akademia 2007+
o sztuce - ASP Katowice
o sztuce - ASP Katowice
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Wskazując na tradycyjne zachowania niejawne nie mamy na myśli<br />
takiej niejawności, z której drogą niejako naturalną wyłaniana jest jawność,<br />
ale taką, kiedy rozbudowywane są sfery niejawności jako główne praktyki<br />
ukrywające motywy działania. Powstawaniu (wtórnej niejako) niejawności<br />
pomaga również niejasny status uczelni państwowych. Uczelnia państwowa<br />
to: ani spółka z udziałem Skarbu Państwa, ani Spółdzielnia Pracy.<br />
Oficjalnie zarządza nią wybierany na określony czas (kadencja) Rektor<br />
i Rada Zakładowa, czyli Senat. W tym sensie uczelnie są radzieckie – nie<br />
chcę przez to ośmieszać ciał kolegialnych, ponieważ odgrywają one pozytywną<br />
rolę w demokratyzowaniu, czy kontroli instytucji, pod warunkiem<br />
jednak, że składają się z fachowców, a nie ze statystycznych, parytetowych<br />
przedstawicieli poszczególnych działów.<br />
Społeczność uczelniana akceptuje niejawną w ramach, której nie<br />
wtrącanie się w zarządzanie przez funkcyjnych z wyboru funkcjonuje jako<br />
zachowanie odpowiedzialne, rozumiejące, ale też wygodne. Przedstawicielstwo<br />
parytetowe (liczba przedstawicieli w zależności od ilości zatrudnionych<br />
w danym dziale) tworzące ciała kolegialne to jednak nie to samo,<br />
co profesjonalizm. To są dwie różne kompetencje, mylone w strukturze<br />
uczelni. Bardziej przyszłościowe inwestycje możemy odnotować w dziedzinie<br />
materialnej uczelni, (budynki, sprzęt), gorzej jest z myśleniem, filozofią<br />
i organizacją kształcenia. Nie oznacza to, że uczelnie są zarządzane<br />
tylko przez dyletantów, a jedynie, że sama struktura decyzyjna jest: anachroniczna,<br />
biurokratyczna, raczej socjalna niż racjonalna, widać w niej<br />
wyraźny palimpsest PRL. Demokracja już jest, gorzej z profesjonalizmem.<br />
Na tym etapie naszego rozwoju uczelniom potrzebni są menedżerowie i fachowcy<br />
różnych umiejętności wiedzy i doświadczenia.<br />
Z samego poświęcenia się, czy dobrych intencji ciał statutowych pracujących<br />
na rzecz wspólnoty uczelnianej niekoniecznie muszą wynikać<br />
dobre rezultaty. Funkcyjni poświęcają uczelni swój czas kosztem własnej<br />
pracy twórczej i rodziny, ucząc się żmudnie przez lata raczej piastowania<br />
funkcji, niż umiejętności menedżerskich, po czym odchodzą. Być może<br />
dlatego wydłuża się kadencję, (pewnie wybrańcy chcą dorównać w długości<br />
sprawowania władzy jej matuzalemom), ale czy to da lepsze rezultaty<br />
w zarządzaniu? Raczej przedłuży niekompetencję, która mogła już<br />
rok wcześniej być inną, nową niekompetencją następnej kadencji. Czy<br />
w ten sposób da się cokolwiek naprawić przez wprowadzenie do uczelni<br />
Kanclerza * , ale Kanclerza tylko z nazwy, ponieważ nadal ma on kompetencje<br />
jedynie Dyrektora Administracyjnego?<br />
Zamiana nazwy zamiast zmiany kompetencji i funkcji w strukturze<br />
pokazuje całą mizerię myślenia wybrańców o zarządzaniu uczelniami,<br />
wyprodukowaną na swój partykularny użytek. Tu widać jak myślimy o reformach,<br />
chcemy raczej oszukać niewtajemniczonych podkładając im:<br />
nazwy stanowisk, struktur lub procesów brzmiące jak w dojrzałych demokracjach<br />
i gospodarce rynkowej, ale wszystko zostawiając po staremu.<br />
Czy nie lepiej zatrudniać menadżera zamiast wkładać na barki naukowców,<br />
lub plastyków zadania decyzyjne i organizacyjne, które nie leżą w ich<br />
kompetencjach? Postulaty takie zgłaszane są w innych dziedzinach życia<br />
społecznego w Polsce, stawia się pytania, czy np. dyrektorem szpitala powinien<br />
być lekarz? A może lepiej, by lekarz leczył? Jednak takie pomysły<br />
oburzają dotychczasowych funkcyjnych wybrańców, ponieważ myślą oni,<br />
że ich poświęcenie dla wspólnego dobra nie zostaje docenione. Oburzają<br />
ich takie propozycje, bo nawet nie dostrzegają swoich niekompetencji.<br />
Bardziej pragmatycznie podchodzące do edukacji kraje już dawno<br />
przeszły na system menedżerski, oddzielający zarządzanie instytucją<br />
od programowania naukowego czy artystycznego, którymi rzeczywiście<br />
zajmują się ciała naukowe lub artystyczne. My bronimy tradycji, czy<br />
zaścianka?<br />
W naszym systemie nie bardzo też wiadomo, kto naprawdę i czym<br />
zarządza, ale ta wiedza nie jest też na razie nikomu potrzebna. W tradycyjnym<br />
sensie wszystko działa dobrze, bo nic się nie zmienia, a świadczą<br />
o tym i potwierdzają to spiżowe tablice zasłużonych w holach uczelni. Zarządzanie<br />
uczelnią jest w dużym stopniu zarządzaniem niejawnością, nie<br />
jest oparte na wiedzy i doświadczeniu fachowców, badaniach czy porównaniach<br />
między różnymi możliwościami. Oparte jest na tradycji, czyli<br />
inercji parytetowych przedstawicieli kadencyjnej władzy. Ciała kolegial-<br />
*) stanowisko Kanclerza w miejsce Dyrektora Administracyjnego w uczelniach państwowych<br />
wprowadziła ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym z 2005 roku – przyp. red.<br />
o sztuce problemach | A. Kisielewski<br />
akademii | A. Porczak<br />
Strategia Niejawna.<br />
trawestacji, czyli dzisiejsza obecność<br />
tradycji awangardy<br />
180<br />
181