11.08.2015 Views

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

kiwa³em wspó³czesnoœci i zamierzch³egoczasu. Pracowali w tych miejscach obeznaniz przesz³oœci¹ œwiata wiekowi antykwariusze,prawdziwi znawcy i mi³oœnicy. Prawieca³kowicie zanurzeni w sennym œwietle liter.Zawieraliœmy z nimi, i z innymi ksiêgarzami,znajomoœci, by wpisaæ siê w ich pamiêæ.Niektóre bowiem tytu³y z trudem by³yosi¹galne. Deficytowe. Zwykle nie zawodzilinas. Pamiêtali i coœ zawsze wydobywali dlanas spod lady. To doœwiadczenie, to jednoz wa¿nych doœwiadczeñ poszukiwania œwiata.Oznacza³o wejœcie w obszary piêkna, którenasyca³o nam m³odoœæ. Gdy przyje¿d¿a³em dodomu w Zawadzie, zabiera³em ze sob¹ zawszekilka bliskich mi wtedy ksi¹¿ek, niektóre poleca³emswojemu ojcu. Pod koniec ¿ycia, kiedyby³ ju¿ bardzo zmêczony, os³ab³y i po prostuwidaæ by³o, ¿e gaœnie, ciê¿ko oddycha,schorowany, jeszcze wzi¹³ do rêki MityGreckie. Nie wiedzia³em, ¿e bêd¹ jego ostatni¹lektur¹. Jeszcze wolnym krokiemw lutowy, ale niezbyt mroŸny dzieñ wyszed³przed dom w swojej br¹zowej marynarce,rozgl¹da³ siê dziwnie wokó³, mglisto œwieci³os³oñce, przybli¿one do horyzontu, chcia³nabraæ, ile siê tylko da³o, jak najwiêcej tegoœwiata, widzenia krajobrazu, pobliskiego sosnowegolasu, nagich akacji, widoku oszronionychdachów i zapewne te¿ widoku œciannaszego niskiego domu, z³o¿onego z jednejkuchni i pokoju, w którym mieszkaliœmyw piêæ osób wiele lat. PóŸniej odjecha³w wiecznoœæ wiejskim, gospodarskim wozem,zaprzê¿onym w dwa konie. Pozosta³y miw uszach jego s³owa z ostatniej sekundy ¿ycia:„jeszcze chcia³bym ¿yæ”. Ta nieuniknionoœætamtego zdarzenia przenika mnie do g³êbi.Powiewa jak chor¹giew trwania ¿yciai przemijania. Zapisuje siê strona po stronie.I nie jest fikcj¹. Ksi¹¿ka czytana w parku, gdykwitn¹ bzy, póŸniej jaœminy. Ksi¹¿ka w rêcesmutnej kobiety, zakochanej dziewczyny, cochwilami patrzy przed siebie i nie dostrzegaczegokolwiek. Krzewy bzów kwitn¹. Zawszemnie ciekawi³o co, kto czyta. Jak wysokonios¹ skrzyd³a. Ach, ksi¹¿ka czytana wœródpól i delikatnych powiewów wiatru, nad któr¹ktoœ p³acze. Ksi¹¿ka, któr¹ siê kocha.Pocieszycielka w utrapieniu, zdobywczyninieznanego, przyjaciel, lekarstwo. Ksi¹¿ka nastole. To ju¿ inny stó³. Inny dom, budz¹cy zaufanie.Nie wypada zak³ócaæ tego porz¹dku.Ka¿dy dom potrzebuje ksi¹¿ki. Rozmowyo niej. Ksi¹¿ka w okreœlonych momentachsymbolizuj¹ca samym swoim istnieniem dramatczasu. Czy¿ nie zachowa³ siê w naszejpamiêci wstrz¹saj¹cy obraz Ksiêgi NowegoTestamentu, po³o¿ony na trumnie Jana Paw³aII, na placu Œwiêtego Piotra, gdy wia³ silny,kwietniowy wiatr. Patrzy³em i widzia³em têsymbolicznoœæ. Zw³aszcza ten niesamowitywiatr dramatycznie j¹ targaj¹cy. Wobec zasmuconychna Placu i wobec ca³ego œwiata.Wymowny wiatr ostentacyjnie przewracaj¹cyjej karty, który na koniec zdecydowanie j¹zamyka i tak ju¿ do koñca ceremonii pozostajeprzed oczami ludzi. Tego obrazu nie zapomnê.Symbolizowa³a sytuacjê ducha cz³owiekaw naszych czasach. Bez jednego s³owa, jakwczeœniej, kiedy On sta³ w oknie Biblioteki,tym samym co zawsze, i nie móg³ wydobyæg³osu, ani jednego s³owa, wstrz¹saj¹cocz³owiekowi zosta³ dany znak. Czasy id¹coraz ciemniej. Zanika bezinteresowne myœlenieo wartoœciach, a górê bierze kalkulacjamerkantylna, chêæ osi¹gniêcia zysku zawszelk¹ cenê, bez ogl¹dania siê, czy to jeszczema cokolwiek wspólnego z przyzwoitoœci¹czy ju¿ nie ma. Czasy id¹ coraz ciekawsze.Ob³êdne. Po po³amanych mostach. Ksi¹¿kiwa¿ne przegrywaj¹ z przeogromn¹ iloœci¹tytu³ów kultury masowej, ³atwej i przyjemnej.Czy mo¿e byæ inaczej. Nie s¹dzê. Chorymbrakuje si³. A innym odwagi i determinacjiwêdrowania w samotnoœci. Nie wszyscy s¹w stanie poddawaæ siê wnikliwemu zamyœleniui subtelnie prze¿ywaæ. Dobry artysta, to elitarnyartysta, nie inaczej. Kim bêdziemyi jakie oka¿¹ siê nastêpstwa tych zjawisk, tojest nawet dobre pytanie. Jeszcze, mo¿e todowód na moj¹ staroœwieckoœæ, nie potrafiêsobie wyobraziæ, by z ksi¹¿k¹ mo¿na by³opostêpowaæ niegodnie. J¹ sam¹ pozbawiaæ,a zarazem samego siebie, szacunku. Ksi¹¿kawychodzi naprzeciw czytelnikowi. Sprzedajesiê j¹ nie tylko w ksiêgarniach, tradycyjnie ju¿na ulicy, na straganach, co sympatycznieCzes³aw Sobkowiak25

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!