Obywatelu! Partia wie lepiej Oberwało mi się za ubiegłotygodniowy spacerek, że krytykując urzędującego prezydenta wspieram PiS. W imię czego miałbym niby wspierać ? Przypomnę, bo może nie wszyscy pamiętają – miejscowy lider tej partii, pani poseł Elżbieta Rafalska, przyłączyła się do ataku na władze gminy Kłodawa, na której terenie miało powstać małe lotnisko dla Gorzowa. Oprotestowana uchwała gminy została przez Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylona, co, jeśli wierzyć marszałkowi województwa lubuskiego Marcinowi Jabłońskiemu, zdecydowało o tym, że życia mieszkańców regionu gorzowskiego nie chroni stacjonujący w okolicach śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Smutne, jak łatwo prawie wszyscy gorzowianie się z tym pogodzili. Nie oglądajmy się wyłącznie na polityków, obywatel może wiele, tylko musi chcieć. Będę o tym przypominał przy następnych deklaracjach bez pokrycia, typu „użyjemy wuwuzeli do budzenia wszystkich tych, którzy ubiegali się o mandat do reprezentowania społeczeństwa”. Guzik, tak użyjecie, sami leniwie przysypiacie. Czas ucieka, a wraz z nim szanse na rozwój miasta. Nie sądzę, żeby obeznana z tym, jak funkcjonuje obecny świat, pani poseł nie wiedziała, jak ważne dla biznesu jest skomunikowanie ze światem miejsc, które rozważane są jako teren pod inwestycje. Kontynuując temat PiS powinienem teraz pisać o rodzinie Marcinkiewiczów, której lider był ogromną nadzieją dla Gorzowa. Przegrał ze swoim szefem, który pozazdrościł mu popularności. Przegrać to rzecz ludzka, jeden wygrywa, drugi przegrywa, tak się ten świat kręci. Potem było gorzej, Kazimierz Marcinkiewicz oddał swój mandat poselski politykowi z Zielonej Góry, po to by, mimo dotkliwej degradacji, dalej służyć swoją osobą partii, kandydując na fotel prezydenta Warszawy. Czy spytał wyborców, co oni myślą o tej konkretnej wymianie posłów? Wtedy były dla niego sprawy ważniejsze, niż zachwianie delikatnej równowagi między Gorzowem i Zieloną Górą. Błądzić ludzka rzecz, ale o bracie premiera z Gorzowa trudno powiedzieć, że zbłądził. Zarobił, zgodnie z planem, krocie na sprzedaży działki po kinie Kopernik. Dziś nawet trudno się połapać, który z czterech aktywnych politycznie członków rodziny jest w jakiej partii. Zdaję sobie sprawę, że krytykowanie wszystkich, którzy ubiegają się o głosy wyborców, jest działaniem na szkodę Gorzowa. Dalej nie będę tego robił. Bardzo chciałbym odszukać pozytywnych bohaterów, godnych kandydatów z różnych obozów politycznych. Swego czasu mój przyjaciel, z którym łączyła nas miłość do Gorzowa, przed wyborami do parlamentu publikował na forum Gazety szczegółową instrukcję do głosowania. Sympatyków partii szczególnie szkodzących naszemu miastu wysyłał na ryby, pozostałym spokojnie i rzeczowo tłumaczył, żeby nie słuchali, co kto mówi, tylko pamiętali, co kto zrobił, jak się zachował w chwilach próby, czy przypadkiem nie uciekł do kibla w czasie głosowania ważnych dla Gorzowa spraw, jakie inicjatywy podjął, które z nich zakończyły się sukcesem. Partią, której rządy zrobiły najwięcej szkód w wojewódzkości Gorzowa jest bez wątpienia Platforma Obywatelska. Nie wierzę, że wśród gorzowskich członków tej partii nie ma ludzi wartościowych, gotowych, dla dobra Gorzowa, współpracować nawet ze znienawidzonym PiSem. Słyszałem co nieco o stylu rządzenia tą partią, dlatego myślę, że tylko wybitna osobowość może się oprzeć jej liderom. Tak dla przypomnienia – jeden z nich ma w swoim życiorysie politycznym spotkanie na cmentarzu z przedsiębiorcą branży hazardowej. Gratulacje – na takie to autorytety głosują setki tysięcy Polaków. Kiedyś zostałem zaproszony na herbatę przez jednego z radnych. Myślałem, że będę mógł coś pomóc, bo Zielona Góra już wtedy „waliła nas po rogach”. Zamiast słów, jaki to Gorzów jest prężny i ważny, zaproponowałem, żeby