ci¹g dalszy, nawet jego koniecznoœæ. Jeszcze.Wyra¿a ¿¹danie i pokorn¹ proœbê. Zawieraw sobie nakaz wytyczania kolejnych etapów¿ycia, zarazem przestrzega przed lekcewa-¿eniem, zbytnim lekcewa¿eniem bie¿¹cegomomentu. Przynale¿nych mu praw do istnienia.Mo¿e byæ argumentem w staraniu siêo swoje racje. Mo¿e nawet kosmosem rz¹dzito s³owo. A¿ siê kiedyœ wszystko skoñczy.Im dalejSiedzimy pod wieczór w sierpniu gorzkim.Na ³awce pod czereœni¹. Nie czekamy na nic.Powietrze duszne, wilgotne. Bêdzie burza.Pamiêtamy o klêskach œwiata, które id¹ nieustannie,nie omijaj¹c ¿adnego kraju, domu,cz³owieka. Powodzie i po¿ary. Katastrofy.Pijemy powoli piwo. W taki wieczór najlepiejsmakuje. I tak mówimy niby to ¿artobliwie,a niby powa¿nie, ¿e im dalej od Ziemi, tymszczêœliwiej. Z czym wypada siê zgodziæ.Ju¿ tylko ¿yjêBez obiecywania sobie, ¿e uda siê jeœæowoce, których jeszcze nie znam. Co jeszczemo¿e byæ dane. Miejsce jedno i to samo.Os³ab³a wiara, zetla³e nadzieje. Samotnakartka. Piêkno œlepej ulicy. Ciemny przedpokój.A wiêc bez z³udzeñ. Powiewy wiatruwyjaœniaj¹, ¿e to dopiero pocz¹tek zdobywaniawiedzy o tym, co trwa³e i zupe³nienietrwa³e. Co ju¿ do koñca bêdzie ze mn¹.DrzewoWyszed³em przed dom, chwilê patrzy³emna drzewo w obfitoœci liœci i m³odych, tegorocznychpêdów. Tak silnie rosn¹. Wœród nichptasie skrzyd³a i jednostajne poœpiewywanie.Wróci³em do domu, odkrêci³em kran z wod¹,nastawi³em na herbatê, otworzy³em okno. Nicponadto.JesteœmyJesteœmy jak œnieg, który spad³ i zarazzniknie. I za chwilê nikt ju¿ o nim i o nas niezechce pamiêtaæ. Ani o tym za kogo topróbowaliœmy siê uwa¿aæ.Miesi¹ceMijaj¹ miesi¹ce. Kogoœ ju¿ dawno niewidzia³em. A on ka¿dego dnia umiera.Oddycha z trudem. Zmieniony. Patrzy d³ugow jeden punkt na œcianie. I próbuje sekundyi godziny rozci¹gaæ w wiecznoœæ.TylkoTylko naiwnym poetom nigdy nic nieprzeszkadza. Mog¹ pisaæ i pisaæ. Niemal bezwysi³ku. Ale oni proponuj¹ jedynie s³owa. Nieœwiat ani doœwiadczenia. Ekscytuje ich samaczynnoœæ tworzenia, bo wydaje im siê, ¿ez powodu ³adnie brzmi¹cych s³ów œwiatbêdzie lepszy. A to przecie¿ nieprawda.PrzyjacielKiedy ktoœ mówi bezinteresownie, toznaczy, ¿e to dobry cz³owiek. Jakby nie chcia³zatraciæ proporcji, ale dojœæ do sedna, a ju¿zw³aszcza nie zaszkodziæ. Czy jeszcze trafiasiê ktoœ taki? Nie podnosi g³osu, nie zdradzaz³ych emocji. W jego zachowaniu mo¿nadopatrzyæ siê zdolnoœci obrony i bycia sprawiedliwym.To wa¿ne. Objawia swoim istnieniemcoœ wrêcz ponadludzkiego. Niejakogwarantowanie w³asn¹ osob¹ wartoœci czegoœlub kogoœ. Jeszcze nie wszystkich poch³onê³abezgranicznie zawiœæ i chêæ szkodzenia, dezawuowania,zwyciê¿ania, dopatrywania siê zawszelk¹ cenê jakichœ cieni. Jakby na przekórtym, którzy o nikim ju¿ nie mówi¹ dobrze.Pytanie o cz³owiekaJakiego cz³owieka rodzi nasza wspó³czesnoœæ.Jakie s¹ oczekiwania, wa¿ne wzory,drogê wytyczaj¹ce ideeBy³o, minê³oJednak przesz³oœæ raz po raz coœ podrzuca.Mocno zaboli albo przyprawi o poczucie28
