You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
BEZPŁATNA GAZETA TORUŃSKA | NR 187 | 20 SIERPNIA 2021 | ISSN 4008-3456 | NAKŁAD 25 000 EGZ.
Jak człowiek z kotem
Przy ul. Głowackiego pojawi się zielony skwerek.
Dla ludzi i kotów
Nie jestem do kupienia za żadne stanowisko
O ostatnich wydarzeniach w Sejmie rozmawiamy
z Pawłem Szramką, posłem koła „Polskie Sprawy”
Taki jest Tylko Toruń
Festiwal lampek
choinkowych?
Do soboty potrwa 12. edycja Bella Skyway Festival. Pierwszego dnia świetlne
instalacje zwiedziło prawie 10 tys. osób. Księżniczki Disneya przypadły do
gustu rodzinom z dziećmi. Nieco gorsze opinie mieli ci, którzy pamiętali
edycje festiwalu sprzed lat. Czy zabrakło monumentalności, do której Bella
Skyway Festival zdążył nas przyzwyczaić przez lata?
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
2 DZIEŃ DOBRY •
Plus dla Torunia
Fakty partii
WOJCIECH KLABUN
Przewodniczący Klubu Radnych PiS w RMT
MARCIN SKONIECZKA
Wójt gminy Płużnica | Polska 2050
W mieście gruchnęła długo oczekiwana
wiadomość - znamy szczegóły w sprawie
naboru wniosków na lokale w ramach programu
Mieszkanie Plus!
Nabór jest następstwem zakończenia
budowy osiedla 8 bloków przy ul. Okólnej -
teraz prowadzone są jedynie prace wykończeniowe.
Kompleks 320 mieszkań został
ustawiony w rekordowym tempie… 9 miesięcy.
Ustawiony, ponieważ bloki powstały
w technologii prefabrykacji, a pracujący na
budowie robotnicy wykonali je z 3600 elementów.
Daje to średnio wykonanie jednej
kondygnacji na tydzień. Zresztą osiedle,
które wyrosło na toruńskim Podgórzu, jest
o tyle unikatowe, że to największa budowa
bloków w technologii prefabrykacji w ramach
programu w całej Polsce.
Nabór wniosków potrwa od 6 do 30
września i będzie składał się z 2 etapów.
W 1. urząd sprawdzi, czy złożone przez
kandydatów wnioski spełniają kryteria
i nada im punktację, w 2. - PFR Nieruchomości
S.A. sprawdzi zdolność czynszową
wnioskujących.
Na dodatkowe punkty będą mogły liczyć
m.in. rodziny z dziećmi, osoby posiadające
książeczki mieszkaniowe, legitymujące
się orzeczeniami o niepełnosprawności,
nieposiadające tytułu do innych nieruchomości,
rezygnujące z zajmowanego lokalu
gminnego czy też mieszkające w budynkach
przeznaczonych do rozbiórki.
Podczas wkopywania pierwszej łopaty
pod budowę osiedla prezes firmy wykonującej
gotowe elementy pytany był o to, czym
różnią się prefabrykaty produkowane obecnie
od tych, przy użyciu których budowane
były osiedla z wielkiej płyty w PRL-u (m.in.
Rubinkowo czy Skarpa). Odpowiedź była
jednoznaczna - różnią się podobnie jak samochody
produkowane w latach 80-tych
od tych produkowanych obecnie.
Więcej niezbędnych informacji znajdą
Państwo na stronie, za pośrednictwem której
będzie można również składać wnioski:
www.torun.mdr.pl.
Prawo i Sprawiedliwość postanowiło
zrobić „porządek” z telewizją, która do tej
pory była niezależna wobec rządu. Sejm
po burzliwych obradach przyjął zmiany
w ustawie o radiofonii i telewizji.
Premier Morawiecki uzasadniając potrzebę
przyjęcia nowych regulacji, tłumaczył,
że „w dzisiejszym stanie prawnym
media w Polsce może przejąć np. podmiot
z Rosji, Chin albo któregoś z krajów
arabskich”. Nikt pewnie tego nie chce, ale
ta argumentacja ma niewiele wspólnego
z zaproponowanymi rozwiązaniami. Gdy
zestawimy słowa premiera z uchwalonymi
przepisami, wyjdzie na to, że zmusza się
firmę z USA do sprzedaży wiodącej w Polsce
stacji telewizyjnej podmiotowi z Europy,
tylko po to, żeby nie kupił jej nikt z Azji.
Gdyby prawdziwą intencją było to, co
mówi szef rządu, wystarczyło w ustawie
zapisać, że wprowadzone ograniczenia
dotyczą przyszłych transakcji. Wtedy amerykańska
firma mogłaby dalej być właścicielem
TVN-u, a rząd miałby pewność,
że stacja ta nie trafi w niepowołane ręce
w przyszłości.
Zwolennicy ustawy mówili ponadto
o konieczności repolonizacji mediów.
Jednak przyjęte przepisy również tego nie
zapewniają. Zgodnie z nimi koncesję na
nadawanie może mieć podmiot zarejestrowany
w jednym z trzydziestu państw
członkowskich Europejskiego Obszaru
Gospodarczego. Nie wprowadzono żadnych
przywilejów dla polskich firm.
Oczywiście nie jest przesądzone, że
jeśli ustawa wejdzie w życie, to zależna
od rządu spółka Skarbu Państwa wykupi
TVN. Jest to jednak bardzo prawdopodobne,
ponieważ gdy rząd robi zakupy, żaden
podmiot prywatny nie jest w stanie z nim
konkurować. Istnieje więc duże ryzyko, że
wkrótce program „Fakty” stanie się taką
samą tubą propagandową partii rządzącej
jak „Wiadomości”.
Chcieliście, to macie
PAWEŁ GULEWSKI
Wiceprezydent Miasta Torunia
Pani Marszałek,
trzeba powtórzyć…
PAWEŁ SZRAMKA
Poseł na Sejm RP
Gdybym jednak miał podejść na serio
do pisania o ostatnich wydarzeniach
w kraju, musiałbym mieć do dyspozycji
więcej miejsca, czasu i przede wszystkim
nerwów.
I tak właśnie rząd wprowadził nowy
rodzaj podejmowania decyzji o sprawach
strategicznych. Zamiast, jak niegdyś to
bywało, bazować na opiniach wywiadu
i służb dyplomatycznych, tym razem decyzję
o ewakuacji afgańskich współpracowników
z ogarniętego chaosem kraju
postanowił podjąć dopiero po zasięgnięciu
opinii obywateli. Swego rodzaju konsultacje
społeczne miały na celu pokazanie,
że demokracja w Polsce całkiem
dobrze się ma. Proszę bardzo, gdyby nie
naciski opinii publicznej ani jeden „Hercules”
nie ruszyłby z miejsca.
W ramach zacieśniania współpracy
z państwami UE rząd rozpoczął zachęcanie
prywatnych mediów do poszukiwania
nowych rynków zbytu dla swojej oferty.
Pilotaż programu „TV+” został skierowany
do właścicieli stacji TVN, którzy szli na
zbytnią łatwiznę, działając tylko w Polsce.
Rząd na tyle skutecznie przekonał władztwo
stacji, że ta w niedługim czasie pochwaliła
się koncesją na nadawanie sygnału
wydaną przez Holandię.
Z analiz zamówionych przez marszałek
Sejmu Elżbietę Witek jasno wynika,
że jedną z przyczyn słabej kondycji posłów
jest stacjonarny charakter pracy. Stąd
pomysł pani marszałek, by procedury
głosowań nie kończyć na ostatecznym odczytaniu
ich wyniku. To rozleniwiało parlamentarzystów.
By zachęcić do większego
wysiłku fizycznego, przetestowano system
„Reasumpcja +”. Po ogłoszeniu wyników
głosowania, aby dać posłom impuls do
wstawania z ław i wyjścia w kuluary (do
mediów, przeciągnięcia się czy odświeżenia),
od teraz mają być one powtarzane
dopóty, dopóki pani marszałek nie odnotuje
polepszenia nastrojów i kondycji braci
poselskiej.
Stosując analogię budowlaną: państwem
powinna zająć się sprawna, doświadczona
i wyposażona w najlepsze narzędzia ekipa
remontowa. Tymczasem kieruje nim
rozkapryszona zgraja po zęby uzbrojona
w grabki i łopatki z piaskownicy.
Ostatnie posiedzenie sejmu było tego
najlepszym dowodem.
Jeśli głosowanie poszło nie po myśli,
to zarządzili jego powtórzenie. Kiedy szło
wszystko z planem, wielokrotnie podkreślali,
żeby uszanować wolę większości.
Sami nie potrafili tego zrobić, gdy okazało
się, że większość na sali stanowi opozycja.
To patologia demokracji i erozja parlamentaryzmu.
Zachowania, z którymi
mamy do czynienia, sprawiają, że o „powadze
wysokiej izby” większość już chyba
zapomniała.
Co będzie, jeśli nie zgodzą się również
z wynikiem kolejnych wyborów? Czy je
również powtórzą?
Czy są w stanie na każdą swoją wpadkę
znaleźć usprawiedliwienie?
Mamy niewątpliwą nieprzyjemność
być świadkami postępującej degrengolady
i obniżenia poziomu jakości zarządzania.
Jestem posłem drugą kadencję. Uczestniczę
od 6 lat w obradach i mam okazję być
w centrum wydarzeń, od których zależna
jest każda dziedzina naszego państwa.
Gdy to obserwuję, trudno nie wyjść
z podziwu, jakim cudem to wszystko jeszcze
jakoś funkcjonuje.
Ręce opadają za każdym razem, kiedy
jestem w sejmie.
Polska funkcjonuje siłą rozpędu. Gospodarka
opiera się na pracowitości
i sprawności działania przedsiębiorców.
Jest trudno, a swoimi nieprzemyślanymi
decyzjami rządzący podrzucają kolejne
kłody pod nogi.
Zamiast wymyślać nowe przepisy, na
siłę szukać kolejnych sposobów na uszczęśliwienie
obywateli, wolałbym, aby rządzący
skupili się na tym, jak nie przeszkadzać
i jak najmniej ingerować w życie Polaków.
stopka redakcyjna
Redakcja „Tylko Toruń”
Złotoria, ul 8 marca 28
redakcja@tylkotorun.pl
Wydawca
Fundacja MEDIUM
Prezes Fundacji
Radosław Rzeszotek
Redaktor naczelny
Radosław Rzeszotek
Sekretarz redakcji
Łukasz Piecyk (tel. 733 842 795)
Redaktor wydania
Łukasz Piecyk
REDAKCJA
Łukasz Buczkowski
Monika Chmielewska
Piotr Gajdowski
Barbara Krzyżanowska
Arkadiusz Włodarski
Zdjęcia
Łukasz Piecyk
Korekta
Piotr Gajdowski
REKLAMA
Kinga Baranowska
(GSM 796 302 471).
