29.08.2015 Views

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

miosła, techniki i sztuki zarazem. Wojna spowodowała,<br />

że musiał tę naukę odłożyć o parę lat i intensywniej<br />

uczyć się życia, zwłaszcza, że mogło być bardzo krótkie.<br />

Okupacja niemiecka dotknęła całą rodzinę, nie tylko ludzi,<br />

ale nawet rzeczy, dom i pole. W 1940 r., jako siedemnastolatka<br />

zabrano na roboty do Niemiec (przypominam<br />

w tym miejscu, że zaraz po wojnie pisaliśmy<br />

w szkole nazwę tego kraju z małej litery). Niedawny<br />

uczeń fotografiki miał teraz pracować w oborze u bauera.<br />

Taki miał być los pokonanych dzieci. To i tak jeszcze<br />

nie było najgorzej. Zawieźli go więc jako robotnika<br />

przymusowego do Mokszeszowa koło Świdnicy. Tymczasem,<br />

w jego domu w Białej Dolnej także pojawili się<br />

Niemcy. Było to nowe przekleństwo. Otóż, ci przybysze,<br />

to byli osadnicy niemieccy z ...Besarabii. Rodzinę Gałeckich<br />

(matka, ojciec i czworo dzieci – bo Zygmunt<br />

wprawdzie piąty, ale był daleko) po prostu okupant wyrzucił<br />

z domu, zabrano pole dla nowych niemieckich<br />

osadników, a Gałeckich bezceremonialnie dokwaterowano<br />

do innego biednego domu polskiego (teraz ci niemieccy<br />

osadnicy z Besarabii uważają się w Niemczech<br />

za ...wypędzonych ze swojej niemieckiej własności jak<br />

w Białej Dolnej koło Częstochowy, jak również ze wsi<br />

Zamojszczyzny itp.). Najmłodsze z dzieci Gałeckich<br />

miało wtedy cztery lata. I w takiej sytuacji, w 1942 r.,<br />

umiera ich matka. Ojciec, zaharowany, zagłodzony<br />

i schorowany dożył do 1947 r. i zmarł na gruźlicę.<br />

W MOKSZESZOWIE NA DOLNYM ŚLĄSKU<br />

Ale powróćmy do Zygmunta. W Mokszeszowie było<br />

więcej takich młodych przymusowych. W innym gospodarstwie<br />

pracowała Anna Stuła. Przywieziono ją tu<br />

w 1942 r., jako 15-letnią dziewczynę. Źle trafiła, jej bauerzy<br />

nie byli dobrymi ludźmi. Mimo wszystko bauerzy<br />

Zygmunta byli bardziej ludzcy. Niedola zbliża ludzi,<br />

a jeszcze żywiej serca biją, gdy są młode i jest jakaś<br />

nadzieja. Zygmunt zaczął opiekować się po trochu koleżanką<br />

wspólnej niedoli. Amory przyszły potem, po<br />

wyzwoleniu. A na razie zbliżał się front. Zygmunt podsłuchiwał,<br />

co mówili z niepokojem Niemcy i na ukrytej<br />

za szafą mapie przesuwał linię frontu w swoją stronę.<br />

Anna, mimo swoich nastu lat (urodziła się w 1927 r.)<br />

była dziewczyną, która wiele już w życiu widziała. Była<br />

nawet dojrzalsza od swojego kolegi. Pochodziła ze wsi<br />

o egzotycznej nazwie Taszłyk. Prawie, jak gdzieś u Tatarów.<br />

Była to miejscowość na dawnych kresach stepowych<br />

Rzeczpospolitej szlacheckiej. Przed 1772 r. było tu<br />

polskie województwo bracławskie. Po 1918 r. teren ten<br />

został włączony do ZSRR (obecnie jest to Ukraina, województwo<br />

Winnica). Rodzina Anny znalazła się więc<br />

po 1918 r., w ZSRR, ze wszystkimi tego skutkami. Teren<br />

ten dotknęła straszliwa katastrofa tzw. wielkiego głodu<br />

w latach 1931-1932, spowodowanego celową polityką<br />

Zygmunt i Anna Gałeccy, 1974 r.<br />

Stalina i bolszewików – skolektywizowania rolnictwa<br />

i wyniszczenia Ukrainy. Co ta rodzina i to kilkuletnie<br />

dziecko przeżyli – to jest nie do opisania. Anna to<br />

wszystko, tą całą gehennę dokładnie pamięta. Ma dzisiaj<br />

81 lat, i na nieszczęście ma dobrą pamięć.<br />

Nie tak łatwo jest przeżyć życie! Nie powtórzę tu jej relacji,<br />

by nie przygnębiać Czytelników, a i sama Anna<br />

prosiła, by tego nie robić. A skąd ten Taszłyk? A, stąd że<br />

„taszłyk” to po tatarsku „wodopój”. Tamtędy więc gnały<br />

tabuny stepowe chanów krymskich, koniki popijały wodę,<br />

a wojownicy skośnoocy nie próżnowali, tylko brali<br />

w jasyr, co się dało. Jak się która białogłowa uchowała,<br />

to teraz jej prawnuczęta lądowały w Mokszeszowie. Tak<br />

to było mieszkać na kresach, sama radość. Coś o tym<br />

wiem, bo sam z kresów pochodzę.<br />

NADCHODZĄ TIURMIEŃCZYKI<br />

Tymczasem, nasi przymusowi z Mokszeszowa doczekali<br />

radośniejszej chwili. Ich niemieccy bauerzy siadali na<br />

furmanki i uciekali przed frontem w stronę Wałbrzycha.<br />

Byle szybciej, byle dalej, byle uciec do Niemiec. Nareszcie<br />

wszystko się odwróciło. Anna pamięta drogi<br />

zatłoczone od uciekających Niemców. Za niektórymi<br />

bauerami przymusowi robotnicy musieli pędzić ich<br />

bydło. Na drogach koło Mokrzeszowa było tak tłoczno,<br />

że bauerzy Zygmunta i Anny pozostawili ich z krowami<br />

i z całym dobytkiem. Któregoś kwietniowego dnia<br />

1945 r. nadeszli Rosjanie. Najpierw kilku żołnierzy zwiadowców.<br />

Nasi mieli szczęście: to byli starsi wiekiem<br />

żołnierze, a nie jakieś frontowe żółtodzioby, szukający<br />

przygód i łatwej zemsty. Żołnierze wypytywali, jak ich<br />

Niemcy traktowali. Potem, stary ruski sołdat doradził<br />

Annie (18-letniej już pannie), że lepiej będzie jeśli dobrze<br />

się ukryje, bo zaraz nadejdą oddziały pierwszej linii,<br />

czyli „tiurmieńczyki” (to znaczy „więziennicy” z karnych<br />

kompanii). Mogą zgwałcić, a taki nie dość że<br />

zgwałci, to może i udusić. Oboje byli przerażeni. Trzeba<br />

przeczekać, aż przejdą – dodał stary żołnierz. Zygmunt<br />

zaczął pilnie przygotowywać dobrą kryjówkę dla Anny.<br />

Bronisław MJ Kamiński<br />

c.d.n. – w nr 2<br />

24

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!