wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego
wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego
wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Płk Ryszard Machowski<br />
(1925 – 2010)<br />
Kazimierz Stolarz<br />
29 września 2010 pożegnaliśmy na cmentarzu kudowskim<br />
płk Ryszarda Machowskiego, dzielnego<br />
żołnierza, szanowanego oficera, patriotycznego<br />
obywatela, serdecznego i dobrego człowieka. Urodził<br />
się w miasteczku kresowym Kałuszu w 1925 r.<br />
Jego ojciec Mieczysław pracował w wojskowości<br />
najpierw w Kałuszu, potem we Lwowie. Matka<br />
troszczyła się o wychowanie dzieci w polskim duchu<br />
kresowym i wysokiej kulturze domu.<br />
W czasie wojny, 19 letni Ryszard został powołany<br />
do II Armii Wojska Polskiego i przeszedł szlak bojowy<br />
od rodzinnego domu, aż do końca, czyli do<br />
Ryszard Machowski przed przejściem w stan<br />
spoczynku<br />
Mielnika pod Pragą w Czechach. Za wyjątkową<br />
odwagę i męstwo wojenne został odznaczony<br />
Orderem Virtuti Militari dwukrotnie: przy forsowaniu<br />
Nysy, a potem w walkach pod Dreznem.<br />
Żołnierz, który wyszedł ze strasznej wojny, który<br />
We Lwowie, jako gimnazjalista, z rodziną<br />
widział wyzwalane obozy koncentracyjne, zrujnowane<br />
miasta, spalone wioski i niezliczone ilości<br />
ofiar chciał pomóc ojczyźnie, tak, jak to wtedy<br />
było możliwe.<br />
Na nową sytuację naszego kraju w dominacji<br />
Związku Radzieckiego w powojennym świecie<br />
wyraziły zgodę Stany Zjednoczone i Wielka<br />
Brytania. Naród nasz musiał poszukiwać możliwości<br />
życia i rozwoju, do tego przy wielkich<br />
przemieszczeniach ludności. Ryszard Machowski<br />
wybrał służbę wojskową. Po zakończeniu szlaku<br />
bojowego, jednostki, w których służył zostały<br />
skierowane do ochrony granic. Służył więc najpierw<br />
w Gorlicach, potem w Szczecinie, następnie<br />
w Baligrodzie, Sanoku, a stamtąd skierowany<br />
został na ziemię kłodzką, do Bystrzycy i Kudowy<br />
Zdroju. W stan spoczynku przeszedł w 1984 r<br />
otrzymując stopień pułkownika. W Kudowie był<br />
postacią dobrze znaną. Ten wysoki stopniem<br />
oficer służby granicznej cieszył się sympatią i zaufaniem<br />
ludzi. Był lojalny, uprzejmy, serdeczny<br />
i wierny słowu danemu swoim rozmówcom.<br />
Pozostanie w pamięci naszego miasta jako bohaterski<br />
żołnierz odznaczony aż dwukrotnie<br />
Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Oficerskim<br />
Polonia Restituta, wieloma odznaczeniami<br />
krajowymi i zagranicznymi, patriotyczny Polak<br />
oddany swojej ojczyźnie, którego życie było<br />
podobne do niejednego z nas, bowiem tak jak<br />
wielu kudowian przywędrował tu przez świat<br />
ogarnięty straszną wojną, a potem swoim pracowitym<br />
życiem budował dzisiejszą Polskę. Na<br />
kudowskim cmentarzu przyszło mi pożegnać<br />
tego wybitnego kudowianina w imieniu Koła<br />
Żołnierzy Wojska Polskiego. Złożyliśmy Jemu<br />
żołnierski hołd. Uroczystościom pogrzebowym<br />
przewodził dziekan ks. Jan Szetelnicki. Kondolencje<br />
przekazał Burmistrz Czesław Kręcichwost<br />
i Rada Miejska. W pogrzebie uczestniczyli licznie<br />
wojskowi, poczty sztandarowe, członkowie koła<br />
Kombatantów i Byłych Więźniów Politycznych,<br />
delegacja <strong>Sudeckiego</strong> Oddziału Straży Granicznej.<br />
Nad mogiłą Pułkownika rozległy się pożegnalne<br />
tony trąbki melodii „Barki” i „Ciszy”.<br />
Cześć Jego pamięci!<br />
Z matką, dzieciństwo na kresach<br />
Przy forsowaniu Nysy, zdjęcie pamiątkowe z walk<br />
2
WSPOMNIENIA<br />
Ks. Gerhard z Czermnej<br />
Bronisław MJ Kamiński<br />
Od Redakcji „Pamiętnika Kudowskiego”:<br />
Ks. Gerhard Hirschfelder (1907 – 1942)<br />
wikary w parafii Czermna, który zginął<br />
w obozie koncentracyjnym w Dachau,<br />
został uznany przez papieża Benedykta<br />
XVI za błogosławionego. Uroczystości beatyfikacyjne<br />
odbędą się we wrześniu br.<br />
w Műnster, a w październiku br. w Kudowie<br />
–Czermnej.<br />
Ks. Gerhard<br />
i Pomnik Trzech Kultur<br />
W czasie projektowania budowy Pomnika<br />
Trzech Kultur - było to w 1997 r. - Społeczny<br />
Komitet Budowy Pomnika organizował<br />
w domu ludowym w Czermnej<br />
comiesięczne otwarte spotkania na temat<br />
tego projektu. Ludzie mogli zgłaszać różne<br />
uwagi, zastrzeżenia, swoje propozycje.<br />
Pewnego dnia ktoś powiedział, że projekt<br />
jest zanadto picassowski, że trzeba<br />
by go czymś ożywić, a najlepiej jakimiś<br />
postaciami. Według tego projektodawcy<br />
można by ulokować na każdym z trzech<br />
pylonów odpowiednią postać, a więc: jakiegoś<br />
Polaka, Czecha i jakiegoś Niemca,<br />
oczywiście, każdy z nich miałby być związany<br />
z Czermną. Ten pomysł podobał się<br />
zebranym i Komitet Budowy Pomnika<br />
miał na następnym spotkaniu przedstawić<br />
kandydatury. Postanowiliśmy przedstawić<br />
trzech kandydatów. Wydawało<br />
Kudowa, tu działał ks. Hirschfelder<br />
Ks. Gerhard Hirschfelder<br />
nam się, że największe problemy będą<br />
z… Niemcem.<br />
Wśród członków Komitetu był Daniel<br />
Udod, który był więźniem obozu koncentracyjnego<br />
w Dachau i w sprawach<br />
niemieckich jego głos bardzo się liczył.<br />
To on podsunął Komitetowi kandydaturę<br />
Niemca. Na najbliższym zebraniu przedstawiłem<br />
zebranym nasze propozycje.<br />
Jako Czecha zaproponowaliśmy ks. Wacława<br />
Tomaszka, budowniczego Kaplicy<br />
Czaszek. Wypowiedziałem przy tym formułę<br />
„jeśli będzie choćby jeden głos przeciw,<br />
to zaczniemy dyskusję”. Wszyscy byli<br />
za. Jako Niemca przedstawiłem ks. Gerharda<br />
Hirschfeldera.<br />
Na sali padło pytanie: „a kto to taki?”. Odpowiedziałem:<br />
„na cmentarzu w Czermnej<br />
znajduje się symboliczny jego grób.<br />
Był wikarym w Czermnej, naraził się hitlerowcom,<br />
zabrali go do obozu koncentracyjnego<br />
w Dachau i tam go zabili. Jego<br />
rodacy, Niemcy go zabili. Doceńmy, jako<br />
Polacy, odwagę tego księdza. Jeśli będzie<br />
choć jeden głos przeciw, zaczniemy dyskusję.”.<br />
Nie było ani jednego głosu przeciw.<br />
Wszystkie ręce podniosły się za. Sancto<br />
subito! Było także kilku kandydatów<br />
Grób ks. G. Hirschfeldera<br />
z Polski. Ponieważ, nie mogliśmy dojść do<br />
porozumienia co do sposobu prezentacji -<br />
projekt upadł.<br />
Ale sprawa ks. Hirschfeldera zaistniała<br />
w świadomości mieszkańców Czermnej.<br />
Przebieg spotkania mieszkańców Czermnej<br />
relacjonowałem później grupie niemieckich<br />
ziomków.<br />
Obok mnie siedział Daniel Udod, znakomicie<br />
mówiący po niemiecku. Daniel, trochę<br />
podniośle powiedział, że o ks. Hirschfelderze<br />
mówi się jak o świętym. Na to odezwał<br />
się jeden z Niemców: taki święty nie jest nam<br />
potrzebny. Nie byłem pewny czy dobrze go<br />
zrozumiałem, więc zapytałem Daniela, co<br />
ten Niemiec dokładnie powiedział. Daniel,<br />
trochę zdegustowany szepnął, że takiego<br />
świętego nie potrzebują.<br />
Odwaga dla przyszłości<br />
Gdy mówimy o ks. Hirschfelderze, to kojarzy<br />
on się nam jednoznacznie z obozem<br />
w Dachau, trochę mniej z odwagą i oporem<br />
Niemca. Niemiec zamordowany przez<br />
hitlerowców, to jakby nie Niemiec. Dla<br />
nas, Polaków to baranek nie z tego stada.<br />
Taka jest nasza świadomość historyczna.<br />
Oparta jest o prawdę, taką, jaką przeżywamy.<br />
Prawda o II wojnie światowej może<br />
być inaczej widziana przez Polaków, a inaczej<br />
przez Niemców. Prawda w historii jest<br />
prawdą doświadczenia, a doświadczenia<br />
polskie i niemieckie są różne. Prawda nie<br />
jest więc jednakowa dla wszystkich. Ów<br />
6
WSPOMNIENIA<br />
Grób Daniela Udoda w Czermnej.<br />
Były więzień Dachau<br />
wspomniany Niemiec, który uważał, że<br />
taki święty nie jest potrzebny w jakimś<br />
sensie to wyraził. A jaki święty byłby mu<br />
potrzebny? Jeśli nie Hirschfelder, to jaki?<br />
Dzień Błogosławionego jest jednak zbyt<br />
ważny, by zajmować się tym wątpiącym.<br />
Ks. Gerhard nie godził się z tym, co mówili<br />
i robili hitlerowcy; ktoś go śledził,<br />
podsłuchiwał, obrzydzał mu życie, porażał<br />
strachem, izolował od innych, także<br />
w Czermnej. Hitleryzm wśród Niemców<br />
na ziemi kłodzkiej był silny. Nie była to<br />
wtedy Kraina Pana Boga. Poszedł ks. Gerhard<br />
do innej parafii, do Bystrzycy, prześladowcy<br />
poszli za nim. Znowu to samo,<br />
potem aresztowanie, obóz koncentracyjny<br />
Dachau, z którego nie miał wyjść żywym<br />
i nie wyszedł. Gdy ks. Gerhard dogasał<br />
w Dachau, to w Kudowie, na Zakrzu<br />
Niemcy organizowali obóz koncentracyjny,<br />
filię Gross-Rosen.<br />
Materialnie przygotowywali się do tego<br />
już wtedy, gdy ks. Gerhard był w Czermnej.<br />
Pod względem niematerialnym, żeby<br />
nie powiedzieć „duchowym” byli już<br />
przygotowani wcześniej. Może ks. Gerhard<br />
już coś o tym wiedział. Czy taki<br />
niemiecki ksiądz był im potrzebny? Był<br />
bardzo niepotrzebny i dlatego pozbyli się<br />
go. Według Księgi Mądrości można powiedzieć<br />
znacznie głębiej, że myśleli, że<br />
się go pozbyli… Za co zginął w 1942 r.?<br />
Za inne myślenie, za wierność ewangelii<br />
i za odwagę pokazywania zła w społeczeństwie<br />
ogłupionym przez faszystowską<br />
ideologię, która doprowadziła Niemcy do<br />
degradacji i do zbrodni ludobójstwa.<br />
Pomnik Trzech Kultur w Czermnej<br />
W 2010 r. Papież - Niemiec posyła go<br />
znowu na misję, w innym krajobrazie<br />
geograficzno-politycznym Europy. Jedni<br />
uważają, że ta nowa misja ks. Gerharda,<br />
to zmywanie brudu z niemieckiej pamięci;<br />
drudzy, że to nowy pomost do budowy<br />
zaufania do dzisiejszych Niemców,<br />
jako innego pokolenia, nie mającego nic<br />
wspólnego z tamtymi zbrodniami. Pewnie<br />
i jedni i drudzy mają rację. Ale, może Benedykt<br />
XVI myśli, tak jak ci drudzy? Sam,<br />
jako młody człowiek znalazł się w trybach<br />
machiny zła. Nie wciągnęły go, może miał<br />
szczęście, może był nie do wciągnięcia,<br />
może nawet był nie do zmielenia. A może<br />
skończyłby tak, jak ks. Gerhard z Czermnej?<br />
Któż to wie? Posyła ks. Gerharda jako<br />
symbol pewnej postawy, która nie została<br />
wymyślona przez moralistów, pisarzy,<br />
dziennikarzy ale rzeczywiście miała miejsce.<br />
Hirschfelder, to nie jakiś ksiądz tylko<br />
ksiądz pouczający jak trzeba postępować,<br />
wymagający od innych, ale nie od siebie.<br />
Albo odwracający się, by nie wiele widzieć<br />
i spokojnie przeczekać wojnę. Może doczekałby<br />
się Polaków w Czermnej, może<br />
nie musiałby być wysiedlony, jako obywatel<br />
Rzeszy, i może udałoby mu się pozostać<br />
wśród nas, jak doktorowi Beckerowi<br />
i niektórym innym, żyjącym tu z nami.<br />
Ale ten Niemiec nie siedział cicho, nie<br />
skorzystał z możliwości przeczekania wojny,<br />
nie dał się zwieść, ani zastraszyć partyjnym<br />
mocarzom, donosicielom i tajnej<br />
policji. Gerhard Hirschfelder odpowiedział<br />
wszystkim swoim własnym życiem.<br />
Jego odpowiedź była więc bardzo prosta<br />
i zarazem bardzo radykalna. Już prościej<br />
się nie da i każdy wie, że już trudniej nie<br />
można. I gdzie go zaliczyć w tej wojnie,<br />
w której przyszło mu żyć i zginąć: do pokonanych,<br />
czy do zwycięzców? W jakim<br />
szeregu mamy postawić tego… Niemca?<br />
Benedykt posyła go nam, abyśmy także na<br />
to pytanie odpowiedzieli – i Niemcy i my,<br />
i wszyscy inni. Posyła go jako błogosławionego<br />
kościoła powszechnego. Zapewne,<br />
nie szybko znajdziemy odpowiedzi na<br />
Zbiorowy grób więźniarek obozu koncentracyjnego<br />
w Kudowie na Zakrzu<br />
te pytania. Dla nas – kudowian – Gerhard<br />
Hirschfelder jest jednym z najpiękniejszych<br />
i żywych kamieni w Pomniku Trzech<br />
Kultur. A jeśli i my i oni zamilkniemy - to<br />
„kamienie wołać będą”.<br />
Obóz koncentracyjny<br />
w Dachau<br />
Został utworzony w 1933 r., w trzy miesiące<br />
po przejęciu władzy przez hitlerowców<br />
(NSDAP). Był to obóz prototypowy<br />
i wszystkie późniejsze obozy były budowane<br />
podobnie. W Dachau było 18 baraków,<br />
w każdym 4 izby, w każdej izbie po<br />
52 więźniów, potem zagęszczano bez ograniczeń.<br />
Obóz koncentracyjny w Kudowie,<br />
na Zakrzu liczył 20 baraków, wielkością<br />
więc przypominał obóz w Dachau u jego<br />
początków, z tym, że część baraków na Zakrzu<br />
była zajmowana przez administrację<br />
obozu. W 1943 r. wybudowano w Dachau<br />
duże krematorium i komorę gazową, do<br />
masowych mordów. W Dachau więziono<br />
ludzi różnej narodowości, w tym także<br />
Niemców, jak np. ks. Hirschfeldera. Najwięcej<br />
było więźniów Polaków, w tym nasi<br />
profesorowie uniwersyteccy. Więziono wyjątkowo<br />
dużą ilość księży. W Dachau uwięziono<br />
1 720 księży polskich, z których zginęło<br />
868, w tym 557 śmiercią podobną jak<br />
ks. Gerhard, a 311 zamordowano w komorze<br />
gazowej. Obozowi w Dachau podlegało<br />
ponad 200 podobozów terenowych. Było<br />
to więc więzienie gigantyczne. Obóz został<br />
wyzwolony przez VII Armię Amerykańską<br />
29 kwietnia 1945 r. o godz.:17.00. Koło krematorium<br />
leżało 3 000 ciał. Na godz. 21.00<br />
tego dnia hitlerowcy zaplanowali wymordowanie<br />
wszystkich więźniów. Uratowani<br />
zostali w ostatniej chwili. W Kudowie zamieszkało<br />
po wojnie kilku byłych więźniów<br />
Dachau. Niektórzy jeszcze żyją.<br />
7
ŻYCIE POLITYCZNE<br />
48 Festiwal Moniuszkowski<br />
11-14 sierpnia 2010 r.<br />
Spektakl „Znasz li ten kraj … Spoko, to przecież<br />
Moniuszko” (fot. Konrad Buss)<br />
Tradycyjnie już w sierpniu Kudowa- Zdrój<br />
stała się widownią dokonań ojca opery<br />
polskiej jakim jest Stanisław Moniuszko. A ponieważ<br />
rok 2010 to rok chopinowski nie mogło<br />
tego akcentu zabraknąć podczas naszego Festiwalu,<br />
gdyż jak powiedział jego dyrektor artystyczny<br />
Sławomir Pietras „ i Chopin i Moniuszko<br />
zostawili nam muzykę z urodą i bogactwem<br />
narodowego przesłania, dzięki której przetrwaliśmy<br />
wszystko<br />
i przetrwamy jeszcze wiele”. Był więc i koncert<br />
fortepianowy f-moll w cudownym, magicznym<br />
i niepowtarzalnym ujęciu Grzegorza Niemczuka,<br />
były listy i pieśni Chopina – listy czytała Maria<br />
Seweryn, pieśni wykonywał Adam Szerszeń, był<br />
Warsztat Moniuszkowski pod hasłem Stanisław<br />
Moniuszko o Chopinie i na koniec wieczór baletowy<br />
pt. „Chopin tańczony nocą”. Nowością było<br />
widowisko muzyczne „ Znasz-li ten kraj… Spoko,<br />
to przecież Moniuszko”, w którym znane pieśni<br />
Pana Stanisława, wtopione w zabawną akcję<br />
sceniczną, zabrzmiały w aranżacjach jazzowych,<br />
rockowych, a nawet w rytmie rapu. Nie mogło<br />
zabraknąć Korowodu Moniuszkowskiego i bijącego<br />
zawsze rekordy oglądalności Turnieju<br />
Tenorów. Tłumy widzów na wszystkich wydarzeniach<br />
Festiwalu, większość których ma miejsce<br />
w plenerze kudowskiego Parku Zdrojowego,<br />
piękna, letnia pogoda i utyskiwania miłośników<br />
Marek Biernacki<br />
Chopin tańczony nocą. (fot. Konrad Buss)<br />
muzyki Moniuszki na organizatorów, którzy<br />
znów przygotowali za mało miejsc siedzących,<br />
choć ich liczba każdego roku się zwiększa, powodują,<br />
iż już z niecierpliwością czekamy na przyszłoroczną<br />
edycję tej jakże ważnej dla naszego<br />
miasta Imprezy. A za dwa lata Wielki Jubileusz<br />
- Festiwalowi „stuknie” 50. Już dziś rezerwujmy<br />
czas i miejsca w hotelach, gdyż w 2012 roku<br />
wszystkie drogi muzyczne prowadzić będą do<br />
Kudowy.<br />
Turniej Tenorów. Honory gospodarzy pełnią Burmistrz Kudowy zdroju Czesław Kręcichwost i Dyrektor Artystyczny Festiwalu Sławomir Pietras<br />
Stoją od lewej:Dymitr Fomenko, Maciej Komandera, Karol Bochański, Marek Szymański, Wasyl Grocholski, Tadeusz Szlenkier, Sławomir Pietras,<br />
Czesław Kręcichwost, Sylwester Kostecki, Dariusz Mikulski<br />
(fot. Konrad Buss)<br />
9
WSPOMNIENIA<br />
Ile jeszcze życia,<br />
tyle niech będzie służby<br />
