliczki obiegło internet,

a jako że pan Stanisław zostawił

na niej swój numer telefonu, zaczęły

do niego spływać wiadomości

z podziękowaniami i gratulacjami.

- Ludzie pisali z całej Polski,

a niektórzy nawet z zagranicy. To

miłe, że moja praca została zauważona,

dzięki temu człowiek czuje

się potrzebny, doceniony. Odezwały

się do mnie też dwie toruńskie

grupy harcerzy i Stowarzyszenie

Wędka. Mówili, że jeśli będzie jeszcze

taka akcja, to mogą mi pomóc.

Cieszę się, że pokazałem innym, że

można. Że jak się z czegoś korzysta,

to trzeba o to dbać, a niekoniecznie

czekać, aż inni to zrobią - mówi pan

Stanisław.

Niewielka uliczka już nie straszy

przechodniów. 71-latek liczy, że taki

stan się utrzyma i jego całodzienna

praca nie pójdzie na marne.

REKLAMA

Tylko Toruń . 16 września 2022


TYLKOTORUN.PL

MIASTO

13

Dary natury od lasu

Zaczyna się sezon na grzyby. Są one smaczne, ale pełnią też ważną rolę w przyrodzie

Arkadiusz Włodarski | fot. nadesłane

Jesienne ciepło i dużo wilgoci

sprzyja rozwijaniu się grzybni

w leśnej ściółce. Owocem – a raczej

owocnikiem grzybni są zbierane

przez nas leśne rarytasy. W grzybach

pod kapeluszem znajdują się

ogromne liczby zarodników, które

służą im do rozmnażania. Ich

wysyp następuje co roku. Masowy

pojaw – nie zawsze. Czy nadchodząca

jesień będzie łaskawa dla

miłośników grzybobrania? Czas,

a raczej pogoda pokaże.

Grzyby mają swoje odrębne

królestwo. Są powszechnie wykorzystywane

do konsumpcji. Dzięki

drożdżom pieczemy, dzięki penicylinie

– leczymy się z chorób lub

na odwrót – chorujemy na alergie,

grzybice. To one jako pierwsze

pojawiają się po wybuchach wulkanów

czy po klęskach ekologicznych,

jak np. w Czarnobylu. Swoim

działaniem przekształcają otaczające

środowisko. Wszystko, co zamiera

w lesie, grzyby rozkładają na

mniejsze elementy, przyswajalne

dla innych organizmów. W ten sposób

zamykają cykl w przyrodzie.

Dzięki nim nic w przyrodzie się

nie kończy, ale krąży. Grzyby pojawiają

się także przy okazji sadzenia

drzew.

- Leśnicy hodują młode drzewa

z zebranych wcześniej nasion.

W tym celu szczepią ziemię,

w której rosną sadzonki, specjalnym

grzybem: włośnianką rosistą

- wyjaśnia Nadleśnictwo Dobrzejewice.

- Dzięki temu sadzonki z Gospodarstwa

Szkółkarskiego Bielawy

Grzybobranie to nasz sport narodowy. Zajmują się nim już najmłodsi.

- szkółki kontenerowej z Torunia,

należącej do Nadleśnictwa Dobrzejewice,

wykorzystywane są do

„zadań specjalnych”. Takie zaszczepione

sadzonki drzew służą do

obsadzania szczególnie trudnych

terenów, wydm śródlądowych czy

terenów po klęskach żywiołowych,

nie tylko z terenu Pomorza i Kujaw.

Zbieranie grzybów w polskich

lasach można traktować jako sport

narodowy. Tradycja grzybobrania

jest bardzo podobna u naszych

sąsiadów: Czechów, Słowaków,

Rosjan. Grzybobranie należy do

tradycji narodów słowiańskich,

którą kultywują od wieków. Wiedza

o grzybach przekazywana jest

od pokoleń.

W Polsce nie występują praktycznie

żadne ograniczenia dotyczące

zbierania grzybów. A jak jest

w Europie?

- W Niemczech lub Wielkiej

Brytanii pojedyncza osoba zebrać

może tylko określoną ilość grzybów

(do 1,5-2 kg). W Belgii czy

Holandii ich zbieranie jest w większości

regionów albo w całym kraju

w ogóle zakazane. Obok limitów

ilościowych istnieją także czasowe,

jak choćby w Austrii. We Francji

nawet za grzybobranie w lasach

publicznych trzeba słono zapłacić,

a owocniki zachować można tylko

do użytku własnego – opisuje

przedstawiciel nadleśnictwa.

Sporo grzybów jest w Norwegii,

jednak tam nie są one zbierane,

gdyż nie smakują mieszkańcom.

