26.11.2015 Views

s 22

zygzak - 7-9/2013(171) - Serwis miesięcznika Zygzak

zygzak - 7-9/2013(171) - Serwis miesięcznika Zygzak

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach – Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny w Opolu<br />

Wyd. 171<br />

LIPIEC-SIERPIEŃ-WRZESIEŃ 2013 Rok XVI<br />

s. <strong>22</strong><br />

ŚWIAT ZNANY<br />

I NIEZNANY<br />

Z PRZYJACIELSKĄ WIZYTĄ<br />

NA UKRAINIE<br />

JUBILEUSZ sm JOACHIMY<br />

WYSTAWA, KTÓRA ZAWSZE<br />

ZASKAKUJE s. 4<br />

WSPÓŁPRACA PRZYNOSI<br />

WIDOCZNE EFEKTY s. 9<br />

SERDECZNE ŻYCZENIA<br />

OD CHORYCH I PERSONELU s. 13


Wojewódzki Specjalistyczny<br />

Wojewódzki Zespół<br />

Wojewódzki<br />

Neuropsychiatryczny<br />

Specjalistyczny<br />

Specjalistyczny<br />

im. Zespół<br />

Zespół<br />

św. Neuropsychiatryczny<br />

Neuropsychiatryczny<br />

Jadwigi w Opolu<br />

im.<br />

im.<br />

św.<br />

św.<br />

Jadwigi<br />

Jadwigi w<br />

Opolu<br />

Opolu<br />

pecjalistyczny<br />

Samodzielny Wojewódzki<br />

Samodzielny Szpital<br />

Samodzielny<br />

dla Nerwowo Wojewódzki<br />

Wojewódzki<br />

i Psychicznie<br />

Szpital Chorych<br />

Szpital<br />

dla<br />

dla<br />

im. Nerwowo<br />

Nerwowo<br />

ks. bp. Józefa i<br />

Psychicznie<br />

Psychicznie<br />

Nathana<br />

Chorych w<br />

Chorych<br />

Branicach im.<br />

im.<br />

ks.<br />

ks.<br />

bp.<br />

bp.<br />

Józefa<br />

Józefa<br />

Nathana<br />

Nathana<br />

w<br />

Branicach<br />

Branicach<br />

Samodzielny Wojewódzki


Spis treści<br />

WYDARZENIA<br />

Zdrowie nie<br />

jest towarem<br />

Wystawa, która zawsze zaskakuje – Iwona Kapral....4<br />

Warsztaty w Błotnicy... – JM.........................................7<br />

Jabłuszka, jabłuszka... – Beata Brzostowska................8<br />

Z przyjacielską wizytą na Ukrainie – Alicja Argier....9<br />

Cieplej i taniej – Władysław Lenartowicz.................10<br />

Jubileusz SM Joachimy – Hieronim Śliwiński...........13<br />

Wizyta Gości z Niemiec – Hieronim Śliwiński.........16<br />

Niespodzianka dla Pani Izy – Celina Zacharska.......17<br />

Śluby wieczyste Sióstr Maryi – H. Śliwiński..............17<br />

Pasjonat modelarstwa – Hieronim Śliwiński.............18<br />

Hawajska wyspa... – Maria Nikolczuk........................<strong>22</strong><br />

REFLEKSJE<br />

Zdrowie nie jest towarem – Ks. Marcin Kulisz...........3<br />

Ora et Labora... – Piotr Radiměřský...........................12<br />

Witamy na Hawajach – Magdalena Wiącek..............16<br />

Mam swój zakątek – Belka..........................................19<br />

Moja Babcia, TA JOJ! – Jacek Robinson Różycki.......20<br />

Zdrowia się nie kupi – Kinga Miziołek-Łudczak......<strong>22</strong><br />

TWÓRCZOŚĆ<br />

Kuszenie i inne wiersze – Andrzej Iwanowicz...........10<br />

Wiersze – MAK i Andrzej Iwanowicz........................11<br />

Baśń OWSZEM – EWA...............................................14<br />

Znowu sama i inne wiersze – Belka...........................16<br />

Wiersze – P. Włodarczyk i Z. Brożek..........................17<br />

Wiersze zebrane – Belka i MAK.................................18<br />

Wiersze zebrane – Belka i MAK.................................19<br />

List pisany do szuflady – Jacek Robinson Różycki.....25<br />

Wiersze zebrane – Belka i Jacek Robinson Różycki...25<br />

Szlachetne zdrowie,<br />

Nikt się nie dowie,<br />

Jako smakujesz,<br />

Aż się zepsujesz.<br />

Obchody Dnia Solidarności z Osobami<br />

Chorującymi Psychicznie skłaniają do refleksji<br />

nad powyższym tematem.<br />

Pojęcie usług medycznych sugeruje,<br />

że zdrowie osiąga się za pomocą środków<br />

technicznych i pieniędzy. Sami medycy<br />

mają na ten temat odmienne zdanie, podkreślając<br />

znaczenie profilaktyki, obejmującej<br />

nie tylko żywienie, leki, lecz styl życia<br />

i pielęgnowanie zdrowych relacji z innymi<br />

ludźmi, co nie jest bez znaczenia dla<br />

naszego duchowego samopoczucia. Brak<br />

zdrowia może mieć szereg różnych przyczyn,<br />

niekoniecznie mających podłoże<br />

w organizmie ludzkim. Dotyczy to zarówskierowaną<br />

w stronę lekarza, jego kompetencji,<br />

wrażliwości i życzliwości. Każdy<br />

z nas, kto znalazł się w sytuacji zagrożenia<br />

zdrowia, zna to doświadczenie, znane<br />

także lekarzom i pielęgniarkom w codziennym<br />

trudzie i pełnej napięcia pracy.<br />

Współcześnie chorujący zarówno<br />

psychicznie i fizycznie posiadają ten sam<br />

stan prawny. Należy ufać, iż za tym pójdą<br />

środki, organizacja i warunki leczenia<br />

oraz rehabilitacji tych osób.<br />

W tym wypadku tzw. „usługi medyczne”<br />

posiadają odmienne znaczenie, wymagają<br />

innych kompetencji i metod leczenia.<br />

Jednak i w tym wymiarze trudno<br />

mówić o zdrowiu jako towarze, ponieważ<br />

naczelnym celem terapii jest sam człowiek<br />

w swoim swoistym samopoczuciu.<br />

Dzień Solidarności z Osobami Chorującymi<br />

Psychicznie zachęca nas wszystkich<br />

do postawienia sobie pytania: kim są<br />

wśród nas i jakie miejsce zajmują ludzie<br />

psychicznie chorzy, niepełnosprawni?.<br />

Dotyczy ono w równej mierze pracowników<br />

zakładów leczniczych,<br />

STAŁE RUBRYKI<br />

SŁOWO KAPŁANA<br />

Za czym goni współczesny człowiek?<br />

– ks. Marian Kluczny....................................................11<br />

PAMIĘTNIKI<br />

Z pamiętnika pacjenta – Janusz Hoffman.................26<br />

REDAKCJA<br />

Redaktor naczelny: Hieronim Śliwiński,<br />

Koordynator w WSZN Opole: Iwona Kapral.<br />

Adres redakcji: Redakcja Miesięcznika<br />

ZYGZAK, Pracownie Terapii Zajęciowej,<br />

48-140 BRANICE, ul. Szpitalna 18,<br />

e-mail: hieronim.sliwinski@wp.pl,<br />

Internet: www.zygzak-branice.pl,<br />

Druk: Zakład Aktywności Zawodowej<br />

im. Jana Pawła II w Branicach.<br />

(...)Trudno mówić<br />

o zdrowiu jako towarze, ponieważ<br />

naczelnym celem terapii jest<br />

sam człowiek w swoim swoistym<br />

samopoczuciu.<br />

no zdrowia fizycznego, jak i psychicznego.Należy<br />

pamiętać, że podmiotem usługi<br />

medycznej jest człowiek z jego lękiem,<br />

obawą, niepewnością, ale też nadzieją<br />

personelu pomocniczego,<br />

duchownych, jak i ogółu<br />

społeczeństwa. Od odpowiedzi<br />

na to pytanie<br />

zależy, czy jesteśmy zwolennikami, czy<br />

przeciwnikami usług medycznych i zdrowia<br />

jako towaru. To zaś jednocześnie jest<br />

obiektywną miarą wartości duchowej naszego<br />

społeczeństwa. Stosunek do ludzi<br />

najsłabszych jest miarą kultury danej społeczności.<br />

Ks. Marcin Kulisz<br />

kapelan szpitalny<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 3


WYDARZENIA<br />

Wystawa,<br />

która zawsze<br />

zaskakuje<br />

Świat znany<br />

i nieznany<br />

W<br />

poniedziałek 2 września o godzinie<br />

18.00 tłumnie zebranych<br />

gości w Wojewódzkiej<br />

Bibliotece Publicznej powitał jej Dyrektor<br />

Tadeusz Chrobak. Zapewniał, że jest<br />

bardzo zadowolony z goszczenia naszej<br />

wystawy w murach biblioteki. Dla pracowników<br />

odpowiedzialnych za planowanie<br />

imprez i wystaw na cały rok wiadomym<br />

jest, że wrzesień to czas wystawy<br />

prac pacjentów z Wodociągowej,<br />

która jest zawsze atrakcją dla zwiedzających<br />

i jak zwykle zaskakuje ilością prac<br />

i ich różnorodnością oraz sposobem ich<br />

eksponowania.<br />

Następnie Dyrektor szpitali w Opolu<br />

i Branicach Krzysztof Nazimek przywitał<br />

zebranych, opowiedział o licznych<br />

atrakcjach związanych z obchodami<br />

Dnia Solidarności z Osobami Chorującymi<br />

Psychicznie na terenie szpitala<br />

w Opolu zapraszając jednocześnie na nie<br />

wszystkich zebranych. Z dumą mówił<br />

o trzydziestej szóstej już wystawie prac<br />

pacjentów szpitala opolskiego i czwartej<br />

wspólnej już ze szpitalem branickim.<br />

Podziękował twórcom tej wystawy czyli<br />

chorym i wszystkim terapeutom zaangażowanym<br />

w jej powstanie.<br />

Ania Dudziak tegoroczny jej kurator<br />

zaprosiła zebranych do oglądania<br />

wystawy, która jak zawsze jest efektem<br />

całorocznej pracy terapeutycznej<br />

z pacjentami szpitalnymi w różnych<br />

pracowniach. Odnosząc się do jej tytułu<br />

– „Światy znane i nieznane” powiedziała,<br />

że prezentowane prace obejmują<br />

wszystko to co realne, ale także i chorobowo<br />

zmienione. Jest przekonana, że<br />

prace są tego dowodem i dzięki działaniom<br />

artystycznym oraz terapeutycznym<br />

można próbować dotrzeć do świata<br />

drugiego człowieka – jego wyobraźni,<br />

marzeń, obaw, doznań psychotycznych<br />

– a przez to lepiej go poznać i leczyć.<br />

W ten sposób można liczyć na zrozumienie,<br />

pomimo inności i odrębności. Empatia<br />

i tolerancja zawsze poszerza granice<br />

świata w którym jesteśmy, otwiera je<br />

dla siebie wzajemnie. Pacjentom pozwala<br />

wracać do świata znanego i zdrowego,<br />

nam lepiej poznawać świat choroby.<br />

Muzycznie wernisaż oprawiła<br />

Agnieszka Weiner muzykoterapeutka<br />

z Branic. Przy muzyce jeszcze milej<br />

było zwiedzać kolejne sale z dziełami<br />

chorych.<br />

Wystawa jest czynna przez cały miesiąc<br />

wrzesień. Wszystkich ciekawych<br />

światów znanych i nieznanych zachęcamy<br />

do jej zwiedzania. To na pewno nie<br />

będzie czas stracony!<br />

Iwona Kapral<br />

fot. Iwona Kapral, Barbara Zawada<br />

4 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


Od prawej stoją: Anna Dudziak komisarz wystawy, Krzysztof<br />

Nazimek dyrektor szpitali, Tadeusz Chrobak dyrektor WBP,<br />

Celina Zacharska i Beata Brzostowska instruktorzy


Alicja Argier<br />

udziela wywiadu<br />

Radiu PLUS<br />

Muzyka w wykonaniu Agnieszki Weiner<br />

była znakomitym dopełnieniem wystawy


WYDARZENIA<br />

Warsztaty w Błotnicy Strzeleckiej<br />

„Jeśli dwóch ludzi rozmawia, a reszta<br />

słucha ich rozmowy – to już jest teatr.”<br />

G. Holoubek<br />

Dnia 14 czerwca 2013 r. odbyły się<br />

po raz kolejny warsztaty teatralne<br />

pod przewodnictwem Pana Sławomira<br />

Kuligowskiego. Ja miałam przyjemność<br />

uczestniczyć w wyjeździe po raz<br />

pierwszy.<br />

Na początek warto przedstawić historię<br />

tegoż miejsca, w którym gościliśmy od<br />

14 do 16 czerwca br. Błotnica Strzelecka<br />

mieści się w województwie opolskim,<br />

w powiecie strzeleckim około 40 km od<br />

Opola. Warsztaty odbywały się w pałacu,<br />

który przed wojną należał do rodziny von<br />

Pasadowsky-Wehner, po wojnie mieścił<br />

się w nim również Uniwersytet Ludowy.<br />

Dziś w budynku tym znajduje się siedziba<br />

mniejszości niemieckiej. Pałac otoczony<br />

jest parkiem, który niestety uległ dewastacji<br />

w czasie nawałnicy w 2008 r. Pomimo<br />

zniszczeń miejsce to posiada swój<br />

charakterystyczny urok.<br />

Wracając do warsztatów, które uczą<br />

gry aktorskiej, wyrażania emocji – pomagają<br />

bliżej poznać samego siebie, swoich<br />

reakcji, odczuć… Zajęcia odbywały się<br />

na scenie, którą pałac ten posiada. Przyznam,<br />

że one do najłatwiejszych nie należały,<br />

gdyż oprócz tego, że wymagały znajomości<br />

tekstu, należało włączyć emocje,<br />

gesty, mimikę. Ciekawe to było doświadczenie.<br />

Ciężka praca uwieńczona była relaksem<br />

przy wieczornym akompaniamencie<br />

w wykonaniu Wojtka oraz pozostałych<br />

uczestników. Swoją obecnością uraczyła<br />

nas Pani instruktor terapii zajęciowej Alicja<br />

wraz ze swoją mamą, częstując nas<br />

wyśmienitym ciastem z truskawkami. Atmosferę<br />

wieczoru podgrzewało i umilało<br />

ognisko palące się do późnych godzin.<br />

P.S. Dla mnie to był szczególny wieczór,<br />

gdyż tego dnia 14 czerwca obchodziłam<br />

swoje imieniny. Pozostaną one<br />

długo w pamięci.<br />

Reasumując, każdy kto chce lepiej się<br />

poznać, mieć ze sobą lepszy kontakt powinien<br />

spróbować uczestniczyć w zajęciach<br />

teatralnych. Warto zastanowić się<br />

i podjąć takie wyzwanie, bo dzięki sztuce<br />

aktorskiej można to osiągnąć.<br />

JM<br />

„Teatr to aktywna refleksja człowieka nad samym sobą” Novalis<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 7


