29.08.2015 Views

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Płk Ryszard Machowski<br />

(1925 – 2010)<br />

Kazimierz Stolarz<br />

29 września 2010 pożegnaliśmy na cmentarzu kudowskim<br />

płk Ryszarda Machowskiego, dzielnego<br />

żołnierza, szanowanego oficera, patriotycznego<br />

obywatela, serdecznego i dobrego człowieka. Urodził<br />

się w miasteczku kresowym Kałuszu w 1925 r.<br />

Jego ojciec Mieczysław pracował w wojskowości<br />

najpierw w Kałuszu, potem we Lwowie. Matka<br />

troszczyła się o wychowanie dzieci w polskim duchu<br />

kresowym i wysokiej kulturze domu.<br />

W czasie wojny, 19 letni Ryszard został powołany<br />

do II Armii Wojska Polskiego i przeszedł szlak bojowy<br />

od rodzinnego domu, aż do końca, czyli do<br />

Ryszard Machowski przed przejściem w stan<br />

spoczynku<br />

Mielnika pod Pragą w Czechach. Za wyjątkową<br />

odwagę i męstwo wojenne został odznaczony<br />

Orderem Virtuti Militari dwukrotnie: przy forsowaniu<br />

Nysy, a potem w walkach pod Dreznem.<br />

Żołnierz, który wyszedł ze strasznej wojny, który<br />

We Lwowie, jako gimnazjalista, z rodziną<br />

widział wyzwalane obozy koncentracyjne, zrujnowane<br />

miasta, spalone wioski i niezliczone ilości<br />

ofiar chciał pomóc ojczyźnie, tak, jak to wtedy<br />

było możliwe.<br />

Na nową sytuację naszego kraju w dominacji<br />

Związku Radzieckiego w powojennym świecie<br />

wyraziły zgodę Stany Zjednoczone i Wielka<br />

Brytania. Naród nasz musiał poszukiwać możliwości<br />

życia i rozwoju, do tego przy wielkich<br />

przemieszczeniach ludności. Ryszard Machowski<br />

wybrał służbę wojskową. Po zakończeniu szlaku<br />

bojowego, jednostki, w których służył zostały<br />

skierowane do ochrony granic. Służył więc najpierw<br />

w Gorlicach, potem w Szczecinie, następnie<br />

w Baligrodzie, Sanoku, a stamtąd skierowany<br />

został na ziemię kłodzką, do Bystrzycy i Kudowy<br />

Zdroju. W stan spoczynku przeszedł w 1984 r<br />

otrzymując stopień pułkownika. W Kudowie był<br />

postacią dobrze znaną. Ten wysoki stopniem<br />

oficer służby granicznej cieszył się sympatią i zaufaniem<br />

ludzi. Był lojalny, uprzejmy, serdeczny<br />

i wierny słowu danemu swoim rozmówcom.<br />

Pozostanie w pamięci naszego miasta jako bohaterski<br />

żołnierz odznaczony aż dwukrotnie<br />

Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Oficerskim<br />

Polonia Restituta, wieloma odznaczeniami<br />

krajowymi i zagranicznymi, patriotyczny Polak<br />

oddany swojej ojczyźnie, którego życie było<br />

podobne do niejednego z nas, bowiem tak jak<br />

wielu kudowian przywędrował tu przez świat<br />

ogarnięty straszną wojną, a potem swoim pracowitym<br />

życiem budował dzisiejszą Polskę. Na<br />

kudowskim cmentarzu przyszło mi pożegnać<br />

tego wybitnego kudowianina w imieniu Koła<br />

Żołnierzy Wojska Polskiego. Złożyliśmy Jemu<br />

żołnierski hołd. Uroczystościom pogrzebowym<br />

przewodził dziekan ks. Jan Szetelnicki. Kondolencje<br />

przekazał Burmistrz Czesław Kręcichwost<br />

i Rada Miejska. W pogrzebie uczestniczyli licznie<br />

wojskowi, poczty sztandarowe, członkowie koła<br />

Kombatantów i Byłych Więźniów Politycznych,<br />

delegacja <strong>Sudeckiego</strong> Oddziału Straży Granicznej.<br />

Nad mogiłą Pułkownika rozległy się pożegnalne<br />

tony trąbki melodii „Barki” i „Ciszy”.<br />

Cześć Jego pamięci!<br />

Z matką, dzieciństwo na kresach<br />

Przy forsowaniu Nysy, zdjęcie pamiątkowe z walk<br />

2


WSPOMNIENIA<br />

Ks. Gerhard z Czermnej<br />

Bronisław MJ Kamiński<br />

Od Redakcji „Pamiętnika Kudowskiego”:<br />

Ks. Gerhard Hirschfelder (1907 – 1942)<br />

wikary w parafii Czermna, który zginął<br />

w obozie koncentracyjnym w Dachau,<br />

został uznany przez papieża Benedykta<br />

XVI za błogosławionego. Uroczystości beatyfikacyjne<br />

odbędą się we wrześniu br.<br />

w Műnster, a w październiku br. w Kudowie<br />

–Czermnej.<br />

Ks. Gerhard<br />

i Pomnik Trzech Kultur<br />

W czasie projektowania budowy Pomnika<br />

Trzech Kultur - było to w 1997 r. - Społeczny<br />

Komitet Budowy Pomnika organizował<br />

w domu ludowym w Czermnej<br />

comiesięczne otwarte spotkania na temat<br />

tego projektu. Ludzie mogli zgłaszać różne<br />

uwagi, zastrzeżenia, swoje propozycje.<br />

Pewnego dnia ktoś powiedział, że projekt<br />

jest zanadto picassowski, że trzeba<br />

by go czymś ożywić, a najlepiej jakimiś<br />

postaciami. Według tego projektodawcy<br />

można by ulokować na każdym z trzech<br />

pylonów odpowiednią postać, a więc: jakiegoś<br />

Polaka, Czecha i jakiegoś Niemca,<br />

oczywiście, każdy z nich miałby być związany<br />

z Czermną. Ten pomysł podobał się<br />

zebranym i Komitet Budowy Pomnika<br />

miał na następnym spotkaniu przedstawić<br />

kandydatury. Postanowiliśmy przedstawić<br />

trzech kandydatów. Wydawało<br />

Kudowa, tu działał ks. Hirschfelder<br />

Ks. Gerhard Hirschfelder<br />

nam się, że największe problemy będą<br />

z… Niemcem.<br />

Wśród członków Komitetu był Daniel<br />

Udod, który był więźniem obozu koncentracyjnego<br />

w Dachau i w sprawach<br />

niemieckich jego głos bardzo się liczył.<br />

To on podsunął Komitetowi kandydaturę<br />

Niemca. Na najbliższym zebraniu przedstawiłem<br />

zebranym nasze propozycje.<br />

Jako Czecha zaproponowaliśmy ks. Wacława<br />

Tomaszka, budowniczego Kaplicy<br />

Czaszek. Wypowiedziałem przy tym formułę<br />

„jeśli będzie choćby jeden głos przeciw,<br />

to zaczniemy dyskusję”. Wszyscy byli<br />

za. Jako Niemca przedstawiłem ks. Gerharda<br />

Hirschfeldera.<br />

Na sali padło pytanie: „a kto to taki?”. Odpowiedziałem:<br />

„na cmentarzu w Czermnej<br />

znajduje się symboliczny jego grób.<br />

Był wikarym w Czermnej, naraził się hitlerowcom,<br />

zabrali go do obozu koncentracyjnego<br />

w Dachau i tam go zabili. Jego<br />

rodacy, Niemcy go zabili. Doceńmy, jako<br />

Polacy, odwagę tego księdza. Jeśli będzie<br />

choć jeden głos przeciw, zaczniemy dyskusję.”.<br />

Nie było ani jednego głosu przeciw.<br />

Wszystkie ręce podniosły się za. Sancto<br />

subito! Było także kilku kandydatów<br />

Grób ks. G. Hirschfeldera<br />

z Polski. Ponieważ, nie mogliśmy dojść do<br />

porozumienia co do sposobu prezentacji -<br />

projekt upadł.<br />

Ale sprawa ks. Hirschfeldera zaistniała<br />

w świadomości mieszkańców Czermnej.<br />

Przebieg spotkania mieszkańców Czermnej<br />

relacjonowałem później grupie niemieckich<br />

ziomków.<br />

Obok mnie siedział Daniel Udod, znakomicie<br />

mówiący po niemiecku. Daniel, trochę<br />

podniośle powiedział, że o ks. Hirschfelderze<br />

mówi się jak o świętym. Na to odezwał<br />

się jeden z Niemców: taki święty nie jest nam<br />

potrzebny. Nie byłem pewny czy dobrze go<br />

zrozumiałem, więc zapytałem Daniela, co<br />

ten Niemiec dokładnie powiedział. Daniel,<br />

trochę zdegustowany szepnął, że takiego<br />

świętego nie potrzebują.<br />

Odwaga dla przyszłości<br />

Gdy mówimy o ks. Hirschfelderze, to kojarzy<br />

on się nam jednoznacznie z obozem<br />

w Dachau, trochę mniej z odwagą i oporem<br />

Niemca. Niemiec zamordowany przez<br />

hitlerowców, to jakby nie Niemiec. Dla<br />

nas, Polaków to baranek nie z tego stada.<br />

Taka jest nasza świadomość historyczna.<br />

Oparta jest o prawdę, taką, jaką przeżywamy.<br />

Prawda o II wojnie światowej może<br />

być inaczej widziana przez Polaków, a inaczej<br />

przez Niemców. Prawda w historii jest<br />

prawdą doświadczenia, a doświadczenia<br />

polskie i niemieckie są różne. Prawda nie<br />

jest więc jednakowa dla wszystkich. Ów<br />

6


WSPOMNIENIA<br />

Grób Daniela Udoda w Czermnej.<br />

Były więzień Dachau<br />

wspomniany Niemiec, który uważał, że<br />

taki święty nie jest potrzebny w jakimś<br />

sensie to wyraził. A jaki święty byłby mu<br />

potrzebny? Jeśli nie Hirschfelder, to jaki?<br />

Dzień Błogosławionego jest jednak zbyt<br />

ważny, by zajmować się tym wątpiącym.<br />

Ks. Gerhard nie godził się z tym, co mówili<br />

i robili hitlerowcy; ktoś go śledził,<br />

podsłuchiwał, obrzydzał mu życie, porażał<br />

strachem, izolował od innych, także<br />

w Czermnej. Hitleryzm wśród Niemców<br />

na ziemi kłodzkiej był silny. Nie była to<br />

wtedy Kraina Pana Boga. Poszedł ks. Gerhard<br />

do innej parafii, do Bystrzycy, prześladowcy<br />

poszli za nim. Znowu to samo,<br />

potem aresztowanie, obóz koncentracyjny<br />

Dachau, z którego nie miał wyjść żywym<br />

i nie wyszedł. Gdy ks. Gerhard dogasał<br />

w Dachau, to w Kudowie, na Zakrzu<br />

Niemcy organizowali obóz koncentracyjny,<br />

filię Gross-Rosen.<br />

Materialnie przygotowywali się do tego<br />

już wtedy, gdy ks. Gerhard był w Czermnej.<br />

Pod względem niematerialnym, żeby<br />

nie powiedzieć „duchowym” byli już<br />

przygotowani wcześniej. Może ks. Gerhard<br />

już coś o tym wiedział. Czy taki<br />

niemiecki ksiądz był im potrzebny? Był<br />

bardzo niepotrzebny i dlatego pozbyli się<br />

go. Według Księgi Mądrości można powiedzieć<br />

znacznie głębiej, że myśleli, że<br />

się go pozbyli… Za co zginął w 1942 r.?<br />

Za inne myślenie, za wierność ewangelii<br />

i za odwagę pokazywania zła w społeczeństwie<br />

ogłupionym przez faszystowską<br />

ideologię, która doprowadziła Niemcy do<br />

degradacji i do zbrodni ludobójstwa.<br />

Pomnik Trzech Kultur w Czermnej<br />

W 2010 r. Papież - Niemiec posyła go<br />

znowu na misję, w innym krajobrazie<br />

geograficzno-politycznym Europy. Jedni<br />

uważają, że ta nowa misja ks. Gerharda,<br />

to zmywanie brudu z niemieckiej pamięci;<br />

drudzy, że to nowy pomost do budowy<br />

zaufania do dzisiejszych Niemców,<br />

jako innego pokolenia, nie mającego nic<br />

wspólnego z tamtymi zbrodniami. Pewnie<br />

i jedni i drudzy mają rację. Ale, może Benedykt<br />

XVI myśli, tak jak ci drudzy? Sam,<br />

jako młody człowiek znalazł się w trybach<br />

machiny zła. Nie wciągnęły go, może miał<br />

szczęście, może był nie do wciągnięcia,<br />

może nawet był nie do zmielenia. A może<br />

skończyłby tak, jak ks. Gerhard z Czermnej?<br />

Któż to wie? Posyła ks. Gerharda jako<br />

symbol pewnej postawy, która nie została<br />

wymyślona przez moralistów, pisarzy,<br />

dziennikarzy ale rzeczywiście miała miejsce.<br />

Hirschfelder, to nie jakiś ksiądz tylko<br />

ksiądz pouczający jak trzeba postępować,<br />

wymagający od innych, ale nie od siebie.<br />

Albo odwracający się, by nie wiele widzieć<br />

i spokojnie przeczekać wojnę. Może doczekałby<br />

się Polaków w Czermnej, może<br />

nie musiałby być wysiedlony, jako obywatel<br />

Rzeszy, i może udałoby mu się pozostać<br />

wśród nas, jak doktorowi Beckerowi<br />

i niektórym innym, żyjącym tu z nami.<br />

Ale ten Niemiec nie siedział cicho, nie<br />

skorzystał z możliwości przeczekania wojny,<br />

nie dał się zwieść, ani zastraszyć partyjnym<br />

mocarzom, donosicielom i tajnej<br />

policji. Gerhard Hirschfelder odpowiedział<br />

wszystkim swoim własnym życiem.<br />

Jego odpowiedź była więc bardzo prosta<br />

i zarazem bardzo radykalna. Już prościej<br />

się nie da i każdy wie, że już trudniej nie<br />

można. I gdzie go zaliczyć w tej wojnie,<br />

w której przyszło mu żyć i zginąć: do pokonanych,<br />

czy do zwycięzców? W jakim<br />

szeregu mamy postawić tego… Niemca?<br />

Benedykt posyła go nam, abyśmy także na<br />

to pytanie odpowiedzieli – i Niemcy i my,<br />

i wszyscy inni. Posyła go jako błogosławionego<br />

kościoła powszechnego. Zapewne,<br />

nie szybko znajdziemy odpowiedzi na<br />

Zbiorowy grób więźniarek obozu koncentracyjnego<br />

w Kudowie na Zakrzu<br />

te pytania. Dla nas – kudowian – Gerhard<br />

Hirschfelder jest jednym z najpiękniejszych<br />

i żywych kamieni w Pomniku Trzech<br />

Kultur. A jeśli i my i oni zamilkniemy - to<br />

„kamienie wołać będą”.<br />

Obóz koncentracyjny<br />

w Dachau<br />

Został utworzony w 1933 r., w trzy miesiące<br />

po przejęciu władzy przez hitlerowców<br />

(NSDAP). Był to obóz prototypowy<br />

i wszystkie późniejsze obozy były budowane<br />

podobnie. W Dachau było 18 baraków,<br />

w każdym 4 izby, w każdej izbie po<br />

52 więźniów, potem zagęszczano bez ograniczeń.<br />

Obóz koncentracyjny w Kudowie,<br />

na Zakrzu liczył 20 baraków, wielkością<br />

więc przypominał obóz w Dachau u jego<br />

początków, z tym, że część baraków na Zakrzu<br />

była zajmowana przez administrację<br />

obozu. W 1943 r. wybudowano w Dachau<br />

duże krematorium i komorę gazową, do<br />

masowych mordów. W Dachau więziono<br />

ludzi różnej narodowości, w tym także<br />

Niemców, jak np. ks. Hirschfeldera. Najwięcej<br />

było więźniów Polaków, w tym nasi<br />

profesorowie uniwersyteccy. Więziono wyjątkowo<br />

dużą ilość księży. W Dachau uwięziono<br />

1 720 księży polskich, z których zginęło<br />

868, w tym 557 śmiercią podobną jak<br />

ks. Gerhard, a 311 zamordowano w komorze<br />

gazowej. Obozowi w Dachau podlegało<br />

ponad 200 podobozów terenowych. Było<br />

to więc więzienie gigantyczne. Obóz został<br />

wyzwolony przez VII Armię Amerykańską<br />

29 kwietnia 1945 r. o godz.:17.00. Koło krematorium<br />

leżało 3 000 ciał. Na godz. 21.00<br />

tego dnia hitlerowcy zaplanowali wymordowanie<br />

wszystkich więźniów. Uratowani<br />

zostali w ostatniej chwili. W Kudowie zamieszkało<br />

po wojnie kilku byłych więźniów<br />

Dachau. Niektórzy jeszcze żyją.<br />

7


ŻYCIE POLITYCZNE<br />

48 Festiwal Moniuszkowski<br />

11-14 sierpnia 2010 r.<br />

Spektakl „Znasz li ten kraj … Spoko, to przecież<br />

Moniuszko” (fot. Konrad Buss)<br />

Tradycyjnie już w sierpniu Kudowa- Zdrój<br />

stała się widownią dokonań ojca opery<br />

polskiej jakim jest Stanisław Moniuszko. A ponieważ<br />

rok 2010 to rok chopinowski nie mogło<br />

tego akcentu zabraknąć podczas naszego Festiwalu,<br />

gdyż jak powiedział jego dyrektor artystyczny<br />

Sławomir Pietras „ i Chopin i Moniuszko<br />

zostawili nam muzykę z urodą i bogactwem<br />

narodowego przesłania, dzięki której przetrwaliśmy<br />

wszystko<br />

i przetrwamy jeszcze wiele”. Był więc i koncert<br />

fortepianowy f-moll w cudownym, magicznym<br />

i niepowtarzalnym ujęciu Grzegorza Niemczuka,<br />

były listy i pieśni Chopina – listy czytała Maria<br />

Seweryn, pieśni wykonywał Adam Szerszeń, był<br />

Warsztat Moniuszkowski pod hasłem Stanisław<br />

Moniuszko o Chopinie i na koniec wieczór baletowy<br />

pt. „Chopin tańczony nocą”. Nowością było<br />

widowisko muzyczne „ Znasz-li ten kraj… Spoko,<br />

to przecież Moniuszko”, w którym znane pieśni<br />

Pana Stanisława, wtopione w zabawną akcję<br />

sceniczną, zabrzmiały w aranżacjach jazzowych,<br />

rockowych, a nawet w rytmie rapu. Nie mogło<br />

zabraknąć Korowodu Moniuszkowskiego i bijącego<br />

zawsze rekordy oglądalności Turnieju<br />

Tenorów. Tłumy widzów na wszystkich wydarzeniach<br />

Festiwalu, większość których ma miejsce<br />

w plenerze kudowskiego Parku Zdrojowego,<br />

piękna, letnia pogoda i utyskiwania miłośników<br />

Marek Biernacki<br />

Chopin tańczony nocą. (fot. Konrad Buss)<br />

muzyki Moniuszki na organizatorów, którzy<br />

znów przygotowali za mało miejsc siedzących,<br />

choć ich liczba każdego roku się zwiększa, powodują,<br />

iż już z niecierpliwością czekamy na przyszłoroczną<br />

edycję tej jakże ważnej dla naszego<br />

miasta Imprezy. A za dwa lata Wielki Jubileusz<br />

- Festiwalowi „stuknie” 50. Już dziś rezerwujmy<br />

czas i miejsca w hotelach, gdyż w 2012 roku<br />

wszystkie drogi muzyczne prowadzić będą do<br />

Kudowy.<br />

Turniej Tenorów. Honory gospodarzy pełnią Burmistrz Kudowy zdroju Czesław Kręcichwost i Dyrektor Artystyczny Festiwalu Sławomir Pietras<br />

Stoją od lewej:Dymitr Fomenko, Maciej Komandera, Karol Bochański, Marek Szymański, Wasyl Grocholski, Tadeusz Szlenkier, Sławomir Pietras,<br />