Ponieważ większość naszych lasów

jest państwowa (blisko 80 proc.

terenów leśnych), mamy do nich

swobodny wstęp, możemy także

bez ograniczeń korzystać z darów

leśnego runa – grzybów czy także

jagód.

Należy jednak pamiętać, że nie

wolno zbierać grzybów w niektórych

częściach lasu, gdzie jest stały

zakaz wstępu, np. w ostojach zwierzyny

– jak czytamy ustawie o lasach.

Nie wolno ich także zbierać na

obszarach chronionych: w rezerwatach

i parkach narodowych.

Leśnicy po okresie grzybowym

zbierają i wywożą tony śmieci pozostawionych

w lesie. Las to nie

śmietnisko. Zwracajmy uwagę na

czystość i utrzymanie porządku,

jaki pozostawiamy po wizycie w lesie.

REKLAMA

Tylko Toruń . 16 września 2022


14 SPORT

• TYLKOTORUN.PL

Pierniki znowu na parkiecie

Wielkimi krokami zbliża się nowy sezon koszykarski

Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk

Nieco ponad tydzień został do

rozpoczęcia rozgrywek koszykarskiej

Energa Basket Ligi. Przygotowuje

się do nich szesnaście

zespołów z całego kraju, w tym

Twarde Pierniki Toruń. Jak przebiegają

prace nad formą drużyny?

Przygotowania trwają od miesiąca,

jednak wciąż zespół nie zagrał

w pełnym składzie. Powodem

nie są kontuzje, a fakt, iż skrzydłowy

Aaron Cel występuje obecnie

jako reprezentant Polski w ramach

Eurobasketu. W tych zawodach naszej

kadrze jak na razie idzie dobrze

– po raz pierwszy od ćwierć wieku

dostała się do fazy ćwierćfinałowej.

Na mistrzostwach jest także Dominik

Narojczyk, członek sztabu

szkoleniowego, który dba o przygotowanie

fizyczne kadry.

O tym, jak przebiegały treningi,

mówił dla strony klubowej nowy

trener zespołu, Miloš Mitrović:

- Okres przygotowawczy możemy

podzielić do tej pory na dwie

części. Pierwsza to praca do momentu,

w którym dołączyli obcokrajowcy

oraz oczywiście druga po

ich przylocie do Polski. W pierwszej

części pracowaliśmy, żeby jak

najlepiej przygotować młodych zawodników,

których mamy w drużynie,

do ich zadań w nadchodzącym

sezonie. Myślę, że pierwsze sparingi

pokazały, że tutaj wykonaliśmy

dobrą robotę i możemy się cieszyć

z tego, jak oni teraz wyglądają.

W drugiej części postaramy się

jak najlepiej taktycznie ofensywnie

i defensywnie przygotować obcokrajowców

do gry razem z drużyną,

która już pracowała przez pewien

okres.

Mitrović zastąpił Ivicę Skelina.

Serb od sezonu 2021/22 pełnił obowiązki

pierwszego trenera zespołu

Asseco Arka Gdynia w Energa Basket

Lidze. Osiągnął wtedy z zespołem

13. miejsce. Pracował także

z młodzieżą, również w Gdyni. Jego

zespoły zdobyły dziewięć medali

mistrzostw Polski w różnych kategoriach

wiekowych. Mitrović miał

także możliwość prowadzenia zespołu

Arki w juniorskiej Eurolidze

w 2020 r.

Pierwsze 5 spotkań w tym sezonie Twarde Pierniki rozegrają

u siebie.

Toruńscy koszykarze pierwszy

raz przed swoją publicznością zaprezentowali

się na początku września

podczas XX Memoriału Wojtka

Michniewicza, gdzie pokazali się

z dobrej strony, wygrywając mecz

z Grupą Sierleccy Czarnymi Słupsk

oraz po dogrywce remisując z zespołem

Legii Warszawa, który wystąpi

w tym roku w koszykarskiej

Lidze Mistrzów.

- Pozytywnie oceniam pierwsze

mecze, które zagraliśmy na memoriale

Wojtka Michniewicza w Toruniu.

Myślę, że elementy, nad którymi

pracowaliśmy, były wykonane

całkiem solidnie z naszej strony.

Niestety duża część systemu jest

jeszcze do dopracowania i ta praca

jeszcze jest przed nami w następnych

tygodniach - podsumował te

spotkania trener Twardych Pierników.

Do obecnego składu dołączyli

m.in. Wit Szymański oraz Marcus

Burk – obaj grający na pozycji rzucającego,

skrzydłowy Stefan Kenic,

Paweł Sowiński i Hubert Lipiński.