WYDARZENIA<br />

Jabłuszka, jabłuszka pełne... lata<br />

Pani Teresa, ogrodniczka<br />

dbająca o skwery<br />

i klomby w branickim<br />

szpitalu, ofiarowała naszym<br />

Pracowniom wielką torbę<br />

dojrzałych jabłek-papierówek.<br />

Co robić z taką ilością<br />

jabłek? Początkowo zamierzaliśmy<br />

upiec szarlotkę<br />

i ugotować kompot dla chorych<br />

w ramach zajęć w Pracowni<br />

Kulinarnej, bo jabłka<br />

były trochę poobijanymi tzw.<br />

spadami. Jednak ich zapach<br />

i apetyczny wygląd sprawił,<br />

czych. Można się nimi raczyć<br />

przez cały rok, a wielość odmian<br />

gwarantuje, że każdy<br />

znajdzie swój ulubiony gatunek.<br />

Jabłka, to niezwykłe owoce,<br />

których spożywanie znakomicie<br />

wpływa na nasze<br />

zdrowie. Spożycie 2 jabłek<br />

dziennie to znakomita profilaktyka,<br />

gdyż w ten sposób<br />

dostarczamy naszemu organizmowi<br />

niezbędnych witamin,<br />

błonnika i innych substancji<br />

wzmacniających układ odpornościowy.<br />

Niegdyś uważano,<br />

że jedno jabłko jemy<br />

dla zdrowia, a drugie dla urody<br />

i coś w tym jest na rzeczy.<br />

To prawdziwa skarbnica węglowodanów<br />

prostych, które<br />

są znakomicie przyswajane<br />

przez organizm i stanowią zastrzyk<br />

energii dla zmęczonego<br />

organizmu.<br />

W jabłkach występuje<br />

również unikalna kombinacja<br />

witamin C i P oraz magnezu,<br />

które uelastyczniają<br />

i uszczelniają naczynia<br />

krwionośne zapobiegając np.<br />

miażdżycy. Obecne w nich<br />

składniki mineralne jak żelazo<br />

i potas mają właściwości<br />

odkurczające. Gryzienie<br />

że zjedliśmy je z apetytem<br />

na surowo. To była wielka…<br />

„jabłkowa wyżerka”. Osobiście<br />

nie znam osoby, która<br />

nie lubiłaby jabłek. Słodkie,<br />

deserowe, winne… każdy ma<br />

swój ulubiony smak, ale jabłka<br />

lubimy wszyscy. Można<br />

by powiedzieć, że jabłko to<br />

nasz „narodowy owoc”.<br />

Nie ma chyba ogrodu, czy<br />

działki w których nie rosłaby<br />

jabłoń. Jabłka świetnie się<br />

przechowują nie tracąc walorów<br />

smakowych i odżywtwardych<br />

jabłek znakomicie<br />

wpływa na dziąsła. Zawierają<br />

one również tak potrzebny<br />

organizmowi błonnik, który<br />

działa na organizm wielokierunkowo<br />

„wymiatając” z organizmu<br />

resztki pokarmowe<br />

i szkodliwe produkty przemiany<br />

materii zapobiegając<br />

ich zaleganiu i fermentacji<br />

w jelitach. Błonnik znakomicie<br />

oczyszcza organizm z metali<br />

ciężkich, wolnych rodników<br />

i toksyn pomagając wydalić<br />

je z organizmu.<br />

Niezaprzeczalną zaletą<br />

jabłek jest ich niska kaloryczność<br />

np. średnie jabłko<br />

(ok. 100g) to tylko 52 kcal.<br />

Statystycznie każdy Polak<br />

zjada rocznie ok. 13 kg jabłek,<br />

a powinniśmy zjadać<br />

ich zdecydowanie więcej, bo<br />

wtedy mniej pieniędzy wydawalibyśmy<br />

na zakup różnych<br />

suplementów diety.<br />

Anglicy mają takie powiedzenie:<br />

„One apple a day,<br />

keeps the doctor away.” czyli<br />

po naszemu „Jedno jabłko<br />

dziennie i lekarz niepotrzebny.”<br />

Dużo zdrowia wszystkim<br />

czytelnikom życzy<br />

Beata Brzostowska<br />

fot. Anna Dudziak<br />

8 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


WYDARZENIA<br />

Z przyjacielską wizytą<br />

na Ukrainie<br />

Wizyta u wice gubernatora Lwowa Iriny Romaniv – 3 lipca 2013 r.<br />

W<br />

dniach 2-6 lipca<br />

2013 roku delegacja<br />

z Wojewódzkiego<br />

Zespołu Neuropsychiatrycznego<br />

w Opolu przebywała<br />

na zaproszenie Partnerów<br />

z Ukrainy we Lwowie i Iwno-<br />

-Frankiwsku w zaprzyjaźnionych<br />

szpitalach psychiatrycznych.<br />

W delegacji uczestniczył<br />

poseł na Sejm Pan<br />

Ryszard Galla – przewodniczący<br />

Rady Społecznej naszego<br />

szpitala. Szpital reprezentowali:<br />

Krzysztof Nazimek,<br />

Krystyna Sobota, Anna<br />

Bieniasiewicz, Joanna Halicka<br />

i Alicja Argier. Zgodnie<br />

z planem wizyty na Ukrainie,<br />

odbyło się spotkanie z wicegubernatorem<br />

miasta Lwowa<br />

Iryną Romaniv. Na spotkaniu<br />

podsumowano naszą dotychczasową<br />

współpracę i omówiono<br />

kierunki współpracy<br />

i pomocy na przyszłość.<br />

Odwiedziliśmy także<br />

Szpital Psychiatryczny na<br />

Kulparkowie we Lwowie,<br />

gdzie można było zauważyć<br />

efekty dotychczasowej<br />

współpracy – pracownie terapii<br />

zajęciowych na oddziałach,<br />

Dzienny Oddział Rehabilitacji<br />

Psychiatrycznej<br />

w oddzielnym wyremontowanym<br />

budynku. Oferta<br />

i program zajęć w tym oddziale<br />

jest zbliżona do naszego<br />

opolskiego oddziału – jest<br />

społeczność lecznicza, prowadzone<br />

są zajęcia z muzykoterapii,<br />

choreoterapii, psychorysunku,<br />

terapii zajęciowej,<br />

psychoterapia grupowa,<br />

indywidualna, różne treningi<br />

umiejętności społecznych.<br />

Zostaliśmy też zaproszeni<br />

5 lipca do Iwano-Frankiwska<br />

na otwarcie Oddziału Dziennego<br />

i tzw. „odcinka ostrego”<br />

tamtejszego szpitala.<br />

W uroczystości tej uczestniczyli<br />

również goście z Francji<br />

z o. Michaelem na czele,<br />

którzy od 13 lat przychodzą<br />

z pomocą humanitarną<br />

w postaci darów rzeczowych.<br />

W oficjalnym otwarciu oddziału<br />

i uroczystej mszy wziął<br />

udział gubernator obwodu<br />

(odpowiednik naszego województwa)<br />

Iwano-Frankiwska<br />

Mykhailo Wyszywaniuk,<br />

który uhonorował o. Machaela<br />

i Pana Dyrektora Krzysztofa<br />

Nazimka odznaczeniem<br />

Zasłużony dla Podkarpacia.<br />

Po uroczystości zostały zasadzone<br />

drzewka przyjaźni<br />

i partnerstwa. Nasza delegacja<br />

zawiozła z Polski czerwonego<br />

buka, delegacja ukraińska<br />

zasadziła klon.<br />

Wizytę na Ukrainie można<br />

podsumować następująco<br />

– zmiany w tamtejszych szpitalach<br />

psychiatrycznych idą<br />

w dobrym kierunku. Może<br />

jest skromniej ale widać, że<br />

to, co zobaczyli lekarze, psychologowie,<br />

terapeuci podczas<br />

swoich staży i warsztatów<br />

w naszym szpitalu ze dobrym<br />

skutkiem wprowadzają<br />

w życie na swoich oddziałach.<br />

Alicja Argier<br />

Pamiątkowa tablica przy<br />

drzewkach.<br />

Pamiątkowe zdjęcie – 5 lipca 2013 r.<br />

Sadzenie drzewek partnerstwa i przyjaźni.<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 9