Czesław Kręcichwost, Sylwester Kostecki, Dariusz Mikulski<br />

(fot. Konrad Buss)<br />

9


WSPOMNIENIA<br />

Ile jeszcze życia,<br />

tyle niech będzie służby<br />

Ks. Jan Myjak<br />

Lata emeryckie – Seniorat<br />

Ludzie, jak ten czas leci. W piśmie świętym<br />

jest zdanie: „przemija postać tego<br />

świata”. Od 27 czerwca 1999 r. przestałem<br />

być proboszczem w Czermnej i zostałem<br />

siostra przełożona Aniela zaproponowała<br />

mi abym odprawiał u nich stale i niejako<br />

pełnił rolę kapelana. Zgodziłem się bardzo<br />

chętnie. Czasami nachodziły mnie<br />

nawet myśli, że mój biskup ordynariusz<br />

pozbył się mnie ździebko przedwcześnie.<br />

Odczuwałem wcześniej, że mam jakieś<br />

kłopoty ze zdrowiem. Jako emeryt postanowiłem<br />

wreszcie zbadać swój organizm.<br />

Okazało się, że mam chorobę Parkinsona.<br />

Lekarz neurolog w szpitalu w Dusznikach<br />

oznajmił mi, że mam chorobę…<br />

papieską. Miałem też podwyższone ciśnienie.<br />

Poruszałem się jeszcze w miarę<br />

zgrabnie, dlatego też nie odmawiałem<br />

swojej obecności wszędzie, gdzie mnie<br />

prosili kierujący Kudową. Brałem więc<br />

udział w różnych uroczystościach, jako<br />

honorowy obywatel Kudowy Zdroju<br />

i nierzadko też przemawiałem. W 2006 r.<br />

otrzymałem pismo od kończących kadencję<br />

władz samorządowych, którego<br />

fragmenty zacytuję: „Księdza działalność<br />

i wsparcie udzielone miejskim inicjatywom<br />

miały wpływ na życie gospodarcze<br />

Kudowy Zdroju i przyczyniły się do integrowania<br />

kręgu osób wokół spraw ważnych<br />

dla naszego miasta.<br />

Bez Księdza zaangażowania i poświęcenia<br />

samorząd nie mógłby dobrze funkcjonować.<br />

Serdecznie za ogromną pracę<br />

i pomoc samorządowi – dziękujemy.<br />

Jest takie powiedzenie, że człowiek<br />

strzela a Pan Bóg kule nosi. Czy tej myśli<br />

nie można przenieść na decyzje przełożonych?<br />

Stawiam sobie i innym takie<br />

Posiedzenie Rady Parafialnej w Szpitalu „Orlik”<br />

z udziałem Biskupa Józefa Pazdura<br />

emerytem. W pracy, patrząc na życie swoich<br />

parafian i na własne, widzę wyraźnie,<br />

że życie przebiega jakby z bicza strzelił.<br />

Dostrzegam również mądrość Chrystusa<br />

w decydowaniu o sposobie postępowania<br />

w naszym życiu. Zamieszkałem w Kudowie-Zdroju<br />

przy ul. Buczka 45.<br />

Chciałem tak żyć i żyję, jak absolutna<br />

większość ludzi zamieszkałych w Kudowie.<br />

Kiedy poszedłem do sióstr służebniczek<br />

odprawić mszę świętą w ich kaplicy,<br />

Spotkanie na plebanii mieszkańców Czermnej<br />

z Wiceministrem Obrony Narodowej Romualdem<br />

Szeremietiewem(obecnie prof. dr hab. Romuald<br />

Szeremietiew – na KULu)<br />

Posiedzenie Rady Parafialnej<br />

w budynku „Marzanki”<br />

Ks. Jan Myjak i Siostry Służebniczki NMP<br />

w Kudowie-Zdroju. Na zdjęciu od lewej:<br />

S. Asumpta, S. Rufina, S. Reginalda, S. Judyta, S.<br />

Alberta, S. Leokadia, S. Karola, Ks. Jan Myjak<br />

pytanie: czy miałbym czas na to wszystko,<br />

gdybym dalej pracował jako proboszcz<br />

w parafii? Odpowiedź jest prosta: w żadnym<br />

przypadku. W pierwszych latach<br />

emeryckich, mając więcej sił, pomagałem<br />

księżom w sąsiednich parafiach. Głosiłem<br />

również rekolekcje parafialne, np. miałem<br />

renowacje misji w Szczytnej. To jednak<br />

wnet się skończyło. Pojawiły się większe<br />

kłopoty krążeniowe, byłem operowany<br />

w szpitalu wojskowym we Wrocławiu. Do<br />

dziś dnia myślę ze wzruszeniem, że wie-<br />

Ks. Jan Myjak podczas nabożeństwa w kaplicy<br />

domu zakonnego Sióstr Służebniczek NMP<br />

w Kudowie-Zdroju<br />

10


WSPOMNIENIA<br />

lu mieszkańców Kudowy Zdroju gorąco<br />

modliło się za moje zdrowie.<br />

W szpitalu wojskowym operował mnie<br />

ordynator chirurgii dr Skiba. Wymieniono<br />

mi cztery bajpasy. Dr Skiba z pewnym<br />

zadowoleniem powiedział mi po operacji,<br />

że zostało to zrobione jeszcze we<br />

właściwym czasie. Tak dzięki Panu Bogu<br />

i lekarzom mogłem dożyć złotego jubileuszu,<br />

50-lecia kapłaństwa.<br />

Na mszę świętą jubileuszową poprosił<br />

mnie mój następca ksiądz prałat Romuald<br />

Brudnowski. Chętnie się zgodziłem, bo<br />

przecież w Czermnej przepracowałem 27<br />

lat. W związku z jubileuszem miasto zorganizowało<br />

moje spotkanie z mieszkańcami<br />

w Sali Teatru Zdrojowego. W kościele,<br />

w godzinach południowych podziękowałem<br />

Bogu za łaskę kapłaństwa, obiad był<br />

u sióstr służebniczek, a o godz.: 17.00 rozpoczęło<br />

się blisko trzygodzinne spotkanie<br />

w Teatrze. To spotkanie rejestrowała telewizja<br />

sudecka i były wspaniałe recenzje<br />

w prasie. Nie wiem, czy sobie aż na tyle<br />

zasłużyłem. Za wszystko składam podziękowanie<br />

Panu Bogu.<br />

Zawsze chciałem realizować kapłaństwo<br />

służebne w swoim życiu, czyli służyć<br />

ludziom i jeżeli tak to ludzie odebrali, to<br />

niech będzie dziękczynienie Panu Bogu.<br />

Ile jeszcze życia, tyle niech będzie służby.<br />

Pewnego dnia odwiedziłam moich dziadków<br />

mieszkających w Lewinie Kłodzkim.<br />

Usiedliśmy wszyscy razem na tarasie,<br />

ogrzewając się promieniami wiosennego<br />

słońca. Przypomniałam sobie o konkursie<br />

historycznym w szkole na sceny z życia rodzinnego.<br />

Zapytałam dziadka Andrzeja,<br />

czy ma jakąś ciekawą historię ze swego życia.<br />

To, co usłyszałam znacznie przekroczyło<br />

ramy szkolnego zadania i moja szkolna<br />

ocena była bez znaczenia wobec oceny, jaką<br />

życie wystawiło bohaterowi tej opowieści.<br />

Dziadek Andrzej opowiedział mi prawdziwe<br />

wydarzenie z życia swojego ojca Stanisława<br />

Gregoriusa, czyli mojego pradziadka.<br />

Przedrostek „pra” stwarza wrażenie, jakby<br />

to było bardzo, bardzo dawno temu. Tymczasem,<br />

tak nie jest. „Pradziadków” i „prababek”<br />

jest pełno dookoła nas. Żyją wśród<br />

nas i zdarza się, że nie wiemy, jak bardzo<br />

bogate - i dla nas ważne - było ich życie.<br />

Z tej rozmowy narodziła się moja praca historyczna,<br />

którą przedstawiam.<br />

Heroiczny wyczyn<br />

rodziny Gregorius<br />

Był kwiecień, roku 1944. W Wojczy,<br />

w świętokrzyskim zapadła już chłodna<br />

i wilgotna noc. Na pola i do lasów wpełzła<br />

mlecznobiała mgła. We wszystkich domach<br />

zgaszono już światła, trudno jednak<br />

było o sen spokojny. Noc była rozgwieżdżona,<br />

choć może właśnie była ciemniejsza<br />

niż zwykle. Powietrze nie pachniało<br />

wiosną. Przecież była wojna, więc<br />

wszędzie pachniało tak samo – dymem.<br />

Przez pobliski las przemykały cztery cienie<br />

ludzi wycieńczonych, zmęczonych<br />

strachem deptającym im po piętach. Ale<br />

to nic dziwnego. Oni byli Żydami, a to takie<br />

niebezpieczeństwo być spod Gwiazdy<br />

Dawida w tych czasach. Kilka dni temu<br />

wyskoczyli z pociągu transportującego<br />

więźniów z Montelupich w Krakowie do<br />

obozu koncentracyjnego. Potrzebowali<br />

schronienia i jedzenia. A Wojcza wyglądała<br />

tak spokojnie, tak kusząco. Decydują<br />

się więc na poszukiwanie pomocy pośród<br />

ludzi zamieszkujących te okolice. Wychodzą<br />

z lasu na puste ulice. Wybierają<br />

domek, nie różniący się niczym wyjątkowym<br />

od innych domków. Gnani głodem<br />

i strachem pukają do drzwi. Chwila ciszy.<br />

W domu słychać jakiś niepewny ruch, zapala<br />

się wątłe światło na piętrze. Czwórce<br />

ludzi na ganku serce podchodzi do gardła.<br />

A co, jeśli popełnili błąd? Nie każdy Polak<br />

był szlachetny, niektórzy sprzedawali<br />

”śmierci” swoich sąsiadów pochodzenia<br />

żydowskiego. A śmierć wszystkim kojarzyła<br />

się z mundurem niemieckim. Może<br />

trzeba uciekać, póki jest jeszcze taka możliwość?<br />

Ale drzwi już się otwierają. Naprzeciw<br />

czwórce wędrowców wychodzi<br />

mężczyzna w kwiecie wieku, pewnie ze<br />

świeczką w ręku. Dla grupki uciekinierów<br />

człowiek ten okazał się przyjacielem. Dla<br />

mnie był on po prostu pradziadkiem. Był<br />

SPRAWIEDLIWI WŚRÓD<br />

NARODÓW ŚWIATA<br />

Gabriela Gregorius<br />

to Stanisław Gregorius. Wraz ze swą żoną<br />

Cecylią żył w Wojczy, woj. Świętokrzyskie,<br />

gmina Pacanów, okolice Buska-Zdroju.<br />

Dobry, prostolinijny człowiek o poczciwym<br />

sercu. Wielbiciel motorów i przeciwnik<br />

komunizmu. W kwietniu 1944 r. miał<br />

już czwórkę dzieci: Jerzego, Aleksandra,<br />

Henryka i małego Janka. I tej to nocy do<br />

jego drzwi zapukali Żydzi pochodzenia<br />

rosyjskiego. Stanisław wpuścił ich bez<br />

zastanowienia. Przecież ktoś mógłby ich<br />

zobaczyć, a po gościach widać było, że nie<br />

są zwyczajni. Brudni, wychudzeni i bladzi<br />

szybko opowiadali swoja historię i prosili<br />

o pomoc. W międzyczasie wstała Cecylia.<br />

Zapewne, jak to na kobietę przystało, zaprosiła<br />

wędrowców do kuchni. W domu<br />

była często herbata z sokiem malinowym,<br />

więc pewnie ich tym poczęstowała.<br />

Gabrieala Gregorius<br />

11


UNIA PRACY<br />

Lubię Kudowę.<br />

Pstrążna mnie urzeka.<br />

Widoki ze Szczelińca uspokajają, niczym<br />

bieszczadzkie połoniny.<br />

Kościółek Pasterki, tak jak ukryte<br />

w lasach Ustrzyk czy Komańczy cerkiewki,<br />

ostro rysuje swoje kształty.<br />

Gdy jeszcze jako student, przyjechawszy<br />

do tego, dziś odremontowanego<br />

schroniska, patrzyłem na, niczym ostrym<br />

nożem, ścięty wierzchołek Szczelińca<br />

poczułem magię z niego emitowaną.<br />

Dziś tamten widok niczym magnes<br />

przyciąga mnie w ten rejon.<br />

Gdy jestem zmęczony, gdy męczy mnie<br />

jakaś życiowa zmora, siadam w auto<br />

i przyjeżdżam.<br />

Tak po prostu przyjeżdżam.<br />

Oddycham kudowskim powietrzem.<br />

Relaksuję się.<br />

Odpoczywam.<br />

Lubię pstrąga smażonego przez<br />

p. Maciejewską.<br />

Rozkoszuje się smakiem wędzonego, jak<br />

chyba nigdzie indziej, karpia.<br />

Lubię siąść przy gorzkim Koźle w ciągle,<br />

od lat niemal nie zmienionej knajpce<br />

w Małej Czermnej.<br />

I… rozmyślam.<br />

Snuję wizję jak to samochody, czy to<br />

z polską czy z czeską rejestracją nie muszą<br />

jeździć kilometrami tam gdzie, gdyby<br />

wybudowano niewielki odcinek drogi,<br />

można by w kilka minut dotrzeć. Jeszcze<br />

nazbyt mało można tu dostrzec likwidację<br />

granic i unijną wspólnotę. Choć jest<br />

rowerowy szlak Masaryka, to nadal sieć<br />

drogowych połączeń jest nazbyt uboga.<br />

Zarówno Czesi jak i Polacy jakby bali się<br />

większej dostępności. I tak jest niemal<br />

na całym granicznym ciągu byłego województwa<br />

wałbrzyskiego. I choć Europa<br />

chce wspierać wszelkie lokalne inicjatywy<br />

mające na celu niwelowanie wszelkich<br />

granic, jakoś brak chęci sięgania po te<br />

pieniądze.<br />

Bo przecież jedna jaskółka „Masarykowego<br />

rowerem jeżdżenia” jeszcze wiosny<br />

nie czyni…<br />

Kudowa jak mało turystycznie atrakcyjnych<br />

polskich regionów ma tych magnesów<br />

przyciągających ludzi tyle, że mogła<br />

by obdarzyć niejedną miejscowość.<br />

Doceniano to już dwa wieki temu.<br />

Świadczą o tym wykute w skałach strzałki<br />

prowadzące miłośników górskich wędrówek<br />

od strony Pasterki w Błędne Skały.<br />

Urokami kudowskich tras urzeczeni<br />

byli wielcy naszej cywilizacji. To nie tak<br />

dawno przecież, przyjeżdżał tu i podziwiał<br />

tajemnicze skały Karol Wojtyła, późniejszy<br />

papież Jan Paweł II.<br />

Kudowa może być pierwszym polskim<br />

turystycznym miastem w pełni<br />

przyjaznym osobom poruszającym się<br />

na wózkach inwalidzkich. Niewiele potrzeba<br />

by tak się stało. Są już niemal gotowe<br />

szlaki turystyczne. Rozwiązanie<br />

wydaje się proste. System odpowiednio<br />

skonstruowanych wyciągów i łagodne<br />

zejście na końcu trasy. Pomysł wymaga<br />

technicznego dopracowania. Sukces realizacyjny,<br />

to także szansa dla właścicieli<br />

bazy noclegowej (po dostosowaniu jej<br />

pod względem dostępności dla turystów<br />

na wózkach), właścicieli infrastruktury<br />

gastronomicznej, także handlu, usług<br />

itp. To szansa także na promocję miasta.<br />

Promocję w regionie, w kraju, w Europie.<br />

Marek Szewczyk<br />

Pokochać Kudowę…<br />

Marek Szewczyk<br />

Pieniądze na realizację uzyskać można<br />

z kilku źródeł unijnego wsparcia. Także<br />

PFRON powinien dołożyć. Jednym<br />

z istotnych celów Unii Europejskiej jest<br />

powstanie społeczności małych ojczyzn,<br />

społeczności nasyconych troską o miejsce<br />

gdzie mieszkają, gdzie żyją, gdzie się<br />

rodzą i zakładają rodziny. Tak powstają<br />

lokalne ogniwa dynamicznego rozwoju<br />

ekonomicznego, lepszego bytu tych społeczności.<br />

Tak może wejść Kudowa Zdrój<br />

na kolejny szczebel rozwoju.<br />

Istotnym staje się więc skupienie możliwie<br />

wszystkich mocy, drzemiących<br />

zarówno w mieszkańcach jak i w miłośnikach<br />

oraz sympatykach Kudowy.<br />

Miastu wskazane jest szeroko rozumiane<br />

wsparcie, by działania już rozpoczęte<br />

były kontynuowane i dawały podstawy<br />

do dalszych, pozwalających lepiej żyć<br />

i funkcjonować miastu, a przez to i jego<br />

mieszkańcom. Niezbędne jest zapewnienie<br />

wsparcia technicznego i zawodowego.<br />

Unia Pracy, której od stycznia br. mam<br />

przyjemność być Przewodniczącym Rady<br />

Okręgowej stoi na stanowisku, że jeszcze<br />

przed wyborami samorządowymi wszyscy<br />

zainteresowani powinni przedstawić<br />

swoje propozycje dla Kudowy, sposoby<br />

ich realizacji i przede wszystkim finansowania<br />

przedstawionych propozycji.<br />

Mieszkańcy powinni wiedzieć, co kryje<br />

się za hasłami wyborczymi poszczególnych<br />

kandydatów, by po dokonaniu<br />

wyborów mogli zarówno uczestniczyć<br />

w realizacji programu jak i dokonywać<br />

bieżącej oceny jego realizacji.<br />

Uważam, że już teraz należy uwagę<br />

skierować na rzemieślników, drobnych<br />

wytwórców, małe i średnie przedsiębiorstwa,<br />

bowiem dzięki nim utrzymywane są<br />

miejsca pracy i powstają (lub powstawać<br />

mogą) nowe.<br />

13


WYDARZENIA<br />

Wizyta z Białorusi<br />

w Skansenie w Pstrążnej<br />

24 września 2010 r. przybyła do Skansenu<br />

w Pstrążnej wycieczka z Białorusi, czterema<br />

autokarami, w której było ponad 150 lekarzy<br />

z obwodów Grodzieńskiego, Brzeskiego<br />

i Mińskiego. W składzie wycieczki był też<br />

chór Cantus Amicorum. Goście zwiedzili<br />

sale wystawowe i budynki <strong>Muzeum</strong>-Skansenu,<br />

a następnie biesiadowali na placu pod<br />

dzwonnicą. Od dawna nie było tak sympatycznego<br />

spotkania w Skansenie.<br />

Goście znakomicie bawili się od wczesnych<br />

godzin popołudniowych do zmroku.<br />

Wciągnęli do zabawy Polaków, Czechów,<br />

Niemców i Duńczyków.<br />

Bardzo dobra organizacja tej wycieczki ze<br />

strony EKOprojektu z Sokółki i dobre samopoczucie<br />

gości – dają nadzieje na następne<br />

takie spotkania w Kudowie.<br />

Dla gości z Białorusi przygotowano dodatkowe stoły<br />

Występy chóralne gości<br />

Za chwilę podadzą do stołu<br />

Załoga Skansenu i Cyganerii przy polowej kuchni<br />

Organizator wycieczki z Białorusi Pan Jerzy Plawsiuk<br />

– dyrektor EKOprojektu z Sokółki wręcza kudowskim<br />

gospodarzom prezent w postaci tradycyjnego białoruskiego<br />

Sękacza.<br />

(na zdjęciu od lewej: Bronisław MJ Kamiński, Jerzy<br />

Plawsiuk, Bogusław Burger)<br />

Tekst: Elżbieta Hendler-Bolechała, Marek Biernacki<br />

Zdjęcia: Łukasz Żuliński<br />

„Marzenie jest programem życia”<br />

Wybrał seminarium<br />

Krzysztof Chilarski lat 32,mgr etnologii,<br />

autor wielu artykułów etnograficznych<br />

w „Pamiętniku Kudowskim”,<br />

zastępujący dyrektora Kierownik Działu<br />

<strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong> w <strong>Muzeum</strong> na Pstrążnej,<br />