Ci dwaj ostatni zawodnicy grali

wcześniej w juniorskim składzie,

a tradycje koszykarskie są u nich

rodzinne, gdyż ich ojcowie występowali

w AZS-ie Toruń oraz Sidenie

Toruń. Na kolejny sezon gry

pozostali Bartosz Diduszko, Aaron

Cel czy też Szymon Janczak.

Pierwsze spotkanie nowego sezonu

Twarde Pierniki rozegrają

u siebie w Arenie Toruń 24 września

o 17.30. Rywalem torunian będzie

Trefl Sopot.

REKLAMA

Tylko Toruń . 16 września 2022


TYLKOTORUN.PL

ZA MIEDZĄ

15

Festyn z Wisłą w tle

Spacery przyrodnicze, wspólne poszukiwanie wiślanej historii, rejs łodzią flisacką,

ognisko i konkursy - w podtoruńskim Silnie odbędzie się kolejny Wiślany Festyn Przyrodniczy

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

W tym roku będzie to już VII edycja Wiślanego Festynu

Przyrodniczego.

W najbliższą sobotę w Silnie

w gminie Obrowo odbędzie się

VII edycja Wiślanego Festynu

Przyrodniczego. W programie

znalazło się wiele atrakcji, w tym

spacery przyrodnicze i historyczne,

konkursy, a nawet rejs drewnianą

łodzią flisacką. Nie zabraknie

także ogniska. Szczególną

atrakcją dla najmłodszych będą

motanki, czyli „ludowe lalki dobrych

życzeń”. Wszystko to w unikalnym,

przyrodniczym klimacie.

Choć lato dobiegło końca, to nie

oznacza to końca atrakcji. Najbliższy

weekend w Silnie zapowiada

się na ciekawe wydarzenie

dla całych

rodzin. Tym bardziej

że Wiślany Festyn

‘‘- Poszukujemy

Przyrodniczy na stałe

wpisał się już w kalendarz

imprez w gminie

Obrowo. Organizujące

wydarzenie Stowarzyszenie

Nasze Silno

zaprasza teraz na

jego kolejną odsłonę.

W sobotę 17 września

tuż nad brzegiem Wisły,

przy ul. Widokowej

w Silnie odbędzie się jego już

VII edycja. Organizatorzy w tym

roku oprócz oglądania przyrody

zaproszą uczestników do wspólnego

poszukiwania wiślanej historii

Silna i okolic.

- Poszukujemy starych zdjęć

i wszelkich informacji, szczególnie

o komorze celnej, cumujących

tam jednostkach, funkcji kępowego,

historii repera geodezyjnego

z 1926 r., maszcie sygnalizacyjnym

(krzyżulcu) i innych historycznych

obiektach z okolic Silna. Interesują

nas także historie zasłyszane -

mówi Marek Skowroński ze stowarzyszenia

Nasze Silno, zachęcając

do uczestnictwa w festynie.

Co jeszcze znalazło się w programie?

Organizatorzy zapraszają

do udziału w rejsach łodzią flisacką,

spacerach przyrodniczych czy

zabawach i konkursach dla dzieci.

Dla najmłodszych uczestników festynu

ciekawą atrakcją mogą okazać

się motanki. To tzw. ludowe lalki

dobrych życzeń. Uczestnicy będą

starych zdjęć i wszelkich

informacji, szczególnie o komorze celnej, cumujących

tam jednostkach, funkcji kępowego, historii repera

geodezyjnego z 1926 r., maszcie sygnalizacyjnym

(krzyżulcu) i innych historycznych obiektach z okolic

Silna. Interesują nas także historie zasłyszane.

mogli własnoręcznie je wykonać

i zabrać na pamiątkę. Odbędzie się

też spacer ornitologiczny, który poprowadzą

eksperci w tej dziedzinie.

Zgromadzeni na festynie będą

także świadkami rozstrzygnięcia

konkursu fotograficznego „Wisła -

dzika rzeka”. Organizatorzy wybiorą

najlepsze fotografie konkursowe,

a ich autorzy zostaną nagrodzeni

atrakcyjnymi upominkami.

Wiślany Festyn Przyrodniczy dla

Stowarzyszenia Nasze Silno będzie

też okazją do rozpoczęcia Wiślanej

Inicjatywy Lokalnej, przygotowywanej

w ramach projektu „Wisła

wciąga” fundacji Wolna Wisła z Torunia.

W projekcie tym uczestniczy

także sama gmina Obrowo. Nasze

Silno planuje stworzyć ścieżkę

nadwiślańską od ujścia Tążyny do

punktu widokowego w Silnie. Będzie

ona miała formę mapy i opisu.