Kuszenie<br />

pójdź ze mną<br />

a nie gardź moim zaproszeniem<br />

otulę cię słońcem rozbiorę spojrzeniem<br />

ułożę na trawie miękkiej i pachnącej<br />

gdzie mieszkają świerszcze,<br />

stokrotki, zające<br />

będziemy wdychali<br />

zapach świeżej łąki<br />

puszczali dmuchawce liczyli biedronki<br />

będę mówił słodkie i gorące słowa<br />

o wielkiej miłości i rajskich ogrodach<br />

o niebieskich oczach lśniących<br />

jak diamenty<br />

o czerwonych ustach<br />

w namiętność zaklętych<br />

o piersiach w których moc i siła drzemie<br />

co w męskich hormonach<br />

roznieca płomienie<br />

o okrągłych biodrach<br />

i jedwabnych włosach<br />

o kobiecie<br />

której imię brzmi...<br />

wieczna tęsknota<br />

a gdy zasłuchana puścisz łezkę rzewną<br />

ubiorę w pieszczotę leciutką i zwiewną<br />

uczynię królową i prawem natury<br />

skończę konwenanse<br />

wyjdę z owczej skóry<br />

i jak na samca jurnego przystało<br />

wezmę cię<br />

a niebo będzie nam sprzyjało<br />

kiedy Jan „na lipę” ja wolę na słowo<br />

uwierz w obietnice a będziesz królową<br />

Gdy zapada noc<br />

wspinam się księżycową ścieżką<br />

na szczyt nieba<br />

szukając naszej gwiazdy<br />

by zapisać w sercu<br />

kolejny wers niekończącej się miłości<br />

zaglądam do jej wnętrza<br />

w srebrnym ogrodzie<br />

kwitną czerwone róże<br />

to uczucia zamienione w kwiaty<br />

każdy płatek to wiersz<br />

napisany dla ciebie<br />

tyle jeszcze miejsca<br />

miłość rozkwita<br />

posadzę następne róże<br />

karmiąc cię strofami<br />

jak chlebem powszednim<br />

mojej żonie<br />

Andrzej Iwanowicz<br />

Cieplej i taniej<br />

Sekcja Energetyki Cieplnej zaopatrująca<br />

w ciepło pawilony Szpitala<br />

w Branicach intensywnie przygotowuje<br />

się do sezonu grzewczego. Zakończono<br />

modernizację instalacji odpylania<br />

w Kotłowni w ramach której wymieniono<br />

odpylacze cyklonowe, zamontowano<br />

odpylacz wstępny zwiększający<br />

skuteczność odpylania spalin oraz wymieniono<br />

wentylator wyciągowy. Prace<br />

te znacząco zmniejszą emisję pyłów<br />

do atmosfery. Koszt modernizacji to<br />

60 tyś. zł. z czego dotacja z Wojewódzkiego<br />

Funduszu Ochrony Środowiska<br />

i Gospodarki Wodnej w Opolu to<br />

29 tyś. zł., zaś 31 tyś. zł. to udział Szpitala<br />

w formie wykonania montażu przez<br />

pracowników Kotłowni.<br />

Kończone są rozpoczęte na początku<br />

lata prace przy modernizacji nitki<br />

ciepłowniczej doprowadzającej ciepło<br />

do pawilonów D i A. Instalacje te<br />

po części przebiegały na powierzchni,<br />

a obecnie nowe rury zostały położone<br />

w wykopach. Planowany koszt wymiany<br />

sieci wyniesie około 110 tyś. zł. Na<br />

ten cel zaciągnięta została pożyczka na<br />

kwotę 80 tyś. zł. z Wojewódzkiego Funduszu<br />

Ochrony Środowiska i Gospodarki<br />

Wodnej w Opolu, a 30 tyś. zł. to<br />

udział własny Szpitala w formie prac<br />

wykonanych przy ułożeniu i przyłączeniu<br />

sieci przez pracowników Kotłowni.<br />

Zmodernizowany fragment sieci został<br />

również lepiej zaizolowany, co przyczyni<br />

się do mniejszej straty ciepła, a tym<br />

samym będzie bardziej ekonomicznie<br />

i ekologicznie.<br />

Proces modernizacji systemu energetycznego<br />

Szpitala, to praca rozłożona na<br />

lata i w tym roku kolejny jej etap został<br />

pomyślnie zakończony. W przygotowaniu<br />

jest wniosek na wykonanie modernizacji<br />

wszystkich wymiennikowni na terenie<br />

Szpitalu oraz przygotowujemy się<br />

do modernizacji kotłowni.<br />

Władysław Lenartowicz<br />

kierownik SEC<br />

Za niedługo z krajobrazu Szpitala w Branicach<br />

znikną zewnętrzne instalacje grzewcze<br />

fot. H. Śliwiński<br />

10 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


Za czym goni<br />

współczesny<br />

człowiek?<br />

Znany amerykański doradca inwestycyjny<br />

siedział na przybrzeżnej skałce<br />

w małej meksykańskiej wiosce,<br />

gdy do brzegu przybiła skromna łódka<br />

z rybakiem. W łódce leżało kilka wielkich<br />

tuńczyków. Amerykanin, podziwiając<br />

ryby, spytał Meksykanina:<br />

– Jak długo je łowiłeś?<br />

– Tylko kilka chwil.<br />

– Dlaczego nie łowiłeś dłużej – złapałbyś<br />

więcej ryb?<br />

– Te, które mam całkiem wystarczą na<br />

potrzeby mojej rodziny.<br />

Amerykanin pytał dalej:<br />

– Na co więc poświęcasz resztę czasu?<br />

– Śpię długo, trochę połowię, pobawię się<br />

z dziećmi, spędzę sjestę z moją żoną, wieczorem<br />

wyskoczę do wioski, gdzie siorbię<br />

wino i gram na gitarze z moimi amigos<br />

– pędzę wypełnione zajęciami i szczęśliwe<br />

życie.<br />

Amerykanin zaśmiał się ironicznie<br />

i rzekł:<br />

– Jestem absolwentem Harvardu i mogę<br />

ci pomóc. Powinieneś spędzać więcej<br />

czasu na łowieniu, wtedy będziesz mógł<br />

kupić większą łódź, dzięki niej będziesz<br />

łowił więcej i będziesz mógł kupić kilka<br />

łodzi. W końcu dorobisz się całej flotylli.<br />

Zamiast sprzedawać ryby za bezcen hurtownikowi,<br />

będziesz mógł je dostarczać<br />

bezpośrednio do sklepów, potem założysz<br />

własną sieć sklepów. Będziesz kontrolował<br />

połowy, przetwórstwo i dystrybucję.<br />

Będziesz mógł opuścić tę małą wioskę<br />

i przeprowadzić się do Mexico City, później<br />

Los Angeles, a nawet do Nowego Jorku,<br />

skąd będziesz zarządzał swoim wciąż<br />

rosnącym biznesem.<br />

Meksykański rybak przerwał:<br />

– Jak długo to wszystko będzie trwało?<br />

– 15, może 20 lat.<br />

– I co wtedy?<br />

Amerykanin uśmiechnął się i stwierdził:<br />

– Wtedy stanie się to, co najprzyjemniejsze.<br />

W odpowiednim momencie będziesz<br />

mógł sprzedać swoją firmę na giełdzie<br />

i stać się strasznie bogatym, zarobisz wiele<br />

milionów.<br />

– Milionów? I co dalej?<br />

– Wtedy będziesz mógł iść na emeryturę,<br />

przeprowadzić się do małej wioski na<br />

meksykańskim wybrzeżu, spać długo, trochę<br />

łowić, bawić się z dziećmi, spędzać<br />

sjestę ze swoją żoną, wieczorem wyskoczyć<br />

do wioski, gdzie będziesz siorbał<br />

wino i grał na gitarze ze swoimi amigos...<br />

A wtedy uśmiechnął się ów prosty rybak<br />

i odpowiedział: ty każesz mi tyle lat<br />

gonić za bogactwem, abym w końcu mógł<br />

cieszyć się tym szczęściem, które już<br />

mam dziś dzięki temu, że niewiele chcę<br />

od życia? To co ty mi obiecujesz ja dawno<br />

mam i to stanowi moje szczęście….<br />

Współczesny człowiek, a więc i wielu<br />

z nas goni niesamowicie by jeszcze<br />

coś zrobić, jeszcze trochę zarobić, jeszcze<br />

jedna budowa, jeszcze jeden kontrakt,<br />

jeszcze jedne studia, a potem mamy być<br />

szczęśliwi? Zobacz, ile szczęście już jest<br />

wokół ciebie? Zobacz, ile szczęście odkryć<br />

możesz mając niewiele, a dostrzegając<br />

tak wiele, wzrokiem nie zmąconym<br />

bogactwem?<br />

Nie trać czasu na gonienie za szczęściem,<br />

które już masz, mając wokół siebie<br />

bliskich, przyjaciół, Boga w sercu<br />

i posiadając tyle by wystarczało do jutra,<br />

na podstawowe potrzeby. Zobacz to i odkryj<br />

w tym najlepsze jakie możesz mieć<br />

na ziemi….<br />

Ks. Marian Kluczny<br />

kapelan<br />

Dla mnie jeden plus<br />

jeden zawsze trzy<br />

wychodzi<br />

Einsteinem nie będę<br />

ja kocham przestrzenie<br />

nawet prosty nawias<br />

to dla minie więzienie<br />

pierwiastki potęgi plusy i minusy<br />

sieją zamęt w głowie<br />

jak w sieci wirusy<br />

trzymają w miejscu<br />

jak korzenie drzewo<br />

a ja kocham horyzont<br />

i bezkresne niebo<br />

cenię wyobraźnię i słowne swawole<br />

liczby są konkretne ja ulotność wolę<br />

nie zamknę we wzorach<br />

motyli i ptaków<br />

szumu liści i morza ani róż zapachu<br />

plotka głosi że Einstein<br />

wyśnił swoje wzory<br />

ja śnię o amorach<br />

w majowe wieczory<br />

chociaż panią cenię<br />

i podziwiam szczerze<br />

nie będę jak Albert algebry rycerzem<br />

pani rumak jest czarny<br />

i godny królowej<br />

ja dosiadam pegaza<br />

bliżej gwiazd noszę głowę<br />

więc nie będę uczonym<br />

i nie krzyknę eureka<br />

siodłam konia – gdzieś wiatrak<br />

na mą kopię już czeka<br />

tak już proszę pani<br />

w życiu się układa<br />

że jeden liczydłem<br />

drugi piórem włada<br />

Jest<br />

Andrzej Iwanowicz<br />

Srebrzystą rosą poranka<br />

I słońca zachodu legendą<br />

Jest Początkiem i Końcem<br />

Łzą szczęścia<br />

Biegnącą korytarzami zmarszczek<br />

Twarzy staruszki<br />

Powiewem delikatnego wiatru<br />

Dłonią wyciągniętą w Twoją stronę<br />

Jest...<br />

Miłość.<br />

MAK<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 11


ORA ET LABORA,<br />

czyli moje najpiękniejsze wakacje<br />

Po 37 latach życia mogę stwierdzić, że dopiero<br />

w tym roku miałem okazję przeżyć<br />

moje najpiękniejsze wakacje, których nie<br />

zapomnę do końca życia. Szczególnie rozmowa<br />

z Ojcem Krzysztofem na długo będzie w mej pamięci.<br />

Spędziłem je około 50 km od miejsca,<br />

gdzie mieszkam w przepięknie położonej (wokół<br />

roztacza się piękny widok na góry) miejscowości<br />

BISKUPÓW – około 15 km od Nysy na Rekolekcjach<br />

Indywidualnych u Benedyktynów. Zakonnicy<br />

tutaj mają własną pasiekę. Hodują kury,<br />

a także owce. Cała wspólnota benedyktyńska<br />

w Biskupowie liczy 11 osób. Zakonnicy produkują<br />

własny miód, sery, mają jajka. Zakonnicy<br />

wszystko robią sami – także przyrządzają posiłki.<br />

W tym jakże urokliwym miejscu barokowy<br />

kościół jest na szczycie, po jego lewej stronie<br />

klasztor, a po prawej – dom dla gości. Kto zdecyduje<br />

się podążyć w górę brukowaną, lekko krętą<br />

drogą i zastukać do drzwi klasztoru, niech uważa!<br />

Wielu ludzi zapadło już na rodzaj choroby,<br />

która każe im tu wracać.<br />

Postaram się wam przybliżyć ten mój pobyt<br />

tutaj. Do Nysy przyjechałem pociągiem, a stamtąd<br />

podjechałem kawałek autobusem. A następnie,<br />

aby poczuć się jak prawdziwy pielgrzym<br />

przeszedłem około sześć kilometrów do miejscowości<br />

Biskupów czyli celu mojej podróży. Droga<br />

wznosiła coraz wyżej, a wokół roztaczały się<br />

przepiękne górskie widoki. Przybyłem na miejsce<br />

i dopiero z góry mogłem podziwiać przepiękną<br />

górską panoramę.<br />

Przywitał mnie bardzo serdecznie jeden z zakonników<br />

i pierwsze kroki skierowaliśmy do kaplicy.<br />

Tam pomodlił się on za mój pobyt u nich<br />

i prosił o obfite łaski dla mnie. Nie będę się tutaj<br />