na poważnie potraktować temat rozbudowy linii tramwajowej na Górczyn. Dlaczego? Tramwaj jadący po wydzielonym pasie jest odporny na korki tworzące się na drogach, nie wytwarza spalin i zabiera dużą liczbę pasażerów. Duże potoki pasażerskie występują na Górczynie, gdzie urbaniści zaplanowali szeroki pas techniczny między jezdniami, umożliwiający budowę torowiska. Rozbudowa tramwajów oznaczałaby, że władze miasta wierzą w jego rozwój i przyszłość. Radny szybko znalazł problem - „Unia Europejska za mało środków zaplanowała na rozwój komunikacji miejskiej w Lubuskiem”. Nie było pomysłu, żeby ten podział środków oprotestować lub choćby próbować podjąć dyskusję. na sesję sejmików województw Wielkopolskiego i Zachodniopomorskiego. Nasz problem polega na tym, że z obu tymi sąsiadami żyjemy w zgodzie i w razie potrzeby nie ma konkretnego planu, w którym kierunku iść. Jeśli z Zieloną Górą dalej nie będzie dało się żyć, będziemy się sprzeczać i dyskutować, w którym kierunku iść, zamiast uruchomić wdrożenie gotowego planu awaryjnego. Szło o to, żeby posłuchać, jaka jest atmosfera obrad obu sejmików, w którym z tych regionów żyłoby nam się spokojniej i dostatniej, gdzie moglibyśmy liczyć na własny okręg wyborczy, umożliwiający głosowanie zgodnie z sumieniem, a nie kalkulując, co zrobić, żeby jak najwięcej mandatów uratować przed Zieloną Górą. Plan zawierał konkretne szczegóły: pierwszy wyjazd utrzymać w tajemnicy, przy drugim zabrać jakąś rozpoznawalną osobę, olimpijczyka lub parlamentarzystę, dać po cichu znać mediom, że „byliśmy już na sejmiku woj. Wielkopolskiego, jedziemy posłuchać, jakie problemy mają nasi sąsiedzi z północy i czy potrafią je rozwiązywać”. Pozbądźmy się złudzeń, że ktoś w Zielonej Górze liczy się z pokrzykiwaniem internautów, że Gorzów opuści to województwo. Będąc zielonogórzaninem też bym się śmiał, ale gdybym zobaczył, że sponiewierany przeciwnik spokojnie rozważa inną drogę dla swojej przyszłości, rozsądek nakazałby zacząć go szanować. Miałem zupełnie o czym innym pisać, ale to potwierdzenie, że tematów, niestety, nie zabraknie. Ciągle mam jednak nadzieję, że kiedyś będę mógł opowiadać o pszczółkach i roślinkach, bo Gorzów znajdzie się w takim tworze administracyjnym, który spokojnych ludzi nie będzie odrywał od ich radości i obowiązków. Drugą moją propozycją było zorganizowanie wyjazdu delegacji z regionu (fot. Bartosz Zakrzewski) gorzowskiego Marek Pogorzelec, lubuskie 24.pl
nr 29 22.07.2010 r. 11 Płać Orłami Gorzowskimi o już druga emisja Orłów Gorzowskich. W 2009 roku mincerze Mennicy wybili dukaty z gotyckim orłem z „grosza szerokiego” Kazina rewersach dukatów umieszczono wizerunki orła obowiązujące za czasów Zygmunta I Starego oraz Zygmunta II Augusta. Dukat Każdy wzór wybito na trzech rodzajach monet. W największym nakładzie, sztuk, wybito mosiężne monety o nominale 4 Orłów, równowartość 4 zł. Dukaty te są w powszechnym obiegu. W nakładzie 250 sztuk wybito dukaty kolekcjonerskie o nominale 40 Orłów, srebrne i srebrne oksydowane. Taka moneta kosztuje 160 zł. Za dystrybucję monet odpowiedzialna jest firma Prosper. – Jesteśmy wyłącznym partnerem mennicy. Zależy nam, żeby całe nakłady się rozeszły, co przyczyni się do promocji miasta – mówi Maciej Czerniawski, właściciel firmy Prosper24.pl. – W ubiegłym roku dukaty miały charakter tylko kolekcjonerski, teraz są one w obiegu i w wyznaczonych sklepach można za nie kupować, czyli będzie tak, jak np. w Toruniu. Na chwilę obecną dukaty można nabyć w punkcie prasowym w Panoramie, w sklepiku Stali Gorzów w Askanie i w kasach klubowych. Wkrótce takich punktów ma być 8. Monety można nabyć także na stronie www.orly24.pl. Gorzowskie Orły będą funkcjonować do 31 sierpnia, po tym – Pierwotne – dodaje Czerniawski. Sebastian Górny, portal:gorzow24.pl (fot. materiały organizatora)