wstrêtu. Jedni próbuj¹ j¹ wyprzeæ z pamiêci,nagle jakoby ogarnia³a ich ca³kowicie amnezjao pewnych (niepewnych) sprawach i dokonaniach,inni, ci poszkodowani, skrzywdzeni,chc¹ niektóre szczegó³y wyjaœniæ. Tego domagasiê poczucie prawdy. I choæby prawo domoralnego zadoœæuczynienia. Ktoœ czyha³ naczyjeœ miejsce, ktoœ przed kimœ to zatai³. Ktoœk³amliwie patrzy³ w oczy. Pozbawia³ pracy,uniemo¿liwia³ awans spo³eczny. Ktoœ sprzedawa³.Dzisiaj chce uchodziæ za porz¹dnego,pryncypialnego cz³owieka. Obwieszcza, ¿ejest niewinny. To nie on. Czasem jednak niewytrzymuje i jakby pluj¹c w twarz, kpi¹cowyrzuca z siebie inwektywy w rodzaju: „konfabulacja,mistyfikacja, obsesja osaczenia”,czyli jak siê da, to jeszcze raz uderzyæ,zaszkodziæ. Jak ranne zwierzê. Dziwiê siê, ¿enadal potrafi byæ cz³owiekiem przewrotnym.Móg³by choæby milczeæ. Bo przecie¿ czegoœpowinny nauczyæ historyczne przemiany,liczne doœwiadczenia i wiedza o czasie,w którym siê ¿y³o. Gdyby by³ w stanie przyznaæ,¿e by³ tym kim by³ i przeprasza, toudowodni³by swoj¹ odwagê i potêgê prawdy.Ale nie wychyli siê ze swej nory. Opór przedzbli¿eniem siê do prawdy jest silny, niektórzy(wydawaæ by siê mog³o œwiatli ludzie,którzy autentycznie swoje wycierpieli) tod¹¿enie staraj¹ siê przedstawiæ w jak najgorszymœwietle. Nie jako oczyszczenie.Wrêcz jako rodzaj szkodnictwa. Tego nijaknie potrafiê poj¹æ. Jeœli ci pierwsi nadalbroni¹ siê przed nieprzyjemnym zapewnezdemaskowaniem, to drudzy? Jaki maj¹w tym interes? Jeœliby rozumowaniu tychdrugich (na szczêœcie s¹ w mniejszoœci)przyznaæ racjê, to na có¿ w Polsce ca³a tarewolucja spo³eczna, moralna, która siê bezkrwawodokona³a. Czy nies³usznie? Czy napodeptanie idea³ów? I zachowanie dawnegostatus quo.Czes³aw Sobkowiak29
- Page 2 and 3: Zrealizowano w ramach Programu Oper
- Page 4 and 5: Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne
- Page 6 and 7: Spis treœciAndrzej K. Waœkiewicz,
- Page 8 and 9: Andrzej K. WaœkiewiczWtedy i teraz
- Page 10 and 11: (a pewnie i agentka) specjalizuj¹c
- Page 12 and 13: Wci¹¿ blisko tradycjiZ Jurijem Ko
- Page 14 and 15: „Domowina” prze¿y³a ju¿ wiel
- Page 16 and 17: Brückenteil wieder zwischen die Pf
- Page 18 and 19: wirtschaftlich genutzt, bevor sie a
- Page 20 and 21: Hobbyhistorikern und Einheimischen
- Page 22 and 23: W³adys³aw £azuka* * *Zdzicza³a
- Page 24 and 25: namowie. Onieœmieleni towarzyszymy
- Page 26 and 27: ym tu, przy tym biurku, w dzisiejsz
- Page 28 and 29: wygl¹da nad Sekwan¹ lub w Krakowi
- Page 32 and 33: Zenon Musia³owskiWspomnienie Jadwi
- Page 34 and 35: jekt publikacji rysunków Niemena.