Ks. Jan Myjak<br />
Lata emeryckie – Seniorat<br />
Ludzie, jak ten czas leci. W piśmie świętym<br />
jest zdanie: „przemija postać tego<br />
świata”. Od 27 czerwca 1999 r. przestałem<br />
być proboszczem w Czermnej i zostałem<br />
siostra przełożona Aniela zaproponowała<br />
mi abym odprawiał u nich stale i niejako<br />
pełnił rolę kapelana. Zgodziłem się bardzo<br />
chętnie. Czasami nachodziły mnie<br />
nawet myśli, że mój biskup ordynariusz<br />
pozbył się mnie ździebko przedwcześnie.<br />
Odczuwałem wcześniej, że mam jakieś<br />
kłopoty ze zdrowiem. Jako emeryt postanowiłem<br />
wreszcie zbadać swój organizm.<br />
Okazało się, że mam chorobę Parkinsona.<br />
Lekarz neurolog w szpitalu w Dusznikach<br />
oznajmił mi, że mam chorobę…<br />
papieską. Miałem też podwyższone ciśnienie.<br />
Poruszałem się jeszcze w miarę<br />
zgrabnie, dlatego też nie odmawiałem<br />
swojej obecności wszędzie, gdzie mnie<br />
prosili kierujący Kudową. Brałem więc<br />
udział w różnych uroczystościach, jako<br />
honorowy obywatel Kudowy Zdroju<br />
i nierzadko też przemawiałem. W 2006 r.<br />
otrzymałem pismo od kończących kadencję<br />
władz samorządowych, którego<br />
fragmenty zacytuję: „Księdza działalność<br />
i wsparcie udzielone miejskim inicjatywom<br />
miały wpływ na życie gospodarcze<br />
Kudowy Zdroju i przyczyniły się do integrowania<br />
kręgu osób wokół spraw ważnych<br />
dla naszego miasta.<br />
Bez Księdza zaangażowania i poświęcenia<br />
samorząd nie mógłby dobrze funkcjonować.<br />
Serdecznie za ogromną pracę<br />
i pomoc samorządowi – dziękujemy.<br />
Jest takie powiedzenie, że człowiek<br />
strzela a Pan Bóg kule nosi. Czy tej myśli<br />
nie można przenieść na decyzje przełożonych?<br />
Stawiam sobie i innym takie<br />
Posiedzenie Rady Parafialnej w Szpitalu „Orlik”<br />
z udziałem Biskupa Józefa Pazdura<br />
emerytem. W pracy, patrząc na życie swoich<br />
parafian i na własne, widzę wyraźnie,<br />
że życie przebiega jakby z bicza strzelił.<br />
Dostrzegam również mądrość Chrystusa<br />
w decydowaniu o sposobie postępowania<br />
w naszym życiu. Zamieszkałem w Kudowie-Zdroju<br />
przy ul. Buczka 45.<br />
Chciałem tak żyć i żyję, jak absolutna<br />
większość ludzi zamieszkałych w Kudowie.<br />
Kiedy poszedłem do sióstr służebniczek<br />
odprawić mszę świętą w ich kaplicy,<br />
Spotkanie na plebanii mieszkańców Czermnej<br />
z Wiceministrem Obrony Narodowej Romualdem<br />
Szeremietiewem(obecnie prof. dr hab. Romuald<br />
Szeremietiew – na KULu)<br />
Posiedzenie Rady Parafialnej<br />
w budynku „Marzanki”<br />
Ks. Jan Myjak i Siostry Służebniczki NMP<br />
w Kudowie-Zdroju. Na zdjęciu od lewej:<br />
S. Asumpta, S. Rufina, S. Reginalda, S. Judyta, S.<br />
Alberta, S. Leokadia, S. Karola, Ks. Jan Myjak<br />
pytanie: czy miałbym czas na to wszystko,<br />
gdybym dalej pracował jako proboszcz<br />
w parafii? Odpowiedź jest prosta: w żadnym<br />
przypadku. W pierwszych latach<br />
emeryckich, mając więcej sił, pomagałem<br />
księżom w sąsiednich parafiach. Głosiłem<br />
również rekolekcje parafialne, np. miałem<br />
renowacje misji w Szczytnej. To jednak<br />
wnet się skończyło. Pojawiły się większe<br />
kłopoty krążeniowe, byłem operowany<br />
w szpitalu wojskowym we Wrocławiu. Do<br />
dziś dnia myślę ze wzruszeniem, że wie-<br />
Ks. Jan Myjak podczas nabożeństwa w kaplicy<br />
domu zakonnego Sióstr Służebniczek NMP<br />
w Kudowie-Zdroju<br />
10
WSPOMNIENIA<br />
lu mieszkańców Kudowy Zdroju gorąco<br />
modliło się za moje zdrowie.<br />
W szpitalu wojskowym operował mnie<br />
ordynator chirurgii dr Skiba. Wymieniono<br />
mi cztery bajpasy. Dr Skiba z pewnym<br />
zadowoleniem powiedział mi po operacji,<br />
że zostało to zrobione jeszcze we<br />
właściwym czasie. Tak dzięki Panu Bogu<br />
i lekarzom mogłem dożyć złotego jubileuszu,<br />
50-lecia kapłaństwa.<br />
Na mszę świętą jubileuszową poprosił<br />
mnie mój następca ksiądz prałat Romuald<br />
Brudnowski. Chętnie się zgodziłem, bo<br />
przecież w Czermnej przepracowałem 27<br />
lat. W związku z jubileuszem miasto zorganizowało<br />
moje spotkanie z mieszkańcami<br />
w Sali Teatru Zdrojowego. W kościele,<br />
w godzinach południowych podziękowałem<br />
Bogu za łaskę kapłaństwa, obiad był<br />
u sióstr służebniczek, a o godz.: 17.00 rozpoczęło<br />
się blisko trzygodzinne spotkanie<br />
w Teatrze. To spotkanie rejestrowała telewizja<br />
sudecka i były wspaniałe recenzje<br />
w prasie. Nie wiem, czy sobie aż na tyle<br />
zasłużyłem. Za wszystko składam podziękowanie<br />
Panu Bogu.<br />
Zawsze chciałem realizować kapłaństwo<br />
służebne w swoim życiu, czyli służyć<br />
ludziom i jeżeli tak to ludzie odebrali, to<br />
niech będzie dziękczynienie Panu Bogu.<br />
Ile jeszcze życia, tyle niech będzie służby.<br />
Pewnego dnia odwiedziłam moich dziadków<br />
mieszkających w Lewinie Kłodzkim.<br />
Usiedliśmy wszyscy razem na tarasie,<br />
ogrzewając się promieniami wiosennego<br />
słońca. Przypomniałam sobie o konkursie<br />
historycznym w szkole na sceny z życia rodzinnego.<br />
Zapytałam dziadka Andrzeja,<br />
czy ma jakąś ciekawą historię ze swego życia.<br />
To, co usłyszałam znacznie przekroczyło<br />
ramy szkolnego zadania i moja szkolna<br />
ocena była bez znaczenia wobec oceny, jaką<br />
życie wystawiło bohaterowi tej opowieści.<br />
Dziadek Andrzej opowiedział mi prawdziwe<br />
wydarzenie z życia swojego ojca Stanisława<br />
Gregoriusa, czyli mojego pradziadka.<br />
Przedrostek „pra” stwarza wrażenie, jakby<br />
to było bardzo, bardzo dawno temu. Tymczasem,<br />
tak nie jest. „Pradziadków” i „prababek”<br />
jest pełno dookoła nas. Żyją wśród<br />
nas i zdarza się, że nie wiemy, jak bardzo<br />
bogate - i dla nas ważne - było ich życie.<br />
Z tej rozmowy narodziła się moja praca historyczna,<br />
którą przedstawiam.<br />
Heroiczny wyczyn<br />
rodziny Gregorius<br />
Był kwiecień, roku 1944. W Wojczy,<br />
w świętokrzyskim zapadła już chłodna<br />
i wilgotna noc. Na pola i do lasów wpełzła<br />
mlecznobiała mgła. We wszystkich domach<br />
zgaszono już światła, trudno jednak<br />
było o sen spokojny. Noc była rozgwieżdżona,<br />
choć może właśnie była ciemniejsza<br />
niż zwykle. Powietrze nie pachniało<br />
wiosną. Przecież była wojna, więc<br />
wszędzie pachniało tak samo – dymem.<br />
Przez pobliski las przemykały cztery cienie<br />
ludzi wycieńczonych, zmęczonych<br />
strachem deptającym im po piętach. Ale<br />
to nic dziwnego. Oni byli Żydami, a to takie<br />
niebezpieczeństwo być spod Gwiazdy<br />
Dawida w tych czasach. Kilka dni temu<br />
wyskoczyli z pociągu transportującego<br />
więźniów z Montelupich w Krakowie do<br />
obozu koncentracyjnego. Potrzebowali<br />
schronienia i jedzenia. A Wojcza wyglądała<br />
tak spokojnie, tak kusząco. Decydują<br />
się więc na poszukiwanie pomocy pośród<br />
ludzi zamieszkujących te okolice. Wychodzą<br />
z lasu na puste ulice. Wybierają<br />
domek, nie różniący się niczym wyjątkowym<br />
od innych domków. Gnani głodem<br />
i strachem pukają do drzwi. Chwila ciszy.<br />
W domu słychać jakiś niepewny ruch, zapala<br />
się wątłe światło na piętrze. Czwórce<br />
ludzi na ganku serce podchodzi do gardła.<br />
A co, jeśli popełnili błąd? Nie każdy Polak<br />
był szlachetny, niektórzy sprzedawali<br />
”śmierci” swoich sąsiadów pochodzenia<br />
żydowskiego. A śmierć wszystkim kojarzyła<br />
się z mundurem niemieckim. Może<br />
trzeba uciekać, póki jest jeszcze taka możliwość?<br />
Ale drzwi już się otwierają. Naprzeciw<br />
czwórce wędrowców wychodzi<br />
mężczyzna w kwiecie wieku, pewnie ze<br />
świeczką w ręku. Dla grupki uciekinierów<br />
człowiek ten okazał się przyjacielem. Dla<br />
mnie był on po prostu pradziadkiem. Był<br />
SPRAWIEDLIWI WŚRÓD<br />
NARODÓW ŚWIATA<br />
Gabriela Gregorius<br />
to Stanisław Gregorius. Wraz ze swą żoną<br />
Cecylią żył w Wojczy, woj. Świętokrzyskie,<br />
gmina Pacanów, okolice Buska-Zdroju.<br />
Dobry, prostolinijny człowiek o poczciwym<br />
sercu. Wielbiciel motorów i przeciwnik<br />
komunizmu. W kwietniu 1944 r. miał<br />
już czwórkę dzieci: Jerzego, Aleksandra,<br />
Henryka i małego Janka. I tej to nocy do<br />
jego drzwi zapukali Żydzi pochodzenia<br />
rosyjskiego. Stanisław wpuścił ich bez<br />
zastanowienia. Przecież ktoś mógłby ich<br />
zobaczyć, a po gościach widać było, że nie<br />
są zwyczajni. Brudni, wychudzeni i bladzi<br />
szybko opowiadali swoja historię i prosili<br />
o pomoc. W międzyczasie wstała Cecylia.<br />
Zapewne, jak to na kobietę przystało, zaprosiła<br />
wędrowców do kuchni. W domu<br />
była często herbata z sokiem malinowym,<br />
więc pewnie ich tym poczęstowała.<br />
Gabrieala Gregorius<br />
11
UNIA PRACY<br />
Lubię Kudowę.<br />
Pstrążna mnie urzeka.<br />
Widoki ze Szczelińca uspokajają, niczym<br />
bieszczadzkie połoniny.<br />
Kościółek Pasterki, tak jak ukryte<br />
w lasach Ustrzyk czy Komańczy cerkiewki,<br />
ostro rysuje swoje kształty.<br />
Gdy jeszcze jako student, przyjechawszy<br />
do tego, dziś odremontowanego<br />
schroniska, patrzyłem na, niczym ostrym<br />
nożem, ścięty wierzchołek Szczelińca<br />
poczułem magię z niego emitowaną.<br />
Dziś tamten widok niczym magnes<br />
przyciąga mnie w ten rejon.<br />
Gdy jestem zmęczony, gdy męczy mnie<br />
jakaś życiowa zmora, siadam w auto<br />
i przyjeżdżam.<br />
Tak po prostu przyjeżdżam.<br />
Oddycham kudowskim powietrzem.<br />
Relaksuję się.<br />
Odpoczywam.<br />
Lubię pstrąga smażonego przez<br />
p. Maciejewską.<br />
Rozkoszuje się smakiem wędzonego, jak<br />
chyba nigdzie indziej, karpia.<br />
Lubię siąść przy gorzkim Koźle w ciągle,<br />
od lat niemal nie zmienionej knajpce<br />
w Małej Czermnej.<br />
I… rozmyślam.<br />
Snuję wizję jak to samochody, czy to<br />
z polską czy z czeską rejestracją nie muszą<br />
jeździć kilometrami tam gdzie, gdyby<br />
wybudowano niewielki odcinek drogi,<br />
można by w kilka minut dotrzeć. Jeszcze<br />
nazbyt mało można tu dostrzec likwidację<br />
granic i unijną wspólnotę. Choć jest<br />
rowerowy szlak Masaryka, to nadal sieć<br />
drogowych połączeń jest nazbyt uboga.<br />
Zarówno Czesi jak i Polacy jakby bali się<br />
większej dostępności. I tak jest niemal<br />
na całym granicznym ciągu byłego województwa<br />
wałbrzyskiego. I choć Europa<br />
chce wspierać wszelkie lokalne inicjatywy<br />
mające na celu niwelowanie wszelkich<br />
granic, jakoś brak chęci sięgania po te<br />
pieniądze.<br />
Bo przecież jedna jaskółka „Masarykowego<br />
rowerem jeżdżenia” jeszcze wiosny<br />
nie czyni…<br />
Kudowa jak mało turystycznie atrakcyjnych<br />
polskich regionów ma tych magnesów<br />
przyciągających ludzi tyle, że mogła<br />
by obdarzyć niejedną miejscowość.<br />
Doceniano to już dwa wieki temu.<br />
Świadczą o tym wykute w skałach strzałki<br />
prowadzące miłośników górskich wędrówek<br />
od strony Pasterki w Błędne Skały.<br />
Urokami kudowskich tras urzeczeni<br />
byli wielcy naszej cywilizacji. To nie tak<br />
dawno przecież, przyjeżdżał tu i podziwiał<br />
tajemnicze skały Karol Wojtyła, późniejszy<br />
papież Jan Paweł II.<br />
Kudowa może być pierwszym polskim<br />
turystycznym miastem w pełni<br />
przyjaznym osobom poruszającym się<br />
na wózkach inwalidzkich. Niewiele potrzeba<br />
by tak się stało. Są już niemal gotowe<br />
szlaki turystyczne. Rozwiązanie<br />
wydaje się proste. System odpowiednio<br />
skonstruowanych wyciągów i łagodne<br />
zejście na końcu trasy. Pomysł wymaga<br />
technicznego dopracowania. Sukces realizacyjny,<br />
to także szansa dla właścicieli<br />
bazy noclegowej (po dostosowaniu jej<br />
pod względem dostępności dla turystów<br />
na wózkach), właścicieli infrastruktury<br />
gastronomicznej, także handlu, usług<br />
itp. To szansa także na promocję miasta.<br />
Promocję w regionie, w kraju, w Europie.<br />
Marek Szewczyk<br />
Pokochać Kudowę…<br />
Marek Szewczyk<br />
Pieniądze na realizację uzyskać można<br />
z kilku źródeł unijnego wsparcia. Także<br />
PFRON powinien dołożyć. Jednym<br />
z istotnych celów Unii Europejskiej jest<br />
powstanie społeczności małych ojczyzn,<br />
społeczności nasyconych troską o miejsce<br />
gdzie mieszkają, gdzie żyją, gdzie się<br />
rodzą i zakładają rodziny. Tak powstają<br />
lokalne ogniwa dynamicznego rozwoju<br />
ekonomicznego, lepszego bytu tych społeczności.<br />
Tak może wejść Kudowa Zdrój<br />
na kolejny szczebel rozwoju.<br />
Istotnym staje się więc skupienie możliwie<br />
wszystkich mocy, drzemiących<br />
zarówno w mieszkańcach jak i w miłośnikach<br />
oraz sympatykach Kudowy.<br />
Miastu wskazane jest szeroko rozumiane<br />
wsparcie, by działania już rozpoczęte<br />
były kontynuowane i dawały podstawy<br />
do dalszych, pozwalających lepiej żyć<br />
i funkcjonować miastu, a przez to i jego<br />
mieszkańcom. Niezbędne jest zapewnienie<br />
wsparcia technicznego i zawodowego.<br />
Unia Pracy, której od stycznia br. mam<br />
przyjemność być Przewodniczącym Rady<br />
Okręgowej stoi na stanowisku, że jeszcze<br />
przed wyborami samorządowymi wszyscy<br />
zainteresowani powinni przedstawić<br />
swoje propozycje dla Kudowy, sposoby<br />
ich realizacji i przede wszystkim finansowania<br />
przedstawionych propozycji.<br />
Mieszkańcy powinni wiedzieć, co kryje<br />
się za hasłami wyborczymi poszczególnych<br />
kandydatów, by po dokonaniu<br />
wyborów mogli zarówno uczestniczyć<br />
w realizacji programu jak i dokonywać<br />
bieżącej oceny jego realizacji.<br />
Uważam, że już teraz należy uwagę<br />
skierować na rzemieślników, drobnych<br />
wytwórców, małe i średnie przedsiębiorstwa,<br />
bowiem dzięki nim utrzymywane są<br />
miejsca pracy i powstają (lub powstawać<br />
mogą) nowe.<br />
13
WYDARZENIA<br />
Wizyta z Białorusi<br />
w Skansenie w Pstrążnej<br />
24 września 2010 r. przybyła do Skansenu<br />
w Pstrążnej wycieczka z Białorusi, czterema<br />
autokarami, w której było ponad 150 lekarzy<br />
z obwodów Grodzieńskiego, Brzeskiego<br />
i Mińskiego. W składzie wycieczki był też<br />
chór Cantus Amicorum. Goście zwiedzili<br />
sale wystawowe i budynki <strong>Muzeum</strong>-Skansenu,<br />
a następnie biesiadowali na placu pod<br />
dzwonnicą. Od dawna nie było tak sympatycznego<br />
spotkania w Skansenie.<br />
Goście znakomicie bawili się od wczesnych<br />
godzin popołudniowych do zmroku.<br />
Wciągnęli do zabawy Polaków, Czechów,<br />
Niemców i Duńczyków.<br />
Bardzo dobra organizacja tej wycieczki ze<br />
strony EKOprojektu z Sokółki i dobre samopoczucie<br />
gości – dają nadzieje na następne<br />
takie spotkania w Kudowie.<br />
Dla gości z Białorusi przygotowano dodatkowe stoły<br />
Występy chóralne gości<br />
Za chwilę podadzą do stołu<br />
Załoga Skansenu i Cyganerii przy polowej kuchni<br />
Organizator wycieczki z Białorusi Pan Jerzy Plawsiuk<br />
– dyrektor EKOprojektu z Sokółki wręcza kudowskim<br />
gospodarzom prezent w postaci tradycyjnego białoruskiego<br />
Sękacza.<br />
(na zdjęciu od lewej: Bronisław MJ Kamiński, Jerzy<br />
Plawsiuk, Bogusław Burger)<br />
Tekst: Elżbieta Hendler-Bolechała, Marek Biernacki<br />
Zdjęcia: Łukasz Żuliński<br />
„Marzenie jest programem życia”<br />
Wybrał seminarium<br />
Krzysztof Chilarski lat 32,mgr etnologii,<br />
autor wielu artykułów etnograficznych<br />
w „Pamiętniku Kudowskim”,<br />
zastępujący dyrektora Kierownik Działu<br />
<strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong> w <strong>Muzeum</strong> na Pstrążnej,<br />
który oprowadzał turystów po kuźni<br />
skansenu, teraz, jako stary koń dał<br />
się podkuć swoim marzeniom: poszedł<br />
do Wyższego Seminarium Duchownego<br />
w Świdnicy. W dniu 22 września 2010r,<br />
dyrektor i pracownicy <strong>Muzeum</strong> wraz<br />
z przypadkową dużą grupą turystów kierowaną<br />
przez młodego sympatycznego<br />
księdza - zebrali się pod chatą chlebową,<br />
w której po raz ostatni pan Krzysztof wypiekał<br />
chleb (teraz będzie piekła chleb<br />