Justyna Tobolska
(GSM 724 861 093),
reklama@tylkotorun.pl
Skład
Studio Tylko Toruń
Druk
Drukarnia Polska Press Bydgoszcz
ISSN 4008-3456
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.
Treści przedstawiane przez felietonistów są
wyłącznie ich poglądami a nie oficjalnym stanowiskiem
redakcji
***
Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego
1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Fundacja MEDIUM zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie
materiałów opublikowanych w “Tylko Toruń”
jest zabronione bez zgody wydawcy.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
4
TEMAT NUMERU
• TYLKOTORUN.PL
Festiwal lampek choinkowych?
Trwa Bella Skyway Festival. Znów w warunkach pandemicznych, ale tym razem bez samochodów. Opinie co do przebiegu tegorocznej edycji
są podzielone. Niektórym uczestnikom świetlna oprawa się podoba, a inni narzekają na długie kolejki i mało efektownych instalacji
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Festiwal jak co roku przyciągnął tłumy. Pierwszego dnia odwiedziło go prawie 10 tys. osób.
Rozpoczęła się kolejna edycja
Bella Skyway Festival. Po ubiegłorocznej
samochodowej imprezie
na płycie toruńskiego lotniska,
tym razem wydarzenie powróciło
na starówkę. I już pierwszego
dnia świetlne instalacje zwiedziło
prawie 10 tys. osób. W tym roku
festiwal światła jest podzielony
na strefy i kolejny raz biletowany,
co przekłada się na długie kolejki.
Tymczasem organizatorzy zapewniają,
że na bieżąco wprowadzają
usprawniające korekty. My
również wybraliśmy się na dzień
otwarcia festiwalu. Jakie były nasze
wrażenia z tegorocznego Bella
Skyway Festival?
Każdego roku festiwal światła
przyciąga wielu chętnych, choć co
roku słychać też narzekania na jego
znaczną komercjalizację. Ostatnie
dwie edycje, licząc z obecną, ucierpiały
nieco z powodu pandemii. Na
plus można jednak zaliczyć fakt, że
w tak trudnych warunkach udało
się zachować ciągłość w organizacji
wydarzenia, nawet jeśli organizatorzy
nie mieli pełni możliwości.
- Cieszę się, że festiwal wrócił na
Stare Miasto. Co prawda w formie
okrojonej i nieco innej niż w poprzednich
latach, ale to zawsze radość
zaproponować widzom coś,
do czego są w jakimś stopniu
przyzwyczajeni - mówił nam po
pierwszym dniu dyrektor festiwalu
Krystian Kubjaczyk z Toruńskiej
Agendy Kulturalnej.
Pierwszego dnia festiwalowe
atrakcje zwiedziło niecałe 10 tys.
osób, co wpisuje się w przewidywania
organizatorów. Zakładali oni,
że pojawić się
może między
8 a 12 tys. odwiedzających.
Warto mieć
na uwadze, że
był to wtorek,
a więc niemalże
początek
tygodnia. Największy
ruch
spodziewany
jest w okolicach
weekendu,
choć trudno
dokładnie oszacować, ile osób
może się wtedy pojawić. Nie wszyscy
bowiem decydują się na zakup
biletów z wyprzedzeniem. Znaczna
część odwiedzających kupuje je
bezpośrednio na festiwalu, korzystając
ze stacjonarnych kas.
- W weekend na pewno będzie
więcej osób, co widać chociażby
po sprzedaży biletów. Od lat zresztą
największe zainteresowanie jest
właśnie w weekendy. Po pierwszym
dniu mamy sprzedanych łącznie
prawie 40 tys. biletów, ale sprzedajemy
je też na bieżąco w kasie,
a dużo osób czeka z zakupem do
samego końca - dodaje dyrektor
festiwalu.
Festiwal podzielony został na
trzy strefy, a do każdej z nich można
wejść raz na jednym bilecie.
‘‘Cieszę się, że festiwal wrócił na Stare
Miasto. Co prawda w formie okrojonej i nieco
innej niż w poprzednich latach, ale to zawsze
radość zaproponować widzom coś, do czego są
w jakimś stopniu przyzwyczajeni.
Przemieszczanie się pomiędzy strefami
wymaga trochę chodzenia, ale
nie jest specjalnie uciążliwe. Całość
da się zobaczyć w nieco ponad godzinę.
Nie licząc oczywiście czasu,
który trzeba odstać w kolejce do
wejść. Trudno się jednak dziwić,
że do Torunia zjechały tłumy. Bella
Skyway Festival wrócił na starówkę
po długiej przerwie, a pandemia
wywołała tęsknotę za tego typu
wydarzeniami. W samych strefach
trochę szwankuje oznakowanie.
Za strzałkami niekiedy trzeba się
oglądać, a w tłumie nie zawsze widać,
którędy prowadzi trasa. Inną
sprawą jest to, co można zobaczyć
w poszczególnych strefach.
Zwiedzanie - zgodnie z numeracją
stref - zaczynamy w Dolinie
Marzeń. Tutaj uwagę przykuwają
przede wszystkim drzewa owinięte
świetlnymi łańcuchami. I tak w dużej
mierze można podsumować tę
strefę.
- Odkurzyli lampki ze świąt -
słyszymy od jednego ze zwiedzających.
Dolina Marzeń pozostawia pewien
niedosyt. Jest na co popatrzeć,
ale raczej mało kto wychodząc,
zbierał szczękę z podłogi. Porównanie
do ozdób choinkowych nie jest
bardzo przesadzone.
Z nadzieją kierujemy się więc
do drugiej strefy - na Placu Rapackiego.
I tu jest zdecydowanie lepiej.
Na wstępie wita nas dobrze znany
mapping na budynku Collegium
Maximum. Tym razem motywem
są księżniczki Disneya - tegorocznego
partnera festiwalu. Krótka
projekcja szczególnie podoba się
najmłodszym widzom festiwalu
i sprawia wrażenie, że to właśnie do
nich jest kierowana. Dalej na trasie
zwiedzania mijamy Collegium Minus.
Tzw. Harmonijka jest po prostu
podświetlona różnymi kolorami,
bez większych niespodzianek. Wrażenie
robi za to aranżacja fontanny
Cosmopolis. Instalacja „Harmonia
przeciwieństw” wyróżnia się pomysłowym
wykorzystaniem wody,
która w połączeniu ze światłem
daje efektowny rezultat. Zwieńczeniem
drugiej strefy jest sporych
rozmiarów instalacja „Żywioły”.
Warta zobaczenia, choć nie
jest to wcale takie proste. Została
ustawiona w taki sposób,
że osobom podążającym wyznaczoną
trasą animację wyraźnie
zasłania gałąź jednego
z pobliskich drzew. I raczej nie
jest to umyślny efekt. Można co
prawda pozbyć się jej z pola widzenia,
ale wtedy patrzymy pod
mało przyjemnym kątem.
Trzecia strefa ulokowana jest
w ruinach Zamku Krzyżackiego.
Instalacje w postaci szklanych
tafli czy komiksowych grafik
przywodzą na myśl spacer korytarzami
galerii sztuki. I właściwie
mogłyby stać tu cały rok i niekoniecznie
kojarzyłyby się z festiwalem
światła. Są bardzo „miejskie”
i mogą się podobać, ale wyrywają
się przy tym nieco z konwencji.
Instalacje poświęcone pszczołom
i zmianom klimatu niosą za sobą
pewien walor edukacyjny, podobnie
jak animacja poświęcona astronomii.
W trzeciej strefie - podobnie
jak w pierwszej - mało jednak spektakularnych
efektów.
O opinie na temat tegorocznego
Bella Skyway Festival poprosiliśmy
napotkanych po drodze przechodniów.
Najlepiej o świetlnych atrakcjach
wypowiadały się rodziny
z dziećmi. Nieco gorsze opinie mieli
ci, którzy pamiętali edycje festiwalu
sprzed lat. Festiwalowi goście
na plus zapisali m.in. współpracę
z Disneyem, różnorodność kolorów
i mnogość atrakcji. Co ciekawe,
niektóre negatywne opinie odnosiły
się właśnie do liczby atrakcji
– znaleźli się i tacy, którzy twierdzili,
że było ich za mało. Wśród uwag
pojawiał się także brak efektownych
instalacji, odległość między
strefami, długie kolejki do wejść
i komercjalizacja wydarzenia. Niektórym
nie podobało się też to, że
zakupiony bilet obowiązywał tylko
na jedno wejście do każdej ze
stref i tylko jednego dnia. Podobne
komentarze pojawiały się także
na profilu festiwalu na Facebooku.
O komentarz zapytaliśmy też kilka
osób związanych z toruńską kulturą.
Z różnych powodów nikt nie
chciał się wypowiedzieć.
Organizatorzy z dnia otwarcia
byli zadowoleni, choć podkreślali
przy tym, że uwagi festiwalowych
gości biorą sobie do serca i starają
się reagować na pewne niedociągnięcia.
- Większość przygotowanych
przez nas rzeczy funkcjonowała
dobrze, choć w każdej edycji jest
tak, że pewne elementy wymagają
korekty, które wprowadzamy na
bieżąco. Chodzi m.in. o przemieszczanie
się po strefach i między nimi.
Sztab organizacyjny czuwa każdego
dnia od godz. 18.00, wprowadzając
korekty niezbędne, by komfort
oglądania festiwalu był jeszcze
większy - zapewniał nas Krystian
Kubjaczyk.
Po festiwalu, który przez lata
budował markę, przyciągając do
Torunia tłumy, można było oczekiwać
nieco więcej. Tym bardziej
że to kolejna edycja, podczas której
trzeba było zakupić bilet. Brak
było monumentalności, do której
Bella Skyway Festival zdążył nas
przyzwyczaić przez lata. Nie brakowało
natomiast sprzedawców
świecących gadżetów, co poniekąd
uzasadnia znany od lat zarzut komercjalizacji.
Pochwalić można natomiast za
wyciąganie wniosków z przebiegu
festiwalu i dbanie o komfort widza.