który oprowadzał turystów po kuźni<br />

skansenu, teraz, jako stary koń dał<br />

się podkuć swoim marzeniom: poszedł<br />

do Wyższego Seminarium Duchownego<br />

w Świdnicy. W dniu 22 września 2010r,<br />

dyrektor i pracownicy <strong>Muzeum</strong> wraz<br />

z przypadkową dużą grupą turystów kierowaną<br />

przez młodego sympatycznego<br />

księdza - zebrali się pod chatą chlebową,<br />

w której po raz ostatni pan Krzysztof wypiekał<br />

chleb (teraz będzie piekła chleb<br />

pani Ela), ze wzruszeniem dziękowali za<br />

wieloletnią pracę i wręczyli upominki.<br />

Plastyk Natalia Madej przekazała wykonaną<br />

karykaturę Krzysztofa, której nie<br />

zdołaliśmy sfotografować. Dziękujemy<br />

panu Krzysztofowi za wielki wkład pracy<br />

w stan i funkcjonowanie <strong>Muzeum</strong>.<br />

Życzymy powodzenia w nie łatwej misji<br />

duchownego. Nie tylko ludzie, ale także<br />

obiekty kościelne pełne cennych zabytków<br />

zyskają dobrego opiekuna.<br />

(<strong>Muzeum</strong>)<br />

15


WYDARZENIA<br />

Budowa studni<br />

w skansenie<br />

września 2010 roku rozpoczęto<br />

budowę studni<br />

27<br />

głębinowej w Skansenie w Pstrążnej.<br />

Drewniane budynki zabytkowe<br />

otrzymają hydranty i zostanie<br />

zwiększone bezpieczeństwo przeciw<br />

pożarowe. Z tej studni również<br />

zasilona zostanie w wodę pitna<br />

dolna Pstrążna.<br />

W czasie wykonywania odwiertu,<br />

na dziewiątym metrze natknięto<br />

się na pokład węgla kamiennego o<br />

grubości jednego metra.<br />

Woda pojawiła się na głębokości<br />

36 metrów.<br />

BUDOWNICTWO<br />

KUDOWSKIE PO 1945 roku<br />

Spółdzielnia Mieszkaniowa<br />

W naszym Pamiętniku zamieszczać<br />

będziemy informacje dotyczące budownictwa<br />

w Kudowie po 1945r. Na<br />

zdjęciach lotniczych Kudowy-Zdroju<br />

zamieszczonych na stronach tego numeru<br />

Pamiętnika (str. 22 – 23) widać, jak<br />

znaczna część naszego miasta zabudowana<br />

została przez Spółdzielnię Mieszkaniową.<br />

Domy Spółdzielni Mieszkaniowej<br />

nadają Kudowie wygląd współczesnego,<br />

nowoczesnego miasta.<br />

Wprawdzie willowa zabudowa jest<br />

zawsze cieplejsza od bloków, to jednak<br />

wygląd dzisiejszych miast zdominowały<br />

duże bloki mieszkalne. Spółdzielnia<br />

Mieszkaniowa w Kudowie powstała<br />

1 marca 1980r. i rozpoczęła budowy domów<br />

w Kudowie, Dusznikach i Szczytnej.<br />

Jeszcze w latach 1970 – 1980 po<br />

obu stronach ulicy Zdrojowej pasły się<br />

krowy. Dzisiaj jest to zupełnie inny krajobraz.<br />

Spółdzielnia, w ciągu 30-tu lat<br />

swojej działalności wybudowała tylko<br />

w samej Kudowie 945 mieszkań, w których<br />

zamieszkuje 1739 osób. Wzniosła<br />

30 budynków wielopiętrowych, jeden<br />

biurowiec i 187 garaży. Zabudowana została<br />

powierzchnia blisko 100.000 m.kw.<br />

Gdyby te mieszkania w blokach rozbić<br />

na domki jednorodzinne, to powstałaby<br />

miasteczko z około 900 domami, czyli<br />

byłoby tych domów więcej aniżeli zastaliśmy<br />

domów jednorodzinnych wybudowanych<br />

przed 1945 r. we wszystkich<br />

obecnych dzielnicach Kudowy Zdroju<br />

(centrum, Zakrze, Czermna, Słone, Brzozowie,<br />

Jakubowice).<br />

W następnych artykułach przedstawimy<br />

budownictwo zakładowe i prywatne<br />

w dzielnicy Fabrycznej i na Górnej Kudowie<br />

wykonane po 1945r. Spółdzielnia<br />

Mieszkaniowa jest największym potentatem<br />

mieszkaniowym Kudowy. Domy<br />

i otoczenie domów spółdzielni jest odpowiednie<br />

do charakteru naszego miasta.<br />

Coraz więcej ukwieconych balkonów,<br />

tworzone ogródki przed domami, zadbane<br />

elewacje, zielone alejki między domami,<br />

ogólny porządek, - to piękniejsza strona<br />

dzielnicy spółdzielczej. Trzeba także<br />

pamiętać, że przez 30 lat spółdzielnia kudowska<br />

wspierała działalność społeczną<br />

i kulturalną miasta. W spółdzielni działa<br />

świetlica dla dzieci, spółdzielnia wspierała<br />

szkoły, przedszkola, organizacje społeczne,<br />

w tym m.in. honorowych dawców<br />

krwi i wiele akcji jednorazowych, a ważnych<br />

dla kultury miasta. Zarząd wspierał<br />

te działania ponieważ wszędzie tam byli<br />

członkowie spółdzielni lub ich dzieci.<br />

Czasami zapomina się o tej działalności,<br />

gdy pojawiają się jakieś nowe problemy.<br />

Od początku kieruje spółdzielnia pani<br />

Zofia Murańska-Łężna. Założyła spółdzielnię<br />

i jej prezesuje z pomocą zastępcy<br />

ds. technicznych i Rady Nadzorczej.<br />

Zarząd spółdzielni ma wiele zmartwień,<br />

zwłaszcza z utrzymaniem czystości z powodu<br />

podrzucania śmieci przez różne<br />

obce osoby. Brakuje także środków na<br />

niektóre działania techniczne, a chodzi<br />

o to, by nie obciążać zbytnio mieszkańców.<br />

Spółdzielnia kudowska należy do<br />

lepszych spółdzielni mieszkaniowych<br />

w kraju. Mieszkańcy spółdzielni coraz<br />

bardziej czuja się spółdzielcami. Jeszcze<br />

20 lat temu dominowała postawa, że nie<br />

mieszkają u siebie, ale w mieszkaniach<br />

wynajętych. Teraz świadomość uległa<br />

znaczącej zmianie, a wraz z nią wzrasta<br />

kultura osiedla spółdzielczego, widoczna<br />

w wystroju domów, solidarnym zachowaniu<br />

się spółdzielców i w coraz lepszym<br />

współdziałaniu ludzi.<br />

Redakcja<br />

16


WSPOMNIENIA<br />

50 lat kudowskiego<br />

Liceum Ogólnokształcącego<br />

„Przeminie w końcu trudny czas, nauka skończy się,<br />

z dyplomem w dłoni pójdziesz w świat i rozstaniemy<br />

się, czasami tylko w chwili czas przypomnimy jak we<br />

śnie, będziemy tęsknić do szkolnych lat, sen już nie<br />

wróci nie”<br />

/Kronika Szkolna/<br />

1 września połączono Liceum Ogólnokształcące im. Józefa<br />

Lompy z Technikum i Zasadniczą Szkołą Zawodową w Zespół<br />

Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Kudowie-<br />

Zdroju. Zajęcia lekcyjne odbywają się w trzech budynkach,<br />

tj. przy ul. Zdrojowej 22a gdzie mieści się siedziba główna,<br />

przy ul. Głównej 43 i przy ul. Fabrycznej 15.<br />

W roku szkolnym 2010/2011 Liceum Ogólnokształcące<br />

im. Józefa Lompy mieszczące się przy ul. Zdrojowej 22a<br />

obchodzi Jubileusz 50-lecia przekazania do użytku Szkoły<br />

Pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego.<br />

A tak to się zaczęło…<br />

W 1957 roku powstał projekt budowy drugiej szkoły podstawowej<br />

w Kudowie-Zdroju, ponieważ budynki szkolne<br />

przy ul. M. Buczka i 1 Maja z roku na rok nie mogły pomieścić<br />

wszystkich uczniów i nauka odbywała się na dwie<br />

i trzy zmiany. Po dwóch latach starań w maju 1959 r.<br />

rozpoczęto budowę jednopiętrowego budynku przy Alei<br />

Zdrojowej. 27 maja 1959 r. dokonano uroczystego wmurowania<br />

aktu erekcyjnego pierwszej szkoły „tysiąclatki”<br />

Powiatu Kłodzkiego w Kudowie-Zdroju. Szkoła została<br />

wybudowana w czynie społecznym. 1 września 1960 roku<br />

nastąpiło podzielenie uczniów szkoły podstawowej z ulicy<br />

M. Buczka. Szkoła liczyła wówczas 460 uczniów, uczących<br />

się w 12 oddziałach. Uroczystość oddania do użytku Szkoły<br />

Pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego odbyła się 20 listopada<br />

1960 r. Decyzją Ministerstwa Oświaty szkoła była<br />

typem szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego<br />

jako szkoła rozwojowa z klasą 8. Jej dyrektorem został mgr<br />

Stefan Pokrzywa, a Grono Pedagogiczne tworzyło dziesięciu<br />

nauczycieli. W latach sześćdziesiątych wielu dorosłych<br />

mieszkańców Kudowy chciało uzupełnić wykształcenie.<br />

Dla zainteresowanych utworzono Punkt Konsultacyjny,<br />

a dzięki staraniom kolejnego dyrektora - Franciszka Śleziaka<br />

przy istniejącym liceum otworzono filię kłodzkiego<br />

LO dla Dorosłych. Od początku lat siedemdziesiątych<br />

liceum funkcjonowało jako Zespół Szkół Ogólnokształcących,<br />

składający się z Liceum Ogólnokształcącego dla<br />

Młodzieży i Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych.<br />

Od 1 września 2009 roku utworzono Zespół Szkół Ogólnokształcących<br />

i Zawodowych na bazie istniejącej szkoły<br />

i Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Kudowie-Zdroju.<br />

Obecną kadrę nauczycielską tworzą pracownicy wcześniej<br />

odrębnych placówek. W skład szkoły wchodzą klasy licealne,<br />

techniczne i zawodowe. Mury Liceum opuściło 3 978<br />

absolwentów szkoły dziennej i 2 672 abiturientów szkoły<br />

w systemie wieczorowym.<br />

• 1961/1962 działał chór składający się z młodzieży<br />

starszej, zespoły instrumentalne, kółka zainteresowań:<br />

polonistyczne, historyczne, fotograficzne, filatelistyczne,<br />

geograficzne. Zostało zorganizowane szereg imprez<br />

o bogatych programach artystycznych oraz obchodów<br />

z okazji ważnych rocznic, jak: Akademia z okazji 45–lecia<br />

Rocznicy Rewolucji Październikowej, poranek dla uczczenia<br />

XVII Rocznicy Wyzwolenia Dolnego Śląska, Wieczornica<br />

poświęcona pamięci Władysława Broniewskiego,<br />

Karola Świerczewskiego, Wyzwolenia Warszawy i inne.<br />

• 1962/1963 kółka zainteresowań: Filologiczne, Teatralne,<br />

Filatelistyczne, Turystyczno–Krajoznawcze, Szkolny Klub<br />

Sportowy, Ognisko Muzyczne, Związek Młodzieży Socjalistycznej,<br />

Szkolna Kasa Oszczędności, Towarzystwo<br />

Przyjaźni Polsko–Radzieckiej, Kółko Miłośników Ziem<br />

Zachodnich, Międzynarodowy Dzień Książki i Prasy<br />

• 1963/1964 Międzynarodowy Dzień Dziecka, Dzień Matki,<br />

wycieczki: do Wrocławia, Kłodzka, Książa<br />

• 25.01.1964 – pierwsza Studniówka w sali tanecznej<br />

Domu <strong>Kultury</strong> przy KZPB<br />

• 16.05.1964 – pierwszy „ostatni dzwonek” klasy maturalnej,<br />

klasy XI, wychowawca Jadwiga Pokrzywa<br />

• 19.05.1964 – pierwsza matura, do której podeszło 25<br />

absolwentów<br />

• 1965 – w związku z 20–leciem Państwa Polskiego<br />

i miasta postanowiono wybudować nowoczesne boisko<br />

sportowe, do wykonania którego przyczynili się w dużej<br />

mierze uczniowie w ramach prac społecznych i wykonali<br />

pracę na sumę 70 tys. złotych.<br />

Powiedzonka powstałe przy tej okazji:<br />

„Lubię kopać, to zdrowie, a zwłaszcza w rowie”, „Lubię<br />

chodzić do tej szkoły, gdzie na lekcjach kopią doły”, „Jeśli<br />

chcesz zdobyć karierę sportowca, zgłoś się łopatą do<br />

prof. Wołowca”, „Chcesz mieć boisko koło szkoły, weź łopatę<br />

i kop doły”.<br />

• 1968-1970 – działalność klubu dyskusyjnego „Pro & Kontra”<br />

• 29.09.1976 – cykl pogadanek na temat życia niewidomych<br />

i przeżyciach w Obozach koncentracyjnych oraz<br />

XXXI rocznicy Zwycięstwa Nad Faszyzmem Hitlerowskim<br />

i Powrotu Prastarych Ziem Piastowskich do Macierzy<br />

• 01.09.1990 – do szkoły wróciła religia<br />

• 1992 – z inicjatywy p. r. Brodziak, p. J. Koczot i p. K. Baldego<br />

powstała klasa przyrodnicza z autorskimi programami<br />

nauczania geografii, chemii i biologii<br />

• 04 – 13.05.1993 – strajk nauczycieli, jednak matura odbyła<br />

się bez zakłóceń<br />

• 1993 – pierwsza Sesja Ekologiczna, która następnie<br />

przekształciła się w Naukowe Spotkania Ekologiczne<br />

• 14.09.1995 – rozpoczęcie corocznych obchodów „Dnia<br />

Ziemi”<br />

• 17.08.1996 – zawiązanie współpracy z Miastem Partnerskim<br />

Horn–Bad Meinberg w Niemczech<br />

• 1996 – początek współpracy z Kudowskim Towarzystwem<br />

Teatralnym „Drogi Czasu”<br />

• 1997 – rozpoczęcie współpracy z Parkiem Narodowym<br />

Gór Stołowych, realizacja wspólnych projektów, np.<br />

„Ocalmy żabie kumkanie” i udział w „ Międzynarodowym<br />

Programie Czynnej Ochrony Płazów”, akcje Sprzątanie<br />

Świata, warsztaty naukowo-edukacyjne<br />

• 26.06.1999 – Pierwszy Szkolny Festyn „Lompiada”, który<br />

wszedł na stałe do kalendarza szkolnych uroczystości<br />

i przynosił spore zyski, przeznaczone m.in. na modernizację<br />

instalacji elektrycznej w szkole i unowocześnienie<br />

pracowni komputerowej /lata 2000 i 2002/<br />

• 05.01.2001 – inauguracja Szkolnego Klubu Europejskiego<br />

17


WSPOMNIENIA<br />

• 20.01.2001 – pierwszy Bal Charytatywny na Rzecz Liceum,<br />

który przyniósł zysk<br />

10 000 zł, przeznaczone na zakup sprzętu sportowego<br />

• 23.04.2001 – początek współpracy z Gimnazjum w niemieckim<br />

mieście Wuppertal<br />

• 2002 – drugi bal Charytatywny z zyskiem 6 000 zł, przeznaczonych<br />

na wymianę okien w pracowni komputerowej<br />

• 2002 – początek współpracy z Domem Małego Dziecka<br />

w Kłodzku, akcje „I ty możesz zostać Mikołajem”, „Zajączek”<br />

• 15.03.2002 – pierwsze Drzwi Otwarte dla uczniów klas<br />

trzecich Gimnazjum<br />

• Liceum zaliczane do 50 najlepszych szkół ponadgimnazjalnych<br />

na Dolnym Śląsku, druga szkoła powiatu kłodzkiego<br />

w rankingu szkół gazety „Newsweek – Polska”<br />

• 13.06.2003 – pierwszy Licealny Festiwal Nauki<br />

• Stała działalność uczniów i nauczycieli w Kudowskim Stowarzyszeniu<br />

na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Klika”<br />

• Współpraca z Kudowskim Kołem Kombatantów i Sybiraków<br />

• Cykliczne wydawanie Szkolnej Gazetki „LOMPEK”<br />

• 2004 – otwarcie Pracowni Multimedialnej<br />

• 01.04.2004 – pierwszy szkolny „Talent Show”<br />

• 01.04.2004 – pożar w szkole<br />

• 27.09.2004 – pierwsze Międzyszkolne Warsztaty Astronomiczne<br />

• Współpraca z Gimnazjum w Vhrlabi – Republika Czeska<br />

dotycząca edukacji ekologicznej<br />

• 25.11.2004 – pierwsze obchody Międzynarodowego Dnia Misia<br />

• 15.12.2004 – renowacja i otwarcie Sali Gimnastycznej<br />

• 11-13.11.2005 – rozpoczęcie współpracy ze Szkołą Dydaktyki<br />

Fizyki pod nazwą „Borowice w Kudowie”<br />

• 08.01.2006 – początek współpracy z Wielką Orkiestrą<br />

Świątecznej Pomocy<br />

• 16-27.10.2006 – po raz pierwszy zbiórka monet w ramach<br />

akcji „Góra Grosza”<br />

• 09.05.2008 – nadanie imienia Profesor Ireny Leśniak-Kulpowej<br />

gabinetowi polonistycznemu w budynku szkoły<br />

• Stała współpraca z Przedszkolami i Szkołami Podstawowymi<br />

oraz Gimnazjum<br />

• Regularna współpraca z Kudowskim Ośrodkiem <strong>Kultury</strong><br />

Promocji i Sportu dotycząca współorganizacji Nocy Świętojańskiej,<br />

Festiwali Moniuszkowskich, imprez okolicznościowych<br />

• Kontakty z muzeami, uczelniami wyższymi, bibliotekami<br />

i wydawnictwami<br />

• Stała współpraca z Urzędem Miasta w Kudowie-Zdroju,<br />

Biblioteką Miejską i Skansenem <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong> Pogórza<br />

<strong>Sudeckiego</strong>, oraz Domem Pracy Twórczej „Cyganeria”<br />

• Kontakty z instytucjami i placówkami miejskimi oraz<br />

powiatowymi, w tym z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną<br />