pani Ela), ze wzruszeniem dziękowali za<br />
wieloletnią pracę i wręczyli upominki.<br />
Plastyk Natalia Madej przekazała wykonaną<br />
karykaturę Krzysztofa, której nie<br />
zdołaliśmy sfotografować. Dziękujemy<br />
panu Krzysztofowi za wielki wkład pracy<br />
w stan i funkcjonowanie <strong>Muzeum</strong>.<br />
Życzymy powodzenia w nie łatwej misji<br />
duchownego. Nie tylko ludzie, ale także<br />
obiekty kościelne pełne cennych zabytków<br />
zyskają dobrego opiekuna.<br />
(<strong>Muzeum</strong>)<br />
15
WYDARZENIA<br />
Budowa studni<br />
w skansenie<br />
września 2010 roku rozpoczęto<br />
budowę studni<br />
27<br />
głębinowej w Skansenie w Pstrążnej.<br />
Drewniane budynki zabytkowe<br />
otrzymają hydranty i zostanie<br />
zwiększone bezpieczeństwo przeciw<br />
pożarowe. Z tej studni również<br />
zasilona zostanie w wodę pitna<br />
dolna Pstrążna.<br />
W czasie wykonywania odwiertu,<br />
na dziewiątym metrze natknięto<br />
się na pokład węgla kamiennego o<br />
grubości jednego metra.<br />
Woda pojawiła się na głębokości<br />
36 metrów.<br />
BUDOWNICTWO<br />
KUDOWSKIE PO 1945 roku<br />
Spółdzielnia Mieszkaniowa<br />
W naszym Pamiętniku zamieszczać<br />
będziemy informacje dotyczące budownictwa<br />
w Kudowie po 1945r. Na<br />
zdjęciach lotniczych Kudowy-Zdroju<br />
zamieszczonych na stronach tego numeru<br />
Pamiętnika (str. 22 – 23) widać, jak<br />
znaczna część naszego miasta zabudowana<br />
została przez Spółdzielnię Mieszkaniową.<br />
Domy Spółdzielni Mieszkaniowej<br />
nadają Kudowie wygląd współczesnego,<br />
nowoczesnego miasta.<br />
Wprawdzie willowa zabudowa jest<br />
zawsze cieplejsza od bloków, to jednak<br />
wygląd dzisiejszych miast zdominowały<br />
duże bloki mieszkalne. Spółdzielnia<br />
Mieszkaniowa w Kudowie powstała<br />
1 marca 1980r. i rozpoczęła budowy domów<br />
w Kudowie, Dusznikach i Szczytnej.<br />
Jeszcze w latach 1970 – 1980 po<br />
obu stronach ulicy Zdrojowej pasły się<br />
krowy. Dzisiaj jest to zupełnie inny krajobraz.<br />
Spółdzielnia, w ciągu 30-tu lat<br />
swojej działalności wybudowała tylko<br />
w samej Kudowie 945 mieszkań, w których<br />
zamieszkuje 1739 osób. Wzniosła<br />
30 budynków wielopiętrowych, jeden<br />
biurowiec i 187 garaży. Zabudowana została<br />
powierzchnia blisko 100.000 m.kw.<br />
Gdyby te mieszkania w blokach rozbić<br />
na domki jednorodzinne, to powstałaby<br />
miasteczko z około 900 domami, czyli<br />
byłoby tych domów więcej aniżeli zastaliśmy<br />
domów jednorodzinnych wybudowanych<br />
przed 1945 r. we wszystkich<br />
obecnych dzielnicach Kudowy Zdroju<br />
(centrum, Zakrze, Czermna, Słone, Brzozowie,<br />
Jakubowice).<br />
W następnych artykułach przedstawimy<br />
budownictwo zakładowe i prywatne<br />
w dzielnicy Fabrycznej i na Górnej Kudowie<br />
wykonane po 1945r. Spółdzielnia<br />
Mieszkaniowa jest największym potentatem<br />
mieszkaniowym Kudowy. Domy<br />
i otoczenie domów spółdzielni jest odpowiednie<br />
do charakteru naszego miasta.<br />
Coraz więcej ukwieconych balkonów,<br />
tworzone ogródki przed domami, zadbane<br />
elewacje, zielone alejki między domami,<br />
ogólny porządek, - to piękniejsza strona<br />
dzielnicy spółdzielczej. Trzeba także<br />
pamiętać, że przez 30 lat spółdzielnia kudowska<br />
wspierała działalność społeczną<br />
i kulturalną miasta. W spółdzielni działa<br />
świetlica dla dzieci, spółdzielnia wspierała<br />
szkoły, przedszkola, organizacje społeczne,<br />
w tym m.in. honorowych dawców<br />
krwi i wiele akcji jednorazowych, a ważnych<br />
dla kultury miasta. Zarząd wspierał<br />
te działania ponieważ wszędzie tam byli<br />
członkowie spółdzielni lub ich dzieci.<br />
Czasami zapomina się o tej działalności,<br />
gdy pojawiają się jakieś nowe problemy.<br />
Od początku kieruje spółdzielnia pani<br />
Zofia Murańska-Łężna. Założyła spółdzielnię<br />
i jej prezesuje z pomocą zastępcy<br />
ds. technicznych i Rady Nadzorczej.<br />
Zarząd spółdzielni ma wiele zmartwień,<br />
zwłaszcza z utrzymaniem czystości z powodu<br />
podrzucania śmieci przez różne<br />
obce osoby. Brakuje także środków na<br />
niektóre działania techniczne, a chodzi<br />
o to, by nie obciążać zbytnio mieszkańców.<br />
Spółdzielnia kudowska należy do<br />
lepszych spółdzielni mieszkaniowych<br />
w kraju. Mieszkańcy spółdzielni coraz<br />
bardziej czuja się spółdzielcami. Jeszcze<br />
20 lat temu dominowała postawa, że nie<br />
mieszkają u siebie, ale w mieszkaniach<br />
wynajętych. Teraz świadomość uległa<br />
znaczącej zmianie, a wraz z nią wzrasta<br />
kultura osiedla spółdzielczego, widoczna<br />
w wystroju domów, solidarnym zachowaniu<br />
się spółdzielców i w coraz lepszym<br />
współdziałaniu ludzi.<br />
Redakcja<br />
16
WSPOMNIENIA<br />
50 lat kudowskiego<br />
Liceum Ogólnokształcącego<br />
„Przeminie w końcu trudny czas, nauka skończy się,<br />
z dyplomem w dłoni pójdziesz w świat i rozstaniemy<br />
się, czasami tylko w chwili czas przypomnimy jak we<br />
śnie, będziemy tęsknić do szkolnych lat, sen już nie<br />
wróci nie”<br />
/Kronika Szkolna/<br />
1 września połączono Liceum Ogólnokształcące im. Józefa<br />
Lompy z Technikum i Zasadniczą Szkołą Zawodową w Zespół<br />
Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Kudowie-<br />
Zdroju. Zajęcia lekcyjne odbywają się w trzech budynkach,<br />
tj. przy ul. Zdrojowej 22a gdzie mieści się siedziba główna,<br />
przy ul. Głównej 43 i przy ul. Fabrycznej 15.<br />
W roku szkolnym 2010/2011 Liceum Ogólnokształcące<br />
im. Józefa Lompy mieszczące się przy ul. Zdrojowej 22a<br />
obchodzi Jubileusz 50-lecia przekazania do użytku Szkoły<br />
Pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego.<br />
A tak to się zaczęło…<br />
W 1957 roku powstał projekt budowy drugiej szkoły podstawowej<br />
w Kudowie-Zdroju, ponieważ budynki szkolne<br />
przy ul. M. Buczka i 1 Maja z roku na rok nie mogły pomieścić<br />
wszystkich uczniów i nauka odbywała się na dwie<br />
i trzy zmiany. Po dwóch latach starań w maju 1959 r.<br />
rozpoczęto budowę jednopiętrowego budynku przy Alei<br />
Zdrojowej. 27 maja 1959 r. dokonano uroczystego wmurowania<br />
aktu erekcyjnego pierwszej szkoły „tysiąclatki”<br />
Powiatu Kłodzkiego w Kudowie-Zdroju. Szkoła została<br />
wybudowana w czynie społecznym. 1 września 1960 roku<br />
nastąpiło podzielenie uczniów szkoły podstawowej z ulicy<br />
M. Buczka. Szkoła liczyła wówczas 460 uczniów, uczących<br />
się w 12 oddziałach. Uroczystość oddania do użytku Szkoły<br />
Pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego odbyła się 20 listopada<br />
1960 r. Decyzją Ministerstwa Oświaty szkoła była<br />
typem szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego<br />
jako szkoła rozwojowa z klasą 8. Jej dyrektorem został mgr<br />
Stefan Pokrzywa, a Grono Pedagogiczne tworzyło dziesięciu<br />
nauczycieli. W latach sześćdziesiątych wielu dorosłych<br />
mieszkańców Kudowy chciało uzupełnić wykształcenie.<br />
Dla zainteresowanych utworzono Punkt Konsultacyjny,<br />
a dzięki staraniom kolejnego dyrektora - Franciszka Śleziaka<br />
przy istniejącym liceum otworzono filię kłodzkiego<br />
LO dla Dorosłych. Od początku lat siedemdziesiątych<br />
liceum funkcjonowało jako Zespół Szkół Ogólnokształcących,<br />
składający się z Liceum Ogólnokształcącego dla<br />
Młodzieży i Liceum Ogólnokształcącego dla Dorosłych.<br />
Od 1 września 2009 roku utworzono Zespół Szkół Ogólnokształcących<br />
i Zawodowych na bazie istniejącej szkoły<br />
i Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Kudowie-Zdroju.<br />
Obecną kadrę nauczycielską tworzą pracownicy wcześniej<br />
odrębnych placówek. W skład szkoły wchodzą klasy licealne,<br />
techniczne i zawodowe. Mury Liceum opuściło 3 978<br />
absolwentów szkoły dziennej i 2 672 abiturientów szkoły<br />
w systemie wieczorowym.<br />
• 1961/1962 działał chór składający się z młodzieży<br />
starszej, zespoły instrumentalne, kółka zainteresowań:<br />
polonistyczne, historyczne, fotograficzne, filatelistyczne,<br />
geograficzne. Zostało zorganizowane szereg imprez<br />
o bogatych programach artystycznych oraz obchodów<br />
z okazji ważnych rocznic, jak: Akademia z okazji 45–lecia<br />
Rocznicy Rewolucji Październikowej, poranek dla uczczenia<br />
XVII Rocznicy Wyzwolenia Dolnego Śląska, Wieczornica<br />
poświęcona pamięci Władysława Broniewskiego,<br />
Karola Świerczewskiego, Wyzwolenia Warszawy i inne.<br />
• 1962/1963 kółka zainteresowań: Filologiczne, Teatralne,<br />
Filatelistyczne, Turystyczno–Krajoznawcze, Szkolny Klub<br />
Sportowy, Ognisko Muzyczne, Związek Młodzieży Socjalistycznej,<br />
Szkolna Kasa Oszczędności, Towarzystwo<br />
Przyjaźni Polsko–Radzieckiej, Kółko Miłośników Ziem<br />
Zachodnich, Międzynarodowy Dzień Książki i Prasy<br />
• 1963/1964 Międzynarodowy Dzień Dziecka, Dzień Matki,<br />
wycieczki: do Wrocławia, Kłodzka, Książa<br />
• 25.01.1964 – pierwsza Studniówka w sali tanecznej<br />
Domu <strong>Kultury</strong> przy KZPB<br />
• 16.05.1964 – pierwszy „ostatni dzwonek” klasy maturalnej,<br />
klasy XI, wychowawca Jadwiga Pokrzywa<br />
• 19.05.1964 – pierwsza matura, do której podeszło 25<br />
absolwentów<br />
• 1965 – w związku z 20–leciem Państwa Polskiego<br />
i miasta postanowiono wybudować nowoczesne boisko<br />
sportowe, do wykonania którego przyczynili się w dużej<br />
mierze uczniowie w ramach prac społecznych i wykonali<br />
pracę na sumę 70 tys. złotych.<br />
Powiedzonka powstałe przy tej okazji:<br />
„Lubię kopać, to zdrowie, a zwłaszcza w rowie”, „Lubię<br />
chodzić do tej szkoły, gdzie na lekcjach kopią doły”, „Jeśli<br />
chcesz zdobyć karierę sportowca, zgłoś się łopatą do<br />
prof. Wołowca”, „Chcesz mieć boisko koło szkoły, weź łopatę<br />
i kop doły”.<br />
• 1968-1970 – działalność klubu dyskusyjnego „Pro & Kontra”<br />
• 29.09.1976 – cykl pogadanek na temat życia niewidomych<br />
i przeżyciach w Obozach koncentracyjnych oraz<br />
XXXI rocznicy Zwycięstwa Nad Faszyzmem Hitlerowskim<br />
i Powrotu Prastarych Ziem Piastowskich do Macierzy<br />
• 01.09.1990 – do szkoły wróciła religia<br />
• 1992 – z inicjatywy p. r. Brodziak, p. J. Koczot i p. K. Baldego<br />
powstała klasa przyrodnicza z autorskimi programami<br />
nauczania geografii, chemii i biologii<br />
• 04 – 13.05.1993 – strajk nauczycieli, jednak matura odbyła<br />
się bez zakłóceń<br />
• 1993 – pierwsza Sesja Ekologiczna, która następnie<br />
przekształciła się w Naukowe Spotkania Ekologiczne<br />
• 14.09.1995 – rozpoczęcie corocznych obchodów „Dnia<br />
Ziemi”<br />
• 17.08.1996 – zawiązanie współpracy z Miastem Partnerskim<br />
Horn–Bad Meinberg w Niemczech<br />
• 1996 – początek współpracy z Kudowskim Towarzystwem<br />
Teatralnym „Drogi Czasu”<br />
• 1997 – rozpoczęcie współpracy z Parkiem Narodowym<br />
Gór Stołowych, realizacja wspólnych projektów, np.<br />
„Ocalmy żabie kumkanie” i udział w „ Międzynarodowym<br />
Programie Czynnej Ochrony Płazów”, akcje Sprzątanie<br />
Świata, warsztaty naukowo-edukacyjne<br />
• 26.06.1999 – Pierwszy Szkolny Festyn „Lompiada”, który<br />
wszedł na stałe do kalendarza szkolnych uroczystości<br />
i przynosił spore zyski, przeznaczone m.in. na modernizację<br />
instalacji elektrycznej w szkole i unowocześnienie<br />
pracowni komputerowej /lata 2000 i 2002/<br />
• 05.01.2001 – inauguracja Szkolnego Klubu Europejskiego<br />
17
WSPOMNIENIA<br />
• 20.01.2001 – pierwszy Bal Charytatywny na Rzecz Liceum,<br />
który przyniósł zysk<br />
10 000 zł, przeznaczone na zakup sprzętu sportowego<br />
• 23.04.2001 – początek współpracy z Gimnazjum w niemieckim<br />
mieście Wuppertal<br />
• 2002 – drugi bal Charytatywny z zyskiem 6 000 zł, przeznaczonych<br />
na wymianę okien w pracowni komputerowej<br />
• 2002 – początek współpracy z Domem Małego Dziecka<br />
w Kłodzku, akcje „I ty możesz zostać Mikołajem”, „Zajączek”<br />
• 15.03.2002 – pierwsze Drzwi Otwarte dla uczniów klas<br />
trzecich Gimnazjum<br />
• Liceum zaliczane do 50 najlepszych szkół ponadgimnazjalnych<br />
na Dolnym Śląsku, druga szkoła powiatu kłodzkiego<br />
w rankingu szkół gazety „Newsweek – Polska”<br />
• 13.06.2003 – pierwszy Licealny Festiwal Nauki<br />
• Stała działalność uczniów i nauczycieli w Kudowskim Stowarzyszeniu<br />
na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Klika”<br />
• Współpraca z Kudowskim Kołem Kombatantów i Sybiraków<br />
• Cykliczne wydawanie Szkolnej Gazetki „LOMPEK”<br />
• 2004 – otwarcie Pracowni Multimedialnej<br />
• 01.04.2004 – pierwszy szkolny „Talent Show”<br />
• 01.04.2004 – pożar w szkole<br />
• 27.09.2004 – pierwsze Międzyszkolne Warsztaty Astronomiczne<br />
• Współpraca z Gimnazjum w Vhrlabi – Republika Czeska<br />
dotycząca edukacji ekologicznej<br />
• 25.11.2004 – pierwsze obchody Międzynarodowego Dnia Misia<br />
• 15.12.2004 – renowacja i otwarcie Sali Gimnastycznej<br />
• 11-13.11.2005 – rozpoczęcie współpracy ze Szkołą Dydaktyki<br />
Fizyki pod nazwą „Borowice w Kudowie”<br />
• 08.01.2006 – początek współpracy z Wielką Orkiestrą<br />
Świątecznej Pomocy<br />
• 16-27.10.2006 – po raz pierwszy zbiórka monet w ramach<br />
akcji „Góra Grosza”<br />
• 09.05.2008 – nadanie imienia Profesor Ireny Leśniak-Kulpowej<br />
gabinetowi polonistycznemu w budynku szkoły<br />
• Stała współpraca z Przedszkolami i Szkołami Podstawowymi<br />
oraz Gimnazjum<br />
• Regularna współpraca z Kudowskim Ośrodkiem <strong>Kultury</strong><br />
Promocji i Sportu dotycząca współorganizacji Nocy Świętojańskiej,<br />
Festiwali Moniuszkowskich, imprez okolicznościowych<br />
• Kontakty z muzeami, uczelniami wyższymi, bibliotekami<br />
i wydawnictwami<br />
• Stała współpraca z Urzędem Miasta w Kudowie-Zdroju,<br />
Biblioteką Miejską i Skansenem <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong> Pogórza<br />
<strong>Sudeckiego</strong>, oraz Domem Pracy Twórczej „Cyganeria”<br />
• Kontakty z instytucjami i placówkami miejskimi oraz<br />
powiatowymi, w tym z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną<br />
w Dusznikach-Zdroju<br />
• 1.09.2007 – połączenie Liceum Ogólnokształcącego<br />
z Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych w Zespół Szkół<br />
Ogólnokształcących i Zawodowych<br />
20 listopada 1960 r. Liceum Ogólnokształcące w Kudowie-<br />
Zdroju otrzymało imię Józefa Lompy i zyskało miano popularnego<br />
„LOMPKA”. Ufundowano z tej okazji tablicę pamiątkową,<br />
która do dziś widnieje na bocznej ścianie budynku.<br />
Nazwisko Patrona posłużyło jako baza słowotwórcza do<br />
określania działalności szkolnej:<br />
„EKO - LOMPEK” – Szkolne Koło Ekologiczne<br />
„LOMPIADA” – Szkolny Festyn<br />
„LOMPEK” – Gazetka Szkolna<br />
Uczniowie z dumą noszą tarcze przypinane na uroczystości<br />
szkolne i koszulki z logo szkoły<br />
Wspomnień czar<br />
„Są osoby, które się pamięta, i osoby, o których się śni.”<br />
„Najbardziej utkwiły mi w pamięci te niedokończone<br />
studniówki za czasu stanu wojennego, kiedy obowiązywała<br />
godzina policyjna.”<br />
/E. Kleszczyński/<br />
„Pamiętam słynne szkolne powiedzenie:<br />
, które miało wiele znaczeń.<br />
Ciekawe, czy ktoś pamięta, kto jest jego autorem?”<br />
/R. Piechocińska/<br />
Pół wieku, to szmat czasu. Szkoła była świadkiem<br />
wielu sukcesów, ale i porażek. Jej absolwenci pracują<br />
w różnych zawodach, zajmują wysokie stanowiska, są<br />
wśród nich profesorowie wyższych uczelni, prezesi,<br />
dyrektorzy, lekarze, nauczyciele, księża, biznesmeni,<br />
burmistrzowie i starostowie.<br />
Kudowskie liceum do dziś cieszy się dobrą opinią,<br />
a my – dyrekcja i nauczyciele – dołożymy wszelkich<br />
starań, aby utrzymać wysoki poziom nauczania oraz<br />
przyjazną uczniom atmosferę.<br />
20 listopada br. będziemy świętować Jubileusz 50-<br />
lecia. Szczegóły na naszej stronie internetowej:<br />
www.lo.kudowa.i7.pl<br />
Współpraca:<br />
Ewa Różewicz<br />
Małgorzata Lewandowska-Buksak<br />
Sylwia Bielawska<br />
18
HISTORIA<br />
Refleksje historyczne<br />
przy akompaniamencie<br />