Tylko czy to wystarczy, by przyciągnąć
go ponownie? Tutaj główną
rolę odgrywa jakość atrakcji. A to
pozostawiamy ocenie naszych Czytelników.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
•
TYLKOTORUN.PL
WYWIAD
5
Nagroda za udane zbiory
O tradycjach dożynkowych na staropolskiej wsi, dożynkowych wieńcach z regionu i ludowych zabawach tego okresu rozmawiamy
z Hanną Łopatyńską, kierownikiem Działu Folkloru i Kultury Społecznej w toruńskim Muzeum Etnograficznym
Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk
Zbliżają się dożynki. Jakie jest pochodzenie
tego święta?
Badacze kultury ludowej uznają, że
dożynki mają genezę przedchrześcijańską
i wiążą się z magią agrarno-wegetacyjną,
ze słowiańskim
świętem plonów obchodzonym
podczas jesiennego przesilenia 23
września. Najstarszy znany przekaz
o tego rodzaju obrzędach wśród
Słowian pochodzi z przełomu XII
i XIII w. z terenu Rugii i związany
jest z kultem Świętowita, któremu
składano w ofierze wielki kolisty
kołacz – symbol plonów. Niestety,
nie mamy źródeł pozwalających
stwierdzić, jak święto plonów wyglądało
w czasach staropolskich,
chociaż wiadomo, że zakończenie
żniw w jakiś sposób celebrowano.
W formie zbliżonej do dzisiejszej
znane były na ziemiach polskich,
również na bliskich nam terenach,
od końca XVI lub przełomu XVI
i XVII w.
Wiemy, że dożynki składały się
z kilku etapów. Jakich?
Etapy dożynek praktycznie nie
zmieniły się od XVI/XVII w., uległy
tylko niewielkim przeobrażeniom,
wynikającym z przemian
kulturowych i cywilizacyjnych.
Tak jak dawniej, dożynki składają
się z trzech głównych etapów.
Najpierw uroczyście ścinane są
ostatnie kłosy, następnie kobiety
wiją wieniec, który w pochodzie
zanoszony jest do pana, aby mu go
ofiarować. Na zakończenie odbywa
się poczęstunek i taneczna zabawa.
- Dożynki były świętem całej wiejskiej społeczności - mówi Hanna Łopatyńska.
A jakie było znaczenie dożynek
w dawnej kulturze ludowej?
Dożynki były świętem całej wiejskiej
społeczności. Początkowo
urządzano je tylko we wsiach, gdzie
znajdował się folwark, a ich organizatorami
byli właściciele majątków,
którzy dożynki urządzali dla poddanych
pracujących przy żniwach.
Pod koniec XIX w. również zamożni
gospodarze zaczęli wyprawiać
dożynki dla pracowników najętych
do żniw. Stanowiły one nagrodę za
dobrze wykonaną pracę i celebrację
udanych zbiorów. Symbolem plonu
był wieniec dożynkowy, który stanowił
także gwarancję pomyślnych
zbiorów w roku przyszłym – wykruszone
z niego zboże wykorzystywano
do najbliższych zasiewów.
Miało to zagwarantować ciągłość
wegetacji. Dożynki były ważnym
obrzędem, który scalał społeczność
i stanowił swoiste ukoronowanie
wielomiesięcznych wysiłków włożonych
w prace polowe. Nie bez
znaczenia była taneczna zabawa,
wieńcząca dożynki, i poczęstunek
fundowany przez dziedzica bądź
bogatego gospodarza, na które żniwiarze
zapewne niecierpliwie czekali.
Czym się charakteryzowała obrzędowość
dożynek, jakie praktyki im
towarzyszyły?
Przebieg dożynek był bardzo podobny
w całej Polsce. Te główne etapy,
o których mówiłam wcześniej,
występowały w wielu miejscach
kraju i tak też wyglądały w naszym
regionie. Ciekawym zwyczajem
praktykowanym w naszym regionie,
a związanym z zakończeniem
żniw, które były wstępem do dożynek,
było wiązanie małego snopka
z ostatnich zżętych kłosów pszenicy,
żyta, jęczmienia i owsa. Snopek
ten, nazywany pępkiem, ubierano
kwiatami oraz wstążkami i wieczorem,
gdy żniwiarze wracali z pola,
zanoszono go przed dwór, aby
wręczyć panu na znak, że prace są
skończone.
Dożynki na ziemi chełmińskiej wyróżniały
się czymś szczególnym?
Aby opisać tradycje dożynkowe na
ziemi chełmińskiej, najlepiej posłużyć
się cytatem z pracy badacza
naszej kultury ludowej Władysława
Łęgi. A pisał on tak: „W pochodzie
pożniwnym brali udział kosiarze,
kobiety i dziewczęta, które wiązały
zboże, oraz fornale. Wieniec
dożynkowy niosła przodownica.
O ile była, jak zazwyczaj, dziewczyną,
niosła go na głowie, kobieta
zamężna trzymała go w ręku. Przed
domem gospodarza kosiarze trzykrotnie
ostrzyli kosy, parobcy trzaskali
batami, po tym wszyscy śpiewali
pieśń „Plon niesiemy, plon”,
w której były pochwały dla pana,
a wyzwiska dla rządcy, gospodyni
i kucharki. Przy końcu pieśni przodownica
wręczała panu wieniec.
Powszechne było oblewanie przodownic
i wieńca wodą, co miało zagwarantować
urodzaj w przyszłym
roku”.
Najważniejszym atrybutem dożynek
jest wieniec dożynkowy. Jak
wyglądały takie wieńce w naszym
regionie, czego nie mogło w nich
zabraknąć?
Na wygląd wieńców zawsze duży
wpływ miały tradycje regionalne,
ale też pomysłowość wykonawczyń
i dostępność materiałów. Ich
wyplataniem zajmowały się dziewczęta,
używając do tego m.in. ostatnich
kłosów zżętych na polu. Wieńce
miały kształt koła lub korony.
Nie były duże – korony pasowały
na kobiecą głowę, często musiały
być przytrzymywane ręką, aby nie
spadły. Na Kujawach wyplatano
dwa wieńce: jeden z żyta, drugi
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
z pszenicy. Na Pałukach wiło się ich
sześć: pszenny, żytni, grochowinowy,
jęczmienny, owsiany i koronę
z orzechami laskowymi. Na ziemi
chełmińskiej robiono wieńce
w kształcie czubatych koron, jeden
ze zboża ozimego, drugi z jarego.
Wieńce dekorowano polnymi
albo ogrodowymi kwiatami: daliami,
nagietkami, astrami. Czasem
umieszczano na nich kwiaty
sztuczne, zrobione własnoręcznie
z papieru lub kupione w sklepie.
Zawiązywano na wieńcach papierowe
różnokolorowe wstążki. Wieniec
w dożynkowym pochodzie
niosła przodownica, czyli najbardziej
pracowita żniwiarka, panna
lub mężatka.
A jak wyglądały ludowe zabawy dożynkowe?
Z dziewiętnastowiecznych relacji
opisujących dożynkowe zabawy na
ziemi chełmińskiej wiadomo, że
brali w nich udział wszyscy pracujący
przy żniwach. Pan fundował
„kiełbasy, chleby, wino, owoc, pierniki,
tabakę do zażywania, piwo,
kawę, czasem książki i obrazki”.
Bawiono się przy dźwiękach kapeli
grającej na skrzypcach, trąbach,
basach, klarnetach. Tańczono mazury
i walce. Razem ze żniwiarzami
bawili się mieszkańcy i pracownicy
dworu. Zabawa trwała do wieczora,
kiedy to trzeba było iść do obrządku.
Na koniec zapytam o różnice pomiędzy
dawnymi obchodami dożynkowymi
a współczesnymi.
Już w latach międzywojennych pojawili
się nowi organizatorzy dożynek
– samorządy, partie chłopskie,
kółka rolnicze, szkoły i parafie. Teraz
są nimi sołectwa, gminy, powiaty,
województwa, parafie i diecezje.
Współczesne dożynki różnią się od
tych dawnych na pewno rozmachem.
Oprócz stałych elementów,
o których mówiłam wcześniej, towarzyszą
im wystawy, kiermasze,
pokazy sportowe, koncerty, ekspozycje
sprzętów rolniczych, a także
prezentacje i sprzedaż lokalnych
produktów na stoiskach gastronomicznych.
Częstym punktem programu
jest konkurs na najpiękniejszy
wieniec dożynkowy. Również
wieńce i ozdoby dożynkowe różnią
się od tych tradycyjnych. Często są
wielkich rozmiarów i stanowią rozbudowane
kompozycje, a ich głównymi
elementami są nie tylko motywy
związane z plonami, ale także
symbole religijne i patriotyczne.
6
MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Wola mieszkańców
Skatepark na Wrzosowisku. Mieszkańcy boją się, że teren będzie zaniedbany
Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk
Na terenie rekreacyjnym na Wrzosach,
zwanym przez Stowarzyszenie
Zielone Wrzosy Parkiem
Naturalnym Wrzosowisko, powstanie
skatepark. To inicjatywa
obywatelska, która w tegorocznej
edycji budżetu partycypacyjnego
uzyskała 474 głosy. Członkowie
stowarzyszenia boją się jednak, że
skatepark podzieli los boiska – zaniedbanego
i zniszczonego.
Stowarzyszenie Zielone Wrzosy
pod koniec lipca poinformowało
w mediach społecznościowych,
że od strony ul. Ugory stanęło już
ogrodzenie mającego powstać
w tym miejscu skateparku. Członkowie
organizacji podkreślili, że nie
są przeciwni tego typu inicjatywom,
ale podkreślili, że można by znaleźć
na ich realizację inne miejsce, aby
nie niszczyć naturalnych walorów
tego terenu. „Dlaczego miasto
wskazało właśnie ten teren?”, pytali.
Okazuje się, że teren na skatepark
wskazało nie miasto, a sami mieszkańcy
osiedla, uzyskując przy tym
społeczną aprobatę.
– Budowa skateparku na Wrzosach
to projekt zgłoszony przez
mieszkańców tego osiedla do Budżetu
Obywatelskiego Torunia na
Planowana inwestycja to pomysł mieszkańców.
rok 2021. Lokalizację zaproponowali
sami mieszkańcy i również to
oni zadecydowali w głosowaniu
o poparciu tej inicjatywy – projekt
ten uzyskał 474 głosy i zajął pierwsze
miejsce na liście lokalnej Wrzosy.
Zatem zarówno fakt realizacji,
jak i lokalizacja są wolą dużej grupy
mieszkańców Wrzosów. W momencie,
gdy ruszała budowa, pojawił
się co prawda wniosek jednego
z mieszkańców o niewielkie przesunięcie
obiektu względem pierwotnego
projektu (o kilka metrów),
ale Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji,
który nadzoruje realizację
inwestycji, ustalił po zbadaniu tematu,
że uniemożliwiają to względy
techniczne (bliskość innych instalacji)
– informuje rzecznik prasowy
prezydenta miasta Torunia.
