22.08.2015 Views

m o k u l t u r a l n o - l i t e r a c k i e 0 3 / 2 0 1 2

3/2012 - plik pdf (32 771 714 bajtów) - Wojewódzka Biblioteka ...

3/2012 - plik pdf (32 771 714 bajtów) - Wojewódzka Biblioteka ...

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

s z k i c e z o b r a z k i e mUTAGAWA KUNIYOSHIalbo teatr śmierciDariusz SzymanowskiNiech będzie pospolita. Wulgarna kelnerka z podrzędnej tawerny.Jej oczy niech będą czarne, usta czerwone, a policzki blade. Niechma na imię Anzu, Fumi albo Amida. Niech ma w końcu więcej szczęścianiż rozumu, on i tak ostatecznie nie przydaje się na nic. Jej stara sukienkaniech służy za podręczną pamięć o kochankach, których wczesnymrankiem znajdowano na ulicy.Albo inaczej. Niech świeci piszczelami z barokowych chmur.Z wulkanami bladych oczodołów. Niechaj będzie blisko, pod ręką,a w końcu niech przyjdzie nieproszona. Bez pytania. Stanie obok i powie:dawnośmy się nie widzieli.Bądź jak u Kuniyoshiego. Dźwięczący szkielet w odcieniach szarości.Uśmiechnięty, wyraźnie. Wezwany przez czarownicę Takiyasha,aby rozprawił się z tymi, którzy wysłali na śmierć jej ojca Masakado.Już myślałem, że nigdy się nie uda, a jednak stoję przed nim.W chłodnej sali British Museum. I gdyby tylko dane mi było zostaćz nim sam na sam. Czas odrzucić beznadziejne pragnienia i zgodzić sięna to, aby podzielić się nim z innymi. Z opasłym Słowianinem, któregopod przymusem przyprowadziła tu żona, nuworyszka z kapeluszemna głowie i kilogramem złota porozwieszanym na wszystkich możliwychkończynach jej ciała. Z tą zgrabną Niemką, która przypomina miKatarzynę. Uśmiecha się do mnie i wiem, że coś nas łączy. Patrzymyna Kuniyoshiego. Widzimy wnętrze zrujnowanego pałacu w Somie. Polewej ona, księżniczka odczytująca wyroki. Łososiowe kimono jakbynie zdradzało jej zamiarów. Ale już szkarłat ceremonialnych spodnibakama przepowiada krew. Ten kolor śmierci mają też pochwy dwóchmieczy, rękawy kimona przykucniętego mężczyzny. Cały tryptyk jestjednak w większości monochromatyczny. Tylko połamane zasłony,barwy żółtej ochry oraz przylegające do nich skrawki tkaniny w odcieniuindygo i pruskiego błękitu równoważą całość. Do tego dzikaroślinność, potęgująca atmosferę zrujnowanej siedziby; roślinność,która wtargnęła do środka, by rządzić niepodzielnie.Krajobraz rozciągnięty w liniach równoległych. Cienie, wpadającetu przez połamane zasłony, które Kuniyoshi przedstawił za pomocączarnych pasów, gdzieniegdzie szarych kropek okupujących podłogę,przybliżają nas do nieuchronnego końca. Odwracam głowę i chcęjej powiedzieć, że to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie widziałem.Lecz jej już nie ma. Pozostał tylko jagodowy zapach jej perfum.Chrząkanie Słowianina.Cały dramat rozgrywa się w płytkiej przestrzeni. Obraz, choćjest tryptykiem, malarz podzielił w istocie na dwa światy: kolorowyświat żywych i monochromatyczny świat umarłych. Oto jest strach.I złość rozpisana na twarze.Pozostaje czekać. Na tubalny głos bębnów, wysokie tony fletów.I czerwone usta.Londyn 201208VariArt03/2012

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!