muzyki Wagnera (cz. II)<br />
Walkiria<br />
W mitologii germańskiej Walkiria to<br />
bogini wojowniczka<br />
Zbigniew Kopeć<br />
Król Prus kierując się zasadą dziel<br />
i rządź, pozyskiwał stronników wśród<br />
licznych rodów szlacheckich swojego<br />
państwa, nadając swoim bezgranicznym<br />
zwolennikom tytuły hrabiowskie.<br />
W 1778 roku w Jeleniowie osiedlił się<br />
ród von Mutiusów, który został nobilitowany<br />
i wpisany w pruski stan rycerski<br />
w 1745 roku. Członkowie tej rodziny<br />
piastowali ważne urzędy w państwie pruskim,<br />
m.in. byli ambasadorami Prus przy<br />
wielu stolicach europejskich. Posiadali<br />
na Śląsku liczne majątki, w tym leżący<br />
w pobliżu Dobromierza majątek Bronów.<br />
Nowy właściciel Jeleniowa, hrabia<br />
Franz Bernhard von Mutius, przebudował<br />
zakupiony dwór na barokowy pałac.<br />
Ponowna rozbudowa posiadłości miała<br />
miejsce w 1850 roku - ówczesny właściciel,<br />
Carl von Mutius, dobudował skrzydło<br />
wschodnie z wieżą w stylu włoskim.<br />
Pałac wówczas nazywano „Carlshof ”, zaś<br />
ozdobą posiadłości był duży park w stylu<br />
angielskim z pawilonem ogrodowym.<br />
Symbolem stał się ustawiony na dziedzińcu<br />
jeleń odlany z brązu. Kilka lat<br />
wcześniej ród von Mutiusów nabył dobra<br />
w Wałbrzychu. Ciekawostką jest zabytek<br />
sakralny czyli kamienny, Jan Nepomucen,<br />
usytuowany przy wewnętrznej drodze<br />
do kościoła św. Barbary, na tzw. Starym<br />
Zdroju w Wałbrzychu, przy ulicy 11 Listopada.<br />
Ufundował go w roku 1751, właściciel<br />
uzdrowiska „Stary Zdrój” Franz<br />
Josef von Mutius z Głogowa, kanclerz<br />
biskupa Filipa Gotarda von Schaffgotcha.<br />
Napis brzmi ”Świętemu Janowi Nepomucenowi,<br />
wyśmienitemu, czcigodnemu patronowi<br />
sporządzono ten pomnik na jego<br />
cześć”. Podpis: Królewski Radca Sądowy,<br />
Franz Joseph von Mutius.<br />
Z chwilą przejścia Śląska pod pruskie<br />
berło zaszło wiele zmian, 14 września<br />
1763 r. władze pruskie wprowadziły ustawy<br />
germanizacyjne: usuwając nauczycieli<br />
nieznających języka niemieckiego<br />
ze szkół, sprowadzając z głębi Prus burmistrzów<br />
w miejsce niemówiących po<br />
niemiecku, nawet zakazano zawierania<br />
małżeństw, gdy oblubieńcy nie znają<br />
niemieckiego. Uprzywilejowane miejsce<br />
kościoła katolickiego zajął kościół protestancki<br />
faworyzowany przez kolejnych<br />
władców pruskich. W 1797 roku wydano<br />
kolejne przepisy „Preussisches Allgemaine<br />
Landrecht”, które normowały w paragrafach<br />
od 237 do 317 kwestie parafii<br />
i jej funkcjonowania oraz duszpasterstwa.<br />
Z materiałów na jakie trafiłem w archiwach<br />
wynika, że rodzina von Mutiusów<br />
była patronem obecnego kościoła pod<br />
wezwaniem św. Katarzyny. Do obowiązków<br />
patrona należała odbudowa, konserwacja,<br />
wyposażenie wnętrza a niekiedy<br />
utrzymanie proboszcza w zamian za<br />
to otrzymywali przywileje. Patron miał<br />
duży wpływ na obsadę urzędu proboszcza,<br />
prawo do zajmowania pierwszego<br />
miejsca w kościele, przywilej posiadania<br />
kluczy, prawo do bezpłatnego pogrzebu.<br />
Stąd wypływa wniosek, że rodzina Mutiusów<br />
w wielkim stopniu oddziaływała<br />
na życie polityczne, gospodarcze i kulturalne<br />
naszej okolicy.<br />
John Quincy Adams (dyplomata, szósty<br />
prezydent USA) przebywając w sierpniu<br />
1800 roku na terenie Hrabstwa Kłodzkiego<br />
w swych listach o Śląsku wyraził się<br />
tak: „Hrabia Magne jest jednym z tych<br />
bardzo bogatych, szlachetnie urodzonych,<br />
z których piętnastu, czy dwudziestu<br />
posiada prawie całą prowincję śląską”. Do<br />
tej elity należała rodzina von Mutiusów.<br />
Trzy miesiące od pokoju w Tylży, 9 października<br />
1807 roku w Prusach wydano<br />
edykt o zniesieniu dziedzicznego poddaństwa<br />
chłopów. Przywiązani od kilku<br />
wieków do ziemi, mogli teraz się swobodnie<br />
poruszać, wybierać inne zawody<br />
i dysponować ziemią. Jednak prawdziwa<br />
wolność stanu chłopskiego pojawiła się<br />
wiele lat później. Im bardziej studiowałem<br />
i wgłębiałem się w dzieje miejscowej<br />
arystokracji tym bardziej byłem rozczarowany.<br />
By nie powielać zapisów kronik<br />
i czasopism kłodzkich przestudiowałem<br />
czasy współczesne.<br />
Fot. Ex Libris Maxa von Mutiusa.<br />
Analizując kolejne losy pokoleń von<br />
Mutiusów, w tym na dość znanej niemieckiej<br />
pisarki Dagmar von Mutius, która zamieszkiwała<br />
w Jeleniowie do 1946 roku.<br />
Urodziła się w roku 1919 w Christianii<br />
(Norwegia) jako córka niemieckiego dyplomaty<br />
Gerharda von Mutiusa. Znaczną<br />
część dzieciństwa spędziła w Norwegii,<br />
Danii, Niemczech i Rumunii. Jednak jej<br />
domem była posiadłość w Jeleniowie,<br />
czyli siedziba rodu von Mutius. Dagmar<br />
von Mutius napisała wiele eseji i opowiadań.<br />
Zmarła w 2008 roku w miejscowości<br />
Hajdelberg nad brzegiem Renu.<br />
Tego prawdziwego Renu, świętej rzece<br />
Germanii, gdzie kąpią się trzy jego córki<br />
ciąg dalszy na stronie 24<br />
19
Dyrektorzy kudowskiego Liceum Ogó<br />
Stefan Pokrzywa<br />
(1960-1968)<br />
Jan Bruk<br />
(1968-1970)<br />
Franciszek Śleziak<br />
(1970-1989)<br />
Grono Pedagogiczne wraz z uczniami Liceum Ogólno<br />
Profesorowie i doktorzy habilitowani – absolw<br />
20<br />
Prof. dr hab.<br />
Jan Rzońca<br />
Prof. dr hab.<br />
Grzegorz Karch<br />
Prof. dr hab.<br />
Marek Ziętek
lnokształcącego w latach 1960-2010<br />
Zbigniew Krysiak<br />
(1989-2002)<br />
Renata Brodziak<br />
(2002-2007)<br />
Ewa Różewicz<br />
od 2007<br />
kształcącego w Kudowie-Zdroju, 1 września 2010 r.<br />
enci kudowskiego Liceum Ogólnokształcącego<br />
Prof. dr hab.<br />
Henryk Wąsowicz<br />
Dr hab.<br />
Maciej Szymczyk<br />
Prof. dr hab. inż.<br />
Wiesław Ładoński<br />
21
Kudowa-Zdrój z lotu ptaka<br />
Budownictwo po 1945 roku<br />
Kudowa-Zdrój uzyskała prawa miejskie 1 lipca 1945 r.<br />
Dzięki nowemu budownictwu po 1945 r. – Kudowa stała się pięknym miastem (11000 mieszkańców)<br />
◀◀<br />
Dzielnica Fabryczna.<br />
Budynki mieszkalne<br />
wybudowane po 1945 r.<br />
◀◀<br />
Centrum Kudowy,<br />
nowe budownictwo po 1945 r. Na<br />
pierwszym planie ulica Norwida<br />
i Spółdzielnia Mieszkaniowa<br />
22<br />
Liczne i bardzo dobrej jakości zdjęcia wykonała firma Foto-Lot Paweł Fabiszewski<br />
– dziękujemy za zgodę na ich zamieszczenie w Pamiętniku Kudowskim<br />
(Redakcja)
◀◀<br />
Górna Kudowa,<br />
osiedle domów jednorodzinnych,<br />
pensjonatów i hoteli<br />
wybudowanych po 1945 r.<br />
◀◀<br />
Osiedle nowo wybudowane<br />
przy ulicach Dębowej, Świerkowej,<br />
Cisowej<br />
23
HISTORIA<br />
– strażniczki złota ukrytego w głębinach.<br />
Sądziłem, że powrót do brzegów tej rzeki<br />
oczyścił z grzechów jej sumienie i wniósł<br />
w życie pisarki uwolnienie od klątwy Nibelungów.<br />
Pozwoliłoby jej obiektywnie<br />
spojrzeć w przeszłość i przyszłość Niemiec.<br />
Jak bardzo się pomyliłem. Otóż trafiam<br />
na jej wspomnienia, wydrukowane<br />
w książce Marianne Weber „Kobiety wypędzone.<br />
Opowieść o zemście zwycięzców”.<br />
Trafiam na słowa...<br />
Opowieść<br />
o zemście zwycięzców<br />
„Hrabia Strachwitz, który w tych<br />
dniach stacjonuje ze swoim sztabem<br />
w Kudowie, wciąż doradza nam ucieczkę,<br />
tak byśmy zdążyły dotrzeć na czas na<br />
Zachód. Ponieważ hrabstwo Kłodzkie<br />
zostało ogłoszone twierdzą i nie wolno<br />
go opuszczać, mogłybyśmy to zrobić wyłącznie<br />
same, bez naszych ludzi. Dlatego<br />
propozycja ta jest dla nas nie do przyjęcia.<br />
Marie-Elisabeth, która została powołana<br />
do pracy w zakładach zbrojeniowych<br />
w Zakrzu, również nie zostałaby z niej<br />
zwolniona”. „Piątego maja otrzymujemy<br />
rozkaz ewakuacji” (5.05.1945 droga Jeleniów–Kudowa-Nachod)<br />
„Uciekające jednostki<br />
policji i SS jadą w trzech szeregach,<br />
dwóch poruszających się w jedną stronę,<br />
i jednym w przeciwną. Wszyscy są bardzo<br />
rozdrażnieni”, (9.05.1945) „Czescy partyzanci<br />
tropią ukryty esesmanów, po czym<br />
wszystkich bezwzględnie rozstrzeliwują,<br />
ponieważ SS kilka dni wcześniej urządziła<br />
krwawą jatkę w jednej z wsi.”.<br />
(9.05.1945) Do końca mych dni nie<br />
zapomnę tego poranka: wiejski plac,<br />
skrzyżowanie trzech ulic. Rosyjska rzeka<br />
nadciąga dwoma strumieniami, wpada<br />
w trzeci. Mieszkańcy wsi w szale zwycięstwa,<br />
pełni słowiańskiego sadyzmu<br />
i radości, że mają w nas, jedynych tu<br />
Niemcach, obiekt, na którym mogą zademonstrować<br />
Rosjanom swoją solidarność.<br />
A my w środku. Dzieci blade, niewyspane,<br />
straszliwie brudne”. „Kolejny<br />
okres życia w Jeleniowie charakteryzuje<br />
się ową dziwną słowiańską nieobliczalnością,<br />
która w bolszewizmie odnalazła<br />
szczególne spełnienie. Z perspektywy<br />
czasu upodabnia się do obrazów wojny<br />
trzydziestoletniej. Kiedy byłyśmy w samym<br />
centrum wydarzeń, nie miałyśmy<br />
dość dystansu, aby to sobie uświadomić.<br />
Całymi dniami, całymi tygodniami ciągną<br />
po naszej szosie hordy żołnierzy.<br />
Zmotoryzowani, na koniach, z wozami<br />
i taborami. Ludzie wszystkich ras zjednoczeni<br />
pod rosyjską flagą. Obcy, zbrodniczy<br />
i jednocześnie dziecinni. Odrażający<br />
w tej mieszance, ale także pełni tajemniczej,<br />
niezłamanej pierwotności. Na ich<br />
twarzach - rozległość wschodnich stepów,<br />
płodna siła ukraińskich równin, posępność<br />
syberyjskiej tajgi. Potężni mieszkańcy<br />
północy, krępi, skośnoocy Mongołowie<br />
ze Wschodu, żylaści Kozacy, wiecznie<br />
czymś zajęci Żydzi, ciemnoskórzy górale<br />
kaukascy. Starsi mężczyźni, w których,<br />
miękkich oczach można odkryć jeszcze<br />
coś z dobroduszności dawnych rosyjskich<br />
chłopów. Ci w średnim wieku już ukształtowani<br />
duchowo przez komunizm. Najmłodsi,<br />
niemal dzieci, o niedojrzałych<br />
twarzach przestępców”. „(Lewin dworzec<br />
kolejowy 1947 rok) Na dworcu czekamy<br />
sześć godzin, aż w końcu wsiadamy do<br />
bydlęcych wagonów. W ciągu tych sześciu<br />
godzin pojawiają się wszyscy jeleniowianie,<br />
którzy pozostają w domu. Przynoszą<br />
nam, wyjeżdżającym babki, zupy, ciasta,<br />
kawę w ziarnach, mleko, ziemniaki,<br />
wszystko z Jeleniowa. My zaś mamy jedynie<br />
niepewność co do naszej przyszłości<br />
w Niemczech, do których droga prowadzi<br />
przez stratę, udrękę, opresje, niedostatek,<br />
przynajmniej w Polsce, gdzie czekają nas<br />
kontrole i transport.<br />
Nasz młody Polak, Andrzej, jeszcze raz<br />
pojawia się przy wagonie, częstuje wódką.<br />
Jest wśród nas, pełen zrozumienia. Nagle<br />
ktoś zaczyna śpiewać pieśń o Śląsku, wielu<br />
się przyłącza, rozbrzmiewają nowe pieśni<br />
- żegnaj, kochana ziemio rodzinna”.<br />
Dagmar von Mutius kobieta światowa,<br />
intelektualistka, autorytet wśród<br />
„wypędzonych” wyparła z swej pamięci<br />
lata 1938-45, czas okupacji i najazdu na<br />
swych sąsiadów Czechosłowację i Polskę.<br />
Czas zagłady wielu milionów ludzi.<br />
Nie sądzę by nie wiedziała jak wyglądał<br />
wrzesień 1939 roku na polskich drogach,<br />
w polskich miastach i wsiach. Jak parły<br />
zagony teutońskich rycerzy z napisem<br />
„Got mit uns” lub „trupią czaszką” na<br />
wschód by nieść wolność i przestrzeń życiową<br />
ludowi Germanii. Jak do tego doszło,<br />
że wiele lat po II wojnie światowej<br />
nie wspomniała ani słowem o obozach<br />
zagłady, położonych na rodzinnych dobrach<br />
ziemskich von Mutiusów, tuż pod<br />
jej nosem. Nigdy też nie wspomniała<br />
o silnych powiązaniach rodziny z nazistami.<br />
Brat Dagmar o imieniu Bernhard<br />
Ludwig von Mutius, jako oficer SS po<br />
zakończeniu II wojny światowej „odbył<br />
staż” w Workucie (ZSRR). Gdyby nie starania<br />
rodziny i pana Adenauera, prawdopodobnie<br />
z tej katowni by nie wrócił. Patrzę<br />
na tekst i nasuwa się pytanie – a kto<br />
te „hordy ze wschodu” w 1945 roku sprowadził<br />
do Kudowy?!! Okazuję się, że nie<br />
tylko moja tytułowa Walkiria cierpiała na<br />
specyficzny zanik pamięci, kolejne pokolenia<br />
też, co można odszukać w artykule<br />
Elisabeth Kynast „ Moja historia życia<br />
od 1945 roku” wydrukowana w numerze<br />
188 z 2009 roku czasopisma „Ziemia<br />
Kłodzka”. Ich weiß nicht (nie wiem) tak<br />
pobrzmiewa prawda o Kudowie z czasów<br />
hitlerowskich i nie jest to przypadek<br />
odosobniony. Jak długo musi trwać taki<br />
stan, by być adwokatem diabła, nie jestem<br />
zdolny odpowiedzieć …<br />
Zygfryd<br />
Zastanawiałem się, kto ma zostać Zygfrydem,<br />
wnikliwie wczuwając się w piękno<br />
umysłu Wagnera. Przypomniała mi się<br />
praca Arkadiusza Kuzio-Podruckiego dr<br />
nauk humanistycznych, historyka i publicysty<br />
piszącego o arystokratycznych<br />
rodach Śląska. Autor zachwala ród Strachwitzów,<br />
który osiedlił się w Strachowicach<br />
koło Wrocławia (dziś dzielnica miasta)<br />
dzięki dobrej woli śląskich Piastów.<br />
W XVII w. otrzymali tytuł baronów cesarstwa,<br />
a pod koniec XVIII w. tytuł pruskich<br />
hrabiów (patrz – Wikipedia.pl). Nasza<br />
Walkiria-Dagmar von Mutius wspomina<br />
pobyt Hyazintha Grafa Strachwitz von<br />
Groß-Zauche und Camminetz w Jelenio-<br />
24
HISTORIA<br />
wie i Kudowie w ostatnich miesiącach II<br />
wojny światowej. Graf Strachwitz urodził<br />
się 30 czerwca 1893 roku w Kamieniu<br />
Śląskim (niem. Groß Stein). Jak na arystokratę<br />
płci męskiej przystało marzył,<br />
by zostać rycerzem. Tak też się stało<br />
17 kwietnia1933 roku wstąpił do zakonu<br />
rycerskiego o nazwie „Zakon Trupiej<br />
Czaszki” czyli SS (Schutzstaffel) otrzymując<br />
legitymację nr 82857 i pierścień ze<br />
złota Renu, pierścień Nibelunga z „trupią<br />
czaszką” w herbie. Do dziś w archiwach<br />
zapisane są słowa składanej przysięgi:<br />
Ich schwöre Dir, Adolf Hitler, Als Führer<br />
und Kanzler des Deutschen Reiches Treue<br />
und Tapferkeit. Ich gelobe Dir und den von<br />
Dir bestimmten Vorgesetzten Gehorsam<br />
bis in den Tod, So wahr mir Gott helfe.<br />
(Przysięgam Ci, Adolfie Hitlerze, jako<br />
wodzowi i kanclerzowi Rzeszy Niemieckiej<br />
wierność i odwagę. Przyrzekam Tobie<br />
i przełożonym, których wyznaczysz, wierność<br />
do śmierci, tak mi dopomóż Bóg.)<br />
Jego aktywność w realizacji celów zakonu<br />
od samego początku jest ogromna.<br />
Zygfryd – czyli hrabia Strachwitz, udzielał<br />
się w krwawej kampanii wrześniowej<br />
w Polsce a potem na terenie Francji. Gdy<br />
znalazł się na stepach Rosji pokazał co<br />
potrafił – jatka za jatką. „Ojciec Zakonu”<br />
Heinrich Himler wypowiadał się<br />
o Strachwitzu jako jednym z najlepszych<br />
i najbardziej zaufanych dowódców SS,<br />
wynagradzając za wierną służbę rangą<br />
generała Waffen – SS. Archiwa niemieckie<br />
podają liczbę około 900 000 zarejestrowanych<br />
członków czarnego zakonu<br />
SS na lata 1944/45. Zakonu elitarnego,<br />
do którego należało wielu arystokratów<br />
i intelektualistów niemieckich, których<br />
pociągała doktryna krwi i ziemi, elit<br />
przyszłości zbudowanych na złocie Renu.<br />
Ogrom zbrodni tych wybrańców jest<br />
tak przerażający, że nie będę tego opisywał.<br />
Z polecenia wodza Adolfa Hitlera,<br />
hrabia Strachwitz w styczniu 1945 roku,<br />
zorganizował na naszym terenie grupę<br />
bojową „Panzerjäger Brigade” składającą<br />
się z 3 batalionów niszczycieli czołgów<br />
Tekst SPIEGEL nr 8/49<br />
Hyazinth Graf Strachwitz<br />
i 8 000 żołnierzy, która miała powstrzymać<br />
„hordy ze wschodu”. Hrabia wraz ze<br />
swoim sztabem spędził w Kudowie kilka<br />
miesięcy i miał czas przemyśleć sprawę,<br />
co robić dalej. Hrabia „daje nogę” w stronę<br />
matecznika zakonu trupiej czaszki Bawarii.<br />
W operze Ryszarda Wagnera, Zygfryd<br />
posiadał hełm, taką czapkę niewidkę<br />
– wykutą ze złota Renu i oczywiście hrabia<br />
Strachwitz też. Dzięki niej znikł i nie<br />
poniósł odpowiedzialności za zbrodnie,<br />