Obawy stowarzyszenia wzbudził
także fakt finansowania inwestycji
już po jej zakończeniu.
– Czy miasto zabezpieczyło
fundusze na utrzymanie miejsca
w czystości oraz dobrej formie
przez kolejne lata? Boisko, które
postawiono na środku polany, dawno
już zostało porzucone przez gospodarzy,
dziś tylko straszy zniszczona
nawierzchnia, porozrywane
ogrodzenia, brak koszy do koszykówki
– czytamy na fanpage’u Zielonych
Wrzosów.
Miasto w odpowiedzi podkreśliło,
że o skatepark będą musieli
zadbać sami mieszkańcy, natomiast
zniszczone i zaniedbane boisko już
niedługo zniknie z Wrzosowiska.
– Nie ma powodów do obaw, że
skatepark będzie zaniedbany, tym
bardziej że jest to inicjatywa mieszkańców
osiedla, więc w ich interesie
jest również dbałość o obiekt, który
ma im służyć. Pobliskie boisko jest
przeznaczone do rozbiórki, stąd
jego aktualny stan – podsumowuje
rzecznik prasowy prezydenta miasta
Torunia.
Jak człowiek z kotem
Przy ul. Głowackiego pojawi się zielony skwerek.
Dla ludzi i kotów
Monika Chmielewska
Biuro Ogrodnika Miejskiego
Urzędu Miasta Torunia złożyło
zamówienie na realizację zadania
pn. „Zielony skwerek przy ul.
Głowackiego 5. Azyl dla wolnożyjących
kotów i piękna zieleń
dla ludzi”. To kolejny projekt
z tegorocznego Budżetu Obywatelskiego.
Mieszkańcy będą mogli
skorzystać z nowo zagospodarowanej
przestrzeni już pod koniec
listopada.
Chodzi o teren przy ul. Głowackiego
5, znajdujący się naprzeciwko
pawilonu usługowo-handlowego.
Celem autorów projektu do Budżetu
Obywatelskiego było zadbanie
o wolnożyjące na tym terenie koty.
– Sytuacja naszych kotów pogorszyła
się. Źli ludzie wyrzucili ich
budki w krzaki, niszczą miseczki,
wlewają do nich zużyty olej samochodowy.
Zaradźmy temu! – tłumaczyli
w opisie projektu.
Projekt uzyskał odpowiednią
liczbę głosów i zadanie będzie
realizowane. Obejmie wycięcie
dwóch uschniętych drzew (żywotnika
i modrzewia) oraz pielęgnację
pozostałych, polegającą m.in. na
usunięciu posusza oraz cięciach
pielęgnacyjnych i odmładzających.
Teren zostanie wzbogacony o nasadzenia
roślinne z drzew, krzewów,
bylin oraz traw ozdobnych. Wykonawca
zaaranżuje placyk z alejką,
przy której pojawią się ławki
doświetlane latarniami solarnymi.
Ścieżka, prowadząca od wejścia na
skwerek do ozdobnego klombu różanego
na placyku, zostanie zbudowana
z kostki betonowej. Działka
zostanie ogrodzona niskim, drewnianym
płotkiem, nie wyższym niż
100 cm.
– Przestrzeń nabierze kolorów,
wpłynie na bioróżnorodność gatunków
roślin oraz da schronienie
pobliskim zwierzętom, a przede
wszystkim umożliwi integrację
społeczną, dając zielone miejsce
spotkań i odpoczynku – opisują autorzy
projektu zagospodarowania.
Najważniejszym elementem
projektu będzie jednak stworzenie
przestrzeni dla bezdomnych
kotów i wyposażenie jej w kocie
domki i karmnik. Same budki zostaną
posadowione na nawierzchni
żwirowej. Całość kociej przestrzeni
ma być otoczona roślinnością
(m.in. kocimiętką) oraz odgrodzona
pasem krzewów. Łącznie na
działce pojawią się 4 budki i 1 karmnik.
Dodatkowo twórcy projektu
uwzględnili w nim także poidełko
dla ptaków na wysokiej nóżce.
Teren zostanie zagospodarowany
najpóźniej do 22 listopada.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
•
TYLKOTORUN.PL
MIASTO
7
Internet na dworcu i przystanku
Będą nowe punkty darmowego dostępu do internetu. Gdzie się znajdą?
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Punkt przesiadkowy na pl. 18 Stycznia – w tym miejscu będziemy
mogli połączyć się z internetem.
Miasto planuje rozbudowę istniejącej
sieci WiFi. Zapytanie ofertowe
w tej sprawie ukazało się
w Biuletynie Informacji Publicznej.
Nowe punkty dostępowe mają
pojawić się na Dworcu Głównym
PKP oraz w punkcie przesiadkowym
na pl. 18 stycznia.
Wiele osób zapewne chce,
albo musi, skorzystać z internetu
w oczekiwaniu na pociąg czy autobus.
Problem zaczyna się w momencie,
gdy pakiet internetowy,
który wykupiono, wyczerpie się,
a niekoniecznie mamy ochotę dokupować
dodatkowe gigabajty tylko
do sprawdzenia skrzynki mailowej.
Wtedy z pomocą przychodzą
punkty dostępowe do
WiFi, umożliwiające
połączenie się z siecią
bez opłat. W ostatnich
dniach w BIP-ie
ukazało się ogłoszenie
z prośbą o propozycję
cenową w sprawie
sieci internetowej dostępnej
w Toruniu.
Wyszczególnione są
dwa miejsca: Dworzec
Główny PKP przy ul.
Kujawskiej oraz punkt
przesiadkowy na pl. 18
stycznia w pobliżu Dworca Toruń
Miasto.
Nieco zastanawiający może być
fakt, iż planami objęty jest dworzec
przy ul. Kujawskiej, ponieważ tam
sieć WiFi jest dostępna od początku
funkcjonowania odnowionego
budynku, czyli od jesieni 2015
r. Zwróciliśmy się o wyjaśnienia
w tej sprawie do Mariusza Szefery,
‘‘W udostępnionej dokumentacji możemy
przeczytać, iż pięć punktów zewnętrznych będzie
zlokalizowanych na peronie drugim i trzecim,
jeden zaś pojawi się na pętli autobusowej od
strony ul. Kujawskiej.
dyrektora Biura Projektów Informatycznych
Urzędu Miasta, które
zajmuje się m.in. punktami dostępowymi
i które skierowało zapytanie
ofertowe.
- Instalacja sieci WiFi na Dworcu
Głównym związana jest z realizacją
projektu WiFi4PL. Łącznie
będzie obejmowała 12 hotspotów,
rozmieszczonych na Dworcu
Głównym oraz wiatach przystankowych.
Docelowo projekt Toruń
WiFi zastąpi sieć istniejącą na
Dworcu Głównym, nadzorowaną
przez Urbitor – mówi dyrektor
Szefera.
W udostępnionej dokumentacji
możemy przeczytać, iż pięć
punktów zewnętrznych będzie
zlokalizowanych na peronie drugim
i trzecim, jeden zaś pojawi się
na pętli autobusowej od strony ul.
Kujawskiej. Jest to istotne, gdyż aktualnie
sieć obejmuje tylko punkty
wewnętrzne, przez co na peronach
pierwszym i czwartym, które są
najbardziej oddalone od budynku
dworca, złapanie sygnału i korzystanie
z sieci jest mocno utrudnione.
Z kolei pomysł na instalację
hotspotu w obrębie pl. 18 stycznia
wynika z faktu, iż znajduje się tam
kolejowo-autobusowo-tramwajowy
węzeł
przesiadkowy.
Dyrektor Szefera
przedstawił również
koszty tej inwestycji.
- Uzyskaliśmy jako
miasto dofinansowanie
z funduszy unijnych na
realizację zadania Wi-
Fi4PL w kwocie 64 368
zł w ramach Programu
Operacyjnego „Polska
Cyfrowa”, którego celem
jest eliminowanie
terytorialnych różnic w dostępie do
szybkiego internetu.
Dostęp do sieci nie będzie wymagał
zakładania specjalnych kont.
Wystarczyć ma tylko zaakceptowanie
regulaminu, który ukaże się po
podłączeniu do hotspotu. Obecnie,
według listy przekazanej przez BPI,
miasto obsługuje około 30 punktów
dostępu do internetu.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
8
PROMOCJA
• TYLKOTORUN.PL
Liczy się każdy
Trwa Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań.
To nasz obowiązek
Monika Chmielewska | fot. nadesłane
Zostało już coraz mniej czasu, aby
wziąć udział w Narodowym Spisie
Powszechnym Ludności i Mieszkań
2021. Rozpoczął się on 1
kwietnia i potrwa do 30 września
2021 r. Przypominamy, że zgodnie
z ustawą o statystyce publicznej
udział w spisie jest obowiązkowy.
Sprawdzamy, dlaczego jest to takie
ważne oraz co zrobić, aby się
spisać.
Spisy powszechne to jedne
z najważniejszych badań z zakresu
statystyki ludności. Obowiązkiem
spisowym objęty jest każdy mieszkaniec
Polski, w tym także osoby
bezdomne, cudzoziemcy oraz Polacy
przebywający za granicą, którzy
nie wymeldowali się z pobytu stałego
w Polsce.
- Narodowy spis powszechny
jest fotografią społeczeństwa pokazującą,
jak żyjemy i jak na przestrzeni
lat zmienia się struktura
społeczna, demografia i warunki
życia – tłumaczy Małgorzata Górka,
kierownik wydziału Kujawsko-Pomorskiego
Ośrodka Badań Regionalnych
w Urzędzie Statystycznym
w Bydgoszczy. – Pytania dotyczą
m.in. wieku, stanu cywilnego, wykształcenia,
zawodu, aktywności
ekonomicznej, niepełnosprawności,
charakterystyki etniczno-kulturowej
czy migracji. Ważne, aby pamiętać,
że przetwarzane w ramach
spisu dane są poufne i podlegają
szczególnej ochronie, a osoby wykonujące
prace spisowe zobowiązane
są do zachowania tajemnicy
statystycznej.