- Jednym z efektów projektu

„Wisła wciąga” ma być zawiązanie

współpracy pomiędzy wiślanymi

partnerami w naszym

regionie, dlatego postanowiliśmy

częściowo

powiązać nasze projekty

- opracowana trasa

zostanie ujęta w gminnej

inicjatywie wiślanej

- zabawie w geocaching

pn. „Odnaleźć

Wisłę - spacery wiślane

w gminie Obrowo”. Nad

naszymi Wiślanymi Inicjatywami

Lokalnymi

będziemy pracować na

wspólnym stoisku projektowym

- wyjaśnia Magdalena

Krzyżanowska, specjalistka ds. komunikacji

i kontaktów z mediami

Urzędu Gminy Obrowo.

Organizatorem festynu jest stowarzyszenie

Nasze Silno w ramach

realizacji zadania publicznego powiatu

toruńskiego, przy wsparciu

gminy Obrowo.

Jak być Firmą Przyszłości?

O zbliżającej się V Konferencji Firma Przyszłości rozmawiamy z Martą Olszewską,

dyrektorką Biura Izby Przemysłowo-Handlowej w Toruniu

Arkadiusz Włodarski

Skąd wziął się pomysł na organizację

takiej konferencji?

Organizując wiele wydarzeń dla

przedsiębiorców, uważnie obserwujemy

rynek. Szukamy sposobów

na rozwój przedsiębiorczości w regionie,

pomysłów na networking

i kojarzenie firm. Uznaliśmy, że to,

co robimy każdego dnia, zrobimy

po prostu w większej skali. Stąd

pomysł na organizację największej

konferencji biznesowej w regionie.

Oczywiście pierwsza edycja była

znacznie mniejsza i skromniejsza,

ale odzew, z jakim się spotkaliśmy,

przerósł nasze najśmielsze oczekiwania

i zmobilizował nas do organizacji

wydarzenia na dużą skalę. 5

października w Centrum Kulturalno-Kongresowym

Jordanki w Toruniu

odbędzie się V edycja Konferencji

Firma Przyszłości.

Jakie są najważniejsze punkty V

edycji Konferencji Firma Przyszłości?

Najważniejszym punktem naszej

konferencji jest wiedza, którą można

zdobyć. Od starannie wybranych

prelegentów dowiemy się, co

i jak zrobić, żeby nasza firma była

Firmą Przyszłości. Nie zabraknie

też ważnego elementu, czyli networkingu.

Podczas przerw będzie

sporo czasu na zdobycie nowych

kontaktów biznesowych, wymianę

wizytówek czy dodanie się do sieci

kontaktów na LinkedIn, co teraz

jest bardzo popularne i często zastępuje

wymianę wizytówek. Zapraszam

też do uważnego wysłuchania

prelekcji Marka Zubera – znanego

ekonomisty. Przedstawi on swoją

perspektywę na europejski kryzys

energetyczny i odpowie na pytanie,

czy jest to katastrofa, czy szansa na

zbudowanie nowych fundamentów

rozwoju. Z poprzednich prelekcji

Marka Zubera wiemy, że jego przewidywania

są niezwykle trafne. Temat

energii będzie również poruszony

w prelekcji Adama Żelezika,

który opowie o idei 3W (węgiel,

woda wodór).

Do kogo skierowane jest to wydarzenie

i w jaki sposób można w nim

uczestniczyć?

Na V edycję Konferencji Firma

Przyszłości zapraszamy wszystkich

związanych z biznesem. Zarówno

przedsiębiorców, jak i kadrę zarządzającą

czy specjalistów z różnych

dziedzin. Nasza konferencja to

wydarzenie bezpłatne. Żeby wziąć

udział, wystarczy zarejestrować się

na stronie internetowej: www.firmaprzyszlosci.com.pl.

Czym powinna się charakteryzować

„firma przyszłości” w obecnych

czasach?

Właśnie takie pytanie zadaliśmy

prelegentom i uczestnikom podczas

IV edycji. Bardzo podoba mi się

określenie Roberta Rydza-Mościckiego,

że firma przyszłości to firma

zwinna. Czyli taka, która „potrafi

dostosować się do bieżących wydarzeń”.

Dużo w tym prawdy, gdyż

firma, która nie potrafi dostosować

się do sytuacji rynkowej, może

mieć olbrzymie problemy z byciem

konkurencyjną firmą przyszłości.

Dlatego bardzo się cieszę, że Izba

Przemysłowo-Handlowa w Toruniu

ma swój wkład w to, żeby firmy

z regionu były firmami przyszłości.

Tylko Toruń . 16 września 2022


Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!