nie musiał popełnić samobójstwa jak „Ojciec<br />
Zakonu ” Heinrich Himler.<br />
Niespodziewanie pojawił się na Bliskim<br />
Wschodzie jako mile widziany specjalista<br />
od oręża i budowania nowych struktur<br />
tamtejszych zakonów. Tam witany jest jak<br />
bohater, z otwartymi ramionami przez<br />
spragnionych wielkości i złota Arabów.<br />
Zadziwiająca wizja Wagnera jest nie tylko<br />
ponad czasowa, ale i ponad rasowa.<br />
Arabowie tworząc Ligę Państw Arabskich<br />
w marcu 1945 r. jako jednolitą siłę przeciwstawną<br />
ruchowi syjonistycznemu,<br />
skrzętnie skorzystali z doświadczeń rycerzy<br />
„Zakonu Trupiej Czaszki”. Zapraszali<br />
ich bez żadnych ograniczeń gwarantując<br />
swobodę, prawa obywatelskie i opiekę<br />
nad rodzinami, nadając status specjalistów,<br />
doradców itd. Świat arabski zapatrzony<br />
w Niemcy, współpracował z Hitlerem<br />
od momentu jego dojścia do władzy.<br />
Ale to już temat na inną „operę”. Replika<br />
III Rzeszy w świecie arabskim stała się<br />
realna. Rycerze z Niemiec w tym hrabia<br />
Strachwitz jako Zygfryd, wmawiają „silnym<br />
ludziom z Arabii”, że stworzą armię<br />
jakiej jeszcze świat arabski nie widział,<br />
która będzie dumą Wschodu i Mieczem<br />
Proroka. Wobec czego pułkownik Adib<br />
ibn Hasan al-Shishakli dla którego pracował<br />
Strachwitz, postanowił zostać Bismarkiem<br />
ludów arabskich, a jego motto<br />
„Chcę uczynić z Syrii Prusy Arabii” znane<br />
jest do dziś. My Polacy już od dzieciństwa<br />
wiemy, że takie działania to siły<br />
zła, narodowy wieszcz Adam Mickiewicz<br />
przepowiedział „Niedaleko Damaszku<br />
siedział diabeł na daszku. W kapeluszu<br />
czerwonym kwiatuszkami upstrzonym”.<br />
Wydarzenia, które opisuję z lat 1947-1951<br />
w podobnym stylu przebiegały w Egipcie,<br />
gdzie generał Muhammad Nadżib otaczał<br />
się podobnym towarzystwem. Wymienione<br />
grupy w Syrii i Egipcie przeprowadziły<br />
zamachy stanu, obejmując władzę.<br />
Doszukałem się setek nazwisk członków<br />
SS różnych formacji i stopni, którzy<br />
według prawa z okresu procesu norymberskiego<br />
oraz prawa Unii Europejskiej<br />
byli i są zbrodniarzami wojennymi.<br />
Zbrodniarzami, którzy nigdy nie byli osądzeni.<br />
Wagnerowskiego Zygfryda spotkała<br />
zasłużona kara, został tylko z niego<br />
popiół. Hrabia Strachwitz spokojnie<br />
wrócił do Niemiec, dożywając późnej<br />
starości na emeryturze generała Bundeswehry.<br />
Pamiętajmy, że przemoc została<br />
związana z kłamstwem, bo jedynie w ten<br />
sposób można było ją uwiarygodnić. Kartoteki<br />
rycerzy „Zakonu Trupiej Czaszki ”<br />
gdzieś się z czasem zapodziały i nie wiadomo<br />
gdzie. Często dorobiono im nowe<br />
życiorysy, nazwiska i sukcesy. Dziś Polacy<br />
w niektórych śląskich kościołach modlą<br />
25
HISTORIA<br />
się w ich intencji razem z polskimi biskupami,<br />
i w tym momencie nic i niczego nie<br />
rozumiem, wierzę jednak podświadomie<br />
w mądrość Stwórcy.<br />
Wiersz więźnia<br />
Martin Niemöller pastor luterański,<br />
więzień który przeżył piekło obozu Dachau<br />
w latach 1937-1945, napisał taki<br />
wiersz:<br />
„Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem.<br />
Nie byłem Żydem.<br />
Kiedy przyszli po komunistów, nie<br />
protestowałem. Nie byłem komunistą.<br />
Kiedy przyszli po socjaldemokratów,<br />
nie protestowałem. Nie byłem socjaldemokratą.<br />
Kiedy przyszli po związkowców, nie<br />
protestowałem. Nie byłem związkowcem.<br />
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował.<br />
Nikogo już nie było.”<br />
Wiersz ten jest odpowiedzią na wiele<br />
pytań jakie padają, także o zaniechaniu<br />
i jego skutkach. W Apokalipsie św. Jana<br />
czytamy:<br />
„jeśli nie będziesz zimny ani gorący,<br />
a tylko letni, to pocznę wypluwać<br />
cię z ust moich”.<br />
24 WOJSKOWY SZPITAL<br />
UZDROWISKOWO-REHABILITACYJNY<br />
SAMODZIELNY PUBLICZNY ZAKŁAD<br />
OPIEKI ZDROWOTNEJ<br />
Wczoraj i dziś<br />
Pierwsza nazwa obiektu to „Sanatorium<br />
Oficerów Wojska Polskiego” – zostało<br />
zorganizowane w grudniu 1945<br />
roku rozkazem naczelnego Dowództwa<br />
Wojska Polskiego nr 0308/Org. z dnia<br />
31 października 1945 r. Szpital-sanatorium<br />
powstał w Willi Maria dr Hermana<br />
w centrum uzdrowiska Kudowa-Zdrój.<br />
Pierwszym komendantem był kpt. lek. Józef<br />
Kudesz. W latach 1945-46 przebywali<br />
w Sanatorium: Władysław Gomułka, Bolesław<br />
Bierut, Marian Spychalski, Marszałek<br />
Koniew, Willy Sthoff. W 1949 roku<br />
wicepremier Piotr Jaroszewicz przeznaczył<br />
znaczne kredyty na zakup urządzeń<br />
balneologicznych.<br />
Dalsza rozbudowa pawilonów Sanatorium<br />
odbywa się pod kierunkiem nowego<br />
Komendanta mjr lek. Mieczysława Walewskiego.<br />
Liczba chorych w 1951 roku<br />
wynosiła 150 osób miesięcznie. Otworzono<br />
dwa oddziały lecznicze, wykonano<br />
drogi dojazdowe. Sanatorium posiadało<br />
gospodarstwo rolne, przekazane później<br />
Spółdzielni Produkcyjnej w Słonem.<br />
Oprócz działalności leczniczej odbywały<br />
się w nim działania mobilizacyjne, zapasy<br />
dla szpitali polowych, szkolenia rezerw<br />
i ćwiczenia wojskowe. W 1969 roku komendantem<br />
Sanatorium został płk doc.<br />
dr Leszek Warszylewicz, zastępcą ds.<br />
lecznictwa mjr lek. Zbigniew Kayzer. Powstały<br />
bardziej nowoczesne gabinety do<br />
Janina Piotrowska-Iwanow<br />
Załoga Sanatorium Oficerów WP (1949 r.)<br />
fizykoterapii, balneologii, laboratorium<br />
analityczne, gabinet stomatologiczny prowadzony<br />
przez lek. stomatologa Zbigniewa<br />
Dobruckiego.<br />
W 1974 roku komendantem został mjr<br />
lek. Jerzy Czeredys, wyróżniali się w pracy:<br />
mjr lek. Marian Moskwa, por. lek. Bogdan<br />
Smela, mjr Ludwik Kotlarz, plut. Leszek<br />
Bigosiński, st. kpr. Ryszard Heliński.<br />
2 maja 1981 przeformowano Sanatorium<br />
Wojskowe na 24 Wojskowy Szpital<br />
Uzdrowiskowy, ordynatorami zostali ppłk<br />
lek. Marian Moskwa, ppłk lek. Kazimierz<br />
Kondracki. Ważne znaczenie dla rozwoju<br />
obiektu mieli kwatermistrzowie i logistycy<br />
np.: mjr Antoni Szczepanek, ppłk Jan<br />
Wojciechowski i inni. Zatrudnionych<br />
było 200 mieszkańców Kudowy.<br />
W 1982 roku powołano Komitet Założycielski<br />
celem reaktywowania związków zawodowych,<br />
tworzyli go: Józef Białek, Józef<br />
Przysiek, Barbara Karbiak, Henryk Rupart.<br />
Pałac Mutiusów w Jeleniowie<br />
Kolumna marszowa 24 WSzU-R<br />
Pracownicy służby mundurowej<br />
26
HISTORIA<br />
wojskowych. Główną działalnością Szpitala<br />
było lecznictwo, w 2002 roku Dyrektorem<br />
został lek. Zbigniew Górecki.<br />
Mimo starań i restrukturyzacji Szpital<br />
przeżył trudny okres destabilizacji.<br />
W 2004 roku na stanowisko Dyrektora<br />
24. WSzU-R SP ZOZ Minister Obrony<br />
Narodowej powołał mgr Zdzisława Jaksę.<br />
Rozpoczęto kolejne zmiany i przekształcenia,<br />
zwolniono 30% załogi, reszta pracowników<br />
przeżyła trudny okres wyrzeczeń.<br />
Zakład wyszedł „na prostą”.<br />
Józef Białek<br />
- kierowca - Przewodniczący NSZZ PW<br />
Powstał wówczas Niezależny Samorządny<br />
Związek Zawodowy pracowników Wojska<br />
z przewodniczącym Panem Józefem<br />
Białkiem.<br />
Stefania Irzycka - księgowa<br />
W 1995 roku komendantem 24. Wojskowego<br />
Szpitala Uzdrowiskowego był<br />
ppłk lek. Leszek Chyra, a kwatermistrzem<br />
mjr Franciszek Martynowicz. Profil leczenia<br />
pozostał ten sam, byli to pacjenci ze<br />
schorzeniami układu krążenia, nadciśnieniem<br />
tętniczym, chorobą wieńcową,<br />
chorobami narządu ruchu i przemiany<br />
materii. Słabobodźcowy klimat Kudowy<br />
Załoga 24. WSzU-R<br />
i specyficzne wody lecznicze uzupełniające<br />
składniki mineralne w organizmie<br />
sprzyjały leczeniu chorych obok nowych<br />
urządzeń balneologicznych zakupionych<br />
w czasie kadencji Komendanta Leszka<br />
Chyry. W 1995 roku uroczyście obchodzono<br />
50-lecie istnienia Sanatorium Wojskowego.<br />
W 1999 roku ppłk Franciszka<br />
Martynowicza zastąpił logistyk ppłk mgr<br />
Lucjan Żelawski, a zastepcą komendanta<br />
ds. lecznictwa ppłk lek. Jerzy Żak.<br />
1 stycznia 1999 decyzją Ministra Obrony<br />
Narodowej 24. WSzU został przekształcony<br />
na 24. Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjny<br />
Samodzielny<br />
Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej,<br />
chorzy kierowani byli na leczenie przez<br />
kasy Chorych, a następnie przez Narodowy<br />
Fundusz Zdrowia. Komendantem<br />
został nadal płk lek. Leszek Chyra, a zastępcą<br />
ds. lecznictwa płk lek. Zbigniew<br />
Górecki. Zlikwidowano działalność Szpitala<br />
w zakresie mobilizacji zapasów, ćwiczeń<br />
i zmniejszyła się liczba pracowników<br />
Uzyskane dotacje z Inspektoratu Wojskowej<br />
Służby Zdrowia pozwoliły na zakup<br />
najnowocześniejszych urządzeń do<br />
rehabilitacji w zakresie balneologii i kinezyterapii:<br />
3D ActoveTrak, Hi-Top, dynaback,<br />
donator Q, tens-Erba, Aquamed<br />
itp., oraz aparaturę do prób wysiłkowych,<br />
badań Holterowskich, spirometry, monitory,<br />
nowoczesne defibrylatory.<br />
Masaże podwodne<br />
Dzięki temu usługi dla kuracjuszy<br />
i mieszkańców wzrosły i są na wyższym<br />
poziomie.<br />
W 2007 roku Dyrektorem 24. Wojskowego<br />
Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego<br />
została mgr Wiesława<br />
Jędruszek, a zastępcą ds. lecznictwa<br />
lek. internista-balneolog Joanna Piotrowska-Iwanow.<br />
Ordynatorami: lek.<br />
Załoga oficerska 24 WSzU Sala reanimacyjna Sala reanimacyjna<br />
27
ROZMOWY Z UCZNIAMI<br />
Andrzej Strączyński, lek. spec. chorób<br />
wewn. Paweł Żukowski i dr n. med.<br />
Józef Świrski. Kierownikiem Logistyki<br />
- Marek Omelko, kierownikiem Biura<br />
Obsługi Kuracjusza - Henryk Rupart.<br />
Obecnie w Szpitalu następują duże<br />
zmiany na korzyść, wyremontowano<br />
wiele pomieszczeń, rozbudowano Zakład<br />
Rehabilitacyjno-Leczniczy, którym<br />
kieruje mgr Olga Rumińska. Utworzony<br />
został oddział szpitalny dla dorosłych<br />
z chorobami układu krążenia, istnieją<br />
turnusy profilaktyczno-lecznicze, zarejestrowano<br />
24. WSzU-R dla chorych<br />
z PFRON.<br />
W 2010 roku planujemy przekształcenie<br />
oddziału szpitalnego w oddział<br />
Poradnia Rehabilitacyjna przyjmuje<br />
chorych z Kudowy i okolicy, jak również<br />
z innych terenów Polski. Np. w roku 2009<br />
przyjęto w sumie 3 130 chorych i wykonano<br />
146 962 zabiegów.<br />
Oddział rehabilitacyjno-kardiologiczny<br />
– późna rehabilitacja w warunkach uzdrowiskowego<br />
leczenia sanatoryjnego. Szpital<br />
dysponuje odpowiednim sprzętem i personelem.<br />
Zamierzamy nadal poprawiać<br />
warunki dotyczące spraw socjalnych.<br />
24. Wojskowy Szpital Uzdrowiskowo-<br />
Rehabilitacyjny rozwija się nadal dzięki<br />
dobrej atmosferze w pracy i oddaniu załogi,<br />
zwłaszcza w stosunku do kuracjuszy.<br />
Rozmowa z Marcinem Gawędą<br />
Sylwia Bielawska<br />
Marcin Gawęda, bardzo praktyczny młody człowiek. Od<br />
urodzenia jest mieszkańcem Kudowy-Zdroju. Ukończył<br />
podstawówkę przy ul. Buczka, a potem Publiczne Gimnazjum<br />
im. Jana Pawła II. Obecnie uczęszcza do Liceum<br />
Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego w Kłodzku.<br />
Jest uczniem klasy trzeciej.<br />
S.B.: - dlaczego wybrałeś właśnie to liceum?<br />
M.G.: Do naszego kudowskiego liceum idą ludzie, bo idą,<br />
bo im się nie chce szukać czegoś ciekawszego, z lenistwa.<br />
W mojej szkole jest więcej perspektyw. Tak uważam. W kudowskim<br />
liceum jest np. tylko jeden nauczyciel od chemii,<br />
u mnie jest ich aż trzech, do wyboru. Mamy podstawową<br />
chemię, której każdy musi się uczyć i rozszerzoną w ramach<br />
fakultetu. Każdy wybiera sobie fakultet w zależności<br />
od swoich zainteresowań. Różne są do wyboru, nawet artystyczne<br />
itd. Na swój wymarzony się nie dostałem, bo go<br />
w ostateczności nie utworzyli, za mało było chętnych. Miał<br />
być profil fizyczno-chemiczny, załapałem się na biologiczno-chemiczny.<br />
I nie żałuję.<br />
S.B.: - a co teraz robicie na fakultecie?<br />
M.G.: Trochę jestem rozczarowany, bo głównie zadania<br />
maturalne, teoria, ale to mi się na pewno przyda.<br />
S.B.: - od kiedy interesujesz się chemią i dlaczego akurat nią?<br />
M.G.: Pod koniec podstawówki cos mi zaświtało. Nie było<br />
konkretnego wydarzenia. Jak chodziłem z kolegami, to<br />
zawsze miałem przy sobie zapałki. Podpalałem wszystko.<br />
Koledzy śmiali się ze mnie, że kiedyś podpalę wodę.<br />
W gimnazjum moje zainteresowania rozwinął pan Zbigniew<br />
Szablewski, nauczyciel chemii. Na jednej z pierwszych lekcji<br />
zrobił doświadczenie, i było to moje ulubione spalanie.<br />
Chemia jest twórcza. Jak zacznę eksperymentować, to potrafię<br />
siedzieć nawet do 23.00. Sąsiedzi też już wiedzą, że<br />
jak schodzę do piwnicy, to zaraz będą musieli interweniować,<br />
bo może być różnie.<br />
S.B.: - czy eksperymentujesz też w domu?<br />
M.G.: W domu nie. Ale na podwórku już tak. Ale najciekawsze<br />
doświadczenia robiliśmy jednak w szkole, po<br />
zajęciach. Przynosiłem z warzywniaka saletrę potasową<br />
i do tej saletry dodawaliśmy z panem Szablewskim różne<br />
rzeczy np. cukier, ulepszacze np. magnez, który dawał bardzo<br />
jasny płomień i iskry a na koniec robił się z tego czarny<br />
proch. Albo saletra potasowa zmieszana z siarką i węglem<br />
drzewnym. Wkładaliśmy ją do takich małych pudełeczek,<br />
które musiały być bardzo szczelne, i albo latało, albo wybuchało.<br />
Jak dostał się tlen to tylko się paliło. Jak było<br />
szczelne, to siła nośna powodowała, że pudełeczko fruwało<br />
po całej klasie. Zajęcia były po lekcjach więc nikt się nie<br />
czepiał co my tam wyrabiamy. Raz tylko tak zadymiliśmy<br />
klasę, że trzeba było wszystkie okna otwierać. Na drugi<br />
dzień jeszcze było czuć w klasie dym.<br />
S.B.: - a co o twoich zainteresowaniach sądzą rodzice? Czy<br />
wspomagają cię, czy raczej traktują to jako chwilowe?<br />
M.G.: Moim rodzicom ogólnie nie przeszkadza to, co robie,<br />
bo prawie w ogóle w tym nie uczestniczą. Kiedy zaczynam<br />
coś robić w praktyce zaczynają się nerwy bo to tylko hałas<br />
i jeszcze może mi się coś stać itp. Jednak gdy zobaczą efekt<br />
jakiejkolwiek mojej pracy, to cieszą się i chwalą. A więc<br />
najważniejsze jest osiągnięte :)<br />
S.B.: - jakie masz plany na przyszłość?<br />
M.G.: Chcę iść na Politechnikę Wrocławską na wydział chemiczny,<br />
jest metalurgia, chemia organiczna z ekologią, duży wybór.<br />
S.B.: - a jak idzie ci teraz nauka?<br />
M.G.: Dobrze, miałem średnią 3,75. Ale na naukę patrzę<br />
przez palce. Uczę się do matury. Reszta żeby zaliczyć no<br />
i żeby „dopa” nie było. Nie lubię uczyć się na pamięć. Na<br />
przykład na początku na zajęciach fakultatywnych miałem<br />
problemy, bo pytałem dlaczego tak ma być. Napisałem<br />
prośbę o przeniesienie i nie żałuję.<br />
S.B.: - kim chciałbyś zostać? Naukowcem? Wynalazcą?<br />
M.G.: Wynalazcą nie, bo to się nie opłaca. Coś opracuję,<br />
coś potrzebnego a potem będę czekał wiele lat na opatentowanie,<br />
bo tak to u nas niestety wygląda, albo kupią<br />
to ode mnie Amerykanie, zapłacą niewiele a sami będą<br />
zarabiali miliony. Patrzę bardziej realnie. Chciałbym pracować<br />
na uczelni, albo w szkole. Bardzo mi odpowiadają<br />
godziny pracy nauczyciela. Jest dużo wolnego, wszystkie<br />
weekendy. Płace też nie są złe, ZUS opłacony. No i przede<br />
wszystkim chciałbym uczyć przez doświadczenie, tak, by<br />
uczniowie poznawali chemię poprzez zabawę, żeby ich<br />
wciągnęła tak, jak mnie.<br />
Mogę też być spawaczem, bo lubię coś sklecić, zbić, zespawać.<br />
S.B.: - czym się jeszcze interesujesz?<br />
W piwnicy mam mały warsztat stolarski. Ręcznie robię różne<br />
potrzebne mi rzeczy. Zrobiłem szafki, które stoją u mnie<br />
w pokoju. Gdybym miał lepszy sprzęt były by lepsze, ale<br />