Wiele osób zastanawia się, jaki
cel ma udział w spisie i czemu jest
to takie ważne. Przede wszystkim
zebrane w trakcie spisu dane będą
mogły zostać wykorzystane przez
samorządy w procesie ubiegania się
o dotacje krajowe i unijne. W większości
naborów wielkość dotacji
uzależniona jest od liczby mieszkańców
czy potencjalnych beneficjentów
danej inwestycji. Takie
dane – dotyczące stanu i struktury
ludności czy rozkładu przestrzennego
populacji – pozyskiwane są
właśnie w trakcie spisu.
- Dotacje obliczane są według liczebności
populacji. Jest to bardzo
wrażliwy temat dla samorządów
terytorialnych, ponieważ wynikają
z niego konkretne środki i nakłady
finansowe, konieczne dla prowadzenia
statutowej działalności
gmin – dodaje Małgorzata Górka.
Gminy korzystają z wyników
spisu, określając m.in. wskaźniki
zwodociągowania i skanalizowania,
na podstawie których mogą
aplikować o dotacje na inwestycje
w infrastrukturę wodno-ściekową.
Podobnie środki finansowe rozdzielane
są na wyższych szczeblach,
m.in. resortowych. Przykładowo,
poziom finansowania zadań oświatowych
uzależniony jest od liczby
i wieku dzieci, czyli od danych
z dziedziny struktury demograficznej,
zbieranych w ramach spisu
powszechnego. Co więcej, z danych
statystycznych korzystają także inwestorzy
i przedsiębiorcy.
- Jeśli chcemy, aby przedsiębiorcy
rozwijali racjonalnie swoje
firmy, powinniśmy dostarczać im
rzetelnych danych do planowania
i rozwoju – podkreśla Małgorzata
Górka.
Obowiązkowa metoda, za pośrednictwem
której realizowany
jest spis, to samospis internetowy.
Można go dokonać w interaktywnej
aplikacji, dostępnej na stronie
www.stat.gov.pl. Wypełnienie formularza
jest intuicyjne i nie powinno
sprawiać trudności. W razie
problemów zawsze można skontaktować
się z infolinią (22) 279-99-99
i uzyskać wsparcie w wypełnianiu
formularza. Na stronie spis.gov.pl
znajdziemy też najważniejsze informacje
o badaniu. W sytuacji, gdy
ktoś nie będzie w stanie spisać się
samodzielnie, metodami uzupełniającymi
są wywiad telefoniczny
lub bezpośredni, przeprowadzany
przez rachmistrza spisowego. Jeżeli
chcemy dokonać spisu od razu, to
można od poniedziałku do piątku
w godz. 8.00-18.00 zadzwonić na
infolinię spisową (22) 279-99-99
i spisać się przez telefon. Można
także odwiedzić punkt spisowy
w urzędzie gminy lub oddziale
urzędu statystycznego. Gminy organizują
również plenerowe punkty
spisowe, w których można się spisać,
uczestnicząc w koncercie czy
wystawie.
- Osoby, które nie spisały się
przez internet, w punkcie spisowym
lub na infolinii, mogą spodziewać
się telefonu od rachmistrza
Spis potrwa do 30 września 2021 r. Zostało już niewiele czasu.
lub jego osobistej wizyty w domu
– podsumowuje Małgorzata Górka.
– Zgodnie z zapisami ustawy o narodowym
spisie powszechnym nie
możemy odmówić udzielenia odpowiedzi
rachmistrzowi, który do
nas zadzwoni.
Warto na koniec pamiętać
o tym, że udział w spisie jest obowiązkowy.
Wynika to bezpośrednio
z ustawy o statystyce publicznej.
Art. 57 tej ustawy wskazuje jasno,
że odmowa wykonania obowiązku
statystycznego albo udzielenia
informacji w spisie powszechnym
zagrożona jest karą grzywny.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
•
TYLKOTORUN.PL
ZDROWIE
9
Zadbaj o postawę swojego dziecka
Czas wolny spędzany przy komputerze,
siedzący tryb życia, zbyt
mała ilość ruchu… To przyzwyczajenia,
z którymi zmaga się coraz
większa część społeczeństwa.
Pandemia, a co za tym idzie, praca
i nauka w trybie zdalnym tylko
zintensyfikowały niezdrowe
nawyki. Mogą one przyczyniać
się do pogłębienia groźnej wady
postawy, jaką jest skolioza idiopatyczna.
Niegroźna wada postawy? To mit. Leczenie skoliozy, aby było skuteczne, trzeba wdrożyć najszybciej, jak to tylko możliwe
Wydawać by się mogło, że skolioza
to „zwykła” wada postawy.
Nic bardziej mylnego.
- Skolioza idiopatyczna to strukturalna
deformacja kręgosłupa, zachodząca
w trzech płaszczyznach:
czołowej, strzałkowej i poziomej.
Przyczyny jej powstania nie są znane,
tak samo jak nie do końca znany
jest jej przebieg. Często zdarza
się, że najbardziej widoczne zmiany
w wyglądzie kręgosłupa pojawiają
się w okresie intensywnego wzrostu
kostnego – tłumaczy Agata Saja,
fizjoterapeutka, certyfikowana terapeutka
metody FITS na poziomie
Master w JOPA Clinic Toruń. – Niestety,
w swojej praktyce fizjoterapeutycznej
zauważam zwiększenie
się odsetka nastolatków, u których
zdiagnozowano w ostatnim czasie
skoliozę idiopatyczną.
Stopień zaawansowania schorzenia
różnicowany jest ze względu
na wielkość kąta skrzywienia.
Wyróżnia się trzy grupy wg Cobba:
10°-24°, 25 o -40° oraz 50° i powyżej.
Rodzice nastolatków w okresie
Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk
Skoliozę idiopatyczną leczą m.in. fizjoterapeuci z JOPA Clinic
Toruń.
wzrostu powinni zwracać baczną
uwagę na ich postawę. Obserwacja
dziecka to pierwszy krok na drodze
do rozpoznania wady postawy.
- Niepokojące powinno wydać
się rodzicom asymetryczne ustawienie
bioder lub łopatek względem
siebie, przechylenie głowy
w jednym kierunku lub wypukłości
w okolicach odcinka piersiowego
lub lędźwiowego kręgosłupa – wyjaśnia
fizjoterapeutka Agata Saja. –
Takich objawów nie wolno bagatelizować,
bo im szybciej zareagujemy,
tym leczenie będzie mniej skomplikowane.
W przypadku skrzywienia
do 24 o wystarczy rehabilitacja,
ale jeśli kąt skrzywienia mieści się
w drugiej grupie, konieczne jest leczenie
gorsetowe. Trzecia grupa pacjentów
kwalifikuje się do leczenia
operacyjnego.
W przypadku zauważenia niepokojących
skrzywień konieczna
jest wizyta u ortopedy dziecięcego
lub fizjoterapeuty. Decydując się
na wizytę u fizjoterapeuty, trzeba
mieć na uwadze, że musi on posiadać
certyfikat ukończenia szkolenia
jedną z siedmiu metod leczenia
skoliozy, rekomendowanych przez
SOSORT, np. metodą FITS. Do takiej
wizyty nie trzeba się szczególnie
przygotowywać – wystarczy zabrać
ze sobą dotychczasową dokumentację
medyczną małego pacjenta.
Na początku badania przeprowadzony
zostanie dokładny wywiad
medyczny z rodzicem, a następnie
fizjoterapeuta rozpocznie badanie
kliniczne.
- Badanie polega na wykonaniu
kilku testów funkcjonalnych
oraz pomiarów z użyciem m.in.
skoliometru czy inklinometru. Badanie
jest całkowicie bezbolesne
i dostarcza wielu cennych informacji,
które są podstawą do dalszego
planowania procesu rehabilitacji
– mówi fizjoterapeutka Agata Saja.
– Sama terapia FITS opiera się na
trzech etapach. Po pierwsze, jest to
uświadomienie pacjenta o istniejących
problemach. Potem wdrażamy
fizjoterapię z zastosowaniem
różnych technik energizacji mięśni,
czyli tzw. pracę mięśniowo-
-powięziową. Na końcu uczymy
pacjentów prawidłowych wzorców
ruchowych poprzez indywidualnie
dobrane ćwiczenia.
Czy walka ze skoliozą idiopatyczną
jest możliwa do wygrania?
Fizjoterapeuci z JOPA Clinic Toruń
zapewniają, że tak. Konieczna
jest jednak nie tylko prawidłowa
diagnoza, ale także zaangażowanie
pacjenta w proces leczenia. Konsultacje
odbywają się w siedzibie Jopa
Clinic przy ul. Lubickiej 53 w Toruniu.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
10 MIASTO
•
(Nie)zgodnie z rozkładem
Toruńskie autobusy nie są punktualne? Pasażerowie stoją na przystankach,
a MZK przeprasza za niedogodności
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Pasażerowie muszą liczyć się z opóźnieniami na przystankach.
Pasażerowie toruńskiej komunikacji
miejskiej muszą mieć w zanadrzu
spore zapasy cierpliwości.
Autobusy potrafią dojechać na
przystanek znacznie spóźnione,
a oczekujący na nie pasażerowie
mają dodatkowe minuty do odstania.
Takie sytuacje mają zdarzać
się w ostatnim czasie nierzadko.
Co na to MZK?
Osoby transportowo uzależnione
od komunikacji miejskiej
w Toruniu nie mają łatwo. Miasto
stale zachęca do zostawiania samochodów
na parkingach i przesiadki
w autobusy i tramwaje. Tak m.in.
uzasadniano zmiany w Strefach
Płatnego Parkowania, dlatego też
powstać mają nowe parkingi Park&Ride.
Tylko coś, do czego się
zachęca, powinno działać. A z tym
bywa różnie.
Na problem zwrócił uwagę jeden
z naszych czytelników po tym,
jak jego autobus spóźnił się 10 minut.
I miała to nie być pierwsza
taka sytuacja w ostatnim czasie. Pasażerów
komunikacji miejskiej nie
brakuje. Niektórzy wręcz nie mają
dla niej alternatyw. A w takiej sytuacji
ważne jest, by odpowiednio
wcześnie sprawdzić rozkład jazdy,
a na przystanku na wszelki wypadek
być chwilę wcześniej. Proste?
Niekoniecznie. Bo rozkłady jazdy
dają jedynie orientacyjne pojęcie
co do godziny, o której trzeba stanąć
na przystanku. Poprosiliśmy
w Miejskim Zakładzie Komunikacji
o komentarz do opisanej przez
czytelnika sytuacji i informację,
czy pasażerowie sygnalizowali brak
punktualności. Tej ostatniej nie
otrzymaliśmy. Mamy za to przeprosiny
dla pasażerów i wyjaśnienie,
z czego wynikają opóźnienia.
