11.08.2015 Views

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 20 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

wiem, ¿e nie mo¿e byæ mowy o dowolnymtraktowaniu czegokolwiek w ¿yciu aniw poezji. Nawet œnie¿nego puchu, który utrzymujesiê na metalowej porêczy. Niektórzy jednakpatrz¹ bez zdziwienia na zimowe cudoi nic nie widz¹. Miot³¹ zgarniaj¹ delikatnoœæœwiata. Jakby im niczym by³a. I przeszkadza³aw ¿yciu. To, co naprawdê znaczy. Podstawoweznaczenia daj¹ siê kszta³towaæ, dostosowywaædo sytuacji, ale pewien ich zakres, nie podlegazmianie. Bo to œwiadczy³oby, ¿e nie obowi¹zujeustanowiony porz¹dek i wszystko jestmo¿liwe, ka¿de prawdopodobieñstwo. I uprawnioneby³yby naprawdê ró¿ne przykrerzeczy, œwiadcz¹ce o kultywowaniu chaosu.Ju¿ tego doœwiadczaliœmy. W ustalonychcechach, w powtarzaj¹cym siê nieskoñczeniewiele razy (codziennie) akcie ich akceptowanialub negowania i ustalania to¿samoœci,którym towarzyszy takie a nie inne spojrzenie,zapisana jest g³êboka intymnoœæ ludzkiejrelacji, jaka ³¹czy cz³owieka z rzeczywistoœci¹.Przez ca³e jego ¿ycie, ba, przez wiekowedzieje. Kamienna ³awka jak dawniej taki dzisiaj jest kamienna. Nic siê nie zmieni³o.Barwa, smak, dotyk, dŸwiêk. Zapach w³osów,kolor oczu. Od tego nie da siê zrobiæ sensownegokroku, który nie bra³by tych wartoœcipod uwagê. Udowadniaj¹ to malarskie studiamartwej natury wszystkich mistrzów. W³aœnieogl¹dam taki album. Stó³, talerz, jab³ka, winogrona,skrzypce, szuflada wysuniêta z szafki.Wpadam na zdanie <strong>Pro</strong>usta: „gruszka mo¿ebyæ równie pe³na ¿ycia jak kobieta”. Nawetsmuga œwiat³a nie jest wytrawiona z sensu.Czynnoœci wykonywane wobec przedmiotówi z przedmiotami, zawsze wiele zdradzaj¹.Dobrzy pisarze potrafi¹ to uchwyciæ, czasamiwiele mówi ju¿ jakiœ niuans, szczegó³, tak, ¿eopis dotyczy tego, co dzieje siê we wnêtrzucz³owieka. Œwiadczy wtedy o tym wszystkimco zachodzi w sferze duchowej. W obszarzekultury powszechnej lub w jednostce. O zanikuduchowego ja, degeneracji lub niepokoj¹cymskrzywieniu. To, co dzieje siê z przedmiotami,dzieje siê z kultur¹. Najpierw burzonoœwi¹tynie, palono ksi¹¿ki, zakazywano czytaæ,posiadaæ je, pisaæ, zamykano do wiêzieñ poetów,zabijano ich, a póŸniej masowo palonoludzi, wieziono ich w mrozie bydlêcymi wagonami,os¹dzano niewinnych na podstawiek³amstw i ideologii lub na podstawie prostackiejfikcji. Preparowano dowody. Ludzie znikalibez wieœci. O niektórych przedmiotach myœlêw sposób szczególny, z poczuciem istotnejakceptacji, mam do nich stosunek niemalbraterski. Traktujê je jakby by³y ¿yj¹cymi istotami,którym nale¿y siê jakiœ rodzaj czci.I codziennej troski. Myœlê, ¿e tak trzebapostêpowaæ, bo to warunkuje mo¿liwoœæzachowania odrobiny szacunku dla samegosiebie. Rozumiem tych, którzy wydobywaj¹z ziemi wojskowe guziki z polskimi orze³kamipo ¿o³nierzach zamordowanych w Katyniu.Wszystko jest potrzebne. Œwiat nie jestœmieciem. Œwiat jest ryb¹. Wzruszaj¹ mniestare po ojcu buty, ju¿ na nic siê nie nadaj¹ce,marynarka, okulary lub kolorowe chustki nag³owê po mojej mamie. Ró¿norakie narzêdziarzemieœlnicze, których ja nie bêdê u¿ywa³. S¹jak relikwie. Przecie¿ nie mogê ich wyrzuciæ.Potrzebnoœæ lub ich niepotrzebnoœæ nie jest tudla mnie argumentem. Opowiadaj¹ szczegó-³owo tak¿e historiê mojego ¿ycia. Nic nie jestzbyteczne, obojêtne, puste. Dawni ludzieo tym wiedzieli lepiej ni¿ my dzisiaj. Obcowaliz duchami umar³ych, nie skreœlali ich z listyobecnoœci w momencie œmierci. Butommojego ojca i ksi¹¿eczce mamy te¿ nale¿y siêcz¹stka wiecznoœci. O to tylko zabiegam. Coprawda nie wyst¹pi¹ na ¿adnej aukcji, podczaslicytacji. Zu¿yte, stare. Bezradne. Nie w tymrzecz. Rzecz jest we mnie, w moim œnie. Chcêsiê broniæ przed nicoœci¹ i relatywizmem tegoczasu. Nie nakrêcam starego zegarka po ojcu.Nie potrzeba. Niech odpoczywa w szufladzie,ju¿ dosyæ spracowany. Ale mam ten zegarek.Poniek¹d nadal wyznacza rytm czasu. On maw moim domu swoje ustalone miejsce. Jeszczeszafka z dawnych lat, obraz, przed którymklêcza³em, ³y¿ka. Tak siê zebra³y dobrerzeczy, duchy opiekuñcze. Czasami rozmawiamz nimi. Dobrze mi przywo³ywaæ teklimaty. Tak¿e na przyk³ad opowieœæ ojca,z czasów wojennych, wyjaœnia mi dlaczego¿yjê, choæ seria kul pewnego zimowego wieczoruzosta³a za nim pos³ana. Móg³ byæjeszcze <strong>jednym</strong> zabitym. A wtedy nie siedzia³-Czes³aw Sobkowiak23

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!