- Page 36 and 37: Idalia RoszczykNabieranienabieram c
- Page 38 and 39: Anna BilonBracia w Bogu,ale czy bra
- Page 40 and 41: Tego typu spotkania i debaty sprzyj
- Page 42 and 43: 40i w koñcu nawarzy³a kory akacjo
- Page 44 and 45: Mieczys³aw J. WarszawskiW moim sad
- Page 46 and 47: Peter MannsdorfPeter MannsdorfAuf d
- Page 48 and 49: gewesen oder hatte es einfach verge
- Page 50 and 51: Schule seien und dass sie keine Sch
- Page 52 and 53: Ein Student mit langen strähnigen
- Page 54 and 55: NA GRANICYJacek Weso³owskiPowabna
- Page 56 and 57: Przejrza³em ten numer wasz ostatni
- Page 58 and 59: niemiecki jest z jego najnowszej ks
- Page 60 and 61: Zw³aszcza kasowych - w Niemczechpr
- Page 62 and 63: Goldberg do Rappaporta. Oczywiœcie
- Page 64 and 65: serdecznoϾ. Wie i rozumie, ze Ni
- Page 66 and 67: oku i dziœ na nowo przecie¿ dziel
- Page 68 and 69: tematy. Jak polsko-niemiecki - czyn
- Page 70 and 71: Romuald SzuraMalarz w plenerzeBo cz
- Page 72 and 73: Cottbus, 22.08.2007Cottbuser Festiv
- Page 74 and 75: PREZENTACJEIgor MyszkiewiczTrylobit
- Page 76 and 77: Galera, infografia, 2007Canibalix M
- Page 78 and 79: Z cyklu Ulro, rysunek, 1997
- Page 80 and 81:
OBRAZY PROWINCJI SZLACHECKIEJJaros
- Page 82 and 83:
œl¹ska z domem Borów Polski rozw
- Page 84 and 85:
cesarz mianowa³ go starost¹ ksiê
- Page 86 and 87:
g³ogowscy Rechenbergowie po 300 la
- Page 88 and 89:
Die Renaissance hatte bestimmt eine
- Page 90 and 91:
PRZYPOMNIENIA LITERACKIECzytanie Ÿ
- Page 92 and 93:
„Nie chcê byæ pos¹dzony o z³o
- Page 95 and 96:
KRAJOBRAZY LUBUSKIEZygmunt Kowalczu
- Page 97 and 98:
strefy z hipotetycznymi Wenetami. K
- Page 99 and 100:
tetem moralnym. Znani bowiem byli z
- Page 101 and 102:
jest budynek bramny. Zbudowany w XV
- Page 103 and 104:
Bo¿e s³odkiej czereœniw œrodku
- Page 105 and 106:
RECENZJE I OMÓWIENIAAdam Wierzbick
- Page 107 and 108:
Zdarza siê jednak, przy zidentyfik
- Page 109 and 110:
Bevor man noch zu einem „Aber”
- Page 111 and 112:
Werner nie opowiada siê oczywiœci
- Page 113 and 114:
Henryk Szylkin, S³owa i obrazy, To
- Page 115 and 116:
Fraszki na Wojtaszka (rymowanki te
- Page 117 and 118:
Hauptmanns Zeit. Oft wird auf Kolle
- Page 119 and 120:
kartach tej ksi¹¿ki, to jej niew
- Page 121 and 122:
polskiej estrady: Lady Pank, Bracia
- Page 123 and 124:
za ma³o, by widzieæ”. Pokaz prz
- Page 125 and 126:
AUTORZY NUMERUAnna BilonUr. w 1983
- Page 127:
KSI¥¯KI OFICYNY WYDAWNICZEJWOJEW