- Za wszelkie niedogodności
przepraszamy. Opóźnienia autobusów
spowodowane są zazwyczaj sytuacją
drogową, na którą nie mamy
wpływu, np. dużym natężeniem
ruchu, wypadkiem lub kolizją, która
utrudnia przejazd pojazdów itp.
Dzieje się tak głównie w przypadku
TYLKOTORUN.PL
linii o dalekim zasięgu lub przebiegających
przez newralgiczne punkty
miasta, tam, gdzie tworzą się zatory.
Jeśli samochody stoją w korku,
to autobus też stoi i nie ma szans,
by je ominąć i dojechać na czas.
Trzeba tu także zaznaczyć, że bezpieczeństwo
pasażerów jest naszym
priorytetem i kierowcy muszą mieć
na względzie nie tylko czas podróży,
ale przede wszystkim właśnie
bezpieczeństwo pasażerów i innych
użytkowników ruchu - tłumaczy
Sylwia Derengowska, rzeczniczka
prasowa toruńskiego MZK.
Wynika z tego, że MZK jest
świadome opóźnień. Choć pasażerowie
niekoniecznie. Zapytaliśmy
pasażerów na kilku przystankach
autobusowych właśnie o punktualność
pojazdów. Opinie były podzielone.
- Autobusem jeżdżę często i nie
powiem, że jest źle. Zawsze jestem
na czas - mówi nam jedna z pasażerek.
- Nie ma co patrzeć na rozkłady,
autobusy i tak jeżdżą, jak chcą - słyszymy
z kolei od innego pasażera.
Co do samej podróży większych
zastrzeżeń nie ma. Trzeba wcześniej
jednak swoje odczekać. Oczywiście
nie wszystkie autobusy się spóźniają,
ale wybierając się na przystanek,
nie mamy pewności, czy akurat
nasz się nie spóźni. To jak loteria,
w której wygrać można punktualne
dotarcie na miejsce. Tłumaczenie
MZK jest zrozumiałe, bo zdarzenia
losowe czy korki mogą wystąpić zawsze.
Tym bardziej w czasie utrudnień
związanych z remontem mostu
drogowego. Pytanie tylko, czy
takie podejście zachęci pasażerów
do korzystania z toruńskiej komunikacji
miejskiej.
Rondo w planach
Skrzyżowanie Strobanda z Grudziądzką.
Będzie bezpieczniej?
Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk
Włączenie się do ruchu na drodze krajowej nie zawsze jest łatwe.
Stowarzyszenie Osiedle Jar Toruń
pod koniec lipca wystosowało do
Urzędu Miasta Torunia pismo
z prośbą o zmianę organizacji
ruchu na skrzyżowaniu ulic Strobanda
z Grudziądzką. Wydział
Gospodarki Komunalnej właśnie
odniósł się do propozycji mieszkańców
tzw. osiedla Jar.
Miejski Zarząd Dróg w Toruniu
zlecił analizę bezpieczeństwa ruchu
drogowego dla pieszych i rowerzystów
na ul. Grudziądzkiej w związku
z planami dotyczącymi skomunikowania
przystanku kolejowego
i przepustu pieszo-rowerowego pod
linią 207 z układem dróg rowerowych
i ciągów pieszych. Wszystko
wskazuje na to, że skomunikowanie
to nastąpi właśnie poprzez skrzyżowanie
Strobanda z Grudziądzką.
– Przy takim wariancie niezbędne
będzie wprowadzenie sygnalizacji
świetlnej na skrzyżowaniu ulic
Strobanda z Grudziądzką – tłumaczy
Marcin Kowallek, dyrektor
Wydziału Gospodarki Komunalnej.
– Docelowym rozwiązaniem
jest jednak już zaprojektowane dla
tego skrzyżowania rondo turbinowe.
Niestety w chwili obecnej brak
jest możliwości finansowania tego
zadania inwestycyjnego.
Czy to oznacza, że bezpieczeństwo
na skrzyżowaniu Strobanda
z Grudziądzką poprawi się? Członkowie
Stowarzyszenia Osiedle Jar
Toruń są dobrej myśli.
– Jest szansa, że skrzyżowanie to
będzie w końcu bezpieczne. Czekamy
na działanie! – informują w mediach
społecznościowych.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
Tylko wiadomości
Tydzień z systemem Moje Auto SMS. Umówiono
ponad 300 wizyt
System Moje Auto SMS ruszył 5
sierpnia. Za jego pomocą mieszkańcy
mogą umówić wizytę
w Wydziale Obsługi Mieszkańców
w celu rejestracji pojazdu, wymiany
dowodu rejestracyjnego, dokonania
zmiany danych w dowodzie
rejestracyjnym czy uzyskania
wtórnika dowodu rejestracyjnego
lub karty pojazdu.
Między 5 a 12 sierpnia wysłano
374 smsy, po których wyznaczone
zostały 302 wizyty. Warto przy
tym zaznaczyć, że na numer systemu
Moje Auto SMS (799 448 018)
powinno się wysyłać tylko wiadomości
SMS. W wiadomości należy
podać numer rejestracyjny pojazdu
lub numer VIN pojazdu.
– System Moje Auto SMS po tygodniu
działania przyniósł bardzo
dobre efekty. Najwięcej zgłoszeń,
bo aż 109 wpłynęło w poniedziałek
9 sierpnia. Wynika to zapewne
z liczby transakcji dotyczących
zakupu samochodów w weekend.
Z większością osób wysyłających
wiadomości kontaktowaliśmy
się tego samego dnia, z pozostałymi,
od których smsy spłynęły
w godzinach późnopopołudniowych
i wieczornych, w kolejnym
dniu roboczym – mówi Katarzyna
Błądek-Mikołajczyk, dyrektor Wydziału
Obsługi Mieszkańców.
System nie służy natomiast do
umawiania się na odbiór dowodów
rejestracyjnych. W tym celu nadal
trzeba korzystać z systemu rezerwacji
internetowej.
– Niewątpliwym atutem nowego
rozwiązania jest to, że smsy przyjmowane
są 24 godziny na dobę
przez 7 dni w tygodniu. Mieszkańcy
w rozmowach telefonicznych
podkreślają, że system jest wygodny
i zdecydowanie ułatwił kontakt
z wydziałem. Wymaga mniejszego
zaangażowania, wiąże się tylko
z wysłaniem jednego smsa i odebraniem
jednego telefonu z urzędu
– podkreśla Katarzyna Błądek-Mikołajczyk.
(ŁB)
12 LUDZIE
• TYLKOTORUN.PL
Bohaterem może być każdy z nas
Nazywają go bohaterem, choć
sam się nim nie czuje. Podkreśla,
że każdy człowiek na jego miejscu
powinien zrobić to samo. Do
reanimowania nieprzytomnego
mężczyzny przystąpił natychmiast,
wykorzystując wiedzę, którą
nabył na wojskowych kursach.
„Lekarze dawali mi 5 proc. szans
na przeżycie, gdyby nie pan Rafał,
to już by mnie tu nie było”, wspomina
tamten dzień poszkodowany
pan Władysław.
Żołnierz z CSWOT w Toruniu opowiada o motywacji do bycia żołnierzem i ostatniej sytuacji, w której –
dzięki swojej natychmiastowej reakcji – uratował życie starszemu mężczyźnie. „Zrobiłem to, co musiałem”, podkreśla
Kapitan Rafał Rylich zawodową służbę wojskową podjął w 2004 r.
Tradycje żołnierskie w rodzinie
kapitana Rafała Rylicha obecne są
od dawna. Jeden z jego pradziadków
walczył pod Piłsudskim, a drugi
w wojskach amerykańskich.
- Od małego kręciło mnie wojsko,
mundur. Początkowo myślałem
o policji albo straży miejskiej,
ale ostatecznie stanęło na wojsku.
Nie żałuję tej decyzji – zapewnia
kapitan Rafał Rylich. – Człowiek,
gdy idzie do wojska, jest jeszcze nieukształtowany
przez życie. Wojsko
pomaga ukształtować charakter,
wzmocnić go, zahartować. Uczy innego
spojrzenia na świat, ustalania
priorytetów, skupiania się na czymś
więcej niż tylko na przyziemnych
sprawach. Wojsko zmieniło mnie
z chłopaka w mężczyznę.
Nie tylko przyspieszyło proces
życiowego dojrzewania, ale także
Monika Chmielewska | fot. Łukasz Piecyk
wzmocniło patriotyczną postawę.
- Patriotyzm jest dla mnie miłością
do ojczyzny i do rodaków.
Mamy jako Polacy przepiękną historię,
jest z czego ten patriotyzm
czerpać. Mam poczucie, że będąc
w wojsku, służę Polsce. Nie obawiam
się zadań, które mnie czekają
– gdy dostanę rozkaz, to go
po prostu wykonam – dodaje
kapitan Rylich.
Pełnoprawną służbę wojskową
zaczął w 2004 r. w Brygadzie
Kawalerii Pancernej
w Świętoszowie, gdzie spędził
kilkanaście lat. Potem
przeniósł się bliżej rodzinnych
stron i karierę żołnierską
kontynuował w WKU
we Włocławku, Żandarmerii
Wojskowej w Bydgoszczy
oraz w toruńskiej WKU. W 2020
r. przeszedł na emeryturę, ale nie
oznacza to, że całkowicie pożegnał
się z wojskiem. Podjął służbę
w Wojskach Obrony Terytorialnej
i zaczął pełnić funkcję wykładowcy
w Centrum Szkolenia Wojsk Obrony
Terytorialnej w Toruniu.
- Aktualnie jestem instruktorem
moździerza LMP-2017. Szkolimy
żołnierzy z całej Polski z obsługi
tego moździerza – tłumaczy kapitan
Rafał Rylich. – Chciałbym
zostać w Toruniu. Mam nadzieję,
że dałem się poznać w toruńskim
CSWOT jako dobry żołnierz.
Co do tego trudno mieć wątpliwości,
zwłaszcza wobec ostatniej
sytuacji w Czernikowie, w trakcie
której żołnierz z Torunia uratował
starszego mężczyznę z zawałem.
- Zatrzymałem się na światłach
i zauważyłem, że przy samochodzie
przede mną zbierają się ludzie. Wyszedłem
zobaczyć, co się dzieje, czy
przypadkiem ktoś nie potrzebuje
pomocy. Okazało się, że kierowca
‘‘Czułem dużą satysfakcję, że udało
się komuś pomóc, wzmocniło to moją
pewność siebie i z pewnością kolejny raz
nie będę się obawiać podejmowania takich
działań.
tego samochodu jest nieprzytomny,
nie wyczułem też u niego pulsu,
więc natychmiast wyciągnąłem go
z auta i przystąpiłem do resuscytacji
krążeniowo-oddechowej.