rozpisywał o warunkach jakie miałem, ale były<br />

one rewelacyjne, wręcz królewskie i doskonale<br />

się tam czułem. Jako, że akurat w godzinie mojego<br />

przyjazdu zakonnicy mieli czas na pracę, to<br />

po obmyciu się po podróży ochoczo zabrałem<br />

się do pracy – pomocy w budowie wybiegu dla<br />

kur. O 12:00 odmówiliśmy wspólnie modlitwę<br />

Anioł Pański (którą tam się odmawia indywidualnie<br />

w miejscu którym go zastanie godzina<br />

12:00 czyli czas tej modlitwy). O 12:45 udaliśmy<br />

się do kaplicy na modlitwy południowe,<br />

a z niej wezwał nas na obiad do refektarza dzwonek<br />

– który był takim stałym znakiem wzywającym<br />

z kaplicy na każdy posiłek.<br />

Po obiedzie był w zakonie czas, tzw. „SA-<br />

CRUM SILENCIUM” czyli „ŚWIĘTA CI-<br />

SZA”. Czas na poobiedni odpoczynek do godziny<br />

15:00. A od godziny 15:00 do 17:40 było tak<br />

zwane „STUDIUM” czyli dla zakonników czas<br />

na naukę. Ja wykorzystywałem tą porę na krótki<br />

spacer po okolicy i robienie zdjęć. O 17:30<br />

spotykaliśmy się wszyscy w kaplicy na Adoracji<br />

przed Najświętszym Sakramentem, a 18:00 był<br />

kulminacyjny punkt dnia czyli Msza Święta, a po<br />

niej kolacja. Po kolacji był czas tzw. REKRE-<br />

ACJI, więc przez 2 dni zrobiliśmy krótki spacerek<br />

po okolicy, a trzeciego dnia oglądaliśmy film<br />

o Janie Pawle II. O 20:00 mieliśmy modlitwę na<br />

zakończenia dnia, a po niej do 7:30 „SACRUM<br />

SILENCIUM”. Tak więc marsz do łóżka.<br />

Modlitwy poranne czyli JUTRZNIA o godzinie<br />

6:00 czyli o 5:30 pobudka, kawa na rozfot.<br />

Piotr Radimirsky<br />

12 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


udzenie i marsz do kaplicy. Po skończeniu modlitw<br />

czas na LECTIO DIVINA czyli rozważanie<br />

Słowa Bożego. O 7:30 dzwonek wzywał nas<br />

z kaplicy na śniadanie spożywane w milczeniu.<br />

Po śniadaniu od 8:30 praca. No i tak przez 3 dni<br />

mojego pobytu. Jedynie czwartek z racji tego,<br />

że była to uroczystość Świętego Benedykta założyciela<br />

Zakonu Benedyktynów nie było pracy.<br />

A tak to od lat właśnie tak wygląda dzień Benedyktynów.<br />

Cały czas to samo z jakimiś drobnymi<br />

zmianami. Właśnie coś takiego bardzo, ale to<br />

bardzo mi się podoba. Takie poukładane i rozplanowane<br />

życie.<br />

Jak widać z tego mojego krótkiego opisu<br />

w zakonie jest czas na wszystko. Modlitwę, pracę<br />

oraz rozrywkę. Przecież to właśnie Benedyktyni<br />

mają swoje słynne motto „ORA ET LABO-<br />

RA” czyli „MÓDL SIĘ I PRACUJ”. Ja bardzo<br />

miło wspominam pracę tutaj. Była to doskonała<br />

okazja do porozmawiania z zakonnikami. Lepszego<br />

poznania się i także nawiązania kontaktów.<br />

Oprócz tego w wolnym czasie zakonników<br />

można było z każdym z nich porozmawiać,<br />

szczególnie z którymś z Ojców Zakonnych.<br />

W zakonie do takich rozmów służy specjalny<br />

pokój zwany ROZMÓWNICĄ. Mój pobyt tutaj<br />

to był piękny czas.<br />

Powrócę teraz do wspomnianej na wstępie<br />

rozmowy z Ojcem Krzysztofem którą odbyłem<br />

ostatniego dnia. Porozmawialiśmy na wiele tematów.<br />

Jednak ja głównie zapamiętam jego słowa<br />

związane z moją samotnością, a także moim<br />

wielomówstwem. Naprawdę te jego słowa na te<br />

tematy są dla mnie bardzo ważne. Rozmowa ta<br />

pozwoli mi na pewne sprawy patrzeć z zupełnie<br />

innej perspektywy.<br />

Na zawsze też zapamiętam tę przepiękne<br />

górskie widoki. Doskonałym komentarzem do<br />

tego cudnego miejsca mogą być słowa pewnego<br />

dziennikarza „Miejsce jest niezwykłe. A jest<br />

ono niezwykłe przez swoją zwyczajność.” Co do<br />

ich gościnności to już ich założyciel Święty Benedykt<br />

napisał „Wszystkich przychodzących do<br />

klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa,<br />

gdyż On sam powie: «Byłem gościem i przyjęliście<br />

mnie». Więc oni tak właśnie starają się<br />

przyjmować każdego przybysza u siebie. Ten<br />

mój pobyt tam choć krótki to był bardzo owocny<br />

i bogaty w wrażenia. Dużo czasu spędziłem<br />

w Kaplicy modląc się we wszystkich Intencjach,<br />

z którymi tam przybyłem. Polecam pobyt w tym<br />

miejscu – piękne widoki, ale chyba najważniejsza<br />

możliwość rozmów, które mogą pomóc nam<br />

inaczej patrzeć na wiele spraw. A także doskonała<br />

forma wyciszenia się od tego szalonego<br />

i pędzącego świata. Ja najprawdopodobniej już<br />

w sierpniu tu powrócę wraz ze swoim kolegą. Bo<br />

to miejsce ma w sobie coś takiego, że kto raz tu<br />

przyjedzie to na pewno jeszcze tu powróci.<br />

Piotr Radiměřský<br />

Jubileusz SM Joachimy<br />

Obyśmy mieli jak najwięcej oddanych<br />

przyjaciół, a żadna bieda nas<br />

nie dosięgnie. To prawda znana<br />

i sprawdzająca się w życiu. Przyjaźń nie<br />

jest nam dana ot tak sobie, nie bierze się<br />

znikąd. To serca muszą wzajemnie odpowiedzieć<br />

na swoje wołanie, a gdy już tak<br />

się stanie, to trzeba pamiętać i dbać, by ten<br />

serdeczny odzew nie usechł. Przyjaciele to<br />

dar losu i wie o tym każdy, kto takiej bezinteresownej<br />

przyjaźni doświadcza.<br />

Szpital w Branicach, a szczególnie<br />

chorzy mają taką Przyjaciółkę, która zawsze<br />

o nich pamięta w czynie i modlitwie.<br />

SM Joachima (s. Anna Marzec) ze<br />

Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej<br />

od wielu lat wspiera branicki Szpital. Od<br />

2005 roku jest prezesem Stowarzyszenia<br />

CARITAS CHRYSTI, które powołali do<br />

życia sympatycy branickiego Szpitala, aby<br />

powstrzymać proces jego likwidacji. Gdy<br />

to niebezpieczeństwo zostało zażegnane,<br />

to nadal wspierają Szpital, dbając by odzyskał<br />

on swoją tożsamość historyczną<br />

i w miarę swoich możliwości wspierając<br />

chorych i Pracownie Terapii Zajęciowej.<br />

Ta dbałość jest widoczna i doceniana<br />

przez pracowników i chorych Szpitala<br />

w Branicach, a szczególnie z Pracowni Terapii<br />

Zajęciowej. Postanowili oni złożyć<br />

s. Joachmie życzenia z okazji 50. rocznicy<br />

Jej ślubów zakonnych. „Silna grupa” chorych<br />

i personelu pracowni na czele z Anną<br />

Dudziak jej kierownikiem udała się do<br />

Domu Zakonnego, by zrobić Siostrze niespodziankę.<br />

Zaskoczona, ale szczęśliwa<br />

s. Joachima ze wzruszeniem powitała niespodziewanych<br />

gości, wysłuchała piosenki<br />

zaśpiewanej na jej cześć i serdecznych<br />

fot. Barbara Zawada<br />

życzeń, przyjęła prezenty, na które złożyły<br />

się prace chorych. Jak zawsze serdeczna,<br />

skromna i cicha – prawdziwa Przyjaciółka<br />

całego świata.<br />

„(…)Błogosławieństwa Bożego, zdrowia,<br />

aby Siostra miała siły nadal, jak do<br />

tej pory wspierać Dzieło Biskupa Nathana<br />

oraz opieki Matki Bożej na każdy dzień<br />

życia. Dziękujemy za wszelkie dobro okazane<br />

tym najbiedniejszym, cierpiącym na<br />

ciele i duszy. Z darem modlitwy życzą<br />

Siostrze wszystkiego co najlepsze Twoje<br />

duchowe dzieci.” – to fragment życzeń<br />

złożonych s. Joachimie. Znamienne jest<br />

w nich ostatnie zdanie: „Twoje duchowe<br />

dzieci”, który daje świadectwo temu, że te<br />

wartości, jakie swoim życiem i działaniem<br />

Siostra propaguje trafiają na podatny grunt<br />

i stają się drogowskazem dla innych.<br />

Hieronim Śliwiński<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 13


TWÓRCZOŚĆ<br />

Baśń OWSZEM<br />

Fotel i koc<br />

Ni z gruszki ni z pietruszki<br />

Wielbłądzi koc<br />

Moja mieść to siedzieć wygodnie<br />

Trzymając koc to pled<br />

Temu służy fotelik<br />

Dopasowany do mojego fizis<br />

Pestka zażyłości<br />

Czujny, bezwzględny mebel<br />

I oczekiwanie z dnia na dzień<br />

Forsycje się obudzą<br />

To będzie piękna zima<br />

Będzie ciepło, będę pracowała<br />

Jedyne, czego mi będzie brak<br />

Dokuczać mi będzie robaczek światła<br />

Będę się śmiać<br />

Jestem buńczuczna<br />

Mam uniesienia tragiczne<br />

Mam koc<br />

Koc mam<br />

Koc to nie z tej ziemi pled.<br />

Naprawdę.<br />

Kręcę się w koło, strumyk obok, jego pętle i szmer. Warkocz<br />

wody przecieka między palcami. Przezroczysty<br />

bardzo. Myjemy w surowej wodzie menażki. Kłopot<br />

zimnej wody nie do użytku. Tylko w taki sposób płuczemy, bo to<br />

obozowisko. Woda na przymiarkę. W naczyniach jest, bo musi<br />

być oszczędnie, a i wystarczającej kubatury. Bardzo nieszczególne<br />

zajęcie.<br />

Czym mam zachwalać, ciebie się szanuje. Młyn, wiatrak obraca<br />

chęć do mielenia mąki. Godne politowania nie cenić, to jest<br />

pozostałość osady – archeologia, znalezisko, rów głęboko w ziemi.<br />

Wzór jest podstawowy. Dawniej niż w skansenie.<br />

Oto w jaki sposób się pracuje. Och, to duch tego miejsca.<br />

Mam do kąpieli stosunek zbożny. Woda się kręci i fajnie jest. Pocieszenie,<br />

to w parze, albo w skąpym gronie. Być samotnym, to stukać<br />

palcem, wyprowadzać na prostą, regulować. Bawimy się wesoło.<br />

Jaki urodzaj! Owoce się najpierw płucze. Kropki wody karmicielki.<br />

Napotne zioła. Namiętne wypowiedzi dotyczą intymności.<br />

Nie brudź naszego związku. W biegu się sapie, ale to na końcu.<br />

Bieg – sportowa dyscyplina. Czas to pośpiech. Wskazuje i gdy się<br />

płacze, gdy łkam toczą się po twarzy. Łzy po stoku mojego policzka.<br />

Ryby transoceaniczne, ichtiologia, tajemnica podwodnej oazy.<br />

Najgłębiej piasek. Gdy wyruszam na przechadzkę sugeruję się, kiedy,<br />

właściwie kiedy to nastąpi. Kiedy powrócę do domu? Kasztanowiec,<br />

to drzewo, które czaruje. Kasztany to owoc ziemniaka,<br />

a jakie ma piękne liście i kwiaty, jako zawiązek. Jak świece, długie<br />

i proste. Buty robią kaszel, służą do tego aby wypić syrop. Mam<br />

z przechadzki powrócić w domowe pielesze. Prędko wsunąć stopy<br />

– konieczność. Serdecznie brykać.<br />

Umiejscawiam się w fotelu. W tym miejscu jest mi błogo–<br />

miękki. Wyłącznik – spoidło z drewnem. Są też same pluszowe.<br />

Kanapa w tym samym fasonie. Pogadanka, iluzja jest nieuczciwa.<br />

Powodują ją symptomy. Mam upodobanie w refleksji, jeżeli chodzi<br />

o wachlarz możliwości, jest on różnorodny. To akordeon wdzięku.<br />

14 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


mat, który ma się odświeżyć. Po co tyle przejść? Zsyłka – o tym<br />

wiedzą wszyscy Rosjanie na swój sposób. Katowanie mrozem. Sutka<br />

matki jest brązowym skurczem. I wyobrazić sobie, że urodziło<br />

się w czasie wojny. Jej okrucieństwa. To jest na twarzy. Rumień, odmrożenie<br />