w Dusznikach-Zdroju<br />

• 1.09.2007 – połączenie Liceum Ogólnokształcącego<br />

z Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych w Zespół Szkół<br />

Ogólnokształcących i Zawodowych<br />

20 listopada 1960 r. Liceum Ogólnokształcące w Kudowie-<br />

Zdroju otrzymało imię Józefa Lompy i zyskało miano popularnego<br />

„LOMPKA”. Ufundowano z tej okazji tablicę pamiątkową,<br />

która do dziś widnieje na bocznej ścianie budynku.<br />

Nazwisko Patrona posłużyło jako baza słowotwórcza do<br />

określania działalności szkolnej:<br />

„EKO - LOMPEK” – Szkolne Koło Ekologiczne<br />

„LOMPIADA” – Szkolny Festyn<br />

„LOMPEK” – Gazetka Szkolna<br />

Uczniowie z dumą noszą tarcze przypinane na uroczystości<br />

szkolne i koszulki z logo szkoły<br />

Wspomnień czar<br />

„Są osoby, które się pamięta, i osoby, o których się śni.”<br />

„Najbardziej utkwiły mi w pamięci te niedokończone<br />

studniówki za czasu stanu wojennego, kiedy obowiązywała<br />

godzina policyjna.”<br />

/E. Kleszczyński/<br />

„Pamiętam słynne szkolne powiedzenie:<br />

, które miało wiele znaczeń.<br />

Ciekawe, czy ktoś pamięta, kto jest jego autorem?”<br />

/R. Piechocińska/<br />

Pół wieku, to szmat czasu. Szkoła była świadkiem<br />

wielu sukcesów, ale i porażek. Jej absolwenci pracują<br />

w różnych zawodach, zajmują wysokie stanowiska, są<br />

wśród nich profesorowie wyższych uczelni, prezesi,<br />

dyrektorzy, lekarze, nauczyciele, księża, biznesmeni,<br />

burmistrzowie i starostowie.<br />

Kudowskie liceum do dziś cieszy się dobrą opinią,<br />

a my – dyrekcja i nauczyciele – dołożymy wszelkich<br />

starań, aby utrzymać wysoki poziom nauczania oraz<br />

przyjazną uczniom atmosferę.<br />

20 listopada br. będziemy świętować Jubileusz 50-<br />

lecia. Szczegóły na naszej stronie internetowej:<br />

www.lo.kudowa.i7.pl<br />

Współpraca:<br />

Ewa Różewicz<br />

Małgorzata Lewandowska-Buksak<br />

Sylwia Bielawska<br />

18


HISTORIA<br />

Refleksje historyczne<br />

przy akompaniamencie<br />

muzyki Wagnera (cz. II)<br />

Walkiria<br />

W mitologii germańskiej Walkiria to<br />

bogini wojowniczka<br />

Zbigniew Kopeć<br />

Król Prus kierując się zasadą dziel<br />

i rządź, pozyskiwał stronników wśród<br />

licznych rodów szlacheckich swojego<br />

państwa, nadając swoim bezgranicznym<br />

zwolennikom tytuły hrabiowskie.<br />

W 1778 roku w Jeleniowie osiedlił się<br />

ród von Mutiusów, który został nobilitowany<br />

i wpisany w pruski stan rycerski<br />

w 1745 roku. Członkowie tej rodziny<br />

piastowali ważne urzędy w państwie pruskim,<br />

m.in. byli ambasadorami Prus przy<br />

wielu stolicach europejskich. Posiadali<br />

na Śląsku liczne majątki, w tym leżący<br />

w pobliżu Dobromierza majątek Bronów.<br />

Nowy właściciel Jeleniowa, hrabia<br />

Franz Bernhard von Mutius, przebudował<br />

zakupiony dwór na barokowy pałac.<br />

Ponowna rozbudowa posiadłości miała<br />

miejsce w 1850 roku - ówczesny właściciel,<br />

Carl von Mutius, dobudował skrzydło<br />

wschodnie z wieżą w stylu włoskim.<br />

Pałac wówczas nazywano „Carlshof ”, zaś<br />

ozdobą posiadłości był duży park w stylu<br />

angielskim z pawilonem ogrodowym.<br />

Symbolem stał się ustawiony na dziedzińcu<br />

jeleń odlany z brązu. Kilka lat<br />

wcześniej ród von Mutiusów nabył dobra<br />

w Wałbrzychu. Ciekawostką jest zabytek<br />

sakralny czyli kamienny, Jan Nepomucen,<br />

usytuowany przy wewnętrznej drodze<br />

do kościoła św. Barbary, na tzw. Starym<br />

Zdroju w Wałbrzychu, przy ulicy 11 Listopada.<br />

Ufundował go w roku 1751, właściciel<br />

uzdrowiska „Stary Zdrój” Franz<br />

Josef von Mutius z Głogowa, kanclerz<br />

biskupa Filipa Gotarda von Schaffgotcha.<br />

Napis brzmi ”Świętemu Janowi Nepomucenowi,<br />

wyśmienitemu, czcigodnemu patronowi<br />

sporządzono ten pomnik na jego<br />

cześć”. Podpis: Królewski Radca Sądowy,<br />

Franz Joseph von Mutius.<br />

Z chwilą przejścia Śląska pod pruskie<br />

berło zaszło wiele zmian, 14 września<br />

1763 r. władze pruskie wprowadziły ustawy<br />

germanizacyjne: usuwając nauczycieli<br />

nieznających języka niemieckiego<br />

ze szkół, sprowadzając z głębi Prus burmistrzów<br />

w miejsce niemówiących po<br />

niemiecku, nawet zakazano zawierania<br />

małżeństw, gdy oblubieńcy nie znają<br />

niemieckiego. Uprzywilejowane miejsce<br />

kościoła katolickiego zajął kościół protestancki<br />

faworyzowany przez kolejnych<br />

władców pruskich. W 1797 roku wydano<br />

kolejne przepisy „Preussisches Allgemaine<br />

Landrecht”, które normowały w paragrafach<br />

od 237 do 317 kwestie parafii<br />

i jej funkcjonowania oraz duszpasterstwa.<br />

Z materiałów na jakie trafiłem w archiwach<br />

wynika, że rodzina von Mutiusów<br />

była patronem obecnego kościoła pod<br />

wezwaniem św. Katarzyny. Do obowiązków<br />

patrona należała odbudowa, konserwacja,<br />

wyposażenie wnętrza a niekiedy<br />

utrzymanie proboszcza w zamian za<br />

to otrzymywali przywileje. Patron miał<br />

duży wpływ na obsadę urzędu proboszcza,<br />

prawo do zajmowania pierwszego<br />

miejsca w kościele, przywilej posiadania<br />

kluczy, prawo do bezpłatnego pogrzebu.<br />

Stąd wypływa wniosek, że rodzina Mutiusów<br />

w wielkim stopniu oddziaływała<br />

na życie polityczne, gospodarcze i kulturalne<br />

naszej okolicy.<br />

John Quincy Adams (dyplomata, szósty<br />

prezydent USA) przebywając w sierpniu<br />

1800 roku na terenie Hrabstwa Kłodzkiego<br />

w swych listach o Śląsku wyraził się<br />

tak: „Hrabia Magne jest jednym z tych<br />

bardzo bogatych, szlachetnie urodzonych,<br />

z których piętnastu, czy dwudziestu<br />

posiada prawie całą prowincję śląską”. Do<br />

tej elity należała rodzina von Mutiusów.<br />

Trzy miesiące od pokoju w Tylży, 9 października<br />

1807 roku w Prusach wydano<br />

edykt o zniesieniu dziedzicznego poddaństwa<br />

chłopów. Przywiązani od kilku<br />

wieków do ziemi, mogli teraz się swobodnie<br />

poruszać, wybierać inne zawody<br />

i dysponować ziemią. Jednak prawdziwa<br />

wolność stanu chłopskiego pojawiła się<br />

wiele lat później. Im bardziej studiowałem<br />

i wgłębiałem się w dzieje miejscowej<br />

arystokracji tym bardziej byłem rozczarowany.<br />

By nie powielać zapisów kronik<br />

i czasopism kłodzkich przestudiowałem<br />

czasy współczesne.<br />

Fot. Ex Libris Maxa von Mutiusa.<br />

Analizując kolejne losy pokoleń von<br />

Mutiusów, w tym na dość znanej niemieckiej<br />

pisarki Dagmar von Mutius, która zamieszkiwała<br />

w Jeleniowie do 1946 roku.<br />

Urodziła się w roku 1919 w Christianii<br />

(Norwegia) jako córka niemieckiego dyplomaty<br />

Gerharda von Mutiusa. Znaczną<br />

część dzieciństwa spędziła w Norwegii,<br />

Danii, Niemczech i Rumunii. Jednak jej<br />

domem była posiadłość w Jeleniowie,<br />

czyli siedziba rodu von Mutius. Dagmar<br />

von Mutius napisała wiele eseji i opowiadań.<br />

Zmarła w 2008 roku w miejscowości<br />

Hajdelberg nad brzegiem Renu.<br />

Tego prawdziwego Renu, świętej rzece<br />

Germanii, gdzie kąpią się trzy jego córki<br />

ciąg dalszy na stronie 24<br />

19


Dyrektorzy kudowskiego Liceum Ogó<br />

Stefan Pokrzywa<br />

(1960-1968)<br />

Jan Bruk<br />

(1968-1970)<br />

Franciszek Śleziak<br />

(1970-1989)<br />

Grono Pedagogiczne wraz z uczniami Liceum Ogólno<br />

Profesorowie i doktorzy habilitowani – absolw<br />

20<br />

Prof. dr hab.<br />

Jan Rzońca<br />

Prof. dr hab.<br />

Grzegorz Karch<br />

Prof. dr hab.<br />

Marek Ziętek


lnokształcącego w latach 1960-2010<br />

Zbigniew Krysiak<br />

(1989-2002)<br />

Renata Brodziak<br />

(2002-2007)<br />

Ewa Różewicz<br />

od 2007<br />

kształcącego w Kudowie-Zdroju, 1 września 2010 r.<br />

enci kudowskiego Liceum Ogólnokształcącego<br />

Prof. dr hab.<br />

Henryk Wąsowicz<br />

Dr hab.<br />

Maciej Szymczyk<br />

Prof. dr hab. inż.<br />

Wiesław Ładoński<br />

21


Kudowa-Zdrój z lotu ptaka<br />

Budownictwo po 1945 roku<br />

Kudowa-Zdrój uzyskała prawa miejskie 1 lipca 1945 r.<br />

Dzięki nowemu budownictwu po 1945 r. – Kudowa stała się pięknym miastem (11000 mieszkańców)<br />

◀◀<br />

Dzielnica Fabryczna.<br />

Budynki mieszkalne<br />

wybudowane po 1945 r.<br />

◀◀<br />

Centrum Kudowy,<br />

nowe budownictwo po 1945 r. Na<br />

pierwszym planie ulica Norwida<br />

i Spółdzielnia Mieszkaniowa<br />

22<br />

Liczne i bardzo dobrej jakości zdjęcia wykonała firma Foto-Lot Paweł Fabiszewski<br />

– dziękujemy za zgodę na ich zamieszczenie w Pamiętniku Kudowskim<br />

(Redakcja)