Zrobiłem to, co powinien zrobić
każdy człowiek w takiej sytuacji –
opowiada kapitan Rafał Rylich. –
W późniejszym czasie pomagał mi
sierżant Muczyński z posterunku
w Czernikowie, za co chciałbym
mu podziękować.
Oddech poszkodowanego wracał,
ale nie na długo. Konieczne
było podłączenie go do defibrylatora.
- Byłem bardzo zasmucony, wydawało
mi się, że nic z tego nie będzie
– kontynuuje kapitan Rylich.
W szpitalu także nie dawali
panu Władysławowi dużych szans
na przeżycie. Zaledwie 5 proc.
- Niewiele pamiętam z tego
dnia. Poszedłem do sklepu, porobiłem
sprawunki, wsiadłem do samochodu.
Po lewej stronie już od kilku
dni mnie lekko kłuło, miałem
wziąć skierowanie do lekarza, ale
już nie zdążyłem. Zatrzymałem się
na sygnalizacji i w tym momencie
film mi się urwał. Obudziłem
się w szpitalu dopiero po 36 godzinach
– wspomina pan Władysław.
– Dzięki Bogu, że trafiłem na
pana Rafała, gdyby tak szybko nie
udzielił mi pomocy, to już by mnie
było. Uratował mi życie i jestem
mu za to wdzięczny, codziennie się
za niego modlę.
Bohaterskie zachowanie toruńskiego
żołnierza docenił nie tylko
sam poszkodowany, ale także przełożeni
z CSWOT. 29 lipca kapitan
Rafał Rylich odebrał wyróżnienie
z rąk komendanta jednostki.
- Czułem dużą satysfakcję, że
udało się komuś pomóc, wzmocniło
to moją pewność siebie i z pewnością
kolejny raz nie będę się obawiać
podejmowania takich działań.
Zawsze wszystkim tłumaczę: pamiętaj,
że to ty mogłeś tam leżeć –
komentuje kapitan Rafał Rylich. –
Nie czekałem na oklaski, po prostu
zrobiłem to, co musiałem. Mam nadzieję,
że jeśli kiedyś będę w takiej
sytuacji, to też otrzymam pomoc.
Bohaterem może być każdy z nas.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
•
TYLKOTORUN.PL
POLITYKA
13
Nie jestem do kupienia za żadne stanowisko
O ostatnich wydarzeniach w Sejmie z Pawłem Szramką, posłem koła „Polskie Sprawy”, rozmawia Arkadiusz Włodarski
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Jak pan oceni ostatnie wydarzenia
w Sejmie: reasumpcję i głosowanie
nad „lex TVN”?
Jednym słowem – żenada. To, co
się stało, to jakieś nieporozumienie.
Tyle razy PiS mówił, że ma
większość i że opozycja powinna ją
uszanować, a kiedy okazało się na
sali, że nie ma większości, to zaczęli
kombinować nad jej odzyskaniem.
Każda partia, która szanuje demokrację,
powinna takie głosowanie
uszanować, tym bardziej że nie
było to nic nadzwyczajnego. To
odroczenie było tak naprawdę na
rękę PiS-owi, bo mogliby oni sobie
do kolejnego posiedzenia pozbierać
posłów, dwóch z nich było przecież
na wakacjach.
A jak w kontekście tych wydarzeń
patrzy pan na postawę Pawła Kukiza?
Szliście razem do wyborów
z hasłami antysystemowymi, teraz
jednak u posła Kukiza widać pewną
ewolucję poglądów.
Oceniam jego zachowanie negatywnie.
Byłbym w stanie zrozumieć
Pawła, gdyby to były ustawy, o których
cały czas mówił i do których
poparcia przekonywał rząd PiS-u.
Natomiast głosowanie w sprawie
reasumpcji było pokazaniem
ze strony PiS-u, że oni tu rządzą,
a reszta nie ma nic do gadania. Tak
jak było za komuny: jedna partia,
a reszta nie mogła nic powiedzieć.
PiS pokazuje, że jest podobnie. Poniekąd
rozumiem Pawła Kukiza, że
stara się realizować swoje postulaty
i dlatego współpracuje z PiS-em,
natomiast absolutnie nie wierzę, że
PiS je zrealizuje. Wszystko co robią,
jest odwrotnością haseł Kukiz’15.
Jakie stanowisko zajmie pan i pański
klub po tym, jak Senat najprawdopodobniej
zawetuje „lex TVN”
i projekt wróci do Sejmu?
Będziemy za tym, by ta ustawa trafiła
do kosza. Ona nie powinna się
nigdy znaleźć w Sejmie. To niepoważne,
by tego typu sprawy załatwiać
w taki sposób.
Jeśli ustawa by przeszła i trafiła na
biurko prezydenta Dudy, to co pańskim
zdaniem zrobiłaby głowa państwa?
Pytam w kontekście przemówienia
prezydenta podczas Święta
Wojska Polskiego, gdzie padły deklaracje
o dotrzymywaniu umów
i wolności słowa.
Uważam, że prezydent zrobi to, co
zostanie mu polecone. To nie będzie
analizowane i decydowane. Trudno
powiedzieć, co PiS chce osiągnąć
tą ustawą. Nawet jeśli wejdzie ona
w życie, to TVN sobie poradzi i pozostanie
na polskim rynku. Nie będzie
z niej żadnej korzyści. Może
chodzi tylko o przykrycie innych
spraw i niedociągnięć rządu PiS-u.
Może chciano tylko namącić. Wtedy
prezydent, tak sądzę, skieruje
ustawę do Trybunału Konstytucyjnego,
by sprawę jeszcze ciągnąć.
Oprócz „lex TVN” mieliśmy także
dymisję wicepremiera Gowina oraz
wyjście Porozumienia z koalicji
rządowej. Czy pana zdaniem jest
to początek końca tego rządu i czy
powinniśmy spodziewać się przedterminowych
wyborów?
Myślę, że za wcześnie na takie
stwierdzenie. Wraz z Jarosławem
Gowinem wyszło zaledwie
pięciu posłów, zaś
Jarosław Kaczyński może
liczyć na głosy posłów,
którzy są przy Pawle Kukizie,
oraz dwóch posłów
niezależnych, którzy tylko
niezależnych udają,
gdyż wszyscy widzą, jak
głosują. W standardowym
zestawieniu moim
zdaniem PiS ma większość.
Sam wicepremier
czekał za długo na wyjście, przez
1,5 kadencji stracił bardzo mocno
w oczach wyborców. Ciężko stwierdzić,
czy ostatnie wydarzenia zmienią
coś w sposobie jego postrzegania.
Więc nie powinniśmy się na wybory
nastawiać, a koalicja będzie próbowała
rządzić?
Myślę, że tak. Politycy PiS-u odrobili
lekcję z 2007 r. i rozpadu koalicji
z LPR i Samoobroną, lepiej
przygotowali się do rządzenia. Brali
pod uwagę możliwość wyjścia
Porozumienia Jarosława Gowina.
Może mają w zanadrzu rozmowy
z innych posłami z innych ugrupowań,
czekają na nich ciekawe stanowiska,
a tym samym PiS będzie
w stanie skłonić ich do poparcia
partii rządzącej.
A gdyby z taką propozycją stanowiska
w zamian za poparcie swoich
projektów, choćby z Polskiego
Ładu, politycy partii rządzącej
przyszli do pana albo pańskich
klubowych kolegów? Zgodziłby się
pan na taki układ?
Na pewno bym się nie zgodził.
‘‘Nie jestem do kupienia za żadne stanowisko.
Jestem do kupienia za sprawy ważne
dla Polski. Jeśli PiS nagle stałby się partią,
która obniża podatki, ogranicza biurokrację
i choćby pomyśli nad zmianą systemu wyborczego,
to jestem chętny do rozmów.
Nie jestem do kupienia za żadne
stanowisko. Jestem do kupienia za
sprawy ważne dla Polski. Jeśli PiS
nagle stałby się partią, która obniża
podatki, ogranicza biurokrację
i choćby pomyśli nad zmianą systemu
wyborczego, to jestem chętny
do rozmów. Natomiast nie wierzę
w to, dlatego właśnie opuściłem
ruch Kukiza, gdyż Paweł widzi
opcję na realizację tych postulatów
tylko w PiS-ie. Ja tego nie widzę,
gdyż polityka tej partii jest zupełnym
przeciwieństwem tego, o co
walczyliśmy. Na początku jeszcze
wierzyłem, że to może być alternatywa
dla Platformy, ale po bardzo
krótkim czasie okazało się, że PiS
jest jeszcze gorszym przykładem
władzy niż poprzedni rząd.
Przyszłość według Platformy
Platforma Obywatelska ruszyła w trasę po Polsce. Parlamentarzyści odwiedzili Toruń
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Przed pomnikiem Mikołaja Kopernika
politycy Platformy Obywatelskiej
spotkali się z dziennikarzami,
zapowiadając akcję
„Kierunek Przyszłość”. Na miniony
piątek zaplanowano spotkania
posłów i senatorów PO z mieszkańcami
w 9 miastach naszego
województwa.
Poseł z okręgu toruńskiego Tomasz
Lenz powiedział, jaki jest cel
tych spotkań.
- Rozmawiamy o bieżącej, dość
dramatycznej sytuacji, ale też
o przyszłości, programie dla Polski,
także lokalnej, i o tym, jaką
widzimy Polskę po PiS-ie. Ponad
30 naszych parlamentarzystów będzie
spotykało się z mieszkańcami
w Bydgoszczy, Grudziądzu, Włocławku,
Golubiu-Dobrzyniu, Chełmnie,
Gniewkowie, Inowrocławiu,
Rypinie i Sępólnie Krajeńskim.
Głos zabrał także przewodniczący
klubu parlamentarnego PO
Borys Budka.
- Jesteśmy po to, żeby rozmawiać,
obiecaliśmy do końca wakacji
odwiedzić każde województwo. Ludzie
zauważają brak jakichkolwiek
hamulców tej władzy. Straciła ona
moralne prawo do rządzenia. Wiele
osób, które z nami się spotyka,
mówi, że tak dalej być nie może.
Polską nie mogą rządzić ludzie bez
kręgosłupa moralnego, dla których
jest ważna tylko władza i pieniądze.
Senator Krzysztof Brejza był pytany
o kwestię nowelizacji ustawy
medialnej, zwanej „lex TVN”.