i tak nie są złe. Jak byłem w pierwszej klasie gimnazjum<br />
byłem na wakacjach u cioci i zbudowałem domek na drzewie.<br />
Miał 2 m². Był tak solidny, że potem nie mogłem go<br />
zerwać. Poza tym gram w siatkówkę. W ciągu roku szkolnego<br />
chodzę na treningi na halę przy ul. Głównej.<br />
S.B.: - jesteś bardzo praktyczny.<br />
Tak, chyba tak. Nie lubię niepotrzebnych rzeczy, np. kwiatków<br />
w domu.<br />
S.B.: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia przy kolejnych<br />
doświadczeniach oraz przy realizacji swoich planów<br />
życiowych.<br />
28
KUDOWIANIE W CHINACH<br />
Młodzi Kudowianie w Chinach c.d.<br />
Potem walnęliśmy flachau (nasz wkład<br />
w wieczór - koszt 6 Y-0,8 $) chińską masakrę<br />
56% i oglądaliśmy ognie z 8 pietra<br />
jego hotelu, wyszliśmy na ulicę i kolegę<br />
zmiotło letko, więc pożegnaliśmy się<br />
grzecznie i czule i wróciliśmy do naszej<br />
dzielni, gdzie też naparzanka ogniowa.<br />
Zjedliśmy pyszną kolację w bocznej<br />
uliczce, gdzie wszyscy oglądali jakiegoś<br />
ich Idola. W hotelu poznaliśmy<br />
zakręconą Niemkę i pełnego parcia na<br />
edukację światową Malezyjczyka, który<br />
mówi i pisze po chińsku. Więc napisał<br />
nam parę zwrotów i adresów w ichnim<br />
języku, kurde, to jednak nie Indie -angielski<br />
nie jest wszechobecny. Czasem<br />
podchodzą do nas Chińczycy aby pogadać,<br />
celem szlifowania języka, niektórzy<br />
chcą bowiem, ale wielu ni w ząb... co<br />
utrudnia troszkiu. Nie wiem co będzie<br />
po wyjeździe z Pekinu. Ludzie zapytani<br />
o drogę tłumaczą ci zawzięcie po chińsku,<br />
uśmiechając się sie słodko. No więc<br />
my też się uśmiechamy i udajemy że kumamy<br />
i łowimy następnego. Czasem jak<br />
widzą że ślęczymy nad planem miasta<br />
to sami podchodzą i pytają po angielsku<br />
czy mogą pomóc - a my, o tak proszę<br />
i tyle angielskiego, ale czasem działa to<br />
dobrze i się odnajdujemy.<br />
Pekin ogromny, przeludniony - choć<br />
i tak ze względu na porę roku nie ma<br />
tak wielu turystów i w zakazanym mieście<br />
było momentami (hmm... w końcu<br />
10 000 komnat) pustawo co jest podobno<br />
rzadkością.<br />
Wszędzie policja, flagi, czuć komunę,<br />
na Placu Tienanmen myślimy o studenckich<br />
akcjach ala nasz stan wojenny... które<br />
ja pamiętam z telewizji a Dominika ze<br />
szkoły... Dziś na mur a jutro w kraj,<br />
3 marca,<br />
czyli z Pekinu jedzie pociąg daleko<br />
... i tak dotarliśmy do Xian, jakieś<br />
1 000 km na południowy zachód od Pekinu,<br />
który chcieliśmy jak najszybciej opuścić<br />
gdyż marzy nam się ciepło.<br />
I jest cieplej tyle że pada.<br />
Troszkę nauki mamy za sobą, wiemy<br />
że na angielski poznawanych Chińczyków<br />
niezbyt można liczyć (oni uwielbiają<br />
być naszymi friendami po 30 sek.) więc,<br />
prosimy by pisali nam na karteczkach po<br />
ichniemu jak jest: ulica taka a taka, kibel,<br />
papier, wódka, czy to jest z psa? ile? itd...<br />
Z Beijingu wyjechaliśmy pociągiem -<br />
po prostu poszliśmy na dworzec (jakieś<br />
kilometr od dworca zaczyna się kolejka<br />
by wejść... no nie kolejka ale narodu jest<br />
tyle że tworzy się samoistnie) i kupiliśmy<br />
bilet... hehehe nie tak od razu.<br />
Pani podawała nam różne ceny, więc ja<br />
ciągle mówiłem – OK, muszę iść po kasę<br />
do ATM (bankomat), pani była z okienka<br />
tzw. anglojęzycznego, ale znała jakieś<br />
4 słowa, więc pantomimicznie jej pokazywałem,<br />
w końcu stanęło że są tylko miejsca<br />
stojące... ale nie za 400 Y tylko za 150<br />
(70 PLN) więc ok, jedziemy (czy u nas na<br />
PKP ktoś się kiedyś targował?). Potem<br />
okazało się że po prostu jej się w głowie<br />
nie mieściło że są też „biali” którzy nie<br />
jadą I klasą czy sypialnym.<br />
Bankomaty, w których możemy wybierać<br />
kasę, też nie wszystkie - jak się okazało<br />
tylko China Post i ISBC - partia musi mieć<br />
pod kontrolą kasę pobieraną przez cudzoziemców.<br />
Wiec latam po okolicy i testuję<br />
każdy po kolei... żaden nie chce dać (a kolejka<br />
do kasy rośnie)... ostatecznie China<br />
Post - nie da sie oszukać Partii, no ale nic<br />
szczęśliwi jesteśmy ze mamy bilety... że<br />
w końcu pojedziemy na południe...<br />
I przeżyliśmy coś co przewodnik Lonely<br />
Planet określa jako koszmar.<br />
Najpierw poczekalnia w hali do naszego<br />
pociągu jakieś 1 000 osób, konduktor,<br />
Pan i k... Władca na końcu świata<br />
wychodzi co 10 minut i przez megafon<br />
ogłasza że za 10 min będą wpuszczać na<br />
peron, naród chiński ustawia się w kolejce<br />
dłuższej niż wielki mur chiński i czeka<br />
w blokach startowych. W końcu konduktor<br />
daje znak, naród rzuca się do bramki<br />
- pamiętacie takie obrazki jak ludność<br />
w PRL-u pędziła do PDT we Wrocławiu?<br />
Kiedy podnosili kratę - no coś takiego.<br />
Swoją drogą jak człowiek mający<br />
130 cm wzrostu może na głowie niczym<br />
kobieta z Kongo unieść dwie torby wielkości<br />
2×2 metry? Ale nic, walczymy<br />
o lepsze stojące miejsca. Walkę przegrywamy.<br />
Miejsca przy kiblu. Miejsca miedzy<br />
wagonami i w szafkach na bagaże<br />
zajęli chinopodobni nomadzi z plemion<br />
mongolsko-indiansko-cyganskich.<br />
Pozostaje nam stać między siedzeniami...<br />
Dominika lekko podłamana, ja udaję<br />
że tak to właśnie jest backpakersem...<br />
29
KUDOWIANIE W CHINACH<br />
W końcu po 4 godzinach stania sztywno<br />
i w ścisku, niczym tramwaj nr 8 we<br />
Wrocku w godzinach szczytu, chińska republika<br />
ludowa układa się do snu, więc jest<br />
na tyle miejsca żeby usiąść na plecakach,<br />
trochę przerąbane, bo stoimy na trasie do<br />
wodopoju na końcu naszego wagonu jest<br />
bowiem bojler z wrzątkiem, więc naród<br />
pociska celem zalania sobie zupki (taaak<br />
normalnej chińskiej zupki) gdyż oni ciągle<br />
jedzą, jak nie ogórki to zupki.<br />
Rozluźniamy się i staramy integrować...<br />
ja ostentacyjnie stojąc obalam flaszeczkę<br />
ich 56% wódy z ryżu, czym zdobywam<br />
sobie wyraźny szacunek w oczach starszych<br />
kolegów z partyzantki samego Mao,<br />
widać gdyż wszyscy pokazują na mnie<br />
palcami (nic nowego ciągle nas pokazują<br />
gdyż chyba jest jakoś poza sezonem i ”białych”<br />
jak na lekarstwo a już na pewno nie<br />
w pociągach dla ludności niezamożnej).<br />
Uśmiechają się, a niektórzy znają nawet<br />
angielski zwrot OK? Pokazują, szczerzą<br />
swoje 8 zębów i pokazują kciuka do góry,<br />
(a ja lekko ściemniam gdyż mam drina<br />
zrobionego, rozrobiłem wódę z colą)...<br />
Dominika robi większą furorę - rozwiązuje<br />
sudoku - zbiera się wokół niej mały<br />
tłumek i jeden anglojęzyczny pyta o co<br />
chodzi? A my na to że przecież to japońskie<br />
sudoku - kiwają że nie znają, Japonia<br />
daleko i znają tylko słowo hai i sushi.<br />
Dominika naparza cyferki, ja bawię<br />
się z dziećmi, które ciągną mnie za brodę.<br />
Jeden malec wyraźnie ucieszony moja<br />
innością gra ze mną w łapki, przegrywa<br />
i wtedy postanawia mnie opluć. Naród<br />
chiński zawstydzony stosunkiem gówniarza<br />
do cudzoziemca wyciąga chusteczki<br />
(138 chusteczek w ciągu 3, 4 sekund), ale<br />
ja uśmiecham się z miną typu - hej spoko,<br />
ja tez mam dzieci, u nas w kraju też<br />
są małe dzieci... ja to andestend... i takie<br />
tam, mały zbesztany przez mamę (którą<br />
zbeształo pół wagonu) z płaczem chowa<br />
się pod walizkę...<br />
Celem złapania oddechu i wyprostowania<br />
prawej nogi, co 60 minut regularnie,<br />
wychodzę na fajkę do kibla typu narciarz,<br />
jak wyglądał po 3 godz. nie będę opisywał...<br />
ale i tak było to najprzyjemniejsze<br />
miejsce w wagonie, taki spacerniak...<br />
W końcu wdajemy się w rozmowę<br />
z para młodych - jeden student - chce<br />
podszlifować angielski i dziewczyna<br />
z chłopakiem co nie mówi po angielsku,<br />
nie wiedzą co to Polska i gdzie leży, na<br />
wieść że jest nas tyko 40 milionów -celowo<br />
zawyżam żeby zrobić wrażenie, śmieją<br />
się... i mówią że nie znają tego miasta<br />
polsza...<br />
Na jednej ze stacji... wpada pan z wózkiem<br />
z jedzeniem... tego nie da się opisać<br />
- wyobraźcie sobie tramwaj, tak na maxa<br />
zapchany, w którym idzie pan z wózkiem<br />
typu lodówka na kółkach... jakaś masakra<br />
naród celem przepuszczenia pana fooda<br />
wiesza się na półkach na bagaże, wskakuje<br />
na pasażerów siedzących lub prawdopodobnie<br />
lewituje... pan przechodzi...<br />
my oddychamy z ulgą... i wtedy pojawia<br />
się następny... z napojami widząc nas -<br />
jedynych ”białych” w wagonie - co jest<br />
zjawiskiem niespotykanym - normalni<br />
”biali” kupują kuszetki w wagonie dla<br />
cudzoziemców min. 3 dni wcześniej, a ci<br />
co chcą z dnia na dzień se pojechać... raczej<br />
mało takich jest, a więc widząc nas<br />
pan przedstawia swoją całą ofertę: piwa,<br />
wodę, soki, herbatę w butelkach, słoikach<br />
oraz inne trunki mimo że my cały czas<br />
kiwamy głowami że mamy swoje i jesteśmy<br />
na diecie i nie chcemy... w końcu pan<br />
daje za wygraną i odchodzi... oddychamy<br />
z ulgą... wtedy wraca ten z jedzeniem...<br />
i znowu to samo... oddychamy z ulgą<br />
i wtedy wraca ten z piciem... i tak mija<br />
pierwsze 7 godzin...<br />
Potem jest jeszcze kontrola biletów...<br />
pan który zbiera śmieci i zamiata podłogę<br />
niczym Pani Czesia z Gwarka - czyli znowu<br />
wszyscy muszą podnieść nogi (ci co<br />
siedzą) a ci co stoją muszą zawisnąć...<br />
A ja w marzeniach wyobrażam sobie<br />
lóżko... normalne łóżko... wiem że Chiny<br />
i łóżko będzie miało 160 cm długości ale<br />
marzę o łóżku... to marzenie pomogło mi<br />
przetrwać...<br />
Dotarliśmy ok. 7.00 do Xian, znaleźliśmy<br />
hostel wypatrzony w sieci, są miejsca<br />
więc bierzemy szóstkę (35 PLN za osobę),<br />
2 miejsca zajęte - Niemiec i koleś co nie<br />
mówi nic tylko wydaje dźwięki niczym<br />
chiński bojler w pociągu (chyba Holender).<br />
Szczęśliwi zasypiamy...<br />
8 marca, czyli Dzień Kobiet<br />
Tak siedzę sobie... z tarasu patrząc na<br />
rzekę i mgłę Choingqing, nazywane jest<br />
Miastem Mgły... pijąc kawę... tyle że instant<br />
jak każdego poranka w Polszy...<br />
W Polszy kawa sypana a tutaj takiej nie ma<br />
w sklepach... słuchając jazzu... jak każdego<br />
poranka w Polszy tyle że chińskiego...<br />
Na drugim brzegu budują wielki statek<br />
taki jak u nas w stoczniach, więc może<br />
tamta plaża to stocznia?<br />
30
KUDOWIANIE W CHINACH<br />
A skoro maja stocznie na plaży to na<br />
ruch a’la Solidarność nie ma co liczyć...<br />
Miasto budzi się do życia... stukają<br />
młotki... ruszają silniki... ludzie nawołują,<br />
rozkładają stoliki na dnie rzeki która na<br />
razie oddała im kawałek siebie... ale wiosna<br />
nadciąga zaczną się opady więc będą<br />
musieli się wynieść... tylko dokąd - miasto<br />
zapchane a dachy skośne śpiewa Xiao<br />
Juan... w moich myślach to piękna Chinka...<br />
ale jak jest naprawdę?<br />
Ta podróż potwierdza moją teorię, że<br />
piękno kobiety trzeba usłyszeć. W milionach<br />
Chinek spotykanych nie widziałem<br />
nic zachwycającego. Dopiero w tych,<br />
z którymi udało się zamienić kilka słów,<br />
które obdarowały mnie swoim uśmiechem,<br />
tylko że to jest trochę uśmiech<br />
Made in China, nie wiem czy oryginalny<br />
czy ”for turist”, we mgle wszystko jest<br />
piękniejsze ale ludzki gwar wygania biel<br />
więc myślami jestem przy moich jakże<br />
pięknych znajomych, mój skarb śpi piętro<br />
wyżej słodko, więc mogę sobie na to<br />
pozwolić<br />
Spóźnione, ale szczere życzenia z okazji<br />
dnia kobiet.<br />
12 marca, czyli różnie bywa<br />
Generalnie w Polszy człowiek miewa<br />
różne problemy, tutaj wszystkie wydają<br />
się taj jak całe Chiny -10 razy większe,<br />
stąd napad paniki u mnie, bo u nas np.<br />
na Mazurach nawet to w najgorszym<br />
przypadku idziesz na stopa i wracasz do<br />
domu, a tu d... bo nikt nawet nie wie gdzie<br />
kończy się miasto więc jak wyjść za miasto<br />
na stopa?<br />
Serio oni jacyś niezorientowani są<br />
w terenie, w Xian udało się nam wsiąść<br />
w autobus i pojechać 100 km za miasto...<br />
a Choingqing jest jak miasto z łowcy Androidów,<br />
leży nad rzekami - tutaj Jinling<br />
wpada do Yangce, na pagórach czasem<br />
wysokich, niekończąca się ilość uliczek,<br />
przedwczoraj się zgubiliśmy niestety,<br />
i okazało się że do naszej dzielni autobus<br />
już nie jedzie (po godzinie spotkaliśmy<br />
chłopaka co mówił po angielsku) gdyż<br />
po 20.00 już d... trzeba taxi a do naszej<br />
dzielni, poniekąd piękniej - taki skansen<br />
- stare miasto Ciqocu wchłonięte przez<br />
Choingquin, więc jest jakieś 12 km ale<br />
chłopak podzwonił pogadał po ichniemu<br />
i powiedział - OK już zadzwoniłem na<br />
policje, Dominice policja kojarzy sie z pałami<br />
co to marudzą, a mi z komunistyczną<br />
policją z MO, więc zrobiłem minę że<br />
ojej po co? A on na to spoko, spoko. Policja<br />
przyjechała busem wielkości Smarta<br />
i rzecze acha acha... ich huha juha... chłopak<br />
tłumaczy, że bardzo przepraszają ale<br />
są bardzo zajęci i nie mogą nas podwieźć,<br />
ale czy mamy jakieś Yuany, ja nato że 20<br />
(tak na pałe miałem jakieś 100), a oni OK,<br />
i zatrzymali taxi jakieś, taksiarz spękany<br />
a oni mu icha icha (młody tłumaczy że<br />
kazali mu nas za 20 Y zawieść do naszej<br />
dzielni), i zawiózł...<br />
A jak czekaliśmy na policję, to młody powiedział,<br />
że cieszy się że go taka przygoda<br />
spotkała, był wyraźnie podekscytowany...<br />
Generalnie Chińczycy są bardzo mili,<br />
tylko podobno dla Chińczyka plamą na<br />
honorze jest nie udzielić pomocy drugiemu<br />
- i stąd jak podchodzimy z planem<br />
miasta z zapytaniem o jakieś miejsce to<br />
oni wpadają w panikę, czasem na pałe<br />
pokazują jakiś kierunek nie patrząc o co<br />
pytamy... innymi razy biegają po dzielni<br />
w poszukiwaniu kogoś kto mówi po angielsku<br />
i jak znajda przyprowadzają i on<br />
pyta o co chodzi, a ja mówię gdzie jest<br />
przystanek busa nr 503, a on pyta (czyli<br />
tłumaczy) zioma co go złapał - a ten wpada<br />
w panikę i wydzwania do jakiś ludzi<br />
albo nie wiem informacji MPK, czasem<br />
ostatecznie się udaje. Bywa też tak że<br />
dzwoniła do swoich kolesi co mówią po<br />
angielsku (w ich przekonaniu) taki koleś<br />
przedstawia się „helou hir Johny” a ja słyszę<br />
że to Chińczyk ale mówię „helou Johny”<br />
spytałem tego sympatycznego pana<br />
jak dojść do dzielnicy doków portowych<br />
- Johny tłumaczy, ziom kiwa głowa bierze<br />
nas dosłownie za rękę i prowadzi 800 m,<br />
kiwa głowa, uśmiecha się, coś mówi pokazując<br />
na migi znaki a`la - ptak, czary<br />
mary, bujac bujac i ostatecznie przyprowadza<br />
nas do jakiegoś hotelu, kłania się<br />
i pędzi w podskokach...<br />
Czasami jak siedzimy sobie po prostu<br />
na ulicy obserwując ludzi - ja to uwielbiam<br />
- bo to jak obserwacja jakiegoś nieznanego<br />
gatunku - też podchodzą - robią<br />
sobie foty z nami (stąd pomysł żeby kase<br />
pobierać), czasami opowiadają całe historie<br />
po chińsku, uśmiechają się my się<br />
uśmiechamy. Ostatnio gostek, starszy pan<br />
tak godzine z nami siedział. Pytał gdzie<br />
śpimy (na migi - gest międzynarodowy)<br />
uśmiechał się prezentując 2 siekacze (Dominika<br />
skomentowała - że przynajmniej<br />
w kwestii uzębienia jestem podobny)...<br />
Potem pytał czy jesteśmy parą (gest a’la<br />
arabski dwa palce wskazujące razem)...<br />
jak się dowiedział że tak to pyta czy razem<br />
śpimy? A jak że tak, a on się uśmiał. Oj<br />
się uchachał. Przechodnie - chyba jego<br />
znajomi stają a on widać że opowiada że<br />
my - jego friendy - jesteśmy parą, śpimy<br />
oo tam (pokazuje kierunek który mu<br />
pokazałem) i wpatrują się razem w rzęsy<br />
Dominiki. Kiwają głowami że niesamowite<br />
- takie długie, ja robie gest a’la skrzydła<br />
motyla kiwają głowami ooo tak. Ogólnie<br />
podczas mowy migowej mówię po polsku<br />