◀◀<br />

Górna Kudowa,<br />

osiedle domów jednorodzinnych,<br />

pensjonatów i hoteli<br />

wybudowanych po 1945 r.<br />

◀◀<br />

Osiedle nowo wybudowane<br />

przy ulicach Dębowej, Świerkowej,<br />

Cisowej<br />

23


HISTORIA<br />

– strażniczki złota ukrytego w głębinach.<br />

Sądziłem, że powrót do brzegów tej rzeki<br />

oczyścił z grzechów jej sumienie i wniósł<br />

w życie pisarki uwolnienie od klątwy Nibelungów.<br />

Pozwoliłoby jej obiektywnie<br />

spojrzeć w przeszłość i przyszłość Niemiec.<br />

Jak bardzo się pomyliłem. Otóż trafiam<br />

na jej wspomnienia, wydrukowane<br />

w książce Marianne Weber „Kobiety wypędzone.<br />

Opowieść o zemście zwycięzców”.<br />

Trafiam na słowa...<br />

Opowieść<br />

o zemście zwycięzców<br />

„Hrabia Strachwitz, który w tych<br />

dniach stacjonuje ze swoim sztabem<br />

w Kudowie, wciąż doradza nam ucieczkę,<br />

tak byśmy zdążyły dotrzeć na czas na<br />

Zachód. Ponieważ hrabstwo Kłodzkie<br />

zostało ogłoszone twierdzą i nie wolno<br />

go opuszczać, mogłybyśmy to zrobić wyłącznie<br />

same, bez naszych ludzi. Dlatego<br />

propozycja ta jest dla nas nie do przyjęcia.<br />

Marie-Elisabeth, która została powołana<br />

do pracy w zakładach zbrojeniowych<br />

w Zakrzu, również nie zostałaby z niej<br />

zwolniona”. „Piątego maja otrzymujemy<br />

rozkaz ewakuacji” (5.05.1945 droga Jeleniów–Kudowa-Nachod)<br />

„Uciekające jednostki<br />

policji i SS jadą w trzech szeregach,<br />

dwóch poruszających się w jedną stronę,<br />

i jednym w przeciwną. Wszyscy są bardzo<br />

rozdrażnieni”, (9.05.1945) „Czescy partyzanci<br />

tropią ukryty esesmanów, po czym<br />

wszystkich bezwzględnie rozstrzeliwują,<br />

ponieważ SS kilka dni wcześniej urządziła<br />

krwawą jatkę w jednej z wsi.”.<br />

(9.05.1945) Do końca mych dni nie<br />

zapomnę tego poranka: wiejski plac,<br />

skrzyżowanie trzech ulic. Rosyjska rzeka<br />

nadciąga dwoma strumieniami, wpada<br />

w trzeci. Mieszkańcy wsi w szale zwycięstwa,<br />

pełni słowiańskiego sadyzmu<br />

i radości, że mają w nas, jedynych tu<br />

Niemcach, obiekt, na którym mogą zademonstrować<br />

Rosjanom swoją solidarność.<br />

A my w środku. Dzieci blade, niewyspane,<br />

straszliwie brudne”. „Kolejny<br />

okres życia w Jeleniowie charakteryzuje<br />

się ową dziwną słowiańską nieobliczalnością,<br />

która w bolszewizmie odnalazła<br />

szczególne spełnienie. Z perspektywy<br />

czasu upodabnia się do obrazów wojny<br />

trzydziestoletniej. Kiedy byłyśmy w samym<br />

centrum wydarzeń, nie miałyśmy<br />

dość dystansu, aby to sobie uświadomić.<br />

Całymi dniami, całymi tygodniami ciągną<br />

po naszej szosie hordy żołnierzy.<br />

Zmotoryzowani, na koniach, z wozami<br />

i taborami. Ludzie wszystkich ras zjednoczeni<br />

pod rosyjską flagą. Obcy, zbrodniczy<br />

i jednocześnie dziecinni. Odrażający<br />

w tej mieszance, ale także pełni tajemniczej,<br />

niezłamanej pierwotności. Na ich<br />

twarzach - rozległość wschodnich stepów,<br />

płodna siła ukraińskich równin, posępność<br />

syberyjskiej tajgi. Potężni mieszkańcy<br />

północy, krępi, skośnoocy Mongołowie<br />

ze Wschodu, żylaści Kozacy, wiecznie<br />

czymś zajęci Żydzi, ciemnoskórzy górale<br />

kaukascy. Starsi mężczyźni, w których,<br />

miękkich oczach można odkryć jeszcze<br />

coś z dobroduszności dawnych rosyjskich<br />

chłopów. Ci w średnim wieku już ukształtowani<br />

duchowo przez komunizm. Najmłodsi,<br />

niemal dzieci, o niedojrzałych<br />

twarzach przestępców”. „(Lewin dworzec<br />

kolejowy 1947 rok) Na dworcu czekamy<br />

sześć godzin, aż w końcu wsiadamy do<br />

bydlęcych wagonów. W ciągu tych sześciu<br />

godzin pojawiają się wszyscy jeleniowianie,<br />

którzy pozostają w domu. Przynoszą<br />

nam, wyjeżdżającym babki, zupy, ciasta,<br />

kawę w ziarnach, mleko, ziemniaki,<br />

wszystko z Jeleniowa. My zaś mamy jedynie<br />

niepewność co do naszej przyszłości<br />

w Niemczech, do których droga prowadzi<br />

przez stratę, udrękę, opresje, niedostatek,<br />

przynajmniej w Polsce, gdzie czekają nas<br />

kontrole i transport.<br />

Nasz młody Polak, Andrzej, jeszcze raz<br />

pojawia się przy wagonie, częstuje wódką.<br />

Jest wśród nas, pełen zrozumienia. Nagle<br />

ktoś zaczyna śpiewać pieśń o Śląsku, wielu<br />

się przyłącza, rozbrzmiewają nowe pieśni<br />

- żegnaj, kochana ziemio rodzinna”.<br />

Dagmar von Mutius kobieta światowa,<br />

intelektualistka, autorytet wśród<br />

„wypędzonych” wyparła z swej pamięci<br />

lata 1938-45, czas okupacji i najazdu na<br />

swych sąsiadów Czechosłowację i Polskę.<br />

Czas zagłady wielu milionów ludzi.<br />

Nie sądzę by nie wiedziała jak wyglądał<br />

wrzesień 1939 roku na polskich drogach,<br />

w polskich miastach i wsiach. Jak parły<br />

zagony teutońskich rycerzy z napisem<br />

„Got mit uns” lub „trupią czaszką” na<br />

wschód by nieść wolność i przestrzeń życiową<br />

ludowi Germanii. Jak do tego doszło,<br />

że wiele lat po II wojnie światowej<br />

nie wspomniała ani słowem o obozach<br />

zagłady, położonych na rodzinnych dobrach<br />

ziemskich von Mutiusów, tuż pod<br />

jej nosem. Nigdy też nie wspomniała<br />

o silnych powiązaniach rodziny z nazistami.<br />

Brat Dagmar o imieniu Bernhard<br />

Ludwig von Mutius, jako oficer SS po<br />

zakończeniu II wojny światowej „odbył<br />

staż” w Workucie (ZSRR). Gdyby nie starania<br />

rodziny i pana Adenauera, prawdopodobnie<br />

z tej katowni by nie wrócił. Patrzę<br />

na tekst i nasuwa się pytanie – a kto<br />

te „hordy ze wschodu” w 1945 roku sprowadził<br />

do Kudowy?!! Okazuję się, że nie<br />

tylko moja tytułowa Walkiria cierpiała na<br />

specyficzny zanik pamięci, kolejne pokolenia<br />

też, co można odszukać w artykule<br />

Elisabeth Kynast „ Moja historia życia<br />

od 1945 roku” wydrukowana w numerze<br />

188 z 2009 roku czasopisma „Ziemia<br />

Kłodzka”. Ich weiß nicht (nie wiem) tak<br />

pobrzmiewa prawda o Kudowie z czasów<br />

hitlerowskich i nie jest to przypadek<br />

odosobniony. Jak długo musi trwać taki<br />

stan, by być adwokatem diabła, nie jestem<br />

zdolny odpowiedzieć …<br />

Zygfryd<br />

Zastanawiałem się, kto ma zostać Zygfrydem,<br />

wnikliwie wczuwając się w piękno<br />

umysłu Wagnera. Przypomniała mi się<br />

praca Arkadiusza Kuzio-Podruckiego dr<br />

nauk humanistycznych, historyka i publicysty<br />

piszącego o arystokratycznych<br />

rodach Śląska. Autor zachwala ród Strachwitzów,<br />

który osiedlił się w Strachowicach<br />

koło Wrocławia (dziś dzielnica miasta)<br />

dzięki dobrej woli śląskich Piastów.<br />

W XVII w. otrzymali tytuł baronów cesarstwa,<br />

a pod koniec XVIII w. tytuł pruskich<br />

hrabiów (patrz – Wikipedia.pl). Nasza<br />

Walkiria-Dagmar von Mutius wspomina<br />

pobyt Hyazintha Grafa Strachwitz von<br />

Groß-Zauche und Camminetz w Jelenio-<br />

24


HISTORIA<br />

wie i Kudowie w ostatnich miesiącach II<br />

wojny światowej. Graf Strachwitz urodził<br />

się 30 czerwca 1893 roku w Kamieniu<br />

Śląskim (niem. Groß Stein). Jak na arystokratę<br />

płci męskiej przystało marzył,<br />

by zostać rycerzem. Tak też się stało<br />

17 kwietnia1933 roku wstąpił do zakonu<br />

rycerskiego o nazwie „Zakon Trupiej<br />

Czaszki” czyli SS (Schutzstaffel) otrzymując<br />

legitymację nr 82857 i pierścień ze<br />

złota Renu, pierścień Nibelunga z „trupią<br />

czaszką” w herbie. Do dziś w archiwach<br />

zapisane są słowa składanej przysięgi:<br />

Ich schwöre Dir, Adolf Hitler, Als Führer<br />

und Kanzler des Deutschen Reiches Treue<br />

und Tapferkeit. Ich gelobe Dir und den von<br />

Dir bestimmten Vorgesetzten Gehorsam<br />

bis in den Tod, So wahr mir Gott helfe.<br />

(Przysięgam Ci, Adolfie Hitlerze, jako<br />

wodzowi i kanclerzowi Rzeszy Niemieckiej<br />

wierność i odwagę. Przyrzekam Tobie<br />

i przełożonym, których wyznaczysz, wierność<br />

do śmierci, tak mi dopomóż Bóg.)<br />

Jego aktywność w realizacji celów zakonu<br />

od samego początku jest ogromna.<br />

Zygfryd – czyli hrabia Strachwitz, udzielał<br />

się w krwawej kampanii wrześniowej<br />

w Polsce a potem na terenie Francji. Gdy<br />

znalazł się na stepach Rosji pokazał co<br />

potrafił – jatka za jatką. „Ojciec Zakonu”<br />

Heinrich Himler wypowiadał się<br />

o Strachwitzu jako jednym z najlepszych<br />

i najbardziej zaufanych dowódców SS,<br />

wynagradzając za wierną służbę rangą<br />

generała Waffen – SS. Archiwa niemieckie<br />

podają liczbę około 900 000 zarejestrowanych<br />

członków czarnego zakonu<br />

SS na lata 1944/45. Zakonu elitarnego,<br />

do którego należało wielu arystokratów<br />

i intelektualistów niemieckich, których<br />

pociągała doktryna krwi i ziemi, elit<br />

przyszłości zbudowanych na złocie Renu.<br />

Ogrom zbrodni tych wybrańców jest<br />

tak przerażający, że nie będę tego opisywał.<br />

Z polecenia wodza Adolfa Hitlera,<br />

hrabia Strachwitz w styczniu 1945 roku,<br />

zorganizował na naszym terenie grupę<br />

bojową „Panzerjäger Brigade” składającą<br />

się z 3 batalionów niszczycieli czołgów<br />

Tekst SPIEGEL nr 8/49<br />

Hyazinth Graf Strachwitz<br />

i 8 000 żołnierzy, która miała powstrzymać<br />

„hordy ze wschodu”. Hrabia wraz ze<br />

swoim sztabem spędził w Kudowie kilka<br />

miesięcy i miał czas przemyśleć sprawę,<br />

co robić dalej. Hrabia „daje nogę” w stronę<br />

matecznika zakonu trupiej czaszki Bawarii.<br />

W operze Ryszarda Wagnera, Zygfryd<br />

posiadał hełm, taką czapkę niewidkę<br />

– wykutą ze złota Renu i oczywiście hrabia<br />

Strachwitz też. Dzięki niej znikł i nie<br />

poniósł odpowiedzialności za zbrodnie,<br />

nie musiał popełnić samobójstwa jak „Ojciec<br />

Zakonu ” Heinrich Himler.<br />

Niespodziewanie pojawił się na Bliskim<br />

Wschodzie jako mile widziany specjalista<br />

od oręża i budowania nowych struktur<br />

tamtejszych zakonów. Tam witany jest jak<br />

bohater, z otwartymi ramionami przez<br />

spragnionych wielkości i złota Arabów.<br />

Zadziwiająca wizja Wagnera jest nie tylko<br />

ponad czasowa, ale i ponad rasowa.<br />

Arabowie tworząc Ligę Państw Arabskich<br />

w marcu 1945 r. jako jednolitą siłę przeciwstawną<br />

ruchowi syjonistycznemu,<br />

skrzętnie skorzystali z doświadczeń rycerzy<br />

„Zakonu Trupiej Czaszki”. Zapraszali<br />

ich bez żadnych ograniczeń gwarantując<br />

swobodę, prawa obywatelskie i opiekę<br />

nad rodzinami, nadając status specjalistów,<br />

doradców itd. Świat arabski zapatrzony<br />

w Niemcy, współpracował z Hitlerem<br />

od momentu jego dojścia do władzy.<br />

Ale to już temat na inną „operę”. Replika<br />

III Rzeszy w świecie arabskim stała się<br />

realna. Rycerze z Niemiec w tym hrabia<br />

Strachwitz jako Zygfryd, wmawiają „silnym<br />

ludziom z Arabii”, że stworzą armię<br />

jakiej jeszcze świat arabski nie widział,<br />

która będzie dumą Wschodu i Mieczem<br />

Proroka. Wobec czego pułkownik Adib<br />

ibn Hasan al-Shishakli dla którego pracował<br />

Strachwitz, postanowił zostać Bismarkiem<br />

ludów arabskich, a jego motto<br />

„Chcę uczynić z Syrii Prusy Arabii” znane<br />

jest do dziś. My Polacy już od dzieciństwa<br />

wiemy, że takie działania to siły<br />

zła, narodowy wieszcz Adam Mickiewicz<br />

przepowiedział „Niedaleko Damaszku<br />

siedział diabeł na daszku. W kapeluszu<br />

czerwonym kwiatuszkami upstrzonym”.<br />

Wydarzenia, które opisuję z lat 1947-1951<br />

w podobnym stylu przebiegały w Egipcie,<br />

gdzie generał Muhammad Nadżib otaczał<br />

się podobnym towarzystwem. Wymienione<br />

grupy w Syrii i Egipcie przeprowadziły<br />

zamachy stanu, obejmując władzę.<br />

Doszukałem się setek nazwisk członków<br />

SS różnych formacji i stopni, którzy<br />

według prawa z okresu procesu norymberskiego<br />

oraz prawa Unii Europejskiej<br />

byli i są zbrodniarzami wojennymi.<br />

Zbrodniarzami, którzy nigdy nie byli osądzeni.<br />

Wagnerowskiego Zygfryda spotkała<br />

zasłużona kara, został tylko z niego<br />

popiół. Hrabia Strachwitz spokojnie<br />

wrócił do Niemiec, dożywając późnej<br />

starości na emeryturze generała Bundeswehry.<br />

Pamiętajmy, że przemoc została<br />

związana z kłamstwem, bo jedynie w ten<br />

sposób można było ją uwiarygodnić. Kartoteki<br />

rycerzy „Zakonu Trupiej Czaszki ”<br />

gdzieś się z czasem zapodziały i nie wiadomo<br />

gdzie. Często dorobiono im nowe<br />

życiorysy, nazwiska i sukcesy. Dziś Polacy<br />

w niektórych śląskich kościołach modlą<br />

25


HISTORIA<br />

się w ich intencji razem z polskimi biskupami,<br />

i w tym momencie nic i niczego nie<br />

rozumiem, wierzę jednak podświadomie<br />

w mądrość Stwórcy.<br />

Wiersz więźnia<br />

Martin Niemöller pastor luterański,<br />

więzień który przeżył piekło obozu Dachau<br />

w latach 1937-1945, napisał taki<br />

wiersz:<br />

„Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem.<br />

Nie byłem Żydem.<br />

Kiedy przyszli po komunistów, nie<br />

protestowałem. Nie byłem komunistą.<br />

Kiedy przyszli po socjaldemokratów,<br />

nie protestowałem. Nie byłem socjaldemokratą.<br />

Kiedy przyszli po związkowców, nie<br />

protestowałem. Nie byłem związkowcem.<br />

Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował.<br />

Nikogo już nie było.”<br />

Wiersz ten jest odpowiedzią na wiele<br />

pytań jakie padają, także o zaniechaniu<br />

i jego skutkach. W Apokalipsie św. Jana<br />

czytamy:<br />

„jeśli nie będziesz zimny ani gorący,<br />

a tylko letni, to pocznę wypluwać<br />

cię z ust moich”.<br />

24 WOJSKOWY SZPITAL<br />

UZDROWISKOWO-REHABILITACYJNY<br />

SAMODZIELNY PUBLICZNY ZAKŁAD<br />

OPIEKI ZDROWOTNEJ<br />

Wczoraj i dziś<br />

Pierwsza nazwa obiektu to „Sanatorium<br />

Oficerów Wojska Polskiego” – zostało<br />

zorganizowane w grudniu 1945<br />

roku rozkazem naczelnego Dowództwa<br />

Wojska Polskiego nr 0308/Org. z dnia<br />

31 października 1945 r. Szpital-sanatorium<br />

powstał w Willi Maria dr Hermana<br />

w centrum uzdrowiska Kudowa-Zdrój.<br />

Pierwszym komendantem był kpt. lek. Józef<br />

Kudesz. W latach 1945-46 przebywali<br />

w Sanatorium: Władysław Gomułka, Bolesław<br />

Bierut, Marian Spychalski, Marszałek<br />

Koniew, Willy Sthoff. W 1949 roku<br />

wicepremier Piotr Jaroszewicz przeznaczył<br />

znaczne kredyty na zakup urządzeń<br />

balneologicznych.<br />

Dalsza rozbudowa pawilonów Sanatorium<br />

odbywa się pod kierunkiem nowego<br />

Komendanta mjr lek. Mieczysława Walewskiego.<br />

Liczba chorych w 1951 roku<br />

wynosiła 150 osób miesięcznie. Otworzono<br />

dwa oddziały lecznicze, wykonano<br />

drogi dojazdowe. Sanatorium posiadało<br />

gospodarstwo rolne, przekazane później<br />

Spółdzielni Produkcyjnej w Słonem.<br />

Oprócz działalności leczniczej odbywały<br />

się w nim działania mobilizacyjne, zapasy<br />

dla szpitali polowych, szkolenia rezerw<br />

i ćwiczenia wojskowe. W 1969 roku komendantem<br />

Sanatorium został płk doc.<br />

dr Leszek Warszylewicz, zastępcą ds.<br />

lecznictwa mjr lek. Zbigniew Kayzer. Powstały<br />

bardziej nowoczesne gabinety do<br />

Janina Piotrowska-Iwanow<br />

Załoga Sanatorium Oficerów WP (1949 r.)<br />

fizykoterapii, balneologii, laboratorium<br />

analityczne, gabinet stomatologiczny prowadzony<br />

przez lek. stomatologa Zbigniewa<br />

Dobruckiego.<br />

W 1974 roku komendantem został mjr<br />

lek. Jerzy Czeredys, wyróżniali się w pracy:<br />

mjr lek. Marian Moskwa, por. lek. Bogdan<br />

Smela, mjr Ludwik Kotlarz, plut. Leszek<br />

Bigosiński, st. kpr. Ryszard Heliński.<br />

2 maja 1981 przeformowano Sanatorium<br />

Wojskowe na 24 Wojskowy Szpital<br />

Uzdrowiskowy, ordynatorami zostali ppłk<br />

lek. Marian Moskwa, ppłk lek. Kazimierz<br />

Kondracki. Ważne znaczenie dla rozwoju<br />

obiektu mieli kwatermistrzowie i logistycy<br />

np.: mjr Antoni Szczepanek, ppłk Jan<br />

Wojciechowski i inni. Zatrudnionych<br />

było 200 mieszkańców Kudowy.<br />

W 1982 roku powołano Komitet Założycielski<br />

celem reaktywowania związków zawodowych,<br />

tworzyli go: Józef Białek, Józef<br />

Przysiek, Barbara Karbiak, Henryk Rupart.<br />

Pałac Mutiusów w Jeleniowie<br />

Kolumna marszowa 24 WSzU-R<br />

Pracownicy służby mundurowej<br />

26


HISTORIA<br />

wojskowych. Główną działalnością Szpitala<br />

było lecznictwo, w 2002 roku Dyrektorem<br />

został lek. Zbigniew Górecki.<br />

Mimo starań i restrukturyzacji Szpital<br />

przeżył trudny okres destabilizacji.<br />

W 2004 roku na stanowisko Dyrektora<br />

24. WSzU-R SP ZOZ Minister Obrony<br />

Narodowej powołał mgr Zdzisława Jaksę.<br />

Rozpoczęto kolejne zmiany i przekształcenia,<br />

zwolniono 30% załogi, reszta pracowników<br />

przeżyła trudny okres wyrzeczeń.<br />

Zakład wyszedł „na prostą”.<br />

Józef Białek<br />

- kierowca - Przewodniczący NSZZ PW<br />

Powstał wówczas Niezależny Samorządny<br />

Związek Zawodowy pracowników Wojska<br />

z przewodniczącym Panem Józefem<br />

Białkiem.<br />

Stefania Irzycka - księgowa<br />

W 1995 roku komendantem 24. Wojskowego<br />

Szpitala Uzdrowiskowego był<br />

ppłk lek. Leszek Chyra, a kwatermistrzem<br />

mjr Franciszek Martynowicz. Profil leczenia<br />

pozostał ten sam, byli to pacjenci ze<br />

schorzeniami układu krążenia, nadciśnieniem<br />

tętniczym, chorobą wieńcową,<br />

chorobami narządu ruchu i przemiany<br />

materii. Słabobodźcowy klimat Kudowy<br />

Załoga 24. WSzU-R<br />

i specyficzne wody lecznicze uzupełniające<br />

składniki mineralne w organizmie<br />

sprzyjały leczeniu chorych obok nowych<br />

urządzeń balneologicznych zakupionych<br />

w czasie kadencji Komendanta Leszka<br />

Chyry. W 1995 roku uroczyście obchodzono<br />

50-lecie istnienia Sanatorium Wojskowego.<br />

W 1999 roku ppłk Franciszka<br />

Martynowicza zastąpił logistyk ppłk mgr<br />

Lucjan Żelawski, a zastepcą komendanta<br />

ds. lecznictwa ppłk lek. Jerzy Żak.<br />

1 stycznia 1999 decyzją Ministra Obrony<br />

Narodowej 24. WSzU został przekształcony<br />

na 24. Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjny<br />

Samodzielny<br />

Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej,<br />

chorzy kierowani byli na leczenie przez<br />

kasy Chorych, a następnie przez Narodowy<br />

Fundusz Zdrowia. Komendantem<br />

został nadal płk lek. Leszek Chyra, a zastępcą<br />

ds. lecznictwa płk lek. Zbigniew<br />

Górecki. Zlikwidowano działalność Szpitala<br />

w zakresie mobilizacji zapasów, ćwiczeń<br />

i zmniejszyła się liczba pracowników<br />

Uzyskane dotacje z Inspektoratu Wojskowej<br />

Służby Zdrowia pozwoliły na zakup<br />

najnowocześniejszych urządzeń do<br />

rehabilitacji w zakresie balneologii i kinezyterapii:<br />

3D ActoveTrak, Hi-Top, dynaback,<br />

donator Q, tens-Erba, Aquamed<br />

itp., oraz aparaturę do prób wysiłkowych,<br />

badań Holterowskich, spirometry, monitory,<br />

nowoczesne defibrylatory.<br />

Masaże podwodne<br />

Dzięki temu usługi dla kuracjuszy<br />

i mieszkańców wzrosły i są na wyższym<br />

poziomie.<br />

W 2007 roku Dyrektorem 24. Wojskowego<br />

Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego<br />

została mgr Wiesława<br />

Jędruszek, a zastępcą ds. lecznictwa<br />

lek. internista-balneolog Joanna Piotrowska-Iwanow.<br />

Ordynatorami: lek.<br />

Załoga oficerska 24 WSzU Sala reanimacyjna Sala reanimacyjna<br />

27


ROZMOWY Z UCZNIAMI<br />

Andrzej Strączyński, lek. spec. chorób<br />

wewn. Paweł Żukowski i dr n. med.<br />

Józef Świrski. Kierownikiem Logistyki<br />

- Marek Omelko, kierownikiem Biura<br />

Obsługi Kuracjusza - Henryk Rupart.<br />

Obecnie w Szpitalu następują duże<br />

zmiany na korzyść, wyremontowano<br />

wiele pomieszczeń, rozbudowano Zakład<br />

Rehabilitacyjno-Leczniczy, którym<br />

kieruje mgr Olga Rumińska. Utworzony<br />

został oddział szpitalny dla dorosłych<br />

z chorobami układu krążenia, istnieją<br />

turnusy profilaktyczno-lecznicze, zarejestrowano<br />

24. WSzU-R dla chorych<br />

z PFRON.<br />

W 2010 roku planujemy przekształcenie<br />

oddziału szpitalnego w oddział<br />

Poradnia Rehabilitacyjna przyjmuje<br />

chorych z Kudowy i okolicy, jak również<br />

z innych terenów Polski. Np. w roku 2009<br />

przyjęto w sumie 3 130 chorych i wykonano<br />

146 962 zabiegów.<br />

Oddział rehabilitacyjno-kardiologiczny<br />

– późna rehabilitacja w warunkach uzdrowiskowego<br />

leczenia sanatoryjnego. Szpital<br />

dysponuje odpowiednim sprzętem i personelem.<br />

Zamierzamy nadal poprawiać<br />

warunki dotyczące spraw socjalnych.<br />

24. Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo-<br />

Rehabilitacyjny rozwija się nadal dzięki<br />

dobrej atmosferze w pracy i oddaniu załogi,<br />

zwłaszcza w stosunku do kuracjuszy.<br />

Rozmowa z Marcinem Gawędą<br />

Sylwia Bielawska<br />

Marcin Gawęda, bardzo praktyczny młody człowiek. Od<br />

urodzenia jest mieszkańcem Kudowy-Zdroju. Ukończył<br />

podstawówkę przy ul. Buczka, a potem Publiczne Gimnazjum<br />

im. Jana Pawła II. Obecnie uczęszcza do Liceum<br />

Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku.<br />

Jest uczniem klasy trzeciej.<br />

S.B.: - dlaczego wybrałeś właśnie to liceum?<br />

M.G.: Do naszego kudowskiego liceum idą ludzie, bo idą,<br />

bo im się nie chce szukać czegoś ciekawszego, z lenistwa.<br />

W mojej szkole jest więcej perspektyw. Tak uważam. W kudowskim<br />

liceum jest np. tylko jeden nauczyciel od chemii,<br />

u mnie jest ich aż trzech, do wyboru. Mamy podstawową<br />

chemię, której każdy musi się uczyć i rozszerzoną w ramach<br />

fakultetu. Każdy wybiera sobie fakultet w zależności<br />

od swoich zainteresowań. Różne są do wyboru, nawet artystyczne<br />

itd. Na swój wymarzony się nie dostałem, bo go<br />

w ostateczności nie utworzyli, za mało było chętnych. Miał<br />

być profil fizyczno-chemiczny, załapałem się na biologiczno-chemiczny.<br />

I nie żałuję.<br />

S.B.: - a co teraz robicie na fakultecie?<br />

M.G.: Trochę jestem rozczarowany, bo głównie zadania<br />

maturalne, teoria, ale to mi się na pewno przyda.<br />

S.B.: - od kiedy interesujesz się chemią i dlaczego akurat nią?<br />

M.G.: Pod koniec podstawówki cos mi zaświtało. Nie było<br />

konkretnego wydarzenia. Jak chodziłem z kolegami, to<br />

zawsze miałem przy sobie zapałki. Podpalałem wszystko.<br />

Koledzy śmiali się ze mnie, że kiedyś podpalę wodę.<br />

W gimnazjum moje zainteresowania rozwinął pan Zbigniew<br />

Szablewski, nauczyciel chemii. Na jednej z pierwszych lekcji<br />

zrobił doświadczenie, i było to moje ulubione spalanie.<br />

Chemia jest twórcza. Jak zacznę eksperymentować, to potrafię<br />

siedzieć nawet do 23.00. Sąsiedzi też już wiedzą, że<br />

jak schodzę do piwnicy, to zaraz będą musieli interweniować,<br />

bo może być różnie.<br />

S.B.: - czy eksperymentujesz też w domu?<br />

M.G.: W domu nie. Ale na podwórku już tak. Ale najciekawsze<br />

doświadczenia robiliśmy jednak w szkole, po<br />

zajęciach. Przynosiłem z warzywniaka saletrę potasową<br />

i do tej saletry dodawaliśmy z panem Szablewskim różne<br />

rzeczy np. cukier, ulepszacze np. magnez, który dawał bardzo<br />

jasny płomień i iskry a na koniec robił się z tego czarny<br />

proch. Albo saletra potasowa zmieszana z siarką i węglem<br />

drzewnym. Wkładaliśmy ją do takich małych pudełeczek,<br />

które musiały być bardzo szczelne, i albo latało, albo wybuchało.<br />

Jak dostał się tlen to tylko się paliło. Jak było<br />

szczelne, to siła nośna powodowała, że pudełeczko fruwało<br />

po całej klasie. Zajęcia były po lekcjach więc nikt się nie<br />

czepiał co my tam wyrabiamy. Raz tylko tak zadymiliśmy<br />

klasę, że trzeba było wszystkie okna otwierać. Na drugi<br />

dzień jeszcze było czuć w klasie dym.<br />

S.B.: - a co o twoich zainteresowaniach sądzą rodzice? Czy<br />

wspomagają cię, czy raczej traktują to jako chwilowe?<br />

M.G.: Moim rodzicom ogólnie nie przeszkadza to, co robie,<br />

bo prawie w ogóle w tym nie uczestniczą. Kiedy zaczynam<br />

coś robić w praktyce zaczynają się nerwy bo to tylko hałas<br />

i jeszcze może mi się coś stać itp. Jednak gdy zobaczą efekt<br />

jakiejkolwiek mojej pracy, to cieszą się i chwalą. A więc<br />

najważniejsze jest osiągnięte :)<br />

S.B.: - jakie masz plany na przyszłość?<br />

M.G.: Chcę iść na Politechnikę Wrocławską na wydział chemiczny,<br />

jest metalurgia, chemia organiczna z ekologią, duży wybór.<br />

S.B.: - a jak idzie ci teraz nauka?<br />

M.G.: Dobrze, miałem średnią 3,75. Ale na naukę patrzę<br />

przez palce. Uczę się do matury. Reszta żeby zaliczyć no<br />

i żeby „dopa” nie było. Nie lubię uczyć się na pamięć. Na<br />

przykład na początku na zajęciach fakultatywnych miałem<br />

problemy, bo pytałem dlaczego tak ma być. Napisałem<br />

prośbę o przeniesienie i nie żałuję.<br />

S.B.: - kim chciałbyś zostać? Naukowcem? Wynalazcą?<br />

M.G.: Wynalazcą nie, bo to się nie opłaca. Coś opracuję,<br />

coś potrzebnego a potem będę czekał wiele lat na opatentowanie,<br />

bo tak to u nas niestety wygląda, albo kupią<br />

to ode mnie Amerykanie, zapłacą niewiele a sami będą<br />

zarabiali miliony. Patrzę bardziej realnie. Chciałbym pracować<br />

na uczelni, albo w szkole. Bardzo mi odpowiadają<br />

godziny pracy nauczyciela. Jest dużo wolnego, wszystkie<br />

weekendy. Płace też nie są złe, ZUS opłacony. No i przede<br />

wszystkim chciałbym uczyć przez doświadczenie, tak, by<br />

uczniowie poznawali chemię poprzez zabawę, żeby ich<br />

wciągnęła tak, jak mnie.<br />

Mogę też być spawaczem, bo lubię coś sklecić, zbić, zespawać.<br />

S.B.: - czym się jeszcze interesujesz?<br />

W piwnicy mam mały warsztat stolarski. Ręcznie robię różne<br />

potrzebne mi rzeczy. Zrobiłem szafki, które stoją u mnie<br />

w pokoju. Gdybym miał lepszy sprzęt były by lepsze, ale<br />

i tak nie są złe. Jak byłem w pierwszej klasie gimnazjum<br />

byłem na wakacjach u cioci i zbudowałem domek na drzewie.<br />

Miał 2 m². Był tak solidny, że potem nie mogłem go<br />

zerwać. Poza tym gram w siatkówkę. W ciągu roku szkolnego<br />

chodzę na treningi na halę przy ul. Głównej.<br />

S.B.: - jesteś bardzo praktyczny.<br />

Tak, chyba tak. Nie lubię niepotrzebnych rzeczy, np. kwiatków<br />

w domu.<br />

S.B.: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia przy kolejnych<br />