- Bierzemy ją w kopertę i odsyłamy
tam, gdzie jest jej miejsce – do
Moskwy na Rosyjską Dumę. W historii
Polski zamykanie mediów –
jeśli mamy szukać analogii – przez
władzę miało miejsce w 1947 r. Gdy
PSL miał niezależną prasę, wtedy
rządząca PPR, a dokładniej jej komitet
centralny, zdecydowała w gabinecie
na jednej z ulic Warszawy,
by to zamknąć. Wyrzucimy ustawę
do kosza, zgłosimy weto, większość
senacka na pewno to zrobi.
Poseł Lenz odniósł się także do
doniesień na temat propozycji dla
polityków w zamian za poparcie
projektu forsowanego przez PiS.
- Jeśli będziemy posiadali pewną
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
Do województwa kujawsko-pomorskiego zjechali parlamentarzyści
z całej Polski z Borysem Budką na czele.
wiedzę o tym, jakie oferty złożono
tym, którzy głosowali z PiS-em, będziemy
to nagłaśniać. Najprawdopodobniej
są to oferty związane ze
stanowiskami. Premier Morawiecki
przygotował listę osób do wyrzucenia
z pracy w resorcie ministra Gowina,
by móc ich wymienić na ludzi
powolnych sobie. Bardzo możliwe,
że osoby, które zdecydowały się
głosować z PiS-em, otrzymają posady
w ministerstwach.
14
POLITYKA
Lewicowe tournée
Polityczki Lewicy w Toruniu. „Chcemy odsunąć Kaczyńskiego od władzy”
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Posłanki Lewicy są w trasie po całej Polsce.
• TYLKOTORUN.PL
Posłanki Lewicy odwiedziły
w niedzielę Toruń. Z tej okazji
zorganizowały one konferencję
prasową na skwerze przed Muzeum
Etnograficznym. Mówiono
o lex TVN, klimacie i prawach kobiet
oraz zorganizowano piknik
dla sympatyków.
O sprawie mediów mówiła Joanna
Scheuring-Wielgus.
- Znaleźli się w polskim parlamencie
posłowie i posłanki, którzy
zagłosowali przeciw wolnym mediom.
My jako Lewica głośno mówiliśmy
i będziemy mówić, że wolność
i niezależność mediów równa
się prawom człowieka. Musimy
zdawać sobie sprawę z tego, iż to, że
PiS tworzy konkretną ustawę skierowaną
przeciw jednej firmie, nie
oznacza, że inne mogą spać spokojnie.
Kaczyńskiemu chodzi o to,
aby władać przekazem w Polsce
i by docierały do nas tylko jedynie
słuszne informacje. My się temu
sprzeciwiamy.
Posłanka odczytała listę posłów
z województwa, którzy zagłosowali
za przyjęciem lex TVN, odbyło się
to – drogą przypadku – w akompaniamencie
dzwonów kościelnych,
co zostało uznane jako odpowiedni
znak wezwania do opamiętania
i zmiany decyzji dla wyczytanych
osób.
Małgorzata Prokop-Paczkowska
wyjaśniła jeden z motywów trasy
po Polsce polityczek Lewicy, związany
z prawami kobiet.
- Niedawno w prasie ukazał się
wywiad z pewnym politykiem, który
wrócił do polskiej polityki, okraszony
hasłem: lawirant. Dokładnie
tak wyglądała przez lata polityka
obozów rządzących w kwestii praw
kobiet. Tylko my, Lewica, naprawdę
głosujemy za prawami kobiet
i jesteśmy z nimi na ulicach, gdy
walczą o swoje prawa. Jest to pojemne
hasło, bo zawiera się w nim
np. prawo do równych zarobków,
ale przede wszystkim musimy walczyć
o prawa reprodukcyjne. Polska
nie może być państwem wyznaniowym,
w którym prawo stanowi się
według jednej religijnej doktryny.
Wolnego prawa do aborcji nie mieliśmy
od wielu lat, ale ostatnio przykręcono
nam śrubę. Kobiety ubogie
są skazane na podziemie aborcyjne
albo na tabletki z niewiadomego
źródła. Dlatego my, polityczki Lewicy,
będziemy stały przy Polkach,
które walczą o to, by jako Europejki
miały takie same prawa jak w innych
krajach Europy. Nie podarujemy
tego żadnemu rządowi.
Beata Maciejewska wskazała,
jaki jest cel Lewicy.
- Bardzo się cieszę, że mogłyśmy
rozpocząć ten dzień od wspaniałej
wizyty w muzeum pani generał
Elżbiety Zawackiej właśnie w Święto
Wojska Polskiego i 101. rocznicę
bitwy warszawskiej. To była kobieta
niezłomna, przychodziła ona do
prezydenta Zaleskiego i wskazywała,
co należy zrobić. Są kobiety,
które pozostają w naszej pamięci
i które upamiętniamy w to święto.
Pani generał była osobą, która myślała
o innych. I takie jesteśmy też
my na Lewicy. Chcemy walczyć
o przyszłe pokolenia, przyrodę, nasze
dzieci i wnuki. Chcemy, aby politycy
zajmowali się polityką także
na pokolenia. Lipiec 2021 r. był najgorętszym
lipcem w historii pomiarów
naukowych. Najnowszy raport
dotyczący zmian klimatycznych nie
pozostawia żadnych wątpliwości.
Jeśli nie zadbamy o klimat, Ziemia
się zagotuje i dzieci naszych dzieci
nie przeżyją na tej planecie. To są
tematy, którymi powinniśmy się
zajmować. Miasta powinny być
zielone, żeby jakość życia mogła
się tam podnosić, i o to właśnie powinniśmy
walczyć, a nie o to, żeby
Kaczyński nie łamał naszych praw.
Chcemy jako opozycja odsunąć PiS
od władzy po to, by walczyć o przyszłe
pokolenia i nasze prawa.
Gazetę tworzymy dla Was
Masz temat, problem?
Potrzebujesz interwencji?
Zadzwoń lub napisz
Nasi dziennikarze czekają
na TWOJE zgłoszenia
692 658 913
731 080 802
725 490 434
redakcja@tylkotorun.pl
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021
TYLKOTORUN.PL
Powrót po 80 latach
Postawiono ją w czasie epidemii cholery w XIX w. Figurka św. Tekli w kapliczce w Zawałach
stała aż do wojny. Teraz wróciła na swoje miejsce
Łukasz Buczkowski | fot. nadesłane
Adam Piątkowski, Magda Majewska (w środku) i radna, sołtyska Zawał Alicja Tarkowska - bez ich
zaangażowania powrót figurki i wstawienie tablic byłyby niemożliwe.
W miejscowości Zawały w gminie
Obrowo ponownie stanęła figurka
św. Tekli. Ponownie, bo mieszkańcy
mogli już kiedyś ją tu oglądać.
Było to jednak 80 lat temu i raczej
mało kto pamiętał już jej obecność.
Została odnowiona, przygotowano
też dla niej specjalne
miejsce. Długo wyczekiwanemu
powrotowi towarzyszyły uroczystości
z udziałem mieszkańców.
W tradycji chrześcijańskiej św.
Tekla jest patronką dobrej śmierci,
chroniącą od chorób i pożarów.
•
ZA MIEDZĄ
15
W XIX w. przez tereny obecnej
gminy Obrowo przeszła epidemia
cholery. 5 sierpnia 1831 r. zmarła
pierwsza ofiara zarazy - Maryanna
Otrębicka, mieszkanka Dobrzejewic.
Tę datę znaleźć można
w kościelnych księgach. Właśnie
z epidemią związana jest figurka
św. Tekli. W miejscu, w którym
chowani byli zmarli na cholerę, postawiono
wtedy kapliczkę. A w niej
stanęła właśnie św. Tekla.
Stała tam do czasów II wojny
światowej. Wtedy to Niemcy wysadzili
kapliczkę, z której przetrwała
tylko figurka. Ostatecznie trafiła do
kościoła w Dobrzejewicach, gdzie
przeleżała długie lata. Na plebanii
została odnaleziona w 2020 r.
Św. Tekla przeszła renowację
i ostatecznie stanęła w nowej gablotce,
w pobliżu dawnego miejsca
pochówku zmarłych na cholerę.
Uroczystość związana z jej
powrotem po 80 latach odbyła się
31 lipca. Wzięli w niej udział okoliczni
mieszkańcy, księża i strażacy
ochotniczych straży pożarnych.
Symbolicznym jest, że figurkę odnaleziono
właśnie w czasie pandemii.
- Przypomina nam o ulotności
i przemijalności naszego życia,
zmusza do refleksji - mówił podczas
spotkania wójt gminy Obrowo
Andrzej Wieczyński. - Bardzo dziękuję
wszystkim, którzy przyczynili
się do odnowienia figurki i przypomnienia
tego fragmentu historii
naszej gminy.
Goście wzięli udział w uroczystym
błogosławieństwie. Odmówiono
również litanię do św. Tekli.
W czasie uroczystości odsłonięto
także tablice informacyjne, wykonane
przez mieszkańców Zawał
- Magdalenę Majewską i Krzysztofa
Majewskiego. Tablice przybliżają
losy m.in. cmentarza cholerycznego
i figurki św. Tekli.
W odnowionym miejscu, koło
figurki postawiono także krzyż.
Obecni na uroczystości mogli dowiedzieć
się nieco więcej na temat
prac nad odnowieniem figurki
i wyrzeźbieniem krzyża.
- Ten krzyż to tak zwany krzyż
choleryczny, karawaka - tłumaczył
Adam Piątkowski, który także
uczestniczył w przygotowaniach.
- Jego nazwa pochodzi od nazwy
hiszpańskiego miasta Caravaca.
Model krzyża, z dwiema poprzecznymi
belkami, rozprzestrzenił się
na wschód i był popularny aż do
I połowy XX w.
Na spotkaniu nie mogło zabraknąć
proboszcza parafii św.
Wawrzyńca w Dobrzejewicach.
Ks. Tomasz Kalinowski zainicjował
pomysł, by przy figurce co rok
odprawiać msze w intencji osób,
które zmarły z powodu epidemii
na terenie gminy. Kiedy? 5 sierpnia.
W dzień, w którym w 1831 r. odnotowano
wspomniany wcześniej
pierwszy przypadek śmierci spowodowanej
epidemią cholery.
Figurka św. Tekli powróciła więc
do Zawał po 80 latach. Kiedy stanęła
tu po raz pierwszy, miała chronić
przed epidemią. Teraz historia
w pewnym sensie zatoczyła koło.
Tylko Toruń . 20 sierpnia 2021