22.08.2015 Views

SPIS RZECZY

Czytaj online PDF - Fronda

Czytaj online PDF - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

285– Tu nie ma żadnej beznadziei.– A przecież pan się nachodzi. Nawypytuje. W końcu znajdzie jakichśłobuzów, którzy, żeby zaistnieć w gazetach, obalili ten krzyż. No i co z tego.Przecie tych ludzi nikt nie zamknie. Nasze więzienia sprzedane spółceakcyjnej Deutschland über Alles. Niemcy owszem, mogą kogoś zamknąć zazabicie Niemca, Żyda, ale nie za obalenie krzyża. Europa by się z nich śmiała.Powiedzieliby, że na wolność sumienia nastają.– Moim zadaniem jest śledzić przestępców. Postępowaniem karnym zajmujesię prokurator, sędzia, służba więzienna. Nieprawdą jest, że więzienia sąsprzedane obcym.– Ale powinny być, panie aspirant, powinny być. Mamy takieładne więzienia.– To ja już pójdę.– Niech pan posiedzi, robota nie zając. Zawołam córkę. Herbatę poda.– Żadnej herbaty. Dziękuję, wychodzę – i zerwał się z krzesła.Wtedy Małochwiej też wstał i nachylił się do niego poufnie: – Tylko niechpan nie opowiada, panie aspirant, ludziom, że ja byłem aktywistą. Bo tonieprawda. Władza państwowa wie, co wie, ale wiele też nie wie.Policjant doszedł do drzwi i nie podając mu ręki, wyszedł z mieszkania.Drzwi głośno za sobą zatrzasnął. Małochwiej stanął na wysokości oknai obserwował chodnik, którym powinien był ten obcy odchodzić.I rzeczywiście niedługo na tym chodniku pojawiła się jego raczej nieduża,drobna postać. Odprowadzał go oczyma. Po pewnym czasie sylwetkaobserwowanego znikła, zakryta płaszczyzną sąsiedniego domu. WtedyMałochwiej jakby z satysfakcją wyszeptał – Ot, skurwysynki.W tym czasie myśli jego sąsiada Zarzyckiego biegły w nieco innymkierunku. Leon zastanawiał się nad tym, dlaczego tak się stało, że krzyżpo pierwszym jego uderzeniu siekierą nachylił się gwałtownie do upadkui według wszelkiego prawdopodobieństwa powinien był rąbnąć w głowęMałochwieja. A jednak tak się nie stało, bo Janusz zawołał „Mój Boże”. Tenjego krzyk wstrzymał jakby tempo upadku krzyża i Janusz zdążył odskoczyć.Gdyby nie to, dostałby w ciemię, i on sam, Zarzycki, zapewne okazałby sięmordercą Małochwieja. A jednak tak się nie stało, czyli, że są jakieś dobre siły,które ochroniły go przed mianem zbrodniarza.Gdy doszedł do tego wniosku, ktoś zadzwonił do drzwi wejściowych.Zatopiony w rozmyślaniach nie zastanawiał się nawet nad tym, kto toStarczyłoby na dwa krzyże

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!