doświadczeniach oraz przy realizacji swoich planów<br />

życiowych.<br />

28


KUDOWIANIE W CHINACH<br />

Młodzi Kudowianie w Chinach c.d.<br />

Potem walnęliśmy flachau (nasz wkład<br />

w wieczór - koszt 6 Y-0,8 $) chińską masakrę<br />

56% i oglądaliśmy ognie z 8 pietra<br />

jego hotelu, wyszliśmy na ulicę i kolegę<br />

zmiotło letko, więc pożegnaliśmy się<br />

grzecznie i czule i wróciliśmy do naszej<br />

dzielni, gdzie też naparzanka ogniowa.<br />

Zjedliśmy pyszną kolację w bocznej<br />

uliczce, gdzie wszyscy oglądali jakiegoś<br />

ich Idola. W hotelu poznaliśmy<br />

zakręconą Niemkę i pełnego parcia na<br />

edukację światową Malezyjczyka, który<br />

mówi i pisze po chińsku. Więc napisał<br />

nam parę zwrotów i adresów w ichnim<br />

języku, kurde, to jednak nie Indie -angielski<br />

nie jest wszechobecny. Czasem<br />

podchodzą do nas Chińczycy aby pogadać,<br />

celem szlifowania języka, niektórzy<br />

chcą bowiem, ale wielu ni w ząb... co<br />

utrudnia troszkiu. Nie wiem co będzie<br />

po wyjeździe z Pekinu. Ludzie zapytani<br />

o drogę tłumaczą ci zawzięcie po chińsku,<br />

uśmiechając się sie słodko. No więc<br />

my też się uśmiechamy i udajemy że kumamy<br />

i łowimy następnego. Czasem jak<br />

widzą że ślęczymy nad planem miasta<br />

to sami podchodzą i pytają po angielsku<br />

czy mogą pomóc - a my, o tak proszę<br />

i tyle angielskiego, ale czasem działa to<br />

dobrze i się odnajdujemy.<br />

Pekin ogromny, przeludniony - choć<br />

i tak ze względu na porę roku nie ma<br />

tak wielu turystów i w zakazanym mieście<br />

było momentami (hmm... w końcu<br />

10 000 komnat) pustawo co jest podobno<br />

rzadkością.<br />

Wszędzie policja, flagi, czuć komunę,<br />

na Placu Tienanmen myślimy o studenckich<br />

akcjach ala nasz stan wojenny... które<br />

ja pamiętam z telewizji a Dominika ze<br />

szkoły... Dziś na mur a jutro w kraj,<br />

3 marca,<br />

czyli z Pekinu jedzie pociąg daleko<br />

... i tak dotarliśmy do Xian, jakieś<br />

1 000 km na południowy zachód od Pekinu,<br />

który chcieliśmy jak najszybciej opuścić<br />

gdyż marzy nam się ciepło.<br />

I jest cieplej tyle że pada.<br />

Troszkę nauki mamy za sobą, wiemy<br />

że na angielski poznawanych Chińczyków<br />

niezbyt można liczyć (oni uwielbiają<br />

być naszymi friendami po 30 sek.) więc,<br />

prosimy by pisali nam na karteczkach po<br />

ichniemu jak jest: ulica taka a taka, kibel,<br />

papier, wódka, czy to jest z psa? ile? itd...<br />

Z Beijingu wyjechaliśmy pociągiem -<br />

po prostu poszliśmy na dworzec (jakieś<br />

kilometr od dworca zaczyna się kolejka<br />

by wejść... no nie kolejka ale narodu jest<br />

tyle że tworzy się samoistnie) i kupiliśmy<br />

bilet... hehehe nie tak od razu.<br />

Pani podawała nam różne ceny, więc ja<br />

ciągle mówiłem – OK, muszę iść po kasę<br />

do ATM (bankomat), pani była z okienka<br />

tzw. anglojęzycznego, ale znała jakieś<br />

4 słowa, więc pantomimicznie jej pokazywałem,<br />

w końcu stanęło że są tylko miejsca<br />

stojące... ale nie za 400 Y tylko za 150<br />

(70 PLN) więc ok, jedziemy (czy u nas na<br />

PKP ktoś się kiedyś targował?). Potem<br />

okazało się że po prostu jej się w głowie<br />

nie mieściło że są też „biali” którzy nie<br />

jadą I klasą czy sypialnym.<br />

Bankomaty, w których możemy wybierać<br />

kasę, też nie wszystkie - jak się okazało<br />

tylko China Post i ISBC - partia musi mieć<br />

pod kontrolą kasę pobieraną przez cudzoziemców.<br />

Wiec latam po okolicy i testuję<br />

każdy po kolei... żaden nie chce dać (a kolejka<br />

do kasy rośnie)... ostatecznie China<br />

Post - nie da sie oszukać Partii, no ale nic<br />

szczęśliwi jesteśmy ze mamy bilety... że<br />

w końcu pojedziemy na południe...<br />

I przeżyliśmy coś co przewodnik Lonely<br />

Planet określa jako koszmar.<br />

Najpierw poczekalnia w hali do naszego<br />

pociągu jakieś 1 000 osób, konduktor,<br />

Pan i k... Władca na końcu świata<br />

wychodzi co 10 minut i przez megafon<br />

ogłasza że za 10 min będą wpuszczać na<br />

peron, naród chiński ustawia się w kolejce<br />

dłuższej niż wielki mur chiński i czeka<br />

w blokach startowych. W końcu konduktor<br />

daje znak, naród rzuca się do bramki<br />

- pamiętacie takie obrazki jak ludność<br />

w PRL-u pędziła do PDT we Wrocławiu?<br />

Kiedy podnosili kratę - no coś takiego.<br />

Swoją drogą jak człowiek mający<br />

130 cm wzrostu może na głowie niczym<br />

kobieta z Kongo unieść dwie torby wielkości<br />

2×2 metry? Ale nic, walczymy<br />

o lepsze stojące miejsca. Walkę przegrywamy.<br />

Miejsca przy kiblu. Miejsca miedzy<br />

wagonami i w szafkach na bagaże<br />

zajęli chinopodobni nomadzi z plemion<br />

mongolsko-indiansko-cyganskich.<br />

Pozostaje nam stać między siedzeniami...<br />

Dominika lekko podłamana, ja udaję<br />

że tak to właśnie jest backpakersem...<br />

29


KUDOWIANIE W CHINACH<br />

W końcu po 4 godzinach stania sztywno<br />

i w ścisku, niczym tramwaj nr 8 we<br />

Wrocku w godzinach szczytu, chińska republika<br />

ludowa układa się do snu, więc jest<br />

na tyle miejsca żeby usiąść na plecakach,<br />

trochę przerąbane, bo stoimy na trasie do<br />

wodopoju na końcu naszego wagonu jest<br />

bowiem bojler z wrzątkiem, więc naród<br />

pociska celem zalania sobie zupki (taaak<br />

normalnej chińskiej zupki) gdyż oni ciągle<br />

jedzą, jak nie ogórki to zupki.<br />

Rozluźniamy się i staramy integrować...<br />

ja ostentacyjnie stojąc obalam flaszeczkę<br />

ich 56% wódy z ryżu, czym zdobywam<br />

sobie wyraźny szacunek w oczach starszych<br />

kolegów z partyzantki samego Mao,<br />

widać gdyż wszyscy pokazują na mnie<br />

palcami (nic nowego ciągle nas pokazują<br />

gdyż chyba jest jakoś poza sezonem i ”białych”<br />

jak na lekarstwo a już na pewno nie<br />

w pociągach dla ludności niezamożnej).<br />

Uśmiechają się, a niektórzy znają nawet<br />

angielski zwrot OK? Pokazują, szczerzą<br />

swoje 8 zębów i pokazują kciuka do góry,<br />

(a ja lekko ściemniam gdyż mam drina<br />

zrobionego, rozrobiłem wódę z colą)...<br />

Dominika robi większą furorę - rozwiązuje<br />

sudoku - zbiera się wokół niej mały<br />

tłumek i jeden anglojęzyczny pyta o co<br />

chodzi? A my na to że przecież to japońskie<br />

sudoku - kiwają że nie znają, Japonia<br />

daleko i znają tylko słowo hai i sushi.<br />

Dominika naparza cyferki, ja bawię<br />

się z dziećmi, które ciągną mnie za brodę.<br />

Jeden malec wyraźnie ucieszony moja<br />

innością gra ze mną w łapki, przegrywa<br />

i wtedy postanawia mnie opluć. Naród<br />

chiński zawstydzony stosunkiem gówniarza<br />

do cudzoziemca wyciąga chusteczki<br />

(138 chusteczek w ciągu 3, 4 sekund), ale<br />

ja uśmiecham się z miną typu - hej spoko,<br />

ja tez mam dzieci, u nas w kraju też<br />

są małe dzieci... ja to andestend... i takie<br />

tam, mały zbesztany przez mamę (którą<br />

zbeształo pół wagonu) z płaczem chowa<br />

się pod walizkę...<br />

Celem złapania oddechu i wyprostowania<br />

prawej nogi, co 60 minut regularnie,<br />

wychodzę na fajkę do kibla typu narciarz,<br />

jak wyglądał po 3 godz. nie będę opisywał...<br />

ale i tak było to najprzyjemniejsze<br />

miejsce w wagonie, taki spacerniak...<br />

W końcu wdajemy się w rozmowę<br />

z para młodych - jeden student - chce<br />

podszlifować angielski i dziewczyna<br />

z chłopakiem co nie mówi po angielsku,<br />

nie wiedzą co to Polska i gdzie leży, na<br />

wieść że jest nas tyko 40 milionów -celowo<br />

zawyżam żeby zrobić wrażenie, śmieją<br />

się... i mówią że nie znają tego miasta<br />

polsza...<br />

Na jednej ze stacji... wpada pan z wózkiem<br />

z jedzeniem... tego nie da się opisać<br />

- wyobraźcie sobie tramwaj, tak na maxa<br />

zapchany, w którym idzie pan z wózkiem<br />

typu lodówka na kółkach... jakaś masakra<br />

naród celem przepuszczenia pana fooda<br />

wiesza się na półkach na bagaże, wskakuje<br />

na pasażerów siedzących lub prawdopodobnie<br />

lewituje... pan przechodzi...<br />

my oddychamy z ulgą... i wtedy pojawia<br />

się następny... z napojami widząc nas -<br />

jedynych ”białych” w wagonie - co jest<br />

zjawiskiem niespotykanym - normalni<br />

”biali” kupują kuszetki w wagonie dla<br />

cudzoziemców min. 3 dni wcześniej, a ci<br />

co chcą z dnia na dzień se pojechać... raczej<br />

mało takich jest, a więc widząc nas<br />

pan przedstawia swoją całą ofertę: piwa,<br />

wodę, soki, herbatę w butelkach, słoikach<br />

oraz inne trunki mimo że my cały czas<br />

kiwamy głowami że mamy swoje i jesteśmy<br />

na diecie i nie chcemy... w końcu pan<br />

daje za wygraną i odchodzi... oddychamy<br />

z ulgą... wtedy wraca ten z jedzeniem...<br />

i znowu to samo... oddychamy z ulgą<br />

i wtedy wraca ten z piciem... i tak mija<br />

pierwsze 7 godzin...<br />

Potem jest jeszcze kontrola biletów...<br />

pan który zbiera śmieci i zamiata podłogę<br />

niczym Pani Czesia z Gwarka - czyli znowu<br />

wszyscy muszą podnieść nogi (ci co<br />

siedzą) a ci co stoją muszą zawisnąć...<br />

A ja w marzeniach wyobrażam sobie<br />

lóżko... normalne łóżko... wiem że Chiny<br />

i łóżko będzie miało 160 cm długości ale<br />

marzę o łóżku... to marzenie pomogło mi<br />

przetrwać...<br />

Dotarliśmy ok. 7.00 do Xian, znaleźliśmy<br />

hostel wypatrzony w sieci, są miejsca<br />

więc bierzemy szóstkę (35 PLN za osobę),<br />

2 miejsca zajęte - Niemiec i koleś co nie<br />

mówi nic tylko wydaje dźwięki niczym<br />

chiński bojler w pociągu (chyba Holender).<br />

Szczęśliwi zasypiamy...<br />

8 marca, czyli Dzień Kobiet<br />

Tak siedzę sobie... z tarasu patrząc na<br />

rzekę i mgłę Choingqing, nazywane jest<br />

Miastem Mgły... pijąc kawę... tyle że instant<br />

jak każdego poranka w Polszy...<br />

W Polszy kawa sypana a tutaj takiej nie ma<br />

w sklepach... słuchając jazzu... jak każdego<br />

poranka w Polszy tyle że chińskiego...<br />

Na drugim brzegu budują wielki statek<br />

taki jak u nas w stoczniach, więc może<br />

tamta plaża to stocznia?<br />

30


KUDOWIANIE W CHINACH<br />

A skoro maja stocznie na plaży to na<br />

ruch a’la Solidarność nie ma co liczyć...<br />

Miasto budzi się do życia... stukają<br />

młotki... ruszają silniki... ludzie nawołują,<br />

rozkładają stoliki na dnie rzeki która na<br />

razie oddała im kawałek siebie... ale wiosna<br />

nadciąga zaczną się opady więc będą<br />

musieli się wynieść... tylko dokąd - miasto<br />

zapchane a dachy skośne śpiewa Xiao<br />

Juan... w moich myślach to piękna Chinka...<br />

ale jak jest naprawdę?<br />

Ta podróż potwierdza moją teorię, że<br />

piękno kobiety trzeba usłyszeć. W milionach<br />

Chinek spotykanych nie widziałem<br />

nic zachwycającego. Dopiero w tych,<br />

z którymi udało się zamienić kilka słów,<br />

które obdarowały mnie swoim uśmiechem,<br />

tylko że to jest trochę uśmiech<br />

Made in China, nie wiem czy oryginalny<br />

czy ”for turist”, we mgle wszystko jest<br />

piękniejsze ale ludzki gwar wygania biel<br />

więc myślami jestem przy moich jakże<br />

pięknych znajomych, mój skarb śpi piętro<br />

wyżej słodko, więc mogę sobie na to<br />

pozwolić<br />

Spóźnione, ale szczere życzenia z okazji<br />

dnia kobiet.<br />

12 marca, czyli różnie bywa<br />

Generalnie w Polszy człowiek miewa<br />

różne problemy, tutaj wszystkie wydają<br />

się taj jak całe Chiny -10 razy większe,<br />

stąd napad paniki u mnie, bo u nas np.<br />

na Mazurach nawet to w najgorszym<br />

przypadku idziesz na stopa i wracasz do<br />

domu, a tu d... bo nikt nawet nie wie gdzie<br />

kończy się miasto więc jak wyjść za miasto<br />

na stopa?<br />

Serio oni jacyś niezorientowani są<br />

w terenie, w Xian udało się nam wsiąść<br />

w autobus i pojechać 100 km za miasto...<br />

a Choingqing jest jak miasto z łowcy Androidów,<br />

leży nad rzekami - tutaj Jinling<br />

wpada do Yangce, na pagórach czasem<br />

wysokich, niekończąca się ilość uliczek,<br />

przedwczoraj się zgubiliśmy niestety,<br />

i okazało się że do naszej dzielni autobus<br />

już nie jedzie (po godzinie spotkaliśmy<br />

chłopaka co mówił po angielsku) gdyż<br />

po 20.00 już d... trzeba taxi a do naszej<br />

dzielni, poniekąd piękniej - taki skansen<br />

- stare miasto Ciqocu wchłonięte przez<br />

Choingquin, więc jest jakieś 12 km ale<br />

chłopak podzwonił pogadał po ichniemu<br />

i powiedział - OK już zadzwoniłem na<br />

policje, Dominice policja kojarzy sie z pałami<br />

co to marudzą, a mi z komunistyczną<br />

policją z MO, więc zrobiłem minę że<br />

ojej po co? A on na to spoko, spoko. Policja<br />

przyjechała busem wielkości Smarta<br />

i rzecze acha acha... ich huha juha... chłopak<br />

tłumaczy, że bardzo przepraszają ale<br />

są bardzo zajęci i nie mogą nas podwieźć,<br />

ale czy mamy jakieś Yuany, ja nato że 20<br />

(tak na pałe miałem jakieś 100), a oni OK,<br />

i zatrzymali taxi jakieś, taksiarz spękany<br />

a oni mu icha icha (młody tłumaczy że<br />

kazali mu nas za 20 Y zawieść do naszej<br />

dzielni), i zawiózł...<br />

A jak czekaliśmy na policję, to młody powiedział,<br />

że cieszy się że go taka przygoda<br />

spotkała, był wyraźnie podekscytowany...<br />

Generalnie Chińczycy są bardzo mili,<br />

tylko podobno dla Chińczyka plamą na<br />

honorze jest nie udzielić pomocy drugiemu<br />

- i stąd jak podchodzimy z planem<br />

miasta z zapytaniem o jakieś miejsce to<br />

oni wpadają w panikę, czasem na pałe<br />

pokazują jakiś kierunek nie patrząc o co<br />

pytamy... innymi razy biegają po dzielni<br />

w poszukiwaniu kogoś kto mówi po angielsku<br />

i jak znajda przyprowadzają i on<br />

pyta o co chodzi, a ja mówię gdzie jest<br />

przystanek busa nr 503, a on pyta (czyli<br />

tłumaczy) zioma co go złapał - a ten wpada<br />

w panikę i wydzwania do jakiś ludzi<br />

albo nie wiem informacji MPK, czasem<br />

ostatecznie się udaje. Bywa też tak że<br />

dzwoniła do swoich kolesi co mówią po<br />

angielsku (w ich przekonaniu) taki koleś<br />

przedstawia się „helou hir Johny” a ja słyszę<br />

że to Chińczyk ale mówię „helou Johny”<br />

spytałem tego sympatycznego pana<br />

jak dojść do dzielnicy doków portowych<br />

- Johny tłumaczy, ziom kiwa głowa bierze<br />

nas dosłownie za rękę i prowadzi 800 m,<br />

kiwa głowa, uśmiecha się, coś mówi pokazując<br />

na migi znaki a`la - ptak, czary<br />

mary, bujac bujac i ostatecznie przyprowadza<br />

nas do jakiegoś hotelu, kłania się<br />

i pędzi w podskokach...<br />

Czasami jak siedzimy sobie po prostu<br />

na ulicy obserwując ludzi - ja to uwielbiam<br />

- bo to jak obserwacja jakiegoś nieznanego<br />

gatunku - też podchodzą - robią<br />

sobie foty z nami (stąd pomysł żeby kase<br />

pobierać), czasami opowiadają całe historie<br />

po chińsku, uśmiechają się my się<br />

uśmiechamy. Ostatnio gostek, starszy pan<br />

tak godzine z nami siedział. Pytał gdzie<br />

śpimy (na migi - gest międzynarodowy)<br />

uśmiechał się prezentując 2 siekacze (Dominika<br />

skomentowała - że przynajmniej<br />

w kwestii uzębienia jestem podobny)...<br />

Potem pytał czy jesteśmy parą (gest a’la<br />

arabski dwa palce wskazujące razem)...<br />

jak się dowiedział że tak to pyta czy razem<br />

śpimy? A jak że tak, a on się uśmiał. Oj<br />

się uchachał. Przechodnie - chyba jego<br />

znajomi stają a on widać że opowiada że<br />

my - jego friendy - jesteśmy parą, śpimy<br />

oo tam (pokazuje kierunek który mu<br />

pokazałem) i wpatrują się razem w rzęsy<br />

Dominiki. Kiwają głowami że niesamowite<br />

- takie długie, ja robie gest a’la skrzydła<br />

motyla kiwają głowami ooo tak. Ogólnie<br />

podczas mowy migowej mówię po polsku<br />

- dla nich jeden pikuś, a ja mowie wtedy<br />

dużo z różnymi tonacjami więc oni wsłuchują<br />

się jak w kosmite, taki mały teatrzyk<br />

uliczny się robi. Czasem chyba jakiś polski<br />

wyraz zabrzmi jak chiński bo powtarzają<br />

chórem- aaaa - ulica! aa ulica! Ogólnie to<br />

przypomina relacje Cejrowskiego z dżungli<br />