- dla nich jeden pikuś, a ja mowie wtedy<br />
dużo z różnymi tonacjami więc oni wsłuchują<br />
się jak w kosmite, taki mały teatrzyk<br />
uliczny się robi. Czasem chyba jakiś polski<br />
wyraz zabrzmi jak chiński bo powtarzają<br />
chórem- aaaa - ulica! aa ulica! Ogólnie to<br />
przypomina relacje Cejrowskiego z dżungli<br />
- Bo ja tak pisze - ale to jest tak, że oni<br />
staja dosłownie 50 cm od ciebie - i wpatrują<br />
się, potem chcą żeby im pokazać buty,<br />
zegarek, telefon (przecież Nokie pewnie<br />
w Chinach robią)... oni tzn. starsi ludzie...<br />
młodsi chyba widzieli ”białych” w kinie<br />
więc nie aż tak są zszokowani.<br />
Więc często jest tak że jemy w jakiejś<br />
ichniej knajpie - gdyż chodzimy raczej<br />
tylko do takich - tanio, dobrze i klimat<br />
więc siedzimy, jemy a na nas patrzy jakieś<br />
20 osób.<br />
W sytuacji, kiedy jesz zupe pałeczkami<br />
to jest dosyć... hmm frapujące. Bo człowiek<br />
stara się wykazać godność osobistą<br />
a tu panie chlapię, cieknie mi po brodzie,<br />
prycham kicham, głupio mi. A oni w powadze<br />
stoją i patrzą.<br />
Czasem nas zapraszają do swojego<br />
posiłku - pare razy tak zrobiła rodzina<br />
właścicieli przybytków małej gastronomii<br />
31
KUDOWIANIE W CHINACH<br />
siedząc przy wspólnym posiłku - czyli<br />
wygrzebując z wielkiego kociołka różne<br />
rzeczy. Częstujemy się po kawałeczku kiwamy<br />
głowami i wracamy do stolika.<br />
W kwestii Sanepidu sytuacja podobna<br />
jak w Czechach - chyba nie ma tu takiej<br />
instytucji.<br />
Juz całkowitą sensacją jest jak czasem<br />
w ładnych knajpkach postanawiamy rozegrać<br />
partyjkę tysiąca - gdyż młócimy<br />
dużo, Oooo, wtedy to wołają znajomych<br />
z ulicy i patrzą - ja im po polsku tłumacze<br />
zasady - kiwają głowami - czasem nawet<br />
doradzają że mam asem pik zbić króla<br />
czerwo, a ja że nie, nie, nie można, trzeba<br />
do koloru - a oni achaa koloooruu.<br />
A potrawy? yhmm nie będe was wkurzać<br />
ale fakt jest przepyszne... i raczej nie<br />
przypomina potraw z chińskich restauracji<br />
- ale to wiecie... często ostro.<br />
Staramy się jadać tam gdzie mają obrazki,<br />
mamy co prawda zestaw potraw po<br />
chińsku w małym zeszyciku ze zwrotami<br />
po chińsku, ale jak się dwie łączą czy cóś<br />
to d... więc raczej się nie sprawdza - tyle<br />
że możemy pokazać że chcemy ryz albo<br />
makaron. Najczęściej pijemy herbatkę,<br />
obserwujemy co ludność zamawia i potem,<br />
jak nam się spodoba, pytamy o cenę<br />
i prosimy o to samo. Czasem smakuje<br />
inaczej niż wygląda, albo z dna wypływają<br />
niespodzianki a’la flaki dziwne warzywa<br />
lub owoce... ale generalnie ten system się<br />
sprawdza. Oczywiście oni często polecają<br />
lokalne przysmaki - smażone skorpiony,<br />
kraby, kurze łapki, robale w cieście, robale<br />
smażone na tłuszczu, nóżki ośmiorniczek....<br />
i ostro jest oj ostro a skoro nawet<br />
ja to piszę to domyślacie się że Dominika<br />
czasem poci się i łzy jej ciekną... albo ja<br />
zjadam dwie porcje...<br />
Między Guilin (też ładne) a Hong Kongiem<br />
- trafiliśmy do Doliny Muminków,<br />
ok. 20 000 pagórków szpiczastych, na<br />
obszarze 1 400 km kwadratowych... malownicza<br />
rzeka Li... raj na ziemi i do tego<br />
spotykamy ludzi, których spotykaliśmy<br />
w miastach wcześniejszych... więc skojarzenie<br />
z rajem jest bardzo odczuwalne...<br />
słońce, deszcz, zieleń, dużo ”białych”<br />
fakt... ale i tak przecudnie... Wystarczy<br />
przejść 150 m i się jest za miasteczkiem<br />
i można łazic...łazic...łazić... wiec łazimy,<br />
łazimy, łazimy - udajemy turystów...<br />
jeszcze przed sezonem wiec hostel mamy<br />
dwuosobowy (z łazienką) na ostatnim<br />
piętrze z widoczkiem na górki za 60 Y,<br />
kurde żal wyjeżdżać - jutro Hong Kong...<br />
a potem juz Polsza.<br />
Ale i stęsknieni jesteśmy... więc w sumie<br />
radość...<br />
Wczoraj miałem klasyczną sytuację pt.<br />
„jak szukając kibla trafić na scenę przed<br />
200 osobową widownie...”<br />
Otóż popołudniu po dobrym jedzonku<br />
doprawionym ostrością, spacerujemy<br />
z Dominiką a tu jak zawsze burczy<br />
w brzuszku - znak trzeba ”narciarza” znaleźć...<br />
więc w boczną uliczkę i szukam...<br />
weszliśmy na jakiś plac gdyż patrzymy<br />
ładny budyneczek po prawej... jakiś stary,<br />
reprezentacyjny... przed nim plac a po<br />
drugiej stronie - amfiteatr... hmmm a tam<br />
tyłem do nas - czarnoskóry obywatel USA<br />
lub Afryki przemawiający przez mikrofon<br />
do 200 madżongowych studentów...<br />
Dominika się wstrzymała... a ja gnany<br />
wiatrem... (sorry za dosłowność)... dreptam<br />
cichutko za plecami nauczyciela...<br />
Publiczność szemra, nauczyciel się obraca<br />
i mówi:<br />
- haj!<br />
no to ja lekko skruszony:<br />
- haj!<br />
a cała sala jednym, gromkim głosem<br />
- helouuuu! i machają rączkami...<br />
(w morde, myśle sobie, chcą się zaprzyjaźniać<br />
a mnie tu ciśnie)...<br />
- ma pan minutkę? pyta mnie słodziutko<br />
afroamerykanin<br />
Więc ja mu na ucho że chętnie ale najpierw<br />
WC... on uśmiecha się ze zrozumieniem,<br />
pokazuje mi drogę, więc lecę...<br />
Sala mi macha lekko rozżalona ale wykładowca<br />
uspokaja - biały zrobić kupa -<br />
biały wrócić. Sala się cieszy.<br />
Robie swoje, wracam, staje na środku<br />
sceny obok ticzera...rozluźniony,<br />
uśmiechnięty...<br />
Ok? - pyta szczerząc białe zęby (kurde<br />
dałby jeden) Pan Bambo...<br />
- OK, mówię, nie szczerząc zębów, gdyż<br />
profilaktycznie w narciarzowni chowam<br />
„Pana Ząbka” aby nie wpadł do dziury<br />
bo to nie jest WC w naszym PKP... gdzie<br />
można.. oj sorry te historie już znacie.<br />
OK, mówię i nawijam:<br />
- hej i powitalnie unoszę dłoń<br />
- hej! odpowiada cała sala madżongów<br />
i też unoszą dłoń,<br />
- Jestem z Polski... zaczynam<br />
- uuuuuuu... mruczą wielce zdumieni<br />
Madżongowie<br />
-..więc angielski nie jest moim ojczystym<br />
językiem..<br />
- aaaaaaa... są jeszcze bardziej zdumieni<br />
(chyba że są też inne obce języki niż<br />
angielski)<br />
32
KUDOWIANIE W CHINACH<br />
- ha, no własnie! Wtrąca Black Ticzer<br />
niczym Stalińska w Seksmisji (esa..esa..pamiętacie)<br />
no własnie kontynuuje ticzer...<br />
widzicie on jest z Polski a zna angielski...<br />
każdy biały zna angielski.. i wy też musicie...<br />
mówi z namaszczeniem godnym<br />
Martina Lutera Kinga... więc czekam,<br />
że powie coś w stylu: „mam marzenie...<br />
wielkie marzenie, że cały świat mówi po<br />
angielsku”... ale on zmienia ton i obraca<br />
sie do mnie: dziękuje Panu bardzo, mówi,<br />
to tyle, chciałem im udowodnić że każdy<br />
napotkany turysta zna angielski.<br />
- acha... myślę lekko rozżalony gdyż<br />
czuję że zaczynam się rozkręcać.<br />
- senkju, baj mówie...<br />
- baaaaajjj... seeeeeenkju... macha mi<br />
400 madżongowych rączek... i brawa<br />
Kłaniam się i wychodzę... Można powiedzieć<br />
iż podobnie jak na studiach zdałem<br />
egzamin z angielskiego.<br />
A teraz Ps. do tej historii<br />
Dwie godziny później na ulicy zaczepiły<br />
nas dwie Chinki Czikulinki z zapytaniem<br />
czy możemy im chwilkę poświęcić.<br />
Tak maja kilka pytań, gdyż muszą szkolić<br />
swój angielski...<br />
OK, mówimy i opowiadamy że my koleją<br />
transsyberyjską, Moskwa-Ulaan Bator-Pekin<br />
i potem południe aż tu... a tak<br />
bardzo nam się podoba... shoping? nie...<br />
my nie szopink my backpakersi... a skąd?<br />
z Poland... ooo... uśmiechają się one<br />
- a u nas na lekcji angielskiego... dzisiaj<br />
- zaczyna jedna najbardziej wygadana -<br />
to był jeden pan z poland, nasz nauczyciel<br />
go zagadał... taki turysta z poland... nawija<br />
mała przejęta<br />
- ej bejbe... przerywam jej... lokk at me...<br />
Ona luka. One lukają. A że sięgają mi<br />
do piersi muszą zrobić trzy madżongowe<br />
kroki w tył...<br />
- hę...pytam z zawadiackim uśmiechem...-<br />
ale cos czuje że mnie nie rozpoznały<br />
- to byłem ja przecież!!! szukałem toalety<br />
i trafiłem na wasz wykład na placu...<br />
- aaaaa..., yes, yes, oj sorry dla nas każdy<br />
obcy jest taki sam... no wie pan te wielkie<br />
oczy... i wogóle... oje ale funy... to pan<br />
byl... hahahahaa... w końcu chyba rozpoznają<br />
mnie.<br />
- ha, acha... ok... - ja na to<br />
pogadaliśmy jeszcze chwilkę, zrobiliśmy<br />
tradycyjne 30 fotek i poszliśmy...<br />
Nauka:<br />
Gwiazdą bywa się tylko przez kilka sekund...<br />
Kwiecień 2010, Hong Kong, czyli Wielka<br />
Niedziela w Wielkim Mieście<br />
Miasto jest wielkie, za duże... Smród<br />
i wilgoć... mgła... Rzeczy nie schną... papierosy<br />
zawilgocone smakują gnojówką...<br />
Wódka tania...<br />
Miliony ludzi są ciągle ze mną, szczury<br />
pod nami, dzikie ptaki nad nami, w parku<br />
za kratami flamingi... Smażone zwierzęce<br />
wnętrzności jako przysmak przed<br />
wejściem do sklepu Chanel, do którego<br />
kolejka wije się aż za róg ulicy...<br />
Hilton, Sheraton są zrobione na glanc<br />
i indyjskie rodziny koczujące w podziemnym<br />
przejściu... Biali, czarni, żółci... Hindusi,<br />
Muzułmanie, azjaci niewiadomego<br />
poglądu...<br />
Dzikie ptaki z nieba tropią szczury...<br />
sprzedawcy turystów... Jednych i drugich<br />
jest pełno...<br />
Wielka Niedziela.... Idziemy do kościoła...<br />
Znaleźliśmy w sieci katolicki... niedaleko...<br />
ubieram białą nową koszulkę polo,<br />
znoszone i nieprane od 2 tygodni dżinsy...<br />
i klapki łazienkowe... nogi nie przyjmują<br />
wysokich butów...<br />
Dominika zwiewną sukieneczkę... szukamy<br />
kościoła...<br />
Wieżowce sięgają nieba ale to nie ich<br />
szukamy... to mały przy nich budyneczek...<br />
o typowej sakralnej architekturze...<br />
Po drodze czarni mężczyźni proponują<br />
nam haszysz, maryche i coś czego nie znam<br />
i nie chce znać, żółte kobiety zapraszają na<br />
„masażi” a czarne kobiety na sex...<br />
Wprost ze zgiełku ulicy wchodzimy<br />
do... śnieżnobiałej ciszy... anielskiej ciszy-<br />
.....i jak spośród chmur... albo z górskiego<br />
szczytu rozlega się anielski śpiew... stajemy<br />
przy drzwiach... kościółek jest wielki<br />
w środku... i z tłumu wiernych wyłania się<br />
śnieżnobiały ksiądz nie azjata... i ministranci<br />
azjatyccy...i pianino gra dokładnie<br />
tak jak pamiętam w podstawówce... na<br />
koniec roku szkolnego - dźwięk wielkiej<br />
radości...śnieżnobiały kościół pełen jest<br />
ludzi azjaci, biali, hindusi, czarnoskórzy<br />
afrykanie... drewniane obrazki drogi<br />
krzyżowej, witraż w nawie głównej...<br />
Matka Boska z dzieciątkiem na ręku...<br />
Pianino gra, głos z nieba śpiewa...<br />
Brzmi to jak „Imagine” Johna Lennona...<br />
i pasuje nawet ten Lennon... tutaj bo oni<br />
śpiewają coś podobnego... chyba... ja tak<br />
czuje, że przyjdzie czas, że nadejdzie świat<br />
w którym nie będzie granic... i nie będzie<br />
wojen... Ci ludzie tutaj na pewna nie chcą<br />
wojny... że jagnię położy się obok lwa...<br />
a bliźniaki będą ciągnąć wilki za ogony...<br />
ludzie włączają się... są jednym głosem<br />
dziwnie niegłośnym... nie za głośnym...<br />
ale tak pięknie jednym i słyszalnym...<br />
Jest lekko... biało... czysto... radośnie...<br />
Ksiądz wita wszystkich... msza święta...<br />
jak w domu... angielski wygładza, upiększa<br />
czytania... Pierwsza czyta kobieta list<br />
apostolski chyba... chyba nie całkiem rozumiem...<br />
ale jakoś wiem o czym jest...<br />
Potem wychodzi dziewczyna, która z daleka<br />
wygląda jak Adusia... i zaczyna śpiewać<br />
psalm... łzy cisną mi się do oczu...<br />
próbuje trzymać... ale w końcu płyną...<br />
teraz wszystko jest białe... kryształowe...<br />
Adusia śpiewa... mój kochany aniołek -<br />
jak ona pięknie śpiewa.. uśmiecham się<br />
przez łzy... w pierwszych ławkach widzę<br />
moją babcię Krystynę... i Irenkę Kulpową...<br />
Szukam wzrokiem dziadka Zbyszka...<br />
jest!!! Siwa czupryna (czy ja też na<br />
starość będę miał taką czy będę łysy?)...<br />
Poznaję go<br />
Jezu jaka radość... nie mogę krzyknąć<br />
żeby się odwrócili... jest msza... muszę<br />
pilnować żeby po mszy nie wyszli innymi<br />
drzwiami bo się rozminiemy... a na ulicy<br />
ich nie znajdę... dobrze... na razie śpiewamy...<br />
ja... babcia, Irenka, Adusia najmocniej...<br />
a może podejdę myślę... nie... na<br />
razie śpiewamy.. może jednak... i próbuję...<br />
ale nie mogę się ruszyć... jestem tylko<br />
kolejną kamienną kolumną w kościele...<br />
Adusia kończy śpiewać i wraca na tył kościoła...<br />
bliżej nas - teraz widzę, że to nie<br />
ona, jedynie bardzo podobna Chinka...<br />
babcia, dziadek i Irenka zostają w nawie<br />
33
POEZJA<br />
bliżej ołtarza... chcę do nich pójść... ale<br />
nie mogę ruszyć ani noga ani ręką... jak<br />
we śnie a przecież widzę, słyszę i czuję<br />
że to jest naprawdę... kryształki łez opadają...<br />
śpiew cichnie... ksiądz czyta o pustym<br />
grobie... „Dlaczego szukacie żyjącego<br />
wśród umarłych? Nie ma Go tutaj”...<br />
potem kazanie... mówi że Jezus nie jest<br />
dla nas – ale dla każdego z nas z osobna...<br />
ksiądz opowiada że pochodzi z Irlandii...<br />
(kurde to prawie Polska), a Wielki Piątek<br />
był na Wyspie Lantau... (my też - uśmiechamy<br />
się do siebie z Dominiką) i spotkał<br />
się z mnichami buddyjskimi z klasztoru<br />
Po Lin... tego przy Wielkim Buddzie...<br />
...wciskam łzy spowrotem... wdycham<br />
je... łykam... skurcz mija... mogę ruszyć<br />
nogą...myślę że pewnie ten pusty grób<br />
jest chłodny... że pewnie wielkości naszego<br />
”hotelowego” pokoju... że lodówka<br />
w hotelu ledwo mrozi a w takim grobie<br />
wódka byłaby zimna... że dobrze by było<br />
kupić zaraz butelkę... tylko nie wiem czy<br />
te z żółtą naklejką czy tę z czerwoną jest<br />
ciut droższa ale w promocji dodają małą<br />
75 gram... Dominika je zbiera mówi, że<br />
ładne na pamiątki... taka mała buteleczka<br />
na łzy...i znowu anielski, angielski śpiew...<br />
k... fuck, jak ja mogłem pomyśleć o wódce<br />
w takiej chwili w takim miejscu myślę...<br />
wycieram ostatnia łzę... kościół pustoszeje...<br />
jest pusty... ja stoję przed ołtarzem...<br />
dziwnie sam<br />
9 kwietnia, czyli Anioł na plaży<br />
Na plaży wyspy Lamma w Hong Kongu,<br />
podchodzi do nas Amerykanka i pyta,<br />
tak wprost i od razu - czy może się za nas<br />
pomodlić i w jakiej intencji. Proszę o modlitwę<br />
w intencji szczęśliwego lotu gdyż<br />
wracamy do Polski właśnie. Ona zaciekawiona...<br />
i rozmawiamy o roli polskiego<br />
kościoła w Polsce i na świecie (papież).<br />
10 kwietnia, lądujemy w Polsce<br />
Lądujemy szczęśliwie i docieramy do<br />
Polski... innej Polski... Anioły są wśród<br />
nas... trzeba je „tylko” dostrzec...<br />
Poezja mądrościowa<br />
Lucjana Anczykowskiego<br />
Pan Lucjan Anczykowski znany jest Czytelnikom<br />
Pamiętnika Kudowskiego z poezji<br />
publikowanej na naszych łamach,<br />
także w „Bramie” i innych czasopismach,<br />
jak również z wielu tomików opiewających<br />
Ziemię Kłodzką. Przypomnijmy,<br />
że pochodzi z Wielkopolski, maturę<br />
zdawał w 1952 r. i już wtedy poznano<br />
jego świetne pióro w maturalnej pracy<br />
o „Przedwiośniu” Żeromskiego. Wiersze<br />
zaczął pisać w drugiej klasie liceum. Po<br />
Lucjan Anczykowski – w kawiarni Sisi<br />
maturze podjął studia na AWF, ówczesnej<br />
elitarnej uczelni sportowej, na wydziale<br />
rehabilitacji. W ramach nakazu pracy<br />
skierowany został do szpitala klinicznego<br />
na Górnym Śląsku. Swoją wiedzą i pracowitością<br />
wzbudził zainteresowanie profesorów<br />
Śląskiej Akademii Medycznej<br />
i przyjęty został na medycynę, od razu na<br />
drugi rok studiów. Specjalizację I stopnia<br />
zdobył w szpitalu w Raciborzu pod kierownictwem<br />
dr Józefa Buzka, zaś specjalność<br />
II stopnia pod kierownictwem doc.<br />
Stanisława Gruszki w Klinice Chorób<br />
Wewnętrznych we Wrocławiu. Do życia<br />
wybrał kotlinę kłodzką. Podobała mu się<br />