dotyka uszu. Zazwyczaj występuje na policzku czerwień<br />

bolesna. Wypieki na policzkach. Perska chusta i bez rachityków.<br />

W czasie wojny się kombinuje. Trzeba być przebiegłym, by niezwłocznie<br />

ratunku wołam. Jaka kara – Sybir, okrucieństwo, ale to<br />

było tak dawno. Ogromna temperatura, szpilki śnieżne. Skośne płatki<br />

śniegu. Dobrodziejstwo innych stopni termometru.<br />

Lubię określać położenie przeze mnie doznanych. Rodzaj zajęcia<br />

świadczy o możliwościach. Tak się cieszę, że mam pyszny rodzaj<br />

pracy – zrobić na przykład tort – tak drogo kosztuje. Lubię czas<br />

wolny. Przybywają do mnie wieści. Moja kondycja jest ambarasem.<br />

W tej materii. Przytyki, sprzeczki, chwalić to znaczy kochać siebie.<br />

Gdy kocha się siebie, to jest się niewymownie wdzięcznym podziękowaniem.<br />

Czy to jest tak nobilitowane, jak wstręt i obrzydzenie.<br />

Wiem, że to chodzi o stopy, które depczą laicy. Czy bulwersuję?<br />

Czy to kolejna propozycja? Daj mi choć niewiele.<br />

Kalectwo, to ja ci powiem, to jest rodzaj trudu jeżeli chodzi<br />

o powinności. Rodzaj zainteresowań określa zadanie do spełnienia.<br />

Oczekiwanie męczy. Mam splecione dłonie. Dołek w ręku, małą<br />

garstka. Rodzaj błagania, dowód drobnych monet. Gdy zależy mi,<br />

abym odebrała dzięki, gratis, to oferta uczciwa. Mam bardzo osłabioną<br />

kondycję na czas spotkania chwiejnej myśli. Dziwactwa, to<br />

moje zapiski. Nie krzywdź! Perlista chmura, rozpruta i bardzo zaniedbana<br />

praca. Jestem rozrzutna. Klisza dobija i jest mi srogo na<br />

zdrowiu. No cóż mamy podyktować w sposób niemożliwy. Zapatrzyć<br />

się. Mieć oczy deszcze. Słyszeć uśmiech. Rozwydrzenie<br />

i wszystko leci z rąk. No wykrztuś to! Jak bawisz się w ruletę. Jak<br />

dorośleje błąd. Jak się sierdzi i pomstuje. Delegat nie mojej plakietki,<br />

który był mi człowiek siejącej maciejki. Człowiek z książki<br />

w sposób dwukrotny zachorował na słoneczny ogród. A jakie dawał<br />

szczepionki. Drzewa długo rosną. Świat złożony z pomsty. Bogactwo,<br />

zapomnieć byłoby szkoda.<br />

Nie wiem skąd mam tyle miłości. Mam dwa przylepce. Człowiek<br />

– kobieta minorowa, czyli baryton. Mogłaby głosem zbić naczynia,<br />

mogłaby być wstydliwością. Ja się po prostu taka narodziłam.<br />

Te strzępy prozy wykrzyczę. Ależ nie umiem w ten i w ten<br />

sam sposób. Moja świadomość literacka poszukuje nowych sformułowań.<br />

Moje ciągi dalsze, mój sposób na przymiotnik. Moje<br />

zerwanie się z logiki. Wystawiona na pokaz nakarmiona, utajona,<br />

Czynność zaznaczona udziałem ręki. W kartach do gry, skupiona<br />

czynność różnych możliwości, bądź maniera. Trzeba się rozerwać.<br />

Ale to brzydko powiedziane. Jeszcze zanim nastąpiła telewizja grywaliśmy<br />

w karty. Ta gra nazywała się banalnie „tysiąc”, a i remik,<br />

remibrydż, kanasta, poker. Gry dla dzieci to w wojnę i Czarny Piotruś.<br />

Miła rozrywka, bardzo przemyślana. Dla graczy są gry w bile,<br />

giełda, różne giełdy. Sytuacja stresująca, którą się przezwycięża.<br />

Radość z wygranej. Czas jest jak piana, wychodzi poza naczynie.<br />

Tworzę, aby napawać pewności. Uczę, poskramiam nieśmiałość.<br />

Dajesz kierować na rozdrożu. Uczę się codziennie. Lubię się<br />

uczyć, bardzo współcześnie, jakie to inaczej. Mam swój balast codzienny.<br />

Pisze dla tych, którzy tworzą każdy w swoim imieniu. Myślę,<br />

że naprawdę pisze się głaszcząc swój nowy strój. Czy pomożesz<br />

mi nie upadać na duchu. Tu jest miejsce właściwej obecności.<br />

W życiu bywa różnie. Dobre dni przysparzają szczęśliwego<br />

kształtu trwania. Jest czymś radosnym zapał, śmiech. Zanadto nie<br />

myślę o tym teraz, lecz w czasie kiedy się wypełnia czas teraźniejszy.<br />

Zastanawiam się jakim cudem jestem w teraźniejszości. To te-<br />

otoczona bo to rzecz, moja głębokość. Jestem sama tak boleśnie,<br />

tak mocno. Płaczę. Za plecami odbywają się suche łzy. Daj mi tyle<br />

aby nie zwątpić. Maskować się, jest to wydrążone bezpieczeństwo.<br />

Trzeba się posilić, proza klasyczna. Nie zawsze to musi być. Mieć<br />

taki sposób na życie, aby nie przeszkadzać. Nie mówię przecież<br />

przez tubę. Czas jest zwyrodniały. Ludzkość podzielona. A płacz,<br />

to iskry na niebie. Na około tematu z użyciem wszystkich znaków<br />

interpunkcyjnych i innej natury błędów. Na co masz ochotę? Lubię<br />

drożdżówki.<br />

Tekst i grafika EWY<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 15


Znowu sama<br />

Piorun trzasnął<br />

promyk zgasł<br />

nadziei<br />

już po niedzieli<br />

uczuć<br />

w mrok zapadam<br />

w swoją myśl<br />

odchodzę<br />

po co mi uczucia<br />

tylko radość<br />

szczęście skróca<br />

było dobrze<br />

a jest źle<br />

teraz już<br />

nie ma Cię<br />

już nie będziesz<br />

w sercu moim<br />

ja odchodzę<br />

raczej Ty<br />

zostawiłeś mnie<br />

Żałość<br />

Ogień pali<br />

ciało trawi<br />

wody dajcie<br />

niech nie płonie<br />

żar, tęsknota<br />

żałość, ból<br />

już skowyczę<br />

wyję w głos<br />

boli każdy cios<br />

tu kuksaniec<br />

a tam nóż<br />

w serce samo<br />

już zadane<br />

znajdę kogoś<br />

kto obroni<br />

ogień życia<br />

mi ochroni?<br />

A tymczasem<br />

sama muszę<br />

łapać oddech<br />

łapać swój<br />

taka kolej<br />

takie życie<br />

o miłości<br />

myślę skrycie<br />

o miłości<br />

i radości<br />

a na razie<br />

jest jak jest<br />

Belka<br />

Moje wrażenia<br />

Witamy na Hawajach<br />

Wizyta Gości<br />

z Niemiec<br />

W<br />

piękny wrześniowy ciepły<br />

dzień przenieśliśmy się<br />

w rytm muzyki na słoneczne<br />

Hawaje. Gdzie w ogrodach Szpitala<br />

Wojewódzkiego Specjalistycznego<br />

Zespołu Neuropsychiatrycznego im.<br />

św. Jadwigi odbył się 6 września 2013<br />

r. z okazji Dnia Solidarności z Osobami<br />

Chorującymi Psychicznie ,,Piknik Hawajski.”<br />

Wszyscy uczestnicy, zaproszeni<br />

goście, rodziny pacjentów i terapeuci<br />

mieli na sobie przepiękne kolorowe stroje<br />

z bibuły, girlandy kwiatów na szyi,<br />

i ozdoby we włosach . Papierowe kwiaty,<br />

łańcuchy zdobiły drzewa i stoiska ze<br />

,,swojskim jadłem.”<br />

Uczestnikom pikniku smakowała<br />

pyszna grochówka, kiełbasa z grilla,<br />

chleb ze smalcem i kiszonymi ogórkami.<br />

Każdy po tańcach i pląsach mógł napić<br />

się zimnych napojów, kawy, herbaty<br />

i zasmakować słodkich ciast.<br />

Atrakcjom nie było końca. Pacjenci,<br />

terapeuci i goście wesoło bawili się<br />

w rytm muzyki. Jola i Marek swoim<br />

śpiewem umilali uczestnikom pikniku<br />

pobyt na świeżym powietrzu. Pacjenci<br />

mogli korzystać z jazdy konnej, szukać<br />

muszelek wśród traw dzięki którym<br />

można było otrzymać nagrody. Wspólne<br />

zabawy, gry, zawody, pląsy przy muzyce,<br />

dostarczyły wszystkim wielu wrażeń<br />

i niezapomnianych chwil.<br />

Będziemy czekać by na słoneczne<br />

Hawaje lub w inne rejony naszego<br />

świata powrócić znów za rok.<br />

Wszystkim organizatorom i uczestnikom<br />

bardzo dziękujemy.<br />

Magdalena Wiącek z mamą<br />

W dniu 9 września br. do Szpitala w Branicach<br />

przybyła wycieczka z Niemiec.<br />

Goście nie tylko zwiedzali szpital, ale<br />

mieli również okazję spotkać się i porozmawiać<br />

z Marią Krompiec wójtem Gm.<br />

Branice.<br />

H. Śliwiński<br />

16 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


Niespodzianka dla Pani Izy,<br />

czyli nagroda za dzielność<br />

Szczęśliwa Pani Izabela<br />

ze swoim Gościem – s. Małgorzatą<br />

Pani Izabela P. podopieczna Pracowni<br />

Terapii Zajęciowej, a zarazem<br />

pensjonariuszka Zakładu<br />

Opiekuńczo-Leczniczego w Branicach<br />

od dłuższego czasu marzyła o uzupełnieniu<br />

uzębienia. Wybrała się w tej sprawie<br />

do Gabinetu Stomatologicznego prowadzonego<br />

przez SM Małgorzatę. Bardzo<br />

się obawiała tej wizyty i ten lęk spotęgował<br />

się jeszcze, gdy już usiadła na fotelu<br />

dentystycznym. Nie ma się zresztą czemu<br />

dziwić, bo w tym miejscu większości<br />

klientów cierpnie skóra.<br />

Pani Iza jednak dzielnie wytrwała<br />

do końca zabiegów i dostała swoje<br />

nowe ząbki. Teraz mogła olśniewająco<br />

się uśmiechać do wszystkich w Pracowniach.<br />

W rozmowie z s. Małgorzatą<br />

wspomniała, że zbliżają się jej urodziny.<br />

Informacja padła mimochodem, ale była<br />

brzemienna w skutki.<br />

Kiedy nadszedł dzień urodzin p. Izy<br />

siostra Małgorzata ze swoją asystentką<br />

postanowiły zrobić jej niespodziankę<br />

i przyszły z wizytą niosąc tort urodzinowy.<br />

Solenizantka była ogromnie tym<br />

prezentem zaskoczona i uszczęśliwiona.<br />

Serdecznie i wylewnie podziękowała<br />

niezwykłym Gościom. Później<br />

tort został uroczyście pokrojony<br />

i zjedzony ze smakiem wraz z gośćmi<br />

i przyjaciółmi Pani Izabeli.<br />

Jak widać z powyższego: „Nie taki<br />

dentysta straszny, jak go malują”.<br />

Celina Zacharska – instruktor<br />

Śluby wieczyste Sióstr Maryi<br />

Święto Wniebowzięcia Najświętszej<br />

Maryi Panny obrały<br />

sobie 3 siostry ze Zgromadzenia<br />

Sióstr Mari Niepokalanej<br />

w Branicach: SM Aneta,<br />

SM Daniela i SM Maksymiliana,<br />

by złożyć śluby wieczyste.<br />

Uroczystość odbyła się w Bazylice<br />

Św. Rodziny w Branicach.<br />

Przypomnijmy, że siostry ze<br />

Zgromadzenia SMN były<br />

tymi, które przez kilkadziesiąt<br />

lat opiekowały się chorymi<br />

w branickim szpitala. Obecnie<br />

żadna z Sióstr nie pracuje<br />

już w Szpitalu, ale związki ze<br />

szpitalem są nadal silne, więc<br />

cieszy fakt, że nowe powołania<br />

umacniają to zasłużone dla chorych<br />

Zgromadzenie.<br />

Jestem jednym z wielu<br />

Jestem jednym z wielu<br />

Na tym tu oddziale,<br />

który szuka celu<br />

by czuć się wspaniale.<br />

Życie jednak kręte<br />

Los wciąż wszystko plącze<br />

A nasze wyczyny<br />

były bardzo tępe.<br />

Chcemy Was przeprosić<br />

za swoje wyczyny<br />

Przyznajemy szczerze<br />

znamy swoje winy.<br />

Choroba nas gnębi.<br />

Wy nam pomagacie<br />

Może los pomoże<br />

Wam szczerze odpłacić.<br />

Praca Wasza z nami<br />

to walka bez granic<br />

Wiemy o tym dobrze<br />

trzeba więc to zmienić.<br />

Wybaczcie nam mili<br />

my się poprawimy<br />

Mówię to za wielu<br />

Nie robię już kpiny.<br />

Paweł Włodarczyk<br />

Sen<br />

Widziałem cię w kolorach tęczy<br />

W czerwonych makach,<br />

które płoną<br />

Schodziłaś z nieba ku przełęczy,<br />

jak anioł bliska moim dłoniom.<br />

W mgielnych obrazach na dnie dolin<br />

I w sennym szumie ich radości<br />

Byłaś jak zjawa, co nadchodzi<br />

W piękniejszym cieniu<br />

swej piękności.<br />

W otwartych oczach miałaś płomień,<br />

Na ustach białej róży czerwień<br />

Schodziłaś z nieba, gdzie me dłonie<br />

Przenikły przez twej duszy głębię.<br />

Widziałem cię w baśniowej gali<br />

Niesionej wiatrem przed ołtarze.<br />

Byłaś jak ogień, który palił<br />

Miłością miłość naszych twarzy.<br />

W splątanych głosach ponad ziemią<br />

W niezrozumiałych, bez imienia<br />

Schodziłaś z nieba ku marzeniom,<br />

Bo byłaś tylko snem wspomnienia.<br />

Zbigniew Brożek<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 17


Jego Śladem<br />

Ludzie mówią, szepczą słowa<br />

krzywią się, prychają<br />

ona jest gotowa rzucić wszystko,<br />

pójść przed siebie<br />

liczyć gwiazdy na niebie<br />

nie ogląda się już na nic<br />

słów zazdrości też nie słucha<br />

poszła za nim, jego śladem<br />

obsypana spojrzeń gradem<br />

a on idzie, nie ogląda się za siebie<br />

nic nie widzi, nic nie słyszy<br />

ona w biodrach się kołysze<br />

lekko się porusza za nim<br />

gdyby tylko się obejrzał<br />

zerknął kątem oka<br />

to by dostrzegł jak to ona<br />

serce niesie w swoich dłoniach<br />

z różą w włosach za nim pędzi<br />

tańczy za plecami jego<br />

on nie widzi tego<br />

zapatrzony w swoją przeszłość<br />

dawną miłość zostawioną<br />

tak przegrany szedł przed siebie<br />

ona płacze, tańczy, skacze<br />

jak piłeczka odbijana<br />

idzie, idzie ciągle za nim<br />

tą miłością połamana<br />

uskrzydlona jednocześnie<br />

lecz dla niego to za wcześnie<br />

przyjąć jej starania<br />

Belka<br />

Pasjonat modelarstwa<br />

Poniżej prezentujemy zdjęcia modelu<br />

pawilonu A Szpitala w Branicach<br />

wykonanego przez Zdzisława Kołodę<br />

z rybnickiego Stowarzyszenia EDU-<br />

KACJA I MODELARSTWO.<br />

Model przedstawia pawilon A pomiędzy<br />

rokiem 1903 (wtedy został oddany<br />

do użytku) a rokiem 1934, gdy wybuch<br />

w nim pożar. Spłonęła wówczas<br />

górna kondygnacja i dach. Pawilon został<br />

szybko odbudowany, ale nie odzyskał<br />

już tak „bajkowego” wyglądu, jaki<br />

widzimy na modelu. Został on również<br />

bardzo poważnie uszkodzony w czasie<br />

II wojny światowej. Odbudowano go<br />

w 1959 roku w kształcie jaki obecnie<br />