- Bo ja tak pisze - ale to jest tak, że oni<br />

staja dosłownie 50 cm od ciebie - i wpatrują<br />

się, potem chcą żeby im pokazać buty,<br />

zegarek, telefon (przecież Nokie pewnie<br />

w Chinach robią)... oni tzn. starsi ludzie...<br />

młodsi chyba widzieli ”białych” w kinie<br />

więc nie aż tak są zszokowani.<br />

Więc często jest tak że jemy w jakiejś<br />

ichniej knajpie - gdyż chodzimy raczej<br />

tylko do takich - tanio, dobrze i klimat<br />

więc siedzimy, jemy a na nas patrzy jakieś<br />

20 osób.<br />

W sytuacji, kiedy jesz zupe pałeczkami<br />

to jest dosyć... hmm frapujące. Bo człowiek<br />

stara się wykazać godność osobistą<br />

a tu panie chlapię, cieknie mi po brodzie,<br />

prycham kicham, głupio mi. A oni w powadze<br />

stoją i patrzą.<br />

Czasem nas zapraszają do swojego<br />

posiłku - pare razy tak zrobiła rodzina<br />

właścicieli przybytków małej gastronomii<br />

31


KUDOWIANIE W CHINACH<br />

siedząc przy wspólnym posiłku - czyli<br />

wygrzebując z wielkiego kociołka różne<br />

rzeczy. Częstujemy się po kawałeczku kiwamy<br />

głowami i wracamy do stolika.<br />

W kwestii Sanepidu sytuacja podobna<br />

jak w Czechach - chyba nie ma tu takiej<br />

instytucji.<br />

Juz całkowitą sensacją jest jak czasem<br />

w ładnych knajpkach postanawiamy rozegrać<br />

partyjkę tysiąca - gdyż młócimy<br />

dużo, Oooo, wtedy to wołają znajomych<br />

z ulicy i patrzą - ja im po polsku tłumacze<br />

zasady - kiwają głowami - czasem nawet<br />

doradzają że mam asem pik zbić króla<br />

czerwo, a ja że nie, nie, nie można, trzeba<br />

do koloru - a oni achaa koloooruu.<br />

A potrawy? yhmm nie będe was wkurzać<br />

ale fakt jest przepyszne... i raczej nie<br />

przypomina potraw z chińskich restauracji<br />

- ale to wiecie... często ostro.<br />

Staramy się jadać tam gdzie mają obrazki,<br />

mamy co prawda zestaw potraw po<br />

chińsku w małym zeszyciku ze zwrotami<br />

po chińsku, ale jak się dwie łączą czy cóś<br />

to d... więc raczej się nie sprawdza - tyle<br />

że możemy pokazać że chcemy ryz albo<br />

makaron. Najczęściej pijemy herbatkę,<br />

obserwujemy co ludność zamawia i potem,<br />

jak nam się spodoba, pytamy o cenę<br />

i prosimy o to samo. Czasem smakuje<br />

inaczej niż wygląda, albo z dna wypływają<br />

niespodzianki a’la flaki dziwne warzywa<br />

lub owoce... ale generalnie ten system się<br />

sprawdza. Oczywiście oni często polecają<br />

lokalne przysmaki - smażone skorpiony,<br />

kraby, kurze łapki, robale w cieście, robale<br />

smażone na tłuszczu, nóżki ośmiorniczek....<br />

i ostro jest oj ostro a skoro nawet<br />

ja to piszę to domyślacie się że Dominika<br />

czasem poci się i łzy jej ciekną... albo ja<br />

zjadam dwie porcje...<br />

Między Guilin (też ładne) a Hong Kongiem<br />

- trafiliśmy do Doliny Muminków,<br />

ok. 20 000 pagórków szpiczastych, na<br />

obszarze 1 400 km kwadratowych... malownicza<br />

rzeka Li... raj na ziemi i do tego<br />

spotykamy ludzi, których spotykaliśmy<br />

w miastach wcześniejszych... więc skojarzenie<br />

z rajem jest bardzo odczuwalne...<br />

słońce, deszcz, zieleń, dużo ”białych”<br />

fakt... ale i tak przecudnie... Wystarczy<br />

przejść 150 m i się jest za miasteczkiem<br />

i można łazic...łazic...łazić... wiec łazimy,<br />

łazimy, łazimy - udajemy turystów...<br />

jeszcze przed sezonem wiec hostel mamy<br />

dwuosobowy (z łazienką) na ostatnim<br />

piętrze z widoczkiem na górki za 60 Y,<br />

kurde żal wyjeżdżać - jutro Hong Kong...<br />

a potem juz Polsza.<br />

Ale i stęsknieni jesteśmy... więc w sumie<br />

radość...<br />

Wczoraj miałem klasyczną sytuację pt.<br />

„jak szukając kibla trafić na scenę przed<br />

200 osobową widownie...”<br />

Otóż popołudniu po dobrym jedzonku<br />

doprawionym ostrością, spacerujemy<br />

z Dominiką a tu jak zawsze burczy<br />

w brzuszku - znak trzeba ”narciarza” znaleźć...<br />

więc w boczną uliczkę i szukam...<br />

weszliśmy na jakiś plac gdyż patrzymy<br />

ładny budyneczek po prawej... jakiś stary,<br />

reprezentacyjny... przed nim plac a po<br />

drugiej stronie - amfiteatr... hmmm a tam<br />

tyłem do nas - czarnoskóry obywatel USA<br />

lub Afryki przemawiający przez mikrofon<br />

do 200 madżongowych studentów...<br />

Dominika się wstrzymała... a ja gnany<br />

wiatrem... (sorry za dosłowność)... dreptam<br />

cichutko za plecami nauczyciela...<br />

Publiczność szemra, nauczyciel się obraca<br />

i mówi:<br />

- haj!<br />

no to ja lekko skruszony:<br />

- haj!<br />

a cała sala jednym, gromkim głosem<br />

- helouuuu! i machają rączkami...<br />

(w morde, myśle sobie, chcą się zaprzyjaźniać<br />

a mnie tu ciśnie)...<br />

- ma pan minutkę? pyta mnie słodziutko<br />

afroamerykanin<br />

Więc ja mu na ucho że chętnie ale najpierw<br />

WC... on uśmiecha się ze zrozumieniem,<br />

pokazuje mi drogę, więc lecę...<br />

Sala mi macha lekko rozżalona ale wykładowca<br />

uspokaja - biały zrobić kupa -<br />

biały wrócić. Sala się cieszy.<br />

Robie swoje, wracam, staje na środku<br />

sceny obok ticzera...rozluźniony,<br />

uśmiechnięty...<br />

Ok? - pyta szczerząc białe zęby (kurde<br />

dałby jeden) Pan Bambo...<br />

- OK, mówię, nie szczerząc zębów, gdyż<br />

profilaktycznie w narciarzowni chowam<br />

„Pana Ząbka” aby nie wpadł do dziury<br />

bo to nie jest WC w naszym PKP... gdzie<br />

można.. oj sorry te historie już znacie.<br />

OK, mówię i nawijam:<br />

- hej i powitalnie unoszę dłoń<br />

- hej! odpowiada cała sala madżongów<br />

i też unoszą dłoń,<br />

- Jestem z Polski... zaczynam<br />

- uuuuuuu... mruczą wielce zdumieni<br />

Madżongowie<br />

-..więc angielski nie jest moim ojczystym<br />

językiem..<br />

- aaaaaaa... są jeszcze bardziej zdumieni<br />

(chyba że są też inne obce języki niż<br />

angielski)<br />

32


KUDOWIANIE W CHINACH<br />

- ha, no własnie! Wtrąca Black Ticzer<br />

niczym Stalińska w Seksmisji (esa..esa..pamiętacie)<br />

no własnie kontynuuje ticzer...<br />

widzicie on jest z Polski a zna angielski...<br />

każdy biały zna angielski.. i wy też musicie...<br />

mówi z namaszczeniem godnym<br />

Martina Lutera Kinga... więc czekam,<br />

że powie coś w stylu: „mam marzenie...<br />

wielkie marzenie, że cały świat mówi po<br />

angielsku”... ale on zmienia ton i obraca<br />

sie do mnie: dziękuje Panu bardzo, mówi,<br />

to tyle, chciałem im udowodnić że każdy<br />

napotkany turysta zna angielski.<br />

- acha... myślę lekko rozżalony gdyż<br />

czuję że zaczynam się rozkręcać.<br />

- senkju, baj mówie...<br />

- baaaaajjj... seeeeeenkju... macha mi<br />

400 madżongowych rączek... i brawa<br />

Kłaniam się i wychodzę... Można powiedzieć<br />

iż podobnie jak na studiach zdałem<br />

egzamin z angielskiego.<br />

A teraz Ps. do tej historii<br />

Dwie godziny później na ulicy zaczepiły<br />

nas dwie Chinki Czikulinki z zapytaniem<br />

czy możemy im chwilkę poświęcić.<br />

Tak maja kilka pytań, gdyż muszą szkolić<br />

swój angielski...<br />

OK, mówimy i opowiadamy że my koleją<br />

transsyberyjską, Moskwa-Ulaan Bator-Pekin<br />

i potem południe aż tu... a tak<br />

bardzo nam się podoba... shoping? nie...<br />

my nie szopink my backpakersi... a skąd?<br />

z Poland... ooo... uśmiechają się one<br />

- a u nas na lekcji angielskiego... dzisiaj<br />

- zaczyna jedna najbardziej wygadana -<br />

to był jeden pan z poland, nasz nauczyciel<br />

go zagadał... taki turysta z poland... nawija<br />

mała przejęta<br />

- ej bejbe... przerywam jej... lokk at me...<br />

Ona luka. One lukają. A że sięgają mi<br />

do piersi muszą zrobić trzy madżongowe<br />

kroki w tył...<br />

- hę...pytam z zawadiackim uśmiechem...-<br />

ale cos czuje że mnie nie rozpoznały<br />

- to byłem ja przecież!!! szukałem toalety<br />

i trafiłem na wasz wykład na placu...<br />

- aaaaa..., yes, yes, oj sorry dla nas każdy<br />

obcy jest taki sam... no wie pan te wielkie<br />

oczy... i wogóle... oje ale funy... to pan<br />

byl... hahahahaa... w końcu chyba rozpoznają<br />

mnie.<br />

- ha, acha... ok... - ja na to<br />

pogadaliśmy jeszcze chwilkę, zrobiliśmy<br />

tradycyjne 30 fotek i poszliśmy...<br />

Nauka:<br />

Gwiazdą bywa się tylko przez kilka sekund...<br />

Kwiecień 2010, Hong Kong, czyli Wielka<br />

Niedziela w Wielkim Mieście<br />

Miasto jest wielkie, za duże... Smród<br />

i wilgoć... mgła... Rzeczy nie schną... papierosy<br />

zawilgocone smakują gnojówką...<br />

Wódka tania...<br />

Miliony ludzi są ciągle ze mną, szczury<br />

pod nami, dzikie ptaki nad nami, w parku<br />

za kratami flamingi... Smażone zwierzęce<br />

wnętrzności jako przysmak przed<br />

wejściem do sklepu Chanel, do którego<br />

kolejka wije się aż za róg ulicy...<br />

Hilton, Sheraton są zrobione na glanc<br />

i indyjskie rodziny koczujące w podziemnym<br />

przejściu... Biali, czarni, żółci... Hindusi,<br />

Muzułmanie, azjaci niewiadomego<br />

poglądu...<br />

Dzikie ptaki z nieba tropią szczury...<br />

sprzedawcy turystów... Jednych i drugich<br />

jest pełno...<br />

Wielka Niedziela.... Idziemy do kościoła...<br />

Znaleźliśmy w sieci katolicki... niedaleko...<br />

ubieram białą nową koszulkę polo,<br />

znoszone i nieprane od 2 tygodni dżinsy...<br />

i klapki łazienkowe... nogi nie przyjmują<br />

wysokich butów...<br />

Dominika zwiewną sukieneczkę... szukamy<br />

kościoła...<br />

Wieżowce sięgają nieba ale to nie ich<br />

szukamy... to mały przy nich budyneczek...<br />

o typowej sakralnej architekturze...<br />

Po drodze czarni mężczyźni proponują<br />

nam haszysz, maryche i coś czego nie znam<br />

i nie chce znać, żółte kobiety zapraszają na<br />

„masażi” a czarne kobiety na sex...<br />

Wprost ze zgiełku ulicy wchodzimy<br />

do... śnieżnobiałej ciszy... anielskiej ciszy-<br />

.....i jak spośród chmur... albo z górskiego<br />

szczytu rozlega się anielski śpiew... stajemy<br />

przy drzwiach... kościółek jest wielki<br />

w środku... i z tłumu wiernych wyłania się<br />

śnieżnobiały ksiądz nie azjata... i ministranci<br />

azjatyccy...i pianino gra dokładnie<br />

tak jak pamiętam w podstawówce... na<br />

koniec roku szkolnego - dźwięk wielkiej<br />

radości...śnieżnobiały kościół pełen jest<br />

ludzi azjaci, biali, hindusi, czarnoskórzy<br />

afrykanie... drewniane obrazki drogi<br />

krzyżowej, witraż w nawie głównej...<br />

Matka Boska z dzieciątkiem na ręku...<br />

Pianino gra, głos z nieba śpiewa...<br />

Brzmi to jak „Imagine” Johna Lennona...<br />

i pasuje nawet ten Lennon... tutaj bo oni<br />

śpiewają coś podobnego... chyba... ja tak<br />

czuje, że przyjdzie czas, że nadejdzie świat<br />

w którym nie będzie granic... i nie będzie<br />

wojen... Ci ludzie tutaj na pewna nie chcą<br />

wojny... że jagnię położy się obok lwa...<br />

a bliźniaki będą ciągnąć wilki za ogony...<br />

ludzie włączają się... są jednym głosem<br />

dziwnie niegłośnym... nie za głośnym...<br />

ale tak pięknie jednym i słyszalnym...<br />

Jest lekko... biało... czysto... radośnie...<br />

Ksiądz wita wszystkich... msza święta...<br />

jak w domu... angielski wygładza, upiększa<br />

czytania... Pierwsza czyta kobieta list<br />

apostolski chyba... chyba nie całkiem rozumiem...<br />

ale jakoś wiem o czym jest...<br />

Potem wychodzi dziewczyna, która z daleka<br />

wygląda jak Adusia... i zaczyna śpiewać<br />

psalm... łzy cisną mi się do oczu...<br />

próbuje trzymać... ale w końcu płyną...<br />

teraz wszystko jest białe... kryształowe...<br />

Adusia śpiewa... mój kochany aniołek -<br />

jak ona pięknie śpiewa.. uśmiecham się<br />

przez łzy... w pierwszych ławkach widzę<br />

moją babcię Krystynę... i Irenkę Kulpową...<br />

Szukam wzrokiem dziadka Zbyszka...<br />

jest!!! Siwa czupryna (czy ja też na<br />

starość będę miał taką czy będę łysy?)...<br />

Poznaję go<br />

Jezu jaka radość... nie mogę krzyknąć<br />

żeby się odwrócili... jest msza... muszę<br />

pilnować żeby po mszy nie wyszli innymi<br />

drzwiami bo się rozminiemy... a na ulicy<br />

ich nie znajdę... dobrze... na razie śpiewamy...<br />

ja... babcia, Irenka, Adusia najmocniej...<br />

a może podejdę myślę... nie... na<br />

razie śpiewamy.. może jednak... i próbuję...<br />

ale nie mogę się ruszyć... jestem tylko<br />

kolejną kamienną kolumną w kościele...<br />

Adusia kończy śpiewać i wraca na tył kościoła...<br />

bliżej nas - teraz widzę, że to nie<br />

ona, jedynie bardzo podobna Chinka...<br />

babcia, dziadek i Irenka zostają w nawie<br />

33


POEZJA<br />

bliżej ołtarza... chcę do nich pójść... ale<br />

nie mogę ruszyć ani noga ani ręką... jak<br />

we śnie a przecież widzę, słyszę i czuję<br />

że to jest naprawdę... kryształki łez opadają...<br />

śpiew cichnie... ksiądz czyta o pustym<br />

grobie... „Dlaczego szukacie żyjącego<br />

wśród umarłych? Nie ma Go tutaj”...<br />

potem kazanie... mówi że Jezus nie jest<br />

dla nas – ale dla każdego z nas z osobna...<br />

ksiądz opowiada że pochodzi z Irlandii...<br />

(kurde to prawie Polska), a Wielki Piątek<br />

był na Wyspie Lantau... (my też - uśmiechamy<br />

się do siebie z Dominiką) i spotkał<br />

się z mnichami buddyjskimi z klasztoru<br />

Po Lin... tego przy Wielkim Buddzie...<br />

...wciskam łzy spowrotem... wdycham<br />

je... łykam... skurcz mija... mogę ruszyć<br />

nogą...myślę że pewnie ten pusty grób<br />

jest chłodny... że pewnie wielkości naszego<br />

”hotelowego” pokoju... że lodówka<br />

w hotelu ledwo mrozi a w takim grobie<br />

wódka byłaby zimna... że dobrze by było<br />

kupić zaraz butelkę... tylko nie wiem czy<br />

te z żółtą naklejką czy tę z czerwoną jest<br />

ciut droższa ale w promocji dodają małą<br />

75 gram... Dominika je zbiera mówi, że<br />

ładne na pamiątki... taka mała buteleczka<br />

na łzy...i znowu anielski, angielski śpiew...<br />

k... fuck, jak ja mogłem pomyśleć o wódce<br />

w takiej chwili w takim miejscu myślę...<br />

wycieram ostatnia łzę... kościół pustoszeje...<br />

jest pusty... ja stoję przed ołtarzem...<br />

dziwnie sam<br />

9 kwietnia, czyli Anioł na plaży<br />

Na plaży wyspy Lamma w Hong Kongu,<br />

podchodzi do nas Amerykanka i pyta,<br />

tak wprost i od razu - czy może się za nas<br />

pomodlić i w jakiej intencji. Proszę o modlitwę<br />

w intencji szczęśliwego lotu gdyż<br />

wracamy do Polski właśnie. Ona zaciekawiona...<br />

i rozmawiamy o roli polskiego<br />

kościoła w Polsce i na świecie (papież).<br />

10 kwietnia, lądujemy w Polsce<br />

Lądujemy szczęśliwie i docieramy do<br />

Polski... innej Polski... Anioły są wśród<br />

nas... trzeba je „tylko” dostrzec...<br />

Poezja mądrościowa<br />

Lucjana Anczykowskiego<br />

Pan Lucjan Anczykowski znany jest Czytelnikom<br />

Pamiętnika Kudowskiego z poezji<br />

publikowanej na naszych łamach,<br />

także w „Bramie” i innych czasopismach,<br />

jak również z wielu tomików opiewających<br />

Ziemię Kłodzką. Przypomnijmy,<br />

że pochodzi z Wielkopolski, maturę<br />

zdawał w 1952 r. i już wtedy poznano<br />

jego świetne pióro w maturalnej pracy<br />

o „Przedwiośniu” Żeromskiego. Wiersze<br />

zaczął pisać w drugiej klasie liceum. Po<br />

Lucjan Anczykowski – w kawiarni Sisi<br />

maturze podjął studia na AWF, ówczesnej<br />

elitarnej uczelni sportowej, na wydziale<br />

rehabilitacji. W ramach nakazu pracy<br />

skierowany został do szpitala klinicznego<br />

na Górnym Śląsku. Swoją wiedzą i pracowitością<br />

wzbudził zainteresowanie profesorów<br />

Śląskiej Akademii Medycznej<br />

i przyjęty został na medycynę, od razu na<br />

drugi rok studiów. Specjalizację I stopnia<br />

zdobył w szpitalu w Raciborzu pod kierownictwem<br />

dr Józefa Buzka, zaś specjalność<br />

II stopnia pod kierownictwem doc.<br />

Stanisława Gruszki w Klinice Chorób<br />

Wewnętrznych we Wrocławiu. Do życia<br />

wybrał kotlinę kłodzką. Podobała mu się<br />

ta ziemia, wprost go oczarowała. Osiadł<br />

w Kudowie, tu został dyrektorem zespołu<br />

sanatoryjnego związków zawodowych<br />

i ordynatorem szpitala rehabilitacyjnego.<br />