ta ziemia, wprost go oczarowała. Osiadł<br />
w Kudowie, tu został dyrektorem zespołu<br />
sanatoryjnego związków zawodowych<br />
i ordynatorem szpitala rehabilitacyjnego.<br />
Wybudował dom przy ul. Sikorskiego.<br />
Po kilku latach przeniósł się do Barda,<br />
do kierowania tamtejszym szpitalem.<br />
Znowu wybudował uroczy dom. Traktuje<br />
Bardo jako część kłodzkich Sudetów.<br />
… na spacerze w parku zdrojowym<br />
Obecnie pracuje w lecznictwie otwartym,<br />
wędruje po ziemi kłodzkiej i pisze poezje.<br />
Do Kudowy przybywa, by porozmawiać<br />
o kulturze, poezji i filozofii. W Kudowie<br />
traktowany jest jako poeta kudowski.<br />
Dzisiaj zaprezentujemy krótkie wiersze<br />
Lucjana Anczykowskiego, które traktujemy<br />
jako poezję mądrościową. Czytelnik<br />
będzie zaskakiwany głębokimi paradoksami,<br />
niczym mądrościami biblijnymi,<br />
stale w pobliżu pulsu życia.<br />
(Red.)<br />
34
POEZJA<br />
O uczynkach<br />
Pierwiastki życia dobrych uczynków,<br />
Leczą całą nędzę człowieka<br />
•••<br />
Najlepsze lekarstwo<br />
Na wydoroślenie –<br />
Najlepszym lekarstwem jest głód<br />
Na widoku<br />
•••<br />
Myśląc z pokorą<br />
Wzniecasz wielkość jaśniejącej sentencji<br />
Poryw<br />
•••<br />
Mocą porywu Himalajów<br />
Są nie wygaszone światełka<br />
Szlaku powrotu<br />
O, Panie<br />
•••<br />
Daj nam duchowość<br />
Najgodniejszej księgi,<br />
Taką<br />
Jaka była kiedyś<br />
Z tematyką pastoralną<br />
I błękitniejszym niebem<br />
•••<br />
Przenikający duch<br />
Piastuna sztuki,<br />
Jednakowo czci<br />
Wielkość i ruiny wielkości<br />
Piętno<br />
Przeklęta chęć,<br />
snucia ciemności<br />
Nad cudzą dolą<br />
Kto mogąc,<br />
Nie tłumi dymiących zgliszcz,<br />
Winny wędruje,<br />
W porażającym płomieniu ducha<br />
•••<br />
Siłami natury rodzimy się,<br />
Ale umieramy wobec jej bezsilności<br />
•••<br />
W cichych głębiach<br />
Każdy chce być bliższym<br />
Doskonałości ludzkiej<br />
•••<br />
Pełnia czasu<br />
Utrzymuje się światłością,<br />
Która nie ma zachodu<br />
•••<br />
Motyw rodowy<br />
Niekiedy<br />
W tak niewielu<br />
Słowach,<br />
Tak rodowo cichych,<br />
Tak rodowo wiernych,<br />
sam mędrzec<br />
drzemie<br />
•••<br />
Dzieje przeanielenia<br />
Toczą się w miłości<br />
I z miłosierdziem<br />
W sobie<br />
Roztropność<br />
Roztropność usidlona<br />
Sięga dna złudzeń<br />
•••<br />
Przed zwodniczą nadzieją<br />
Cofnij się do siebie<br />
W swoim stanie.<br />
Nic nadto.<br />
•••<br />
W zamęcie czasu<br />
Tacy mali,<br />
Pełni prawd niewyznawanych,<br />
Szukamy w zamęcie czasu<br />
Tego,<br />
Co zmysłami niewyczerpane przemknęło,<br />
Co by zapadło w pamięci<br />
Jak posągowe postacie,<br />
Co by z nami zostało.<br />
Posłannik<br />
•••<br />
Wciąż<br />
Pozostaje w mocy<br />
Posłannik radości<br />
Z wnętrzem baranka<br />
I pielęgnowaną gałązką<br />
Wiecznego drzewa<br />
Uśmierzenie niepokoju<br />
•••<br />
W przestrzeni niepokoju,<br />
Miłości<br />
Nie ubyło,<br />
Tylko odnajduję<br />
Człowieka większego<br />
35
Życie Kudowy na starych fotografiach<br />
▶ redaguje Mikołaj Krzemiński<br />
Zdjęcia Jadwigi Bocheńskiej<br />
Ludzie odchodzą, pozostają po nich pamiątki, dokumenty, są<br />
wśród nich stare fotografie. Na nich bliskie osoby, które znaliśmy<br />
lub już nikt nie pamięta kto zaś… Wydarzenia utrwalone<br />
na poblakłej fotce… Miejsca, które znamy i codziennie mijamy…<br />
Jak wyglądały 10 lub 50 lat temu? Zmieniły się? Czy są<br />
do rozpoznania?<br />
Zapraszamy zainteresowanych powojenną historią miasta do podzielenia<br />
się na łamach „Pamiętnika Kudowskiego” swoimi zbiorami.<br />
Interesują nas zdjęcia z rodzinnych uroczystości, wydarzeń<br />
politycznych i społecznych oraz kulturalnych (zdjęcia można zeskanować<br />
w Referacie <strong>Kultury</strong>, Sportu i Promocji Urzędu Miasta<br />
w Kudowie-Zdroju lub w Miejskiej Bibliotece Publicznej).<br />
W bieżącym numerze kilka fotografii z lat czterdziestych, pięćdziesiątych<br />
i sześćdziesiątych.<br />
Pokazała nam swoje rodzinne zdjęcia Jadwiga Bocheńska, która<br />
całe swoje życie młodzieńcze i zawodowe oraz społeczne związała<br />
z naszym miastem i Kudowskimi Zakładami Przemysłu<br />
Bawełnianego. Tutaj jest na zdjęciach wśród uczniów Państwowej<br />
Szkoły Przemysłowej w Kudowie-Zdroju, która mieściła się<br />
w budynku szkolnym przy dzisiejszej ul. Kościelnej. Serdecznie<br />
dziękujemy za udostępnienie zdjęć i liczymy na dalsze! Przy<br />
okazji prosimy o kontakt, tych którzy rozpoznają siebie lub<br />
swoich bliskich na publikowanych zdjęciach lub pomogą rozpoznać<br />
osoby występujące na nich.<br />
◀◀<br />
22 czerwca 1949 r. - Uczniowie Szkoły Podstawowej<br />
i Państwowej Szkoły Przemysłowej w Kudowie-<br />
Zdroju na wycieczce w Wieliczce. Jadwiga Bocheńska<br />
- druga od lewej w pierwszym dolnym rzędzie.<br />
W środku siedzi dyrektor obu szkół (w okularach<br />
i jasnym garniturze) - Kazimierz Stobiński.<br />
▶▶<br />
Koniec lat czterdziestych - Uczniowie Państwowej<br />
Szkoły Przemysłowej w Kudowie-Zdroju przed budynkiem<br />
szkolnym. Jadwiga Bocheńska (siedzi, trzecia<br />
od lewej), Wanda Rzońca (stoi, pierwsza od lewej),<br />
dyrektor szkoły Kazimierz Stobiński (stoi, drugi<br />
od prawej). Ponadto na zdjęciu Ogorzałek, Gawlik,<br />
W. Kobylańska, J. Jakub, Z. Krupa.<br />
36
Życie Kudowy na starych fotografiach<br />
▶ redaguje Mikołaj Krzemiński<br />
◀◀<br />
Koniec lat pięćdziesiątych - Orkiestra dęta Kudowskich<br />
Zakładów Przemysłu Bawełnianego. Zdjęcie<br />
wykonane z okazji 70-tych urodzin dyrygenta, którego<br />
nazwiska nie znamy, są też anonimowi autochtoni.<br />
Wśród rozpoznanych muzyków są: Pietraszko,<br />
Nawrot, Płókarz (przewodniczący Rady Zakładowej<br />
w latach sześćdziesiątych).<br />
▶▶<br />
Początek lat sześćdziesiątych - chór dziewczęcy przy<br />
Domu Młodego Robotnika Kudowskich Zakładów<br />
Przemysłu Bawełnianego.<br />
◀◀<br />
Początek lat sześćdziesiątych - w żłobku Kudowskich<br />
Zakładów Przemysłu Bawełnianego w pierwszym<br />
wybudowanym po wojnie obiekcie socjalnym. Dzieci<br />
mają charakterystyczne metalowe miski… Może się<br />
rozpoznają dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie…<br />
▶▶<br />
Połowa lat sześćdziesiątych - Pracownicy Sanatorium<br />
Wojskowego na wycieczce w Gierłoży w Wilczym<br />
Szańcu - wojennej kwaterze Hitlera.<br />
◀◀<br />
Koniec lat sześćdziesiątych - Po miejskich manewrach<br />
obrony cywilnej. Prezydium ćwiczeń: od lewej<br />
przewodniczący Rady Narodowej Heliński, ppłk<br />
Bahryj, Gancarz, pierwszy od lewej L. Bocheński.<br />
37
PRZEGLĄD PRASY<br />
The Sarmatian Review<br />
o kulturze polskiej w USA<br />
Redakcja nasza otrzymała wydawane w Stanach Zjednoczonych<br />
czasopismo „The Sarmatian Review”, w którym<br />
znalazła się sympatyczna wzmianka o „Pamiętniku<br />
Kudowskim”. Informujemy naszych Czytelników, że<br />
The Sarmatian Review wydaje Instytut Polski w Houston<br />
i redaguje prof dr Ewa M.Thompson. Pismo wychodzi od<br />
1981, ma charakter naukowy, porusza ważne zagadnienia<br />
z dziedziny polskiej kultury, literatury, polityki i historii.<br />
Zawiera cenne informacje bibliograficzne. Dzięki temu, że<br />
wydawane jest w języku angielskim, dostępne jest szerokiemu<br />
odbiorowi.<br />
Pracą przyszłości będzie nauka<br />
W dzienniku „Rzeczpospolita” z dnia 13 sierpnia 2010 r.<br />
ukazał się artykuł dr Kornela Morawieckiego pt. „Solidarny<br />
kierunek”. Autor dał wykład swojej filozofii politycznej.<br />
Morawiecki wypowiada się w tzw. kwestiach podstawowych.<br />
Widzi Polskę w kontekście współczesnego świata.<br />
Pokazuje wkład Polski w dokonania kulturalne i cywilizacyjne.<br />
Podkreśla, że w XX wieku Polacy zaważyli na lepszym<br />
kształcie Europy i świata w 1920 r. powstrzymując<br />
Rosję radziecką przed ekspansja na zachód; w 1939 r. podejmując<br />
wojnę z Niemcami, co doprowadziło do powstania<br />
koalicji antyfaszystowskiej i ostatecznego rozgromienia<br />
faszyzmu. W 1980 r. polska „Solidarność” doprowadziła do<br />
upadku komunizmu. Nastąpiła eksplozja szans i dokonań,<br />
Europa i ludzkość zdobyła nowe możliwości, ludziom na<br />
wszystkich kontynentach żyje się coraz lepiej. Mamy więc<br />
na horyzoncie nowy wspaniały świat. Czy również pojawiają<br />
się jakieś zagrożenia? Autor utrzymuje, że pojawiają<br />
się nowe globalne zagrożenia. Jednym z najbardziej niebezpiecznych<br />
zagrożeń jest załamywanie się światowego<br />
ładu finansowego, a w konsekwencji ładu społecznego.<br />
Autor mówi o upadku socjalizmu i kapitalizmu. Jako trzecią<br />
drogę widzi solidaryzm. Wspominamy o tym artykule,<br />
ponieważ jest w Kudowie grupa zwolenników Kornela<br />
Morawieckiego. Dostrzegamy pewne idee podobne do<br />
głoszonych przez prof. Ravi Batrę, a także godne polecenia<br />
jest jedno z haseł tego artykułu, że „pracą przyszłości<br />
będzie nauka”.<br />
Publicystyka polanicka<br />
Pan Henryk Grzybowski z Polanicy Zdroju, znany z wydawnictwa<br />
książkowego o Polanicy zamieszcza interesujące<br />
artykuły w Ziemi Kłodzkiej, Bramie i innych czasopismach.<br />
Pisze m.in. o niemieckim duchownym z Polanicy, którym<br />
był ks. Franz Filla (1883 – 1945). Duchowny ten wykazał<br />
się odwagą w okresie hitlerowskim wskazując na zło antysemityzmu.<br />
Był to więc drugi obok ks. Hirscfeldera niemiecki<br />
ksiądz nie milczący wobec zła hitleryzmu.<br />
WYDARZENIA BIEŻĄCE<br />
Króliczek<br />
W skansenie na Pstrążnej smutek po króliczku. Był piękny<br />
biały króliczek, który podobał się wszystkim, zwłaszcza<br />
dzieciom. Wychodził z klatki na spacery, dzieci dokarmiały<br />
go przez oczka w siatce drzwiowej. Aż przyszedł zabójca,<br />
wyłamał drzwiczki w klatce stojącej na dworze i porwał<br />
zwierzątko. Wszystko wskazuje na to, że króliczek nie żyje.<br />
Ze smutkiem dowiedziały się o tym dzieci, a malarka Iryna<br />
Malińska przejęta dolą króliczka upamiętniła to zdarzenie<br />
na obrazie. Obrazek ten można oglądać w muzeum na<br />
Pstrążnej. Nie darujemy tego łotrostwa. Wiemy, że to na<br />
pewno nie sprawa chłopców K. lecz kogoś innego.<br />
WYSTAWY W MUZEUM<br />
W salach wystawowych muzeum na<br />
Pstrążnej czynne są wystawy:<br />
- malarstwa Jadwigi i Natalii Madej<br />
- malarstwo Iryny Malińskiej<br />
- malarstwo Ivana Malińskiego<br />
- wystawa Krzysztofa Chilarskiego<br />
pt. „Z czego tutaj ludzie żyli”<br />
- wystawa fotograficzna<br />
„Widziane oczami dzieci z „Orlika”<br />
- wystawy sprzętów i mebli we wszystkich<br />
chałupach skansenu<br />
Ojczyzna w niebezpieczeństwie !!!<br />
W „Rzeczpospolitej" z 29 września 2010 komandor porucznik,<br />
oficer z Naczelnego Dowództwa Sojuszniczych<br />
Sił NATO w Europie Artur Bilski pisze zatrważający artykuł<br />
pt. „Znikająca polska armia". O tym samym piszą „Rzeczy<br />
wspólne” w nr 2 Bijmy na alarm. Ludzie ziem pogranicznych<br />
są zawsze pierwszymi obrońcami ojczyzny.<br />
38
WYDARZENIA<br />
Jubileusze Małżeńskie<br />
Anna Kot<br />
W latach 2008-2010 odbyły się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Kudowie-Zdroju uroczystości wręczenia<br />
medali za długoletnie pożycie małżeńskie.<br />
Medale w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wręczali Burmistrz Kudowy-Zdroju Pan Czesław<br />
Kręcichwost i Przewodniczący Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju Pan Bogusław Burger.<br />
2008 r<br />
1. Zuzanna i Adam Zielińscy, zawarli związek małżeński w USC Szczutowo 26 III 1958 r.<br />
2. Maria i Paweł Mazur, USC Duszniki-Zdrój 26 IV 1958 r.<br />
3. Czesława i Edward Pawełek, USC Kudowa-Zdrój 7 VI 1958 r.<br />
4. Janina i Bronisław Turzańscy, USC Kłodzko 17 VIII 1958 r.<br />
5. Cecylia i Jan Kuźnik, USC Jeleniów 20 IX 1958 r.<br />
6. Marianna i Alojzy Baldy, USC Kudowa-Zdrój 18 X 1958 r.<br />
7. Barbara i Zygmunt Bałdyga, USC Nowa Ruda 25 X 1958 r.<br />
8. Elżbieta i Zbigniew Sztrom, USC Warszawa 13 XII 1958r.<br />
9. Zofia i Józef Słubiccy, USC Jeleniów 17 XII 1958 r.<br />
10. Henryka i Ryszard Trzaskowscy, USC Radków 20 XII 1958 r.<br />
2009 r.<br />
1. Helena i Stanisław Ziembińscy, USC Białystok 30 V 1949 r. (60-lecie)<br />
2. Wanda i Ryszard Bożek, USC Augustów 31 I 1959 r.<br />
3. Julianna i Mieczysław Woźniccy, USC Kudowa-Zdrój 27 VI 1959 r.<br />
4. Janina i Franciszek Chrobak, USC Kudowa-Zdrój 2 VI 1959 r.<br />
5. Barbara i Zdzisław Delinowscy, USC Kudowa-Zdrój 18 VII 1959 r.<br />
6. Jadwiga i Edward Gazdowicz, USC Kudowa-Zdrój 23 V 1959 r.<br />
7. Wanda i Stanisław Pilichowscy, USC Wrocław 8 VIII 1959 r.<br />
8. Maria i Edward Jędruszek, USC Kudowa-Zdrój 8 VIII 1959 r.<br />
9. Anna i Antoni Żyła, USC Kraków 23 VI 1959 r.<br />
10. Helena i Stefan Adamowicz, USC Kudowa-Zdrój 25 VII 1959 r.<br />
11. Waltranda i Ludwik Ubik, USC Kudowa-Zdrój 10 X 1959 r.<br />
2010 r.<br />
1. Zofia i Kazimierz Lech, USC Kudowa-Zdrój 18 I 1960 r.<br />
2. Emilia i Franciszek Pawełczyk, USC Kudowa-Zdrój 30 IV 1960 r.<br />
3. Jadwiga i Jan Dobrowolscy, USC Warszawa 4 VI 1960 r.<br />
4. Stanisława i Karol Duraj, USC Kudowa-Zdrój 18 VI 1960 r.<br />
5. Irena i Zdzisław Gliwa, USC Błażowa 23VI 1960 r.<br />
39
WYDARZENIA<br />
KAMIENIE PAMIĘCI<br />
Z inicjatywy Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Kudowy-Zdroju zostaną wykonane tzw. Kamienie Pamięci symbolizujące<br />
odwiedziny Jana Pawła II w Polsce. Zostaną rozlokowane po całej Kudowie. Pierwsze dwa Kamienie Pamięci już są przygotowane<br />
i zostaną uroczyście odsłonięte 16 października 2010 r.<br />
Kamień Pamięci przy kościele Bożego Miłosierdzia na ulicy Słonecznej. Kamień ufundowany przez kudowski Klub Honorowych Dawców Krwi.<br />
Kamień Pamięci przy Domu Zakonnym Sióstr Służebniczek NMP w Al. Jana Pawła II. Kamień ufundowany przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju<br />
Miasta Kudowa-Zdrój<br />
40
WYDARZENIA<br />
Pomnik Trzech Kultur ma już 10 lat<br />
W następnym numerze "<br />
P. K.", m.in.:<br />
Po wyborach 2010,<br />
Rozmowa z uczonym,<br />
Rodziny kudowskie,<br />
Szkoła na Słonem,<br />
Budownictwo w Kudowie po 1945 r.,<br />
Laureaci nagrody Burmistrza w 2010 r.<br />
...i inne<br />
Moment przed odsłonięciem w 1999 r.<br />
PAMIĘTNIK KUDOWSKI<br />
kwartalnik społeczno-kulturalny<br />
PK ukazuje się w ostatniej dekadzie<br />
marca, czerwca, września i grudnia.<br />
Oddano do druku 06.10.2010.<br />
Następny nr ukaże się w IV kwartale 2010<br />
(zima 2010).<br />
Redaguje zespół:<br />
Bronisław M. J. Kamiński (B.K.) – Red. Naczelny<br />
e-mail: bronislaw.kaminski@neostrada.pl<br />
Marek Biernacki (M.B.) – Zast. Red. Nacz.<br />
e-mail: koksip@kudowa.pl<br />
Przypominamy obecnych przy odsłonięciu<br />
Od lewej – pierwszy: Franz Josef Frohn z Akwizgranu, pierwszy siedzący<br />
z prawej: Marszałek woj. dolnośląskiego prof. dr Jan Waszkiewicz.<br />
W środku: politycy, dyplomaci, przedstawiciele świata kultury i mieszkańcy<br />
Kudowy-Zdroju<br />
Urszula Faroń-Bielecka<br />
Konrad Buss<br />
Jarosław Charczuk<br />
Krzysztof Chilarski<br />
Wojciech Heliński<br />
Zbigniew Kopeć (Z.K)<br />
Mikołaj Krzemiński (M.K.) – Sekr. Red.<br />
Katarzyna Mrowiec<br />
Agnieszka Stwertetschka<br />
Skład i oprawa graficzna:<br />
PB•MH<br />
Projekt okładki:<br />
FeliX<br />
Druk:<br />
©Wydawnictwo ZET® Wrocław 2010<br />
tel. 71 793 67 47; fax 71 783 28 64<br />
e-mail: biuro@wydawnictwozet.pl<br />
Wydawca:<br />
<strong>Muzeum</strong> <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong><br />
Pogórza <strong>Sudeckiego</strong> w Kudowie-Zdroju<br />
Wszelkie prawa zastrzeżone<br />
Po odsłonięciu pomnika – największa dotychczasowa parada historyczna<br />
w Kudowie-Zdroju<br />
Adres Redakcji:<br />
ul. Pstrążna 14<br />
57-350 Kudowa-Zdrój<br />
tel. 074 866 28 43<br />
e-mail: skansen@kudowa.pl<br />
Kwartalnik wpisany do rejestru czasopism w Sądzie Okręgowym w Świdnicy nr rej. 267<br />
zgodnie z Art. 20 Ustawy z dnia 26.I.1984 r. Prawo prasowe.