znamy.<br />

Zdzisław Kołoda jest od wielu lat<br />

zaprzyjaźniony z Pracowniami Terapii<br />

Zajęciowej branickiego Szpitala. Wielokrotnie<br />

też gościł w branickim szpitalu.<br />

Hieronim Śliwiński<br />

Przeczytaj<br />

– to do ciebie<br />

w bólu i cierpliwości<br />

rodzi się ideał<br />

w upadku i namiętności<br />

umiera nadzieja<br />

i choć ideałów nie ma<br />

to po coś to słowo istnieje<br />

a nadzieja<br />

choć zawsze umiera ostatnia<br />

kiedyś odchodzi<br />

w sercach przekonanych<br />

o ideałów nieistnieniu<br />

nie zrodzi się siła<br />

do osiągnięcia celu<br />

i nadzieja martwa<br />

w duszach jeszcze żyjących<br />

pozbawionych wiary<br />

w pełni życia konających<br />

MAK<br />

fot. H. Śliwiński<br />

18 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


Mam swój zakątek<br />

Mam kawałek swojego terenu.<br />

Przebywanie z dala od ludzi<br />

jest dla mnie przyjemną sprawą.<br />

Po tak dużym natłoku zajęć, tak absorbujących<br />

jak dwójka małych dzieci,<br />

przebywanie w ciszy, w zakątku zieleni<br />

jest ukojeniem i pozwala na wyciszenie.<br />

Zdradzę tajemnicę: jestem na RO-<br />

DOS czyli Rodzinne Ogródki Działkowe<br />

Ogrodzone Siatką.<br />

Fantastyczny nabytek moich tegorocznych<br />

wakacji. W ciszy i spokoju<br />

siedzę, popijam kawę, delektuję się<br />

zielenią. Jak mam ochotę, to pracuję,<br />

nie mam, to odpoczywam, a i drzemka<br />

mi się przydarzy. Perspektywa uprawy<br />

ziemi jest obiecująca. Taki sobie kawałeczek<br />

w mieście, a jednak tak daleko<br />

od ludzi. Bardzo jest mi to potrzebne.<br />

A skąd dwójka małych dzieci? Moje<br />

wnuczęta: Oliwia i Kamal wraz z córką<br />

byli u mnie przez dwa miesiące. Czy<br />

mieli wakacje? Dzieci tak, córka robiła<br />

kurs prawa jazdy. Zdała, zdała i to za<br />

pierwszym podejściem. Gratuluję córci!<br />

Jest fantastyczna! Zdać w Polsce prawo<br />

jazdy nie jest łatwe. Trzeba doskonale<br />

znać przepisy, być inteligentnym i wykazać<br />

się umiejętnościami manualnymi.<br />

Poza tym, prowadzenie samochodu to<br />

nie igraszka, to duża odpowiedzialność.<br />

Powiem Wam, że im człowiek starszy,<br />

tym większe ma poczucie odpowiedzialności<br />

i świadomości zagrożenia. A<br />

moja córka jest odpowiedzialna i potrafi<br />

zachować się za kierownicą. To dobrze<br />

i jest szansa, że nabierze szybko wprawy<br />

w prowadzeniu samochodu. Napracowałam<br />

się w trakcie tych wakacji, wręcz<br />

ponad siły moje, bo i remont w domu,<br />

który trwa do tej pory. A ja uciekłam<br />

z domu na RODOS i jest mi dobrze. Córka<br />

w domu swoim daleko, daleko, syn<br />

korzysta z resztek wakacji, a ja wreszcie<br />

zaczęłam pisać. Wszystkiego zaniechałam<br />

na czas wakacji, teraz jest czas<br />

dla mnie. Jeszcze kilka dni wolnego<br />

i do pracy. Cały zespół aktorski pracuje,<br />

a ponieważ nie potrafię śpiewać, to<br />

przedłużyły mi się wakacje na czas nauki<br />

piosenek do spektaklu „Psiakość II”.<br />

Tak więc LABA, LABA, LABA...<br />

Pozdrowienia z RODOS przesyła<br />

Belka<br />

Nowe Życie<br />

Nowy świat<br />

nowe życie<br />

Bóg mi podarował<br />

pół mojego życia<br />

tajemnicę chował<br />

przeszłam trudy<br />

życia swego<br />

teraz świat<br />

stanął otworem<br />

więc przyjmuję<br />

to z pokorą<br />

cieszę się każdą<br />

porą dnia i nocy<br />

niechaj gwiazdy<br />

świecą tłumnie<br />

sięgać po nie<br />

będę dumnie<br />

a właściwie tylko<br />

jedna mi wystarczy<br />

co ogrzewa moje dłonie<br />

serce moje<br />

sięgnę po nią<br />

w Twoje ręce<br />

ją położę<br />

to wystarczy<br />

mrok rozświetlić<br />

Tobie dam połowę<br />

tej jasności<br />

niechaj miłość<br />

w nas już gości<br />

Oszukać siebie<br />

nieprawda!<br />

ta łza brzegiem policzka biegnąca<br />

nie moja<br />

niemy krzyk z piersi wyrwany<br />

nie do mnie należy<br />

myśli a w nich<br />

o dwa słowa za dużo<br />

nie w mojej głowie się kołaczą<br />

to nie ja!<br />

nie chce<br />

nie będę<br />

nie mogę<br />

płakać krzyczeć myśleć<br />

za tobą do ciebie o tobie<br />

` MAK<br />

Zdrada<br />

Gdy ją zdradził<br />

chichy krzyk<br />

wydała z siebie<br />

potem błagał<br />

i przepraszał<br />

prosił, szeptał<br />

czułe słowa<br />

kłamał ciągle<br />

już gotowa<br />

przyjąć jego<br />

przeprosiny<br />

podarować<br />

wszystkie winy<br />

jednak zdanie<br />

swe zmieniła<br />

żyć z nim<br />

już nie potrafiła<br />

tak codziennie<br />

dnia każdego<br />

wyszedł z domu<br />

co miał zrobić<br />

sama w kącie<br />

dzisiaj płacze<br />

nie wybacza<br />

myśl ta trudna<br />

do niej wraca<br />

i pogodzić<br />

nie potrafi<br />

myśli swoich<br />

swoich uczuć<br />

jakże trudnych<br />

taka kolej<br />

zdarzeń durnych<br />

Belka<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 19


(...)Babcia Lucy czyli Ludmiła przeżyła na tym padole osiemdziesiąt<br />

cztery lata. Mimo to mało mówiła o burzliwych losach swojego<br />

żywota. Do życiorysu sięgał nader często Dziadek Rudolf, a miał o czym<br />

opowiadać, gdyż o dziewięć lat wcześniej od Babci się urodził i po<br />

męsku interesował się historią i polityką...<br />

Moja Babcia, TA JOJ!<br />

Moja Babcia była piękną kobietą<br />

i pięknie starzejącą się babcią. Jej<br />

dostojnie przygarbiona sylwetka,<br />

niczym francuskiego zamyślonego filozofa<br />

z XVIII wieku, spowodowana nawarstwionymi<br />

trudami egzystencji, czyniła ją<br />

aż nadto charakterystyczną dla mikrokosmosu<br />

lokalnych postaci. Zebrane, jak urodzajne<br />

żniwo zmarszczki na jej twarzy budziły<br />

respekt nawet wśród nie liczących się<br />

z nikim partyjnych urzędników u których<br />

po peerelowsku, jak każdy obywatel<br />

tamtych czasów załatwiała stos spraw.<br />

W tym miejscu muszę zaznaczyć, że ten czas<br />

w naszym wspólnym życiu (tzn w babci<br />

i moim) który chciałbym opisać przypadł<br />

na okres schyłkowego komunizmu w Polsce.<br />

Aby jednak zaprezentować pełniejszy<br />

wizerunek Babci i uchwycić tę impresję,<br />

ten jej portret, jaki się zarysował w mojej<br />

pamięci z wczesnego dzieciństwa, muszę<br />

powrócić do dziejów dawniejszych. Na<br />

fakt bowiem, że Babcia dumnie się nosiła,<br />

będąc prostą i skromną jednocześnie<br />

osobą, wpłynęło niewątpliwie wychowanie<br />

w rodzinie wywodzącej się ze szlachty.<br />

I to szkockiej szlachty! Robinsonowie byli<br />

ludźmi zamożnymi o liberalnych i demokratycznych<br />

poglądach, solidnie wyedukowanymi<br />

i dobrze wychowanymi. Promowali<br />

gromadny styl życia czyli miłość<br />

do dzieci oraz do zwierząt. Jakub i Emilia<br />

– moi pradziadkowie – byli posiadaczami<br />

obfitej progenitury – moja Babcia Lucy,<br />

siostra Mery, bracia Willy i Alex – jak<br />

i przybocznej sfory przemiłych piesków<br />

łownych. Jakub, syn Jamesa (prapradziada)<br />

był przewodniczącym koła łowieckiego.<br />

Z zawodu ogrodnik – pielęgnował on<br />

ogrody w całej Europie – między innymi<br />

w Wiedniu i w samym podparyskim Wersalu.<br />

Była połowa XIX wieku, kiedy<br />

członkowie rodu Robinsonów spłynęli<br />

z falą szkockiej emigracji na wschód. Ówczesna<br />

emigracja szkocka była niemalże<br />

„wielką”. Ludzie stamtąd sunęli masowo<br />

na wschód, tam gdzie nieznane, natrafiając<br />

na polski liberalizm w kwestiach przynależności<br />

narodowej i na polską tolerancję<br />

religijną. Ponadto można było na polskich<br />

Kresach wschodnich, odnotować prężnie<br />

działającą inteligencję z licznymi ośrodkami<br />

naukowymi. Z racji też takiej, że<br />

były tam dwie główne warstwy społeczne<br />

– chłopstwo i inteligencja – istniało zapotrzebowanie<br />

na specjalistów – rzemieślników,<br />

takich jak ogrodnik, cieśla, etc. I tak<br />

Robinsonowie osiedlili się na Kresach.<br />

Zamieszkane przez nich miasta to Stanisławów<br />

i Lwów. Tam właśnie przyszła na<br />

świat moja Babcia, ta joj!<br />

Babcia Lucy czyli Ludmiła przeżyła<br />

na tym padole osiemdziesiąt cztery lata.<br />

Mimo to mało mówiła o burzliwych losach<br />

swojego żywota. Do życiorysu sięgał nader<br />

często Dziadek Rudolf, a miał o czym<br />

opowiadać, gdyż o dziewięć lat wcześniej<br />

od Babci się urodził i po męsku interesował<br />

się Historią i polityką. To od niego dowiedziałem<br />

się o realnych okrucieństwach<br />

wojny, którą przeżył jako jeden z walczących<br />

o wolność i właściwy ustrój Polski.<br />

Jako zdeklarowany antykomunista, Dziadek<br />

Rudolf do końca życia nosił w pamięci<br />

obrazy bestialstwa jakiego dopuszczali się<br />

Ukraińcy i Białorusini względem polskiej<br />

ludności kresowej. Już po pierwszej „historyjce”,<br />

pokazującej nieziemskie formy<br />

uśmiercania bliźnich, ciarki mnie przechodziły.<br />

Wystarczyły owe opowieści z wojny<br />

aby i mnie wciągnąć w nurt antyradziecki<br />

i zjednać sobie poplecznika we wspólnym<br />

piętnowaniu ustroju. Bo epizodem wręcz<br />

katastroficznym w życiu moich Dziadków<br />

była ucieczka przed bolszewikami<br />

i w przypadku rodziny ze strony Babci, ponowne<br />

osiedlenie się na „nie znanych terytoriach<br />

(tym razem na Śląsku, w Opolu).<br />

Trzeba jednak zaznaczyć, że nigdy nikt nie<br />

był u nas radykałem. Żyło się normalnym<br />

tokiem codziennych spraw i obowiązków,<br />

a rekwizyty „zbrodni i sprzeniewierzeń”<br />

schowane były pod głęboką warstwą zakurzonych<br />

bibelotów. Dziadek chodził<br />

do pracy, a Babcia pilnowała gospodarstwa<br />

domowego jako, że wychowana była<br />

w duchu szlacheckim, wedle którego kobieta<br />

winna zajmować się jedynie sprawami<br />

domowymi. Dzięki temu Babcię miałem<br />

non stop i była ona obecna w moim życiu<br />

w sposób szczególny.<br />

Babcia Ludmiła, zdrobniale Lusia,<br />

była w moim życiu wszechobecna. To<br />

z nią oraz z moim Dziadkiem Rudolfem<br />

spędzałem często wakacje. Z nimi zbierałem<br />

w lasach dzikie maliny, z których Babcia<br />

preparowała słodkie i klarowne soki<br />

wypijane przeze mnie regularnie. Z nimi<br />

zjeździłem sieć tras jak kraj długi i szeroki<br />

liniami Polskiej Kolei Państwowej, mając<br />

poczucie bezpieczeństwa i czując jedynie<br />

smak przygody bez tych wszystkich<br />

późniejszych pojękiwań na brak komfortu,<br />

ustawiczne spóźnienia i brak czystości<br />

tychże linii. Jadąc, ogarniał mnie totalny<br />

spokój zwłaszcza gdy kołysał mnie do<br />

snu terkot rozpędzonych kół pociągu. Babcia<br />

z Dziadkiem kładli na półeczce termos<br />

z gorącą słodką herbatą i własnego wyrobu<br />

ciasto cytrynowe.<br />

Aż się chciało jechać! Z nimi poznałem<br />

góry latem, jadłem placki ziemniaczane<br />

z cukrem, poznałem zapach górskich lasów.<br />

To jednak w mieście rodzinnym, przy ulicy<br />

Podhalańskiej, kwitło życie „salonowo –<br />

sielankowe” choć momentami przybierało<br />

ono barwy mistycznych i posępnych przeżyć<br />

emocjonalnych. Dom Dziadków był jak<br />

20 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


chatka Baby Jagi, raz zaczarowana studnia<br />

z Alicji w Krainie czarów innym razem, to<br />

znów jak mroczne zamczysko z opowiadań<br />

Edgara Allana Poe. Latem znajdowaliśmy<br />

ukojenie w pięknym ogrodzie, obficie porośniętym<br />

drzewami owocowymi oraz bzem.<br />

W gęstym sitowiu liści i gałęzi uginających<br />

się od dojrzałych i wielkich śliwek, jabłek,<br />

wiśni, czereśni, tudzież kasztanów można<br />

było poczuć się jak w innym świecie, z bajek<br />

lub z „Wiśniowego sadu” Czechowa.<br />

Chociaż może w moim przypadku z bajek,<br />

gdyż ja, dzięki Babci i mojemu wiekowi,<br />

wierzyłem długo w istnienie magicznego,<br />

bajkowego świata. Drzewa, które wyrosły<br />

silne o rozłożystych koronach sadził<br />

i pielęgnował sam Dziadek. A ja sam, kiedy<br />

trzeba było, czmychałem po ich konarach<br />

strącając z nich owoce. Słodkie życie prowadziliśmy<br />

w tamtejszym ogrodzie.<br />

W chłodne dnie, a zwłaszcza w zimowe,<br />

spędzałem czas w pokoju Babci.<br />

Tam piec rozgrzany jak w hucie, buchał<br />

szkarłatnymi jęzorami ognia, a Babcia<br />

lub ja, jak Jaś i Małgosia karmiliśmy<br />

go wielkimi porcjami węglowych brył.<br />

W międzyczasie, ugrzeczniony ciągłymi<br />

opowieściami Babci Ludmiły o strasznej<br />

i groźnej dla dzieci Babie Jadze, mogącej<br />

w każdej chwili zapukać w drzwi pokoju,<br />

w piżamce, kryłem się pod wielką<br />

i ciężką puchową pierzyną Babci. Nasz pokój,<br />

oświetlony jedynie owym żarzącym<br />

się węglem i lampką z abażurem stojącą<br />

na stole, która zasłonięta była jednak grubą<br />

warstwą chust zza których tliła się ledwie<br />

że na pomarańczowo mała żaróweczka,<br />

był niczym kabina w wehikule czasu,<br />

niczym kajuta statku pirackiego podczas<br />

sztormu... był smokiem który wyzwalał<br />

we mnie najdziksze uczucia, od zauroczenia<br />

do prawdziwej grozy. Całe szczęście<br />

że oprócz pierzyny Babci miałem na tym<br />

wielkim gorącym piecu kaflowym swoją<br />

kryjówkę. Korzystałem z niej kiedy tylko<br />

mogłem wbrew zakazom Dziadków, ale<br />

z nakazu wewnętrznego mówiącego mi:<br />

. Pół biedy jeszcze,<br />

kiedy to Baba Jaga lub wilk z Czerwonego<br />

Kapturka, Baba z bajki „O rybaku<br />

i złotej rybce” czy Król z bajki „O Królu<br />

co mleko pił”, byli rozsierdzeni i zdenerwowani...<br />

Kiedy jednak to moja Babcia<br />

z Dziadkiem, sami, byli na mnie zdenerwowani,<br />

piec musiał być zaliczony.<br />

Bo trzeba powiedzieć, że całe domostwo<br />

potomków szkockiej szlachty było<br />

przyciemnione niczym średniowieczne zamczyska<br />

z gotyckich opowieści Waltera<br />

Scotta. Już mury domu – poniemieckiego<br />

– w którym przyszło im mieszkać od końca<br />

ostatniej wojny, miały grubość blisko jednego<br />

metra. Chłodna dusza w nich uwięziona,<br />

pozostawiająca na człowieku efekt gęsiej<br />

skórki, udzielała się i mnie. Wynikało to<br />

z ich tajemniczości i braku możliwości odkrycia<br />

co się za nimi kryło. Większość przejść<br />

z pokoju do pokoju była wręcz zabita deskami<br />

obłożonymi kolorowymi materiałami,<br />

za którymi nawarstwionych stało mnóstwo<br />

zagadkowych, ba!, kuriozalnych dla<br />

mnie, młodego przedszkolaka, przedmiotów,<br />

rupieci, których nie tykała się nawet<br />

rodzina.<br />

Prócz tamtych „rekwizytów zbrodni<br />

i sprzeniewierzeń”, w obszernym domostwie<br />

Dziadków stało multum wielkich<br />

szaf, z których unosił się amalgamat zapachów<br />

babcinych kwiatowych perfum i wykrochmalonej<br />

bielizny. Tak chciałem, tak<br />

mnie ciągnęło aby tam zajrzeć i zaglądałem<br />

gdzie tylko mogłem sięgnąć i gdy tylko<br />

nikogo nie było w pokoju. Wyższe partie<br />

bieliźniarki Babci oraz jej szafa garderobiana<br />

stanowiły dla mnie nieuchwytny<br />

cel. Szafy Dziadka niczym mennice rozbudzały<br />

najskrytsze me zaciekawienie. Maszyna<br />

do szycia Singera, na mosiężnych<br />

wzorzystych czarnych podstawach budziła<br />

respekt i stanowiła obiekt nocnych koszmarów.<br />

Nawet szereg szafek i szafeczek, ulokowanych<br />

w rozjaśnionej kuchni, z garnkami<br />

i wielkimi puszkami z amerykańskich<br />

darów w których trzymana była mąka, cukier<br />

etc powodowały że czułem się jak<br />

w jakim sezamie. Tak, to właśnie tam rozbudziły<br />

się moje zmysły oraz bujna, choć<br />

tłumiona przez ciągły podziw i romantyczną<br />

fascynację wyobraźnia.<br />

W takim właśnie sezamie pojawiał<br />

się cały mikrokosmos lokalnych postaci.<br />

Osób z kręgu znajomości moich Dziadków.<br />

Schodziły się w tamte progi osoby mieszkające<br />

na ulicy Podhalańskiej oraz ludzie<br />

z dalszych okolic. Pani Jasia co miała wielkiego<br />

doga w krowie łaty, pani krawcowa,<br />

daleka ciotka z Ameryki, lokatorzy, sąsiedzi,<br />

rodzina. Wszyscy, do późnych godzin<br />

nocnych, w pokoju Dziadka grali zacięcie<br />

w brydża. A kto wodził prym? Babcia!<br />

Była obrotna, potrafiąca pertraktować<br />

i negocjować w sposób bezkompromisowy.<br />

A do tego była bardzo głośna.<br />

Przy brydżu i ogólnie rozmawiało się<br />

w domu o polityce, Historii i poruszało się<br />

niewygodne tematy. Pomstowało się i weseliło<br />

się. Od czasu do czasu wuj Jerzyk,<br />

syn Dziadka i brat Mamy, zagrał coś skocznego<br />

na starym poniemieckim pianinie<br />

Dziadków, a Stryj Władek na gitarze. Jak<br />

WSPOMNIENIA<br />

na starych kresowych dworach szlacheckich,<br />

gdzie kwitła kultura i rozbrzmiewały<br />

patriotyczne pieśni. To była, mimo komunistycznej<br />

zawieruchy, inna jakość życia<br />

i wzajemnych relacji. Wtedy się spotykało,<br />

rozmawiało. Razem.<br />

Razem się też świętowało. Przypomniała<br />

mi się powieść Roberta Gravesa<br />

pod tytułem „Żona pana Miltona”. Jak<br />

w tejże, cały dom tętnił radością, pulsował<br />

świąteczną atmosferą. Świąteczne ingrediencje,<br />

zapachy dziadkowych pierników,<br />

opary gorących zup, świąteczny zgiełk<br />

krzątających się po pokojach domowników<br />

tworzyły coś niepowtarzalnego. Wtedy<br />

dopiero dom się rozjaśniał i znikały nocne<br />

mary, znikała posępność a pozostawała<br />

radość zarysowana na twarzach domowników.<br />

Cóż tu więcej mówić. Minęły te czasy<br />

jak wszystko mija. Bezpowrotnie...<br />

Moje sielankowe dzieciństwo skończyło<br />

się, gdy wyjechałem do Francji, na<br />

twardy obcy grunt. Z Babcią korespondowałem<br />

przez cały trzyletni pobyt w Paryżu.<br />

Zarówno Ona jak i ja wylaliśmy, nie<br />

widząc siebie, wiele łez tęsknoty i wzruszenia.<br />

Po moim powrocie, byłem już doroślejszy<br />

i niejako zniszczony przez cywilizację<br />

zachodu. Z tym większą melancholią<br />

i nostalgią kontemplowałem i zmysłami<br />

chłonąłem zapach tutejszych, zwiędłych,<br />

palonych liści. Z francuska owe zwiędłe<br />

liście to LES FEUILLES MORTES. Słowa<br />

francuskiej piosenki pod takim tytułem<br />

(Śpiewa Yves Montand, kompozycja<br />

i słowa – Joseph Kosma i Jacques Prevert)<br />

brzmiące jak prośba o pamięć szczęśliwych<br />

minionych chwil respektuję, jak<br />

gdyby, pisząc ten tekst. Wiele faktów<br />

z życia, czy z historii życia mojej Babci<br />

z domu Robinson, i mojego Dziadka noszącego<br />

nazwisko Pollak naświetliła mi moja<br />

Matka, ich córa, za co jej dziękuję. Pozostałe,<br />

moje skromne wspomnienia emocjonalne<br />

są jak najbardziej autentyczne.<br />

Chęć powrotu do tamtych czasów towarzyszyła<br />

mi długo. Dopiero od niedawna<br />

uświadomiłem sobie że, jest to nie możliwe.<br />

Po prostu uniezależniłem się od przeszłości.<br />

Stwierdziłem że trzeba budować<br />

nową jakość życia, do przeżyć minionych<br />

powracając po to aby wyciągnąć pozytywne<br />

wnioski oraz aby się czegoś nauczyć<br />

o życiu teraźniejszym. A może w przyszłości<br />

jak nas zabraknie, ktoś o nas<br />

wspomni czy napisze, z równie wielkim<br />

sentymentem konstatując że poznał nas<br />

w „lepszych” czasach i że byliśmy my,<br />

tymi „lepszymi” ludźmi?<br />

Jacek Robinson Różycki<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 21


Refleksja w Dzień Solidarności<br />

Zdrowia się nie kupi<br />

WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) już po wojnie<br />

w 1948 roku stworzyła ogólną definicję zdrowia psychicznego<br />

rozumianego jako: „pełny dobrostan fizyczny, psychiczny<br />

i społeczny człowieka”.<br />

Zdrowie nie jest towarem – to hasło<br />

towarzyszące tegorocznym obchodom<br />

Światowego Dnia Solidarności<br />

z Osobami Chorującymi Psychicznie.<br />

Świat w którym żyjemy nie sprzyja<br />

nam. Szybkie tempo życia, brak czasu<br />

na odpoczynek, życie w tzw. „ciągłym<br />

biegu”, konieczność ciągłych wyborów<br />

i podejmowania decyzji, niekorzystnie<br />

wpływa na nasze zdrowie fizyczne oraz<br />

psychiczne. Zdrowie nie jest towarem!!!<br />

Każdy z nas nie raz przekonał się o tym,<br />

że zdrowia nie można kupić, choć czasami<br />

bardzo byśmy tego chcieli. Zdrowie<br />

nie jest towarem, przedmiotem, dobrem<br />

które możemy posiąść! Dlatego tak ważne<br />

jest abyśmy nauczyli się o nie dbać,<br />

szanować je, cieszyć się nim, doceniać.<br />

W życiu każdego człowieka pojawiają<br />

się stany zmęczenia, smutku, senności,<br />

lęku czy niepokoju. Często odczucia te<br />

pojawiają się w związku z konkretną sytuacją,<br />

jakimś wydarzeniem życiowym.<br />

Być może nie nasilają się zbytnio i nie<br />

dezorganizują naszego życia. Nie należy<br />

jednak lekceważyć tych objawów, ponieważ<br />

ich dłuższe utrzymywanie może prowadzić<br />

do poważnych zaburzeń. Walka ze<br />

stresem i napięciem musi być skuteczna.<br />

Jest wiele prostych sposobów na polepszenie<br />

nastroju, polepszenie kondycji fizycznej<br />

oraz poprawę samopoczucia.<br />

Po Pierwsze! Jedz zdrowo – dbanie<br />

o prawidłową dietę i dostarczanie organizmowi<br />

niezbędnych substancji odżywczych<br />

to jedno, ale liczy się też atmosfera<br />

w jakiej spożywamy posiłek. Wspólny<br />

posiłek z bliskimi, lub jego wspólne przygotowanie,<br />

może przynieść nam dużo relaksu<br />

i radości.<br />

Po drugie! Korzystaj ze światła słonecznego<br />

– przy braku światła słonecznego<br />

wzrasta w naszym organizmie poziom<br />

melatoniny co może powodować senność,<br />

obniżenie koncentracji a także może spowodować<br />

stany depresyjne. Warto więc<br />

zacząć spacerować.<br />

Po trzecie! Śmiej się – Pozytywne nastawienie<br />

do świata, innych ludzi i otaczającej<br />

nas rzeczywistości, powoduje, że<br />

<strong>22</strong> ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013<br />

mózg lepiej sobie radzi z trudnymi sytuacjami.<br />

„radować się to sens życia. Ciesz<br />

się przede wszystkim życiem”!<br />

Po czwarte! Ruszaj się – systematyczne<br />

uprawianie sportu wpływa na jakość naszego<br />

życia, chroni przed chorobami m.<br />

in: przed otyłością. Pamiętajmy, ze aktywność<br />

fizyczna redukuje poziom stresu.<br />

Po piąte! Pomagaj – pomaganie jest bezcenne.<br />

Nie ważne czy jest to pomoc materialna<br />

czy pomoc duchowa – każda<br />

z nich może stanowić dla nas samych źródło<br />

szczęścia.<br />

Po szóste! Mów NIE – stanowczo<br />

i uczciwie wyrażaj swoje zdanie, uczucia,<br />

postawy, pragnienia. Odmawiaj bez lęku<br />

i poczucia winy. Pozostawaj w zgodzie ze<br />

sobą.<br />

Po siódme! Dbaj o relacje z innymi ludźmi<br />

– utrzymywanie dobrych relacji drugim<br />

człowiekiem ,jest podstawowym warunkiem<br />

zachowania zdrowia psychicznego.<br />

Ważne jest rozwijanie komunikacji,<br />

asertywności i empatii. Rozmowa z drugim<br />

człowiekiem, pozwala dostrzec inne<br />

spojrzenie na ważne problemy lub dylematy.<br />

Ta więc ZDROWIE TO NIE TOWAR,<br />

nie możemy go kupić, ale możemy sami<br />

o siebie zadbać! Wystarczy tylko troszkę<br />

wysiłku i chęci, aby dać sobie szansę<br />

na lepsze zdrowie, samopoczucie i lepsze<br />

Życie!<br />

Do dzieła zatem!!!<br />

Kinga Miziołek- Łudczak<br />

HAWAJSKA<br />

WYSPA<br />

w opolskim<br />

Szpitalu<br />

Zdrowie chętniej powraca, gdy ciało<br />

tańczy, gdy buzia się śmieje, niż gdy<br />

smutnym okiem na świat patrzysz.<br />

Wrzesień jest co roku miesiącem wyjątkowym<br />

w życiu naszego szpitala<br />

i zaprzyjaźnionego szpitala w Branicach,<br />

wtedy to odbywają się obchody Dnia Solidarności<br />

z Osobami Chorującymi Psychicznie.<br />

Wtedy to mają miejsce różne wydarzenia – wystawa<br />

prac pacjentów, pikniki, konferencje, które<br />

są niezmiernie ważne zarówno dla pacjentów,<br />

ich rodzin oraz przyjaciół, jak i dla pracowników<br />

szpitala.<br />

Tegoroczny opolski piknik, który odbył się<br />

6 września przeniósł wszystkich na hawajską wyspę.<br />

Dzięki wspólnej pracy pacjentów ze wszystkich<br />

oddziałów psychiatrycznych ogród został<br />

przyozdobiony kolorowymi kwiatami, a każdy<br />

gość otrzymał girlandę na szyję, jaką się nosi na<br />

prawdziwej hawajskiej wyspie. O dobrą zabawę<br />

zadbał zespół muzyczny umożliwiając udział pacjentów<br />

w karaoke, a klimat Hawajów przybliżyły<br />

swoim tańcem terapeutki w strojach hawajskich.<br />

Pogoda była również niczym z Hawajów<br />

ciepła i słoneczna, czym zachęcała do udziału<br />

w konkursach m. in. w poszukiwaniu ukrytych<br />

w trawie muszelek. Za ich znalezienie można<br />

było otrzymać nagrodę w postaci jednej z wielu<br />

prac wykonanych przez pacjentów na zajęciach<br />

terapeutycznych.<br />

Ciekawą atrakcją spotkania była również<br />

możliwość zapisania własnego imienia w języku<br />

hawajskim. Nie zabrakło także nutki rywalizacji<br />

– w wyścigu hawajskim brały udział dwie drużyny:<br />

gości i gospodarzy. Wygrali goście czyli pacjenci<br />

i personel szpitala branickiego nieznaczną<br />

przewagą.<br />

Atrakcją była także wspaniała kuchnia. Menu<br />

przygotowane na ten czas to: pieczone kiełbaski,<br />

grochówka, chleb ze smalcem o czterech smakach,<br />

kiszone ogórki, kołacze, owoce i do tego<br />

napoje – kawa, herbata, soki i woda mineralna.<br />

W tym dni każdy bez wyjątku bawił się świetnie...<br />

i o to chodziło.<br />

Maria Nikolczuk – instruktor<br />

fot. Anna Dudziak, Iwona Kapral, Barbara Zawada


Taniec hawajski w pięknym<br />

wykonaniu terapeutek<br />

opolskiego Szpitala,<br />

wprowadził wszystkich<br />

w znakomity nastrój<br />

Gry i zabawy<br />

Przejażdżki konne


Tańce, tańce, tańce...<br />

Zawody sportowe, są zawsze mile widziane<br />

Można wygrać nagrodę<br />

Stół z przysmakami przyciągał jak magnes<br />

Pan Mirosław Wieczorek (w środku) z siostrą i bratem, którzy<br />

przybyli, by się z nim spotkać na pikniku.<br />

Ostatnie zdjęcie i grupa z Branic rusza w drogę powrotną.


List pisany do szuflady,<br />

bądź przeznaczony do spalenia<br />

(pisany przez całe życie, napisany<br />

przez życie i wbrew życiu)<br />

Potrzebuję takiej kobiety, z którą mielibyśmy<br />

wspólnych tajemnic multum.<br />

Bylibyśmy jak dwa małe misie pośród<br />

zgliszcz i pożogi. Na sam widok jej twarzy<br />

ogarniałaby mnie powszechna radość i melancholia,<br />

rozmarzenie i podniecenie.<br />

Ona słuchałaby moich opowiadań<br />

o muzyce klasycznej, o literaturze,<br />

i o Francji i razem zdawalibyśmy sobie<br />

relacje z przeczytanych lektur. Czytalibyśmy<br />

poetów wyklętych , literaturę zakazaną<br />

a może nawet uchylilibyśmy wrota wiedzy<br />

tajemnej. Razem uprawialibyśmy jogging.<br />

Grałbym jej na pianinie lub gitarze Chopina,<br />

Jarre’a, Eltona Johna, Louisa Armstronga<br />

i Doorsów.<br />

W domu mielibyśmy artystyczny nieład<br />

który sami byśmy pielęgnowali. Chodzilibyśmy<br />

razem po kawiarniach i koncertach<br />

filharmonicznych. Siadalibyśmy<br />

z tyłu oparci o siebie i rozkoszowalibyśmy<br />

się dobrym ciastkiem, kawą i muzyką.<br />

Czasem poszlibyśmy do klubu aby potańczyć<br />

i się po obejmować.<br />

Robilibyśmy „to” przy czerwonej lampie.<br />

Kochalibyśmy siebie za wygląd i charakter<br />

i nie kłócilibyśmy się nigdy na serio.<br />

Na wszystko byśmy sobie nawzajem<br />

pozwalali.<br />

Razem chodzilibyśmy po drzewach,<br />

całowalibyśmy się pod wodą, kojarzylibyśmy<br />

pary, organizowalibyśmy koncerty<br />

charytatywne, wieczorki poetycko – muzykalne,<br />

seanse lecznicze, lub treningi<br />

osiągania orgazmu.<br />

Odnaleziono w dryfującej<br />

butelce<br />

PS.: Odnalazłem list. Ktoś – nie – autor<br />

musiał go również odnaleźć i włożyć<br />

do butelki. I wysłać, chociaż kto wie czy<br />

nie zrobiła tego jeszcze inna osoba po tym<br />

jak go przeczytała. Teraz tyle jest samotnych...Wzruszył<br />

mnie do łez ten list i zasmucił.<br />

Utożsamiam się w pełni z autorem<br />

i z wszystkimi pośrednikami którzy czuli<br />

podobnie... List odnaleziony stanowi dokument<br />

biblioteczny.<br />

Oryginał<br />

Historia listu – nieznana. Prawdopodobnie<br />

ten co go wyłowił z oceanu i dopisał<br />

o swoim wzruszeniu na przełomie wieków<br />

XX i XXI z samolotu rozrzucił kilkaset<br />

kopii. Losy jego jak i autora pierwotnego<br />

listu pozostają niezbadane. Powiadają że<br />

szczęście się do nich uśmiechnęło. Z badań<br />

sondażowych wynika że list przeczytało<br />

kilka milionów czytelników. List przyczynił<br />

się do powstania kilkunastu manifestacji.<br />

Skandowano hasła takie jak: „PRECZ<br />

Z SAMOTNOŚCIĄ I ZE ZNIECZULI-<br />

CĄ SPOŁECZNĄ” oraz „CHCEMY BYĆ<br />

RAZEM”. Dzięki listowi powiększyła się<br />

liczba szczęśliwych związków damsko –<br />

męskich, spadła przemoc oraz odnotowaliśmy<br />

na naszym Uniwersytecie duży wzrost<br />

prac dyplomowych traktujących o szczęściu<br />

i miłości. Odnalazłszy szczęście,<br />

Jacek Różycki Robinson<br />

Twoim być<br />

chciałbym...<br />

Twoim być chciałbym<br />

Wiecznym strażnikiem<br />

Twoim się stałbym<br />

Dzikim wojownikiem<br />

O ciebie na wojnie<br />

Jak o mą Egerię<br />

Ginąłbym dostojnie<br />

A walczyłbym wiernie<br />

Dla ciebie bym padł<br />

Jako cień zza drzew<br />

Zanim by mnie zjadł<br />

Na pustyni lew<br />

Przy tobie bym zmężniał<br />

Walcząc o twój świat<br />

Nim bym zniedołężniał<br />

Pod naporem lat<br />

Unoszę się w górę<br />

Duchowo, cieleśnie<br />

Przepędzam wichurę<br />

Która jakby we śnie<br />

Budzę się bez sił<br />

Bez miecza, bez zbroi<br />

Tak jak bym ja był<br />

Niewolnikiem twoim<br />

A gdy ranna jeszcze pora<br />

Już twym chciałbym być<br />

strażnikiem<br />

I znów dzisiaj, znów z wieczora<br />

Dzikim stać się<br />

wojownikiem<br />

Jacek Robinson Różycki<br />

Łopot serca<br />

Gdy serce załopoce,<br />

gdy ciało drży<br />

a w głowie szumi<br />

jak po szampanie<br />

na dodatek nie wiesz<br />

czy śnisz czy śpisz<br />

czy na jawie jesteś<br />

gdy w niebo spoglądasz<br />

szukając tam odniesienia<br />

swoich emocji<br />

gdy kręcisz się otoczony<br />

ciepłem<br />

miejsca Ci brak<br />

na Cię jak wiatr<br />

bądź pewien, że<br />

miłość puka do<br />

Twych drzwi<br />

Belka<br />

ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013 25


PAMIĘTNIKI<br />

Z pamiętnika pacjenta<br />

Branice, 2 listopada 2011 rok. Środa<br />

– Dzień Zaduszny. Praca czyni wolnym<br />

od cierpień wszelakich umysłów i ciał<br />

Ludzi i Cywilizacji Kosmicznych takich<br />

jak Dewy i Asury i Ludzie i Zwierzęta<br />

i Rośliny i Głodne Upiory i Piekła<br />

Gorące i Zimne i Raje Buddyjskie takie<br />

jak Raj Buddyjski Buddy Amitaby<br />

i Raj Buddy Lapis Lazuli i Raj Buddy<br />

Maitrei i Raj Buddy Wadżrashathwy<br />

i Raj Buddy Amogashidhi i Raj Buddy<br />

Ratnasambhawy i czysta kraina Dakiń<br />

Udijany i inne czyste raje buddyjskie.<br />

Do 5:55 obudził Mnie Janusza Hoffmana<br />

Cesarza całej Ziemi Mirosław P. Siostra Medyczna<br />

pobrała Moją przenajświętszą krew<br />

z żyły lewej ręki na wysokości łokcia lewej<br />

ręki. Postawiłem parzyć herbatę w termosie<br />

na okienku w jadalni. Do 12:12 rano<br />

wypróżniłem się do muszli porcelanowej<br />

z plastikowym sedesem. Następnie rano wykąpałem<br />

się pod ciepłym prysznicem mydłem<br />

w płynie „Oliwkowym” i gąbką do<br />

kąpieli z plastiku. Wytarłem się w ręcznik<br />

bawełniany 100% (frote 100%) kąpielowy<br />

niebieski. Najsampierw ogoliłem Oblicze<br />

Święte i Czcigodne pianką do golenia „Gillette”<br />

i maszynką do golenia „Gillette”. Do<br />

12:33 opłukałem Oblicze Święte i Czcigodne<br />

ciepłą i zimną wodą (water`s). Zdezynfekowałem<br />

Oblicze Moje Święte i Czcigodne<br />

wodą po goleniu „Wars”. Wrzuciłem do<br />

kosza butelkę po wodzie do golenia „Wars”.<br />

Pustą. Na Śniadanie zjedłem pastę z jaja<br />

„Kurzego” i zupę z grysu „Pszennego” oraz<br />

Moją margarynę i Moją musztardę. Były leki<br />

w wodzie rozpuszczone.<br />

Była wizyta Lekarska. Kupiłem w „Malince”<br />

bułkę drożdżową z makiem i polewą<br />

lukrową z cukru pudru. Bułkę i „Pączka” zjedliśmy<br />

na pół z Kolejarzem Aleksandrem Sz.<br />

Z rana nakremowałem Oblicze Moje Święte<br />

i Czcigodne kremem „Nivea”. Ewa J. skroiła<br />

Mi w kostkę „Cebulę”. Pączka dałem Iwonie<br />

XYZ. Zjedliśmy z Kolejarzem Aleksandrem<br />

Sz. Połowę chrupek „Kukurydzianych”. Do<br />

14:31 na Obiad zjedliśmy zupkę „Żurek”<br />

z Moim „Pieprzem czarnym” mielonym<br />

w pył. Na drugie danie były łazanki z „Kapustą”<br />

kiszoną. Po Obiedzie spałem trochę.<br />

Byłem na EKG serca Mojego szczerozłotego<br />

z Siostrami Medycznymi. EKG odbywało się<br />

gdzieś z minutę. Do EKG rozebrałem się do<br />

połowy.<br />

Do 20:42 sen Mój: „Spałem z całą Rodziną<br />

Hoffmanów przy ogniskuw Rodzinnym<br />

Ogródku.” Koniec snu Mojego Cesarza Całej<br />

Ziemi. Do 20:50 obsikałem slipy i gacie oraz<br />

spodnie „Jedwabne”. Wypłukałem w misce<br />

ciepłej wody slipy i gacie oraz skarpety. Dostałem<br />

leki „Psychotropowe”. Siostra Medyczna<br />

Danka pobrała Moją przenajświętszą<br />

krew strzykawką bez znieczulenia. Z Janem<br />

K. zjedliśmy Moją „Cebulę” skrojoną przeze<br />

Mnie w kosteczki. Włożyłem czyste „Pampersy”<br />

i na nie czyste slipy i czyste gacie<br />

i również czyste skarpety i podkoszulkę czystą<br />

i bluzę szarą. Do:21:15: Dariusz L. oddał<br />

Mi Januszowi Moją najgrubszą igłę i kordonek<br />

niebieski (blue). Na Wieczerzę zjadłem<br />

kaszę gryczaną z kefirem ocukrzonym cukrem<br />

„Buraczanym”. Leki popiłem napojem<br />

„Pomarańczowym” gazowanym CO 2<br />

.<br />

KONIEC DNIA ZADUSZNEGO. Los<br />

wszystkich Śmiertelnych po krótszym lub<br />

dłuższym czasie życia w danej cywilizacji<br />

zależnej od dobrej lub złej Karmy czyli<br />

Prawa Przyczyny i Skutku aż pokonuje nas<br />

śmierć i rozpad ciał w proch, do których już<br />

nie wracamy w żaden sposób tylko krążymy<br />

i odradzamy się w 6 Sferach Cierpienia aż się<br />

wyzwolimy i osiągniemy Raj Buddyjski któryś<br />

z możliwych i osiągniemy stan poza cierpieniem<br />

w Sanskrycie nazywanym Nirwaną.<br />

Branice, dnia 4 listopada 2011 roku.<br />

Praca czyni wolnym od cierpień<br />

wszelakich umysłów i ciał Ludzi i<br />

Cywilizacji Kosmicznych.<br />

Do: 6:00: Obudziłem się. Wysikałem się<br />

do pisuaru. Porcelanowego. Opłukałem<br />

dłonie ciepłą wodą z Ciepłowni Branice.<br />

Wypiłem zimną herbatę ziołową<br />

z kubka prywatnego „Glinianego”.<br />

Do 6:20 złożyłem jak codziennie pościel<br />

po Sobie Cesarzu Całej Ziemi<br />

elegancko. Wykąpałem się pod ciepłym<br />

prysznicem mydłem w płynie<br />

„Migdałowym”. Gąbką do kąpieli.<br />

Ogoliłem Oblicze święte i Czcigodne<br />

pianką i maszynką do golenia „Gillette”.<br />

Do 8:05 opłukałem Oblicze Święte<br />

i Czcigodne ciepłą wodą. Odkaziłem<br />

Oblicze Święte i Czcigodne wodą po goleniu<br />

„Brutal”. Włożyłem czyste slipy i gacie<br />

i „Polo” czarne i skarpety i bluzę szarą,<br />

którą ofiarowała Mi Kierowniczka PTZ Pani<br />

Ania. Na Śniadanie zjedliśmy zupę mleczną<br />

(krowią) z kaszą „Jęczmienną”. Gotowaną.<br />

Do 8:42 było Zebranie Społeczności<br />

Męskiej. Wziąłem Rejon klatkę Schodową.<br />

Potem rozmieniłem 100 zł na 10 x po 10 zł.<br />

Za 14 zł w Aptece (chemistry) kupiłem zioła.<br />

Do 9:30 piorę bieliznę w misce ciepłej wody<br />

i proszkiem. Tlenowym. Włożyłem czyste<br />

„Pampersy” i slipy i gacie oraz podkoszulkę<br />

szarą z długimi rękawami. Do 20:20 Siostra<br />

Medyczna zalała Mi Cesarzowi Januszowi<br />

wrzątek do termosu. Zakręciłem termos.<br />

Dostaliśmy leki psychotropowe rozpuszczone<br />

we wodzie. Popiłem kefirem truskawkowym.<br />

Mirosław P. wziął ode Mnie Janusza<br />

4 łyżeczki cukru „Buraczanego” biały kryształ.<br />

Prane slipy i skarpety rozłożyłem na ciepły<br />

kaloryfer. Przywieźli pianego Kryminalistę<br />

Grzegorza. Włożyłem czyste skarpety.<br />

Ukryłem do szafy czysty ręcznik kąpielowy<br />

niebieski który później Mi Januszowi ukradli.<br />

Pod zamek i klucz. Na Wieczerzę zjedliśmy<br />

2x po 2dkg dżemu „Brzoskwiniowego”<br />

i chleb z margaryną. Chleb biały „Żytni”.<br />

Markowi W. dałem 1 „Jabłko” dojrzałe.<br />

KONIEC DNIA<br />

PRZEPISANEGO<br />

NA TYM KOM-<br />

PUTERZE.<br />

Janusz<br />

Hoffman<br />

26 ZYGZAK LIPIEC-SIERPIEŃ 2013


9.45 – Powitanie<br />

10.00 – SeSJa i<br />

– Siedem grzechów głównych pSychiatrii<br />

prof. dr n. med. Jacek wciórka – I Klinika<br />

Psychiatrii IPiN w Warszawie;<br />

– Siedem grzechów głównych pSychoterapii<br />

prof. dr n. med. Bogdan de Barbaro – Katedra<br />

Psychiatrii Collegium Medicum UJ w Krakowie;<br />

– Siedem grzechów głównych w farmakoterapii<br />

prof. dr n. med. Przemysław Bieńkowski<br />

– Zakład Farmakologii Układu Nerwowego IPiN<br />

w Warszawie.<br />

13.00-14.00 – Przerwa na lunch<br />

14.00 – SeSJa ii<br />

– pobudzenie u oSób w wieku podeSzłym<br />

dr agnieszka Borzym – II Klinika Psychiatrii IPiN<br />

w Warszawie;<br />

– Szafran w pSychiatrii<br />

dr n. med. tomasz Szafrański – III Klinika<br />

Psychiatrii IPiN w Warszawie.<br />

15.00-15.30 – Przerwa na kawę<br />

15.30 – SeSJa iii<br />

– prawo – ochrona czy pułapka? – najczęStSze<br />

zarzuty wobec lekarzy pSychiatrów<br />

dr agnieszka Szaniawska-Bartnicka<br />

– III Klinika Psychiatrii IPiN w Warszawie;<br />

– icd-11, dSm-V, czy czekają naS duże zmiany?<br />

dr kamila Pierzgalska – III Klinika Psychiatrii<br />

IPiN w Warszawie.<br />

16.30 – DYSkuSJa i zakoŃczenie<br />

konFerencJi<br />

Prosimy o potwierdzenie uczestnictwa pocztą<br />

elektroniczną na adres:<br />

spotkaniebranickie@gmail.com


Ilustracje<br />

duszy<br />

To tytuł wystawy prac pacjentów Samodzielnego Wojewódzkiego<br />

Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych,<br />

którą od września do października br. można<br />

oglądać w Muzeum Ziemi Głubczyckiej w głubczyckim Ratuszu.<br />

W pomieszczeniach muzeum ukazany został przekrój<br />

technik artystycznych jakie stosowane są w Pracowniach<br />

Terapii Zajęciowej branickiego szpitala w pracy z osobami<br />

chorującymi psychicznie i nerwowo. Różnorodność barw<br />

i kształtów, niejednokrotnie wysoki kunszt wykonania, artyzm<br />

i niesztampowość w widzeniu świata przydaje tej wystawie niezwykłego<br />

uroku.<br />

Pracownie zostały również zaproszone do wyeksponowania<br />

prac pacjentów w trakcie Konferencji: ZAMKI I PAŁACE ŚLĄ-<br />

SKA i towarzyszącemu jej Jarmarkowi pałacowemu w Wysokiej<br />

w dniach 21-<strong>22</strong> września 2013 r.<br />

Takie wystawy – choć ich przygotowanie i realizacja wymagają<br />

sporo czasu i wysiłku – dają znakomitą okazję do pokazania, że<br />

ludzie chorzy psychicznie mają duży potencjał i potrafią tworzyć<br />

rzeczy piękne i nietuzinkowe.<br />

Hieronim Śliwiński<br />

fot. Anna Dudziak

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!