Wybudował dom przy ul. Sikorskiego.<br />

Po kilku latach przeniósł się do Barda,<br />

do kierowania tamtejszym szpitalem.<br />

Znowu wybudował uroczy dom. Traktuje<br />

Bardo jako część kłodzkich Sudetów.<br />

… na spacerze w parku zdrojowym<br />

Obecnie pracuje w lecznictwie otwartym,<br />

wędruje po ziemi kłodzkiej i pisze poezje.<br />

Do Kudowy przybywa, by porozmawiać<br />

o kulturze, poezji i filozofii. W Kudowie<br />

traktowany jest jako poeta kudowski.<br />

Dzisiaj zaprezentujemy krótkie wiersze<br />

Lucjana Anczykowskiego, które traktujemy<br />

jako poezję mądrościową. Czytelnik<br />

będzie zaskakiwany głębokimi paradoksami,<br />

niczym mądrościami biblijnymi,<br />

stale w pobliżu pulsu życia.<br />

(Red.)<br />

34


POEZJA<br />

O uczynkach<br />

Pierwiastki życia dobrych uczynków,<br />

Leczą całą nędzę człowieka<br />

•••<br />

Najlepsze lekarstwo<br />

Na wydoroślenie –<br />

Najlepszym lekarstwem jest głód<br />

Na widoku<br />

•••<br />

Myśląc z pokorą<br />

Wzniecasz wielkość jaśniejącej sentencji<br />

Poryw<br />

•••<br />

Mocą porywu Himalajów<br />

Są nie wygaszone światełka<br />

Szlaku powrotu<br />

O, Panie<br />

•••<br />

Daj nam duchowość<br />

Najgodniejszej księgi,<br />

Taką<br />

Jaka była kiedyś<br />

Z tematyką pastoralną<br />

I błękitniejszym niebem<br />

•••<br />

Przenikający duch<br />

Piastuna sztuki,<br />

Jednakowo czci<br />

Wielkość i ruiny wielkości<br />

Piętno<br />

Przeklęta chęć,<br />

snucia ciemności<br />

Nad cudzą dolą<br />

Kto mogąc,<br />

Nie tłumi dymiących zgliszcz,<br />

Winny wędruje,<br />

W porażającym płomieniu ducha<br />

•••<br />

Siłami natury rodzimy się,<br />

Ale umieramy wobec jej bezsilności<br />

•••<br />

W cichych głębiach<br />

Każdy chce być bliższym<br />

Doskonałości ludzkiej<br />

•••<br />

Pełnia czasu<br />

Utrzymuje się światłością,<br />

Która nie ma zachodu<br />

•••<br />

Motyw rodowy<br />

Niekiedy<br />

W tak niewielu<br />

Słowach,<br />

Tak rodowo cichych,<br />

Tak rodowo wiernych,<br />

sam mędrzec<br />

drzemie<br />

•••<br />

Dzieje przeanielenia<br />

Toczą się w miłości<br />

I z miłosierdziem<br />

W sobie<br />

Roztropność<br />

Roztropność usidlona<br />

Sięga dna złudzeń<br />

•••<br />

Przed zwodniczą nadzieją<br />

Cofnij się do siebie<br />

W swoim stanie.<br />

Nic nadto.<br />

•••<br />

W zamęcie czasu<br />

Tacy mali,<br />

Pełni prawd niewyznawanych,<br />

Szukamy w zamęcie czasu<br />

Tego,<br />

Co zmysłami niewyczerpane przemknęło,<br />

Co by zapadło w pamięci<br />

Jak posągowe postacie,<br />

Co by z nami zostało.<br />

Posłannik<br />

•••<br />

Wciąż<br />

Pozostaje w mocy<br />

Posłannik radości<br />

Z wnętrzem baranka<br />

I pielęgnowaną gałązką<br />

Wiecznego drzewa<br />

Uśmierzenie niepokoju<br />

•••<br />

W przestrzeni niepokoju,<br />

Miłości<br />

Nie ubyło,<br />

Tylko odnajduję<br />

Człowieka większego<br />

35


Życie Kudowy na starych fotografiach<br />

▶ redaguje Mikołaj Krzemiński<br />

Zdjęcia Jadwigi Bocheńskiej<br />

Ludzie odchodzą, pozostają po nich pamiątki, dokumenty, są<br />

wśród nich stare fotografie. Na nich bliskie osoby, które znaliśmy<br />

lub już nikt nie pamięta kto zaś… Wydarzenia utrwalone<br />

na poblakłej fotce… Miejsca, które znamy i codziennie mijamy…<br />

Jak wyglądały 10 lub 50 lat temu? Zmieniły się? Czy są<br />

do rozpoznania?<br />

Zapraszamy zainteresowanych powojenną historią miasta do podzielenia<br />

się na łamach „Pamiętnika Kudowskiego” swoimi zbiorami.<br />

Interesują nas zdjęcia z rodzinnych uroczystości, wydarzeń<br />

politycznych i społecznych oraz kulturalnych (zdjęcia można zeskanować<br />

w Referacie <strong>Kultury</strong>, Sportu i Promocji Urzędu Miasta<br />

w Kudowie-Zdroju lub w Miejskiej Bibliotece Publicznej).<br />

W bieżącym numerze kilka fotografii z lat czterdziestych, pięćdziesiątych<br />

i sześćdziesiątych.<br />

Pokazała nam swoje rodzinne zdjęcia Jadwiga Bocheńska, która<br />

całe swoje życie młodzieńcze i zawodowe oraz społeczne związała<br />

z naszym miastem i Kudowskimi Zakładami Przemysłu<br />

Bawełnianego. Tutaj jest na zdjęciach wśród uczniów Państwowej<br />

Szkoły Przemysłowej w Kudowie-Zdroju, która mieściła się<br />

w budynku szkolnym przy dzisiejszej ul. Kościelnej. Serdecznie<br />

dziękujemy za udostępnienie zdjęć i liczymy na dalsze! Przy<br />

okazji prosimy o kontakt, tych którzy rozpoznają siebie lub<br />

swoich bliskich na publikowanych zdjęciach lub pomogą rozpoznać<br />

osoby występujące na nich.<br />

◀◀<br />

22 czerwca 1949 r. - Uczniowie Szkoły Podstawowej<br />

i Państwowej Szkoły Przemysłowej w Kudowie-<br />

Zdroju na wycieczce w Wieliczce. Jadwiga Bocheńska<br />

- druga od lewej w pierwszym dolnym rzędzie.<br />

W środku siedzi dyrektor obu szkół (w okularach<br />

i jasnym garniturze) - Kazimierz Stobiński.<br />

▶▶<br />

Koniec lat czterdziestych - Uczniowie Państwowej<br />

Szkoły Przemysłowej w Kudowie-Zdroju przed budynkiem<br />

szkolnym. Jadwiga Bocheńska (siedzi, trzecia<br />

od lewej), Wanda Rzońca (stoi, pierwsza od lewej),<br />

dyrektor szkoły Kazimierz Stobiński (stoi, drugi<br />

od prawej). Ponadto na zdjęciu Ogorzałek, Gawlik,<br />

W. Kobylańska, J. Jakub, Z. Krupa.<br />

36


Życie Kudowy na starych fotografiach<br />

▶ redaguje Mikołaj Krzemiński<br />

◀◀<br />

Koniec lat pięćdziesiątych - Orkiestra dęta Kudowskich<br />

Zakładów Przemysłu Bawełnianego. Zdjęcie<br />

wykonane z okazji 70-tych urodzin dyrygenta, którego<br />

nazwiska nie znamy, są też anonimowi autochtoni.<br />

Wśród rozpoznanych muzyków są: Pietraszko,<br />

Nawrot, Płókarz (przewodniczący Rady Zakładowej<br />

w latach sześćdziesiątych).<br />

▶▶<br />

Początek lat sześćdziesiątych - chór dziewczęcy przy<br />

Domu Młodego Robotnika Kudowskich Zakładów<br />

Przemysłu Bawełnianego.<br />

◀◀<br />

Początek lat sześćdziesiątych - w żłobku Kudowskich<br />

Zakładów Przemysłu Bawełnianego w pierwszym<br />

wybudowanym po wojnie obiekcie socjalnym. Dzieci<br />

mają charakterystyczne metalowe miski… Może się<br />

rozpoznają dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie…<br />

▶▶<br />

Połowa lat sześćdziesiątych - Pracownicy Sanatorium<br />

Wojskowego na wycieczce w Gierłoży w Wilczym<br />

Szańcu - wojennej kwaterze Hitlera.<br />

◀◀<br />

Koniec lat sześćdziesiątych - Po miejskich manewrach<br />

obrony cywilnej. Prezydium ćwiczeń: od lewej<br />

przewodniczący Rady Narodowej Heliński, ppłk<br />

Bahryj, Gancarz, pierwszy od lewej L. Bocheński.<br />

37


PRZEGLĄD PRASY<br />

The Sarmatian Review<br />

o kulturze polskiej w USA<br />

Redakcja nasza otrzymała wydawane w Stanach Zjednoczonych<br />

czasopismo „The Sarmatian Review”, w którym<br />

znalazła się sympatyczna wzmianka o „Pamiętniku<br />

Kudowskim”. Informujemy naszych Czytelników, że<br />

The Sarmatian Review wydaje Instytut Polski w Houston<br />

i redaguje prof dr Ewa M.Thompson. Pismo wychodzi od<br />

1981, ma charakter naukowy, porusza ważne zagadnienia<br />

z dziedziny polskiej kultury, literatury, polityki i historii.<br />

Zawiera cenne informacje bibliograficzne. Dzięki temu, że<br />

wydawane jest w języku angielskim, dostępne jest szerokiemu<br />

odbiorowi.<br />

Pracą przyszłości będzie nauka<br />

W dzienniku „Rzeczpospolita” z dnia 13 sierpnia 2010 r.<br />

ukazał się artykuł dr Kornela Morawieckiego pt. „Solidarny<br />

kierunek”. Autor dał wykład swojej filozofii politycznej.<br />

Morawiecki wypowiada się w tzw. kwestiach podstawowych.<br />

Widzi Polskę w kontekście współczesnego świata.<br />

Pokazuje wkład Polski w dokonania kulturalne i cywilizacyjne.<br />

Podkreśla, że w XX wieku Polacy zaważyli na lepszym<br />

kształcie Europy i świata w 1920 r. powstrzymując<br />

Rosję radziecką przed ekspansja na zachód; w 1939 r. podejmując<br />

wojnę z Niemcami, co doprowadziło do powstania<br />

koalicji antyfaszystowskiej i ostatecznego rozgromienia<br />

faszyzmu. W 1980 r. polska „Solidarność” doprowadziła do<br />

upadku komunizmu. Nastąpiła eksplozja szans i dokonań,<br />

Europa i ludzkość zdobyła nowe możliwości, ludziom na<br />

wszystkich kontynentach żyje się coraz lepiej. Mamy więc<br />

na horyzoncie nowy wspaniały świat. Czy również pojawiają<br />

się jakieś zagrożenia? Autor utrzymuje, że pojawiają<br />

się nowe globalne zagrożenia. Jednym z najbardziej niebezpiecznych<br />

zagrożeń jest załamywanie się światowego<br />

ładu finansowego, a w konsekwencji ładu społecznego.<br />

Autor mówi o upadku socjalizmu i kapitalizmu. Jako trzecią<br />

drogę widzi solidaryzm. Wspominamy o tym artykule,<br />

ponieważ jest w Kudowie grupa zwolenników Kornela<br />

Morawieckiego. Dostrzegamy pewne idee podobne do<br />

głoszonych przez prof. Ravi Batrę, a także godne polecenia<br />

jest jedno z haseł tego artykułu, że „pracą przyszłości<br />

będzie nauka”.<br />

Publicystyka polanicka<br />

Pan Henryk Grzybowski z Polanicy Zdroju, znany z wydawnictwa<br />

książkowego o Polanicy zamieszcza interesujące<br />

artykuły w Ziemi Kłodzkiej, Bramie i innych czasopismach.<br />

Pisze m.in. o niemieckim duchownym z Polanicy, którym<br />

był ks. Franz Filla (1883 – 1945). Duchowny ten wykazał<br />

się odwagą w okresie hitlerowskim wskazując na zło antysemityzmu.<br />

Był to więc drugi obok ks. Hirscfeldera niemiecki<br />

ksiądz nie milczący wobec zła hitleryzmu.<br />

WYDARZENIA BIEŻĄCE<br />

Króliczek<br />

W skansenie na Pstrążnej smutek po króliczku. Był piękny<br />

biały króliczek, który podobał się wszystkim, zwłaszcza<br />

dzieciom. Wychodził z klatki na spacery, dzieci dokarmiały<br />

go przez oczka w siatce drzwiowej. Aż przyszedł zabójca,<br />

wyłamał drzwiczki w klatce stojącej na dworze i porwał<br />

zwierzątko. Wszystko wskazuje na to, że króliczek nie żyje.<br />

Ze smutkiem dowiedziały się o tym dzieci, a malarka Iryna<br />

Malińska przejęta dolą króliczka upamiętniła to zdarzenie<br />

na obrazie. Obrazek ten można oglądać w muzeum na<br />

Pstrążnej. Nie darujemy tego łotrostwa. Wiemy, że to na<br />

pewno nie sprawa chłopców K. lecz kogoś innego.<br />

WYSTAWY W MUZEUM<br />

W salach wystawowych muzeum na<br />

Pstrążnej czynne są wystawy:<br />

- malarstwa Jadwigi i Natalii Madej<br />

- malarstwo Iryny Malińskiej<br />

- malarstwo Ivana Malińskiego<br />

- wystawa Krzysztofa Chilarskiego<br />

pt. „Z czego tutaj ludzie żyli”<br />

- wystawa fotograficzna<br />

„Widziane oczami dzieci z „Orlika”<br />

- wystawy sprzętów i mebli we wszystkich<br />

chałupach skansenu<br />

Ojczyzna w niebezpieczeństwie !!!<br />

W „Rzeczpospolitej" z 29 września 2010 komandor porucznik,<br />

oficer z Naczelnego Dowództwa Sojuszniczych<br />

Sił NATO w Europie Artur Bilski pisze zatrważający artykuł<br />

pt. „Znikająca polska armia". O tym samym piszą „Rzeczy<br />

wspólne” w nr 2 Bijmy na alarm. Ludzie ziem pogranicznych<br />

są zawsze pierwszymi obrońcami ojczyzny.<br />

38


WYDARZENIA<br />

Jubileusze Małżeńskie<br />

Anna Kot<br />

W latach 2008-2010 odbyły się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Kudowie-Zdroju uroczystości wręczenia<br />

medali za długoletnie pożycie małżeńskie.<br />

Medale w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wręczali Burmistrz Kudowy-Zdroju Pan Czesław<br />

Kręcichwost i Przewodniczący Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju Pan Bogusław Burger.<br />

2008 r<br />

1. Zuzanna i Adam Zielińscy, zawarli związek małżeński w USC Szczutowo 26 III 1958 r.<br />

2. Maria i Paweł Mazur, USC Duszniki-Zdrój 26 IV 1958 r.<br />

3. Czesława i Edward Pawełek, USC Kudowa-Zdrój 7 VI 1958 r.<br />

4. Janina i Bronisław Turzańscy, USC Kłodzko 17 VIII 1958 r.<br />

5. Cecylia i Jan Kuźnik, USC Jeleniów 20 IX 1958 r.<br />

6. Marianna i Alojzy Baldy, USC Kudowa-Zdrój 18 X 1958 r.<br />

7. Barbara i Zygmunt Bałdyga, USC Nowa Ruda 25 X 1958 r.<br />

8. Elżbieta i Zbigniew Sztrom, USC Warszawa 13 XII 1958r.<br />

9. Zofia i Józef Słubiccy, USC Jeleniów 17 XII 1958 r.<br />

10. Henryka i Ryszard Trzaskowscy, USC Radków 20 XII 1958 r.<br />

2009 r.<br />

1. Helena i Stanisław Ziembińscy, USC Białystok 30 V 1949 r. (60-lecie)<br />

2. Wanda i Ryszard Bożek, USC Augustów 31 I 1959 r.<br />

3. Julianna i Mieczysław Woźniccy, USC Kudowa-Zdrój 27 VI 1959 r.<br />

4. Janina i Franciszek Chrobak, USC Kudowa-Zdrój 2 VI 1959 r.<br />

5. Barbara i Zdzisław Delinowscy, USC Kudowa-Zdrój 18 VII 1959 r.<br />

6. Jadwiga i Edward Gazdowicz, USC Kudowa-Zdrój 23 V 1959 r.<br />

7. Wanda i Stanisław Pilichowscy, USC Wrocław 8 VIII 1959 r.<br />

8. Maria i Edward Jędruszek, USC Kudowa-Zdrój 8 VIII 1959 r.<br />

9. Anna i Antoni Żyła, USC Kraków 23 VI 1959 r.<br />

10. Helena i Stefan Adamowicz, USC Kudowa-Zdrój 25 VII 1959 r.<br />

11. Waltranda i Ludwik Ubik, USC Kudowa-Zdrój 10 X 1959 r.<br />

2010 r.<br />

1. Zofia i Kazimierz Lech, USC Kudowa-Zdrój 18 I 1960 r.<br />

2. Emilia i Franciszek Pawełczyk, USC Kudowa-Zdrój 30 IV 1960 r.<br />

3. Jadwiga i Jan Dobrowolscy, USC Warszawa 4 VI 1960 r.<br />

4. Stanisława i Karol Duraj, USC Kudowa-Zdrój 18 VI 1960 r.<br />

5. Irena i Zdzisław Gliwa, USC Błażowa 23VI 1960 r.<br />

39


WYDARZENIA<br />

KAMIENIE PAMIĘCI<br />

Z inicjatywy Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Kudowy-Zdroju zostaną wykonane tzw. Kamienie Pamięci symbolizujące<br />

odwiedziny Jana Pawła II w Polsce. Zostaną rozlokowane po całej Kudowie. Pierwsze dwa Kamienie Pamięci już są przygotowane<br />

i zostaną uroczyście odsłonięte 16 października 2010 r.<br />

Kamień Pamięci przy kościele Bożego Miłosierdzia na ulicy Słonecznej. Kamień ufundowany przez kudowski Klub Honorowych Dawców Krwi.<br />

Kamień Pamięci przy Domu Zakonnym Sióstr Służebniczek NMP w Al. Jana Pawła II. Kamień ufundowany przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju<br />

Miasta Kudowa-Zdrój<br />

40


WYDARZENIA<br />

Pomnik Trzech Kultur ma już 10 lat<br />

W następnym numerze "<br />

P. K.", m.in.:<br />

Po wyborach 2010,<br />

Rozmowa z uczonym,<br />

Rodziny kudowskie,<br />

Szkoła na Słonem,<br />

Budownictwo w Kudowie po 1945 r.,<br />

Laureaci nagrody Burmistrza w 2010 r.<br />

...i inne<br />

Moment przed odsłonięciem w 1999 r.<br />

PAMIĘTNIK KUDOWSKI<br />

kwartalnik społeczno-kulturalny<br />

PK ukazuje się w ostatniej dekadzie<br />

marca, czerwca, września i grudnia.<br />

Oddano do druku 06.10.2010.<br />

Następny nr ukaże się w IV kwartale 2010<br />

(zima 2010).<br />

Redaguje zespół:<br />

Bronisław M. J. Kamiński (B.K.) – Red. Naczelny<br />

e-mail: bronislaw.kaminski@neostrada.pl<br />

Marek Biernacki (M.B.) – Zast. Red. Nacz.<br />

e-mail: koksip@kudowa.pl<br />

Przypominamy obecnych przy odsłonięciu<br />

Od lewej – pierwszy: Franz Josef Frohn z Akwizgranu, pierwszy siedzący<br />

z prawej: Marszałek woj. dolnośląskiego prof. dr Jan Waszkiewicz.<br />

W środku: politycy, dyplomaci, przedstawiciele świata kultury i mieszkańcy<br />

Kudowy-Zdroju<br />

Urszula Faroń-Bielecka<br />

Konrad Buss<br />

Jarosław Charczuk<br />

Krzysztof Chilarski<br />

Wojciech Heliński<br />

Zbigniew Kopeć (Z.K)<br />

Mikołaj Krzemiński (M.K.) – Sekr. Red.<br />

Katarzyna Mrowiec<br />

Agnieszka Stwertetschka<br />

Skład i oprawa graficzna:<br />

PB•MH<br />

Projekt okładki:<br />

FeliX<br />

Druk:<br />

©Wydawnictwo ZET® Wrocław 2010<br />

tel. 71 793 67 47; fax 71 783 28 64<br />

e-mail: biuro@wydawnictwozet.pl<br />

Wydawca:<br />

<strong>Muzeum</strong> <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong><br />

Pogórza <strong>Sudeckiego</strong> w Kudowie-Zdroju<br />

Wszelkie prawa zastrzeżone<br />

Po odsłonięciu pomnika – największa dotychczasowa parada historyczna<br />

w Kudowie-Zdroju<br />

Adres Redakcji:<br />

ul. Pstrążna 14<br />

57-350 Kudowa-Zdrój<br />

tel. 074 866 28 43<br />

e-mail: skansen@kudowa.pl<br />

Kwartalnik wpisany do rejestru czasopism w Sądzie Okręgowym w Świdnicy nr rej. 267<br />

zgodnie z Art. 20 Ustawy z dnia 26.I.1984 r. Prawo prasowe.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!