22.08.2015 Views

SPIS RZECZY

Czytaj online PDF - Fronda

Czytaj online PDF - Fronda

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

– A może i racja. To ja już do ciebie nie będę wchodził, pobiegnę na swojemieszkanie.Równo jak ulał za piętnaście druga obaj wychodzili z domów. Niebosię chyba z chmur jeszcze nie przetarło, bo ciemnica była straszna. Szli,poświęcając pod nogi latarkami.– Przypomina się – powiedział Małochwiej – jako szliśmy wtedy.– Ale dalej było. Ty od rodziców. Ja z hotelu robotniczego na Śliskiej. Nicnie jechało, trzeba było drałować piechotą. Prawie nie warto było, taki szmatdrogi. Po to, żeby dół zasypać.– Znowu nie zapominaj, nie zasypywałeś tylko dołu – powiedział Janusz.– A co?– Już nie pamiętasz jakeśmy krzyż chybali, czy się rusza. Nie wiadomo było,czy nie trzeba będzie odkopywać.– Może i tak, ale przecież ziemia miękka była.– No, ale chodzi o to, żeśmy nie tylko dół zasypywali, ale i krzyż ruszali, czysię chybocze.– Ja tam nie pamiętam, żebym krzyż ruszał – powiedział Leon. – Wojskowikrzyż dźwigiem zdjęli.– Ale kazali nam ruszać, czy się chybocze.– Możeś ty ruszał.– Nie bój się – mówił wolno Małochwiej. – Ruszałeś i ty, czy nie ruszałeś.Teraz też jesteś za fizycznego. Siekierą uderzysz pierwszy, bo ją masz. Piłowaćbędziemy po równo. Ale ty za fizycznego. Odpowiedzialność, taka moralna,jest moja. Biorę ją. Tak by kazał Komitet, jakby był. Ty się nie lękaj, jesteś zafizycznego.Dochodzili na winkiel. A na nim stał krzyż postawiony przez czarnych coszli z tłumem. Ciemnawo było, ale krzyż się odcinał, gdy się patrzyło nań odstrony domów, a nie od jezdni. Jezdnia była jego jaśniejszym tłem.– Plucha – powiedział Małochwiej, bo i mokrawo nadal było. – Zaczynamy,nie ma co czasu mitrężyć. Siekierę masz, to wal od dołu.Zarzycki wyciągnął siekierę z niesionej dotąd torby, torbę rzucił, doszedł dokrzyża i dziabnął w jego dolny trzon. Krzyż się zachwiał i zaczął lecieć prostow dół na stojącego za nim Janusza Małochwieja.– O Boże – ryknął Janusz i w ostatniej chwili odskoczył od upadającychramion krzyża. – Co ty robisz – zawołał.– Dziabnęłem tylko raz – odparł Zarzycki.– Małoś mnie nie zabił.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!