11.08.2015 Views

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Andrzej K. WaœkiewiczWtedy i teraz IIIWyrastanie z ¿onPo raz pierwszy us³ysza³em ten termin,gdy gruchnê³a wieœæ, ¿e w³aœnie rozwodzi siêdyrektor LUL, w której to placówce mia³emspotkanie autorskie. Pewnie widywa³em go te¿w ZW ZMW, bo Uniwersytety Ludowe,pomys³ chyba szwedzki, podlega³y wtedy tejorganizacji. Lubuski mieœci³ siê w Klenicy,w piêknym pa³acyku. Dyrektor by³, jeœlidobrze pamiêtam, partyjny. Zapamiêta³em zaœdlatego, ¿e moja partia UL-e uwa¿a³a zaswoje, pomna tradycji Gaci Przeworskiej i ideiSolarzowych Uniwersytetów, wiêc przoduj¹cejsile mia³a za z³e rozpychanie siê i tu. Coprawda g³oœno tego nie artyku³owa³a, alestarzy dzia³acze, wywodz¹cy siê jeszczez „Wici” i miêdzywojennych partii ludowycht³umaczyli m³odszym jak rzecz nale¿ywidzieæ. Ktoœ wiêc, albo z ZMW, alboz instruktorów WK powiedzia³ mi, ¿e dyrektorsiê rozwodzi, gdy zaœ zapyta³em dlaczego,doda³: wyrós³ z ¿ony.Rozwody w krêgach partyjnych by³y Ÿlewidziane. Czy zdarza³y siê mojej partii, niewiem, pewnie tak, ale w najbli¿szym otoczeniuraczej ich nie by³o, gdyby siê zdarzy³ys³ysza³bym o nich. W tej najwa¿niejszej by³ywtedy, we wczesnych latach szeœædziesi¹tych,prawdziw¹ plag¹. Powody by³y, jak dziœ towidzê, spo³eczne. Niegdysiejsi dzia³aczem³odzie¿owi, z naboru lat piêædziesi¹tych,przekraczali powa¿nie trzydziestkê. Pokoñczyliszko³y, bywa³o nawet ¿e studia. Obracalisiê teraz w innym œrodowisku, czym innym¿yli, ni¿ wtedy, gdy ¿enili siê. Wówczas obojebyli mniej wiêcej na tym samym poziomie,byæ mo¿e poznali siê w organizacji, mo¿e najakiejœ akcji, albo po prostu byli z tej samejwsi czy miasteczka. A potem jego rzucili nainny odcinek, albo awansowa³ w strukturachi przenieœli go na inny teren, zobowi¹zuj¹cdo dokszta³tu. On dorasta³ i dojrzewa³, ona,zajêta dzieciakami i mê¿em biegaj¹cymz zebrania na zebranie, z akcji do akcji, sta³aw miejscu. Kiedyœ byli równi, teraz on z niejwyrós³, nie bardzo jest o czym z ni¹ gadaæ, niebardzo te¿ pokazaæ siê publicznie, a m³odychi piêknych tyle wokó³. Zdaje siê, ¿e sprawaowego dyrektora stawa³a nawet na KomisjiKontroli Partyjnej, zdaje siê, ¿e by³o coœ w rodzajumaleñkiego skandaliku, ale siê nie ugi¹³.Walec spo³eczny siê przetoczy³, normy siêzmieni³y, niby sprawa ca³kiem prywatna,a przecie¿ cz¹stka czegoœ du¿o wiêkszego.I chyba rozwód pisarza T. J., z biografi¹bardzo podobn¹ i z podobnymi ¿yciowymiwyborami, te¿ w owym procesie wyrastaniaz ¿on trzeba widzieæ.Coœ mi siê zdaje, bo prasa od czasu doczasu o tym donosi, ¿e i teraz, w ca³kieminnych warunkach, ale te¿ po wielkiej transformacji,nastêpuje podobne wyrastanie.Z podobnym jak wtedy trudem wyrastabowiem nowa warstwa spo³eczna, wiêc i koszty,po równi spo³eczne i prywatne, s¹ podobne.7 VII <strong>20